Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Aratea

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Stara Szafa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Harpoon
Władca Archenlandii
Władca Archenlandii


Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gar-deroba, Staraszafa

PostWysłany: Pon 18:10, 29 Maj 2006    Temat postu: Aratea

[link widoczny dla zalogowanych]
kliknij w obrazek, żeby wejść


Ostatnio zmieniony przez Harpoon dnia Pią 13:21, 11 Sie 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Traquair
Moderator
Moderator


Dołączył: 26 Gru 2005
Posty: 749
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: ze Smoczej Stolicy

PostWysłany: Pon 18:16, 29 Maj 2006    Temat postu:

Pierwsza czytałam, pierwsza komentuję... Leń ze mnie wyłazi, więc nie będę jeszcze raz pisać tego, co zajmuje Ci część archiwum na gg czy też komunikatorze Smile A jeśli skasowałeś - Twoja strata Razz

Ogólnie rzecz biorąc, Darokh i Urg rządzą! Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harpoon
Władca Archenlandii
Władca Archenlandii


Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gar-deroba, Staraszafa

PostWysłany: Pią 13:38, 11 Sie 2006    Temat postu: update

W związku z kilkoma drobnymi zmianami (głównie estetycznymi) zamieszczam stwierdziłem że trochę się przypomnę. A dokładniej zmieniłem część utworów, usunąłem przeszkadzający odtwarzacz i dodałem galerię (która zresztą była już wczesniej, wię jeśli ktoś jest bystry, to już o niej wie Razz ). Tak więc po 6ciu miesiącach pisania, miesiącu poprawek, wielu nieprzespanych nocy, nieraz bolących od pisania pleców mogę wreszcie przedstawić Arateę taką, jaka już się nie zmieni (no chyba że nauczę się bardziej zaawansowanej obsługi flasha i zrobię prawdziwą multimedialną książkę Smile )

Ostatnio zmieniony przez Harpoon dnia Sob 18:04, 04 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivien
Administrator
Administrator


Dołączył: 22 Lis 2005
Posty: 1433
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 17:13, 25 Paź 2006    Temat postu:

Ciekawam bardzo, dlaczego tutaj tak mało komentarzy...
Ja wiem, że to przeraża swoją długością Razz <nie to, co nowelki Viv --> zanim zaczniesz, już skończysz Razz>, ale można czytać po jednym rozdziale na dzień. Mówię Wam, że warto. W końcu prawie na pamięć to umiem Razz
Ciekawy pomysł, ciekawa historia, ciekawi bohaterowie <szkoda, że tak często muszą kopać w kalendarz Razz>. Fajnie się czyta i ogólnie gratuluję Harp wyobraźni Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harpoon
Władca Archenlandii
Władca Archenlandii


Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gar-deroba, Staraszafa

PostWysłany: Sob 18:03, 04 Lis 2006    Temat postu:

No dobra, skoro stworzenie strony okazało się niewypałem, zamieszczę całość tutaj, każdy rozdział w jednym poście. A na początek:

PROLOG

Historia, której będziecie tu świadkami dzieje się w wielkim i niezbadanym świecie, pełnym zarówno wielkich miast, potężnych fortec, jak i dzikich i nieokiełznanych krain. Właściwie każda z tych krain jest nieco inna, chociaż większość z nich jest do siebie pod pewnymi względami podobna. Jednak nikt jeszcze nie zbadał ich wszystkich do końca. Tyle o samym świecie. Nasza historia rozpoczyna się w krainie zwanej Równiną Pallander. Jest to obszar dziki, pozbawiony władcy. Znajduje się jednak w nim kilka niewielkich osad. Obecnie Równinie zagraża tajemnicza horda dzikich zwierząt, terroryzująca bezbronnych mieszkańców i zabijająca hodowane tu bydło.

Ledwie na horyzoncie pojawiło się słońce, Hardin - jeden z ostatnich Paladynów tego świata - wyjechał z największej z tutejszych wiosek. Kierował się prosto na północ, gdzie ostatnio widziano dzikie hordy. Krążyły plotki, że nie były to zwyczajne zwierzęta. Mówiono, że mają czerwone, świecące w nocy oczy, oraz, że są nadzwyczaj inteligentne. Mimo wszystko Hardin postanowił jechać sam. Stawiał już czoła groźniejszym przeciwnikom. Poza tym był świetnie wyposażony i doskonale wiedział co robić. Ubrany był w białą zbroję, którą otrzymał kiedyś od swojego dziadka, także Paladyna. U boku miał długi, gładki jak diament i ostry jak brzytwa miecz ze złotą rękojeścią. Na plecach zawiesił drewniany łuk, oraz kołczan pełen strzał. Poza tym nosił jeszcze okrągłą tarczę ze złotym wizerunkiem smoka na środku. Na głowie miał pozłacany hełm, który również otrzymał od swojego dziadka. Jechał na Fandzie - koniu, którego zdobył przebywając w królestwie Garda znanym z najlepszych koni na świecie. Panuje tam zwyczaj, że to konie same wybierają sobie swoich panów. A ponieważ te pochodzące z Gardy są bardzo inteligentne, nie ma z tym większych problemów. Jedynym wyjątkiem był właśnie Fand, ponieważ nie mógł się zdecydować, kogo wybrać sobie na właściciela. Jednak gdy tylko Hardin przekroczył granice królestwa, koń przebiegł całą krainę na spotkanie swojego przyszłego pana. Król Gardy uznał to za szczególny znak i podarował Fandę Hardinowi jako nagrodę, za wykonanie dla niego pewnego zadania. Tak więc, odpowiednio przygotowany, Hardin jechał przez dzikie Równiny Pallander, co jakiś czas mijając pojedyncze drzewa i krzewy.
Jechał tak przez ponad pół dnia. Nigdzie jednak nie było ani śladu tajemniczej hordy. W końcu, pod wieczór, kiedy robiło się już ciemno dostrzegł w oddali parę małych, czerwonych światełek - oczy jednej z bestii. Gwałtownie się zatrzymał, zszedł z konia i zaczął coś wokół siebie i Fanda rozsypywać. Wkrótce pojawiła się kolejna para oczu, a za nią następna i jeszcze jedna.... Po kilku minutach zaroiło się od płonących czerwonym blaskiem ślepi. Powoli otaczały one Paladyna i jego konia. Ciągle jednak utrzymywały bezpieczny dystans. Gdy tylko Hardin skończył rozsypywać ciemny proszek, usiadł pośrodku utworzonego przez siebie koła i rozpalił ognisko. Teraz pozostało już tylko czekać.
Około północy oczy zaczęły się do niego zbliżać, aż wkrótce w całości ukazały się postaci zwierząt. A były one przeróżne - od psów, przez wilki, po tygrysy. Łączyło je jedno - niezaspokajalny głód, chęć zabicia wszystkiego, co żyje. Nie było to naturalne. Zwierzęta zbliżały się bardzo powoli. Wtedy to Hardin wziął z ogniska jedną z rozżarzonych gałęzi i przyłożył ją do ciemnego, rozsypanego na trawie proszku. Błyskawicznie wokół niego zapłonęła ściana ognia. Na jej widok, kilka zwierząt zawahało się. Po chwili jednak Hardin usłyszał głośny, wilczy ryk i wszystkie monstra ruszyły ponownie. Wtedy to Paladyn wziął do ręki łuk i zaczął posyłać w ich stronę strzały. Gdy tylko pierwsza z nich dosięgła swojego celu wszystkie zwierzęta, jakby kierowane przez jednego ducha, przyspieszyły. Nadal jednak dzieliła je spora odległość od ognistego kręgu, więc co chwilę padały kolejne śmiertelnie ugodzone grotem strzały zwierzęta. Kiedy znalazły się już naprawdę blisko, Hardin wskoczył na Fanda i wyciągnął z pochwy miecz. Pochylił się nad głową konia i szepnął mu do ucha tajemnicze słowa, których nauczyli go kiedyś Elfowie. Następnie wziął do ręki tarczę i przygotował się na atak najbliższego zwierzęcia. Był to biały tygrys, który z furią rzucił się na jeźdźca przeskakując płomienną ścianę. Hardin był jednak na to przygotowany. Skierował tarczę prosto w lecącego tygrysa i kiedy ten z impetem zderzył się z jej powierzchnią, przebił jego ciało mieczem. Następnie błyskawicznie odwrócił się i tak samo zrobił z kolejnym. Następnego zabił Fand, który stając na tylnych nogach uderzył swoją ofiarę kopytami w głowę. Walka ta trwała jakieś piętnaście minut. Kilku zwierzętom nie udało się przeskoczyć ognistej ściany i całe w płomieniach rzucały się do ucieczki. Nagle Hardin usłyszał dobiegający z prawej strony ten sam ryk, co poprzednio. Tym razem jednak dostrzegł jego właściciela. Był to wilk większy niż wszystkie, o mocniej świecących oczach, w których poza rządzą krwi można było dostrzec ogromną jak na zwierza inteligencję. Widząc to, Hardin błyskawicznie schował miecz zdając się tylko na tarczę i wyciągnął zza pleców łuk i strzałę. Najszybciej jak mógł strzelił do stojącego wilka. Zasłonił go jednak inny, więc Paladyn wyciągnął kolejną strzałę. I tym razem inny wilk poświęcił się dla swojego przywódcy. Hardin schował więc łuk, wyciągnął z powrotem miecz i nakazał Fandowi rzucić się w stronę wilka. Widząc to wilk uskoczył w bok. Było jednak dla niego za późno. Końcówka miecza Hardina musnęła jego ciało pozostawiając małą ranę. Nagle stało się coś dziwnego. Ranny wilk zapłonął mocnym, białym światłem oślepiając wszystkich dookoła. Mówiono później, że było ono widoczne z odległości dwudziestu kilometrów. Nagle wszystkie zwierzęta, przerażone rzuciły się do ucieczki.
Kiedy tylko Hardin odzyskał wzrok spostrzegł, że uciekające zwierzęta, nie mają już czerwonych oczu, a w miejscu, gdzie przed chwilą znajdował się ranny wilk leży teraz nagi, lekko ranny mężczyzna. Hardin przez chwilę nie wiedział co czynić, w końcu jednak rzucił mu skórzany płaszcz.
- Masz. Włóż to. - Człowiek pospiesznie i bez słowa wykonał polecenie Paladyna. Gdy tylko to zrobił, Hardin założył mu na szyję przygotowany wcześniej sznur.
- A teraz pojedziesz ze mną - odezwał się ostro.
Gdy tylko Hardin zgasił ognisko i płomienny okrąg, ruszyli w drogę powrotną. Kilkakrotnie człowiek próbował coś powiedzieć, za każdym jednak razem Hardin powstrzymywał go gestem ręki, czasami dodając: "Tłumaczyć to się będziesz przed mieszkańcami tej krainy". To wystarczało. Na szczęście człowiek (jak się później okazało był jednym z zaklinaczy) zdawał sobie sprawę z tego, że przegrał (bardzo rzadka cecha u "złych typów") i teraz może go ocalić jedynie posłuszeństwo.
Do najbliższej osady dotarli tuż przed wschodem słońca. Przez cały czas Hardin starał się jak najmniej odzywać. Zapytany przez mieszkańców o to, co mają teraz zrobić z zaklinaczem odpowiedział krótko:
- Niech odpracuje straty, które wam wyrządził. Za to, co zrobił naturze zostanie ukarany przez nią samą.
Następnie poprosił tylko o nocleg i wyżywienie, a kolejnego dnia rano już go tam nie było. Skierował się na południe, gdzie zawsze udawał się po skończonej misji, najczęściej po następną. Jechał tak przez tydzień, po drodze zatrzymując się w różnych wioskach, gdzie zazwyczaj za jakieś drobne przysługi ludzie udzielali mu pożywienia a czasem noclegu. W końcu dojechał do swojego celu - niewielkiej góry znajdującej się u stóp wielkiego lasu. Zostawił Fanda u podnóża a sam zaczął się na nią wspinać. Na szczycie owej góry znajdował się skalny stół, oszlifowany tak dokładnie, że prawie jak lustro odbijał niebo. Hardin wbił w niewielką szczelinę obok stołu swój miecz, usiadł i czekał. Wstał dopiero o północy. Podszedł do stołu, spojrzał w gwieździste, bezchmurne niebo oraz na duży czerwony księżyc, po czym skierował swój wzrok na blat stołu. W jego odbiciu gwiazdy zaczęły układać się w znaki.
W tym miejscu należy przypomnieć, że była to jedna z ostatnich Norijskich wyroczni. Była czymś w rodzaju środka komunikacji między Paladynem, a nieznaną siłą rządzącą tym światem. W ówczesnych czasach mało kto już wierzył w jej istnienie. Ludzie byli bowiem zbyt zajęci doczesnymi sprawami, aby pamiętać o przeszłości. Paladyni jednak pamiętali. Od lat wyrocznie ukazywały im, co się stanie, jeśli nic nie zrobią.
Tym razem jednak zadanie, jakie tajemniczy Stwórca wyznaczył Hardinowi zdziwiło samego Paladyna. Po raz pierwszy w swoim życiu mężczyzna na chwilę się zawahał. Wziął więc, zgodnie ze starym zwyczajem miecz, uniósł go do góry, po czym obrócił go, aby wypisać na gładkim blacie odpowiedź.
Zapewne ciekawi Was, co go tak zdziwiło. Otóż w wolnym tłumaczeniu (języka wyroczni nie da się dokładnie przetłumaczyć) oznacza ono: "Udaj się do krainy Aratea. Wkrótce będzie ona potrzebowała twojej pomocy. Jeśli zawiedziesz, na zawsze pogrąży się ona w ciemnościach".
Na pierwszy rzut oka wyglądało to na normalne zadanie. Aratea nie jest jednak krainą taką jak wszystkie inne. Prawie każda zapytana o nią osoba opisuje ją inaczej. Według jednych jest to kraj ponury, brutalny i zepsuty, natomiast inni twierdzą, że nie widzieli jeszcze piękniejszej i bardziej urodzajnej krainy. Królestwo Aratei obrosło w taką legendę, że większość narodów w ogóle wątpi w jej istnienie. Zresztą nikogo ona nie obchodzi. Ludzie są zbyt zajęci własnymi sprawami, żeby przejmować się jakąś krainą, która „nie wiadomo czy w ogóle istnieje". Tak więc istnienie Aratei stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Zaskoczony tym zadaniem Hardin postanowił upewnić się co do jego treści. Kiedy jednak wyrysował pierwszą, małą linię znowu się zawahał. Przypomniały mu się słowa ojca, który cały czas powtarzał mu, że Stwórca nigdy się nie myli. A znaki na blacie były bardzo wyraźne. Dokończył więc odpowiedź: "ZGODA". W chwilę później na blacie gwiazdy znowu zmieniły swoje położenie, tym razem układając się w zdanie: "Idź więc na zachód, tam otrzymasz pomoc, w dotarciu do Aratei". Paladyn podszedł do drugiego krańca stołu i ponownie wyrył słowo: "ZGODA". Potem rozwinął na skałach swój koc i położył się spać.
Kiedy się obudził było już jasno. Przed zejściem spojrzał tylko jeszcze na stół. Blat był gładki jak wczoraj przed północą. Był to ostatni znak świadczący o potwierdzeniu zadania. Od teraz Hardin związany był przysięgą. Jeśli nie wyruszy do Aratei i nie spróbuje jej uratować zostanie przeklęty i zapomniany na wieki. Gdy zszedł z góry podszedł do Fanda, wsiadł mu na grzbiet i ruszył na wschód.
- Czeka nas długa podróż - powiedział do konia, kiedy oddalili się już od Norijskiej góry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atra
Władca Archenlandii
Władca Archenlandii


Dołączył: 02 Sty 2006
Posty: 3948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Szafa pełna wampyrów

PostWysłany: Nie 15:12, 26 Lis 2006    Temat postu:

Ekhm, ekhm...
Skończyłam czytać. I jestem pod wrażeniem. Smile Bradzo mi się podoba. I, tak samo jak Viv, dziwi mnie mała ilość komentarzy...
Ludzie drodzy! Czytać proszę, bo warto *

* Słuchajcie cioci Atry, bo jak nie to przyjdzie w nocy i Was zje (ale mi się rymneło Razz )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Margolcia98
Gość





PostWysłany: Śro 16:46, 29 Lis 2006    Temat postu:

Nieco długi ten tekst ale wspaniały . Jestem zachwycona Harpoon. Wspaniała twórczość . Powodzenia w dalszym pisaniu
Powrót do góry
Harpoon
Władca Archenlandii
Władca Archenlandii


Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Gar-deroba, Staraszafa

PostWysłany: Nie 19:57, 07 Sty 2007    Temat postu:

Doszły mnie słuchy, że były jakieś problemy techniczne z Arateą, więc postanowiłem trochę to usprawnić i teraz już wszystko prawie skończone. brakuje tylko ilustracji, ale to już nie moja działka Razz
Tak więc przypominam jeszcze raz adres: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Stara Szafa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island