Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Poszukiwania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 16:22, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ellenai nie odpowiedziała.
"Aslanie, pomóż!" Jak mają jej powiedzieć, że już znaleźli Aurorę i jej nie uwolnili? Jak mają jej powiedzieć, że jej mała córeczka jest pod wpływem tak potężnych czarów, że tylko moc Aslana może ją z nich wyzwolić? Jak mają jej wyznać, że Aurora nie pamięta ani jej, ani Niriana, ani Ker - Paravelu...?
Czarodziejka pomyślała, że to ponad jej siły. Ta cząstka, które dotąd miała, też nagle ją opuściła, razem z adrenaliną i znów padła bez tchu na murawę.
- Aslanie! - jęknęła cicho.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:27, 29 Gru 2009    Temat postu:

Maria przytrzymała przyjaciółkę i delikatnie pomogła jej wstać.
- Dobrze się czujesz? - zapytała troskliwie.
Nie, ona chyba nie czuła się dobrze... Królowa zmartwiała. Teraz, kiedy ich odnalazła, teraz, kiedy miała szansę odnalezienia córki, nagle stawało przed nią tyle trudności i kłopotów. Jaki czar Slythia rzuciła na Justynę? Coś wisiało w powietrzu, Maria czuła to! Spojrzała w oczy Czarodziejki. Wyczytała w nich dziwną troskę i... lęk?
- Co się stało? - spytała z przerażeniem w głosie. - Justyno, co cię dręczy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 16:36, 29 Gru 2009    Temat postu:

Czarodziejka potrząsnęła głową. Nie chciała nikomu dokładać zmartwień, a już zwłaszcza królowej. Nie chciała opowiadać, jaki czar Slythia na nią rzuciła. To jej problem i tylko jej. Po co dorzucać jeszcze ten ciężar przyjaciołom? Nie mają dość kłopotów?
- To nic - usiłowała zbagatelizować sprawę. - Po prostu... po prostu nie lubię się czuć tak słabo, jak w tej chwili - próbowała jakoś wybrnąć. Nie była to cała prawda, a Ellenai nie umiała i nie lubiła kłamać, ale tutaj to było chyba konieczne...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Wto 16:38, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ireth westchnęła, widząc, w jakim stanie jest teraz Ellenai. Chyba ktoś inny musi oznajmić Marii tę okropną wiadomość... Bo musi o tym wiedziec. Nie wybaczyłaby nam kłamstwa o losie najdroższej córki!- pomyślała. Rozejrzała się wokół, ale nikt z drużyny nie kwapił się do tej roli. Ireth ponownie westchnęła, a potem zamknęła oczy i rzekła cicho:
- Mario... Wiedźmy rzuciły na Aurorę czar. Nie pamięta już ani ciebie, ani nikogo sprzed porwania. Uważa wiedźmy za swoją rodzinę - starała się jak najszybciej wyrzucić z siebie te słowa, mając głupią nadzieję, że im szybciej to powie, tym krócej Maria bedzie rozpaczać. Położyła królowej dłoń na ramieniu.


Ostatnio zmieniony przez Nat dnia Wto 16:44, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:55, 29 Gru 2009    Temat postu:

Słowa, które wypowiedziała Ireth, przebiły się przez podświadomość Marii i teraz odbijały się głuchym, złowieszczym echem w jej głowie.
Nie pamięta ani ciebie, ani nikogo sprzed porwania...
Nie pamięta. Nie pamięta. Aurora nie pamięta swojej rodziny...
Królowa czuła, jak w gardle rośnie jej wielka gula, nie mogła wykrztusić ani jednego słowa. Do oczu cisnęły się jej łzy, spuściła głowę. Jej ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze. Wkoło panowała przenikliwa cisza, a odgłos padającego deszczu stawał się coraz bardziej uporczywy. Każda kropla, spadająca na drzewa i trawę przypominała jej koszmarną prawdę, którą przed chwilą odkryła. Nikt z towarzyszy nie odezwał się słowem.
We wnętrzu tej milczącej, przygarbionej figury coś się burzyło, coś wrzeszczało i powoli marło. Maria chciała paść na ziemię, tu i teraz, chciała płakać, chciała krzyczeć, rozpaczać - wszystko, byleby pozbyć się tego okropnego uczucia pustki, tej samotności... Zamiast tego, jej usta zwężały się w coraz cieńszą kreskę, a samo milczenie było przerażające.
"Dlaczego?" - myślała rozpaczliwie. - "Dlaczego, Aslanie?! Nie rób mi tego! Nie, błagam, proszę! Nie dam rady, Aslanie, pomóż mi! Zrób coś, uwolnij Aurorę od mocy tych straszydeł! Tych żmij, tych... tych..."
W Marii wezbrały jednocześnie złość i rozpacz. Pięści królowej zacisnęły się mocno.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 16:56, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Wto 17:07, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ireth ostrożnie podeszła do Marii. Widać było, że królowa jest jednocześnie wzburzona i zrozpaczona, smutna i zła. Ireth nie wiedziała za bardzo, co ma zrobić, nie miała doświadczenia w pocieszaniu rozgoryczonych matek. Chwyciła Marię za rękę,a gdy ta nie zaprotestowała, dziewczyna delikatnie ją objęła.
- Ćśś, ćśś, spokojnie... - szeptała.
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 17:16, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ireth podeszła do Marii i zaczęła ją pocieszać. Nie, tego było już za wiele. Królowa czuła, że jeśli będzie tak dłużej stać, a przyjaciółka będzie do niej czule przemawiać i trzymać ją za rękę, za chwilę wybuchnie tu płaczem. Tak jak stała, przemoknięta i bardzo nieszczęśliwa. Tak by chciała, żeby Nirian tu był! Tak by chciała...!
- N-nie! - z jej gardła wydał się zduszony jęk.
Odepchnęła lekko dziewczynę i oddaliła się od drużyny, prowadząc za sobą konia. Nie chciała, by ktokolwiek siedział koło niej i patrzył na jej łzy. Usiadła na zwalonym pniu, leżącym nieopodal, chwyciła się za skronie... Dopiero wtedy zapłakała.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 17:23, 29 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 20:30, 29 Gru 2009    Temat postu:

Ellenai widziała całą reakcję Marii. Nie mogła nic zrobić, nie miała bowiem nawet siły się podnieść, ale myślała normalnie. Widziała, jak Maria walczy ze sobą, nie wie, płakać czy krzyczeć, bić kogoś czy ratować... Gdy widziała wyraz twarzy przyjaciółki, sama miała ochotę krzyczeć. Sądziła, że jej miłość do Aurory jest równie silna, jak jej matki, teraz jednak wiedziała, że to coś zupełnie innego. Ellenai kochała Aurorę jak własne dziecko, to prawda, ale w obliczu takiego nieszczęścia, jakim było jej zaczarowanie, stosunkowo szybko potrafiła się opanować i zacząć racjonalnie myśleć. Natomiast Maria... Ona jeszcze w to nie wierzy, wydaje to jej się pewnie okrutnym żartem, nie wie dlaczego, ale po prostu pewnie sobie z niej żartujemy... Uratowaliśmy Aurorę, ale ją przed nią ukryliśmy, za chwilę jednak ją wyprowadzimy i cała sprawa skończy się śmiechem i łzami, ale łzami radości..
Ale Maria zaczęła już powoli sobie uświadamiać, że to jednak wszystko prawda. Ireth próbowała ją pocieszyć, ale ona odepchnęła przyjaciółkę i odeszła dalej w cień drzew, prowadząc za sobą konia. Czarodziejka widziała, jak usiadła nieopodal na pniu i ukryła twarz w dłoniach. Płakała. To lepiej.
- Zostawmy ją teraz - rzekła cicho czarodziejka. - Niech się wypłacze, to jej ulży i uchroni przed szaleństwem. Ale musi przeżyć to w samotności...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 20:22, 09 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 18:06, 30 Gru 2009    Temat postu:

Kinga patrzyła na królową.
"Biedna królowa Maria" - myślała sobie - "Na pewno jest zdruzgotana, odebrano jej przecież córkę i wymazano jej pamięć! Te wiedźmy muszą być bardzo złe, skoro potrafią uciec się do takich czynów!"
Zdawała sobie sprawę, jak musi się czuć. Przecież Aurora jest jej córką, pewnie obwinia się o to, co się stało, bo nie wyruszyła wcześniej.
Sama Kinga czuła się dziwnie przybita. Myśl, że księżniczka, która była powodem wyprawy, więc musiała być bardzo ważna, uważa, iż to te złe kobiety, żmije, które ją porwały, są jej rodziną, sprawiała, że dziewczyna czuła się beznadziejnie nieprzydatna. Postanowiła jednak skupić się na wydarzeniach, nie może przecież zrezygnować, wiedząc, że inni, ci, którzy ją znali, będą walczyć do końca. Podniosła więc głowę i czekała na rozwój wydarzeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 19:07, 30 Gru 2009    Temat postu:

"O, Aslanie, dlaczego mi to robisz?" - myślała Maria z goryczą. - "Pomóż mi, podpowiedz coś..."
Deszcz z każdą chwilą padał coraz mocniej. Królowa nadal siedziała na zwalonym pniu i silniej przyciskała dłonie do skroni. Była już całkiem przemoknięta, ale to nie miało znaczenia. Bywała w gorszych sytuacjach i naprawdę fakt, że była mokra nic nie znaczył, nie teraz. Mogła tak siedzieć przez całą wieczność, miała już dość.
- Auroro, gdzie jesteś? - szeptała od czasu do czasu, jakby miała nadzieję, że córka ją usłyszy, przypomni sobie wszystko i odpowie.
Chwilami tu i ówdzie rozlegały się grzmoty, poza tym i odgłosem szumu, jaki dawał deszcz, wkoło nic nie było słychać, jakby świat zamarł. W myślach Marii kumulowały się różne pomysły, ale nie mogła wybrać, który byłby najodpowiedniejszy w tej chwili. Dokąd zmierzać? Wrócić do Ker - Paravelu i powiadomić o tej strasznej wiadomości Niriana? Ruszyć dalej, w nadziei na to, że gdy odnajdzie Aurorę, ta ją pozna, czy może mścić się na parszywych wiedźmach, które zaczarowały córkę, a potem modlić się do Aslana, żeby przywrócił jej własną osobowość?
- Nie, nie wrócę teraz do Ker - powiedziała sama do siebie. - Nie chcę przysparzać Nirianowi trosk...
Zamilkła na chwilę, rozważając kolejne myśli. Jej powieki były przymknięte, wszystko straciło dla niej jasność. Siedziała tak długo, ze zwieszoną głową, moknąc coraz bardziej i upadając w głębszą ciemność, zanurzając się w gęstszą mgłę swojego umysłu.
Nagle ocknęła się, jak ze snu. Gdzie są jej towarzysze? Nie, nieważne. Nie teraz, nie teraz.
Ukryła twarz w dłoniach, po czym wolno wstała. Chciała wyjść na drogę, ale przechodząc koło swojego wierzchowca coś ją tknęło.
"Róg" - krótka myśl zaświtała w jej głowie.
Wyjęła małe zawiniątko z torby przypiętej przy jukach. Przed oczami stanęła jej tamta chwila pożegnania... Łagodny dotyk dłoni męża na jej dłoni, czułe słowa... Tęsknota ścisnęła mocno jej serce. Przemogła się w końcu i odwiązała jedwabną wstążkę. Ten artefakt aż bił jasnością, płynęła z niego siła i... otucha?
Maria przesunęła dłonią po gładkiej powierzchni kości słoniowej. Zadąć w niego, czy nie? Użyć go teraz? Kusząca propozycja...
"Nie" - pomyślała królowa stanowczo. - "Jeszcze nie czas"
Z odpowiednią czcią owinęła z powrotem Róg i ukryła go starannie w skórzanej torbie.
Minęło wiele godzin. Może nawet bardzo wiele. Maria dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że jest ciemno. Poklepała lekko konia po obszernej szyi i wkroczyła żwawo na drogę, nie zważając na tworzące się tam błoto.
"Dość tego" - pomyślała kwaśno, zaciskając zęby. - "Teraz trzeba działać."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Czw 17:12, 31 Gru 2009    Temat postu:

Zapadł zmrok, a wszyscy nadal stali pod Drzewem Toffi, zastanawiając się, co dalej. Co rusz ktoś podnosił głowę i popatrywał tam, gdzie odeszła Królowa. W pewnym momencie Amos usłyszał coś jakby kroki, a potem plaskanie kopyt o mokrą ziemię. Nic jednak nie widział z powodu ciemności i deszczu.
- Słuchajcie! - zawołał - Czy to Królowa odchodzi? Sama? Nie wraca do drużyny?Nie, wraca do nas! I my w końcu musimy się ruszyć. To co w końcu robimy? Wracamy do Ker, żeby wsiąść na statek, czy inaczej dostaniemy się na wyspę Ramandu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 17:21, 31 Gru 2009    Temat postu:

Poczekali do wschodu słońca, by Maria mogła się uspokoić a Ellenai odzyskać siły. Potem usiedli w kręgu, aby omówić dalsze plany. Ustalili, że muszą zdobyć Krzemienny Nóż.
- Proponuję udać się do morza - rzekla czarodziejka. - Tam znajdziemy jakiś statek, który zawiezie nas na Wyspę Ramandu.
Wszyscy pokiwali głowami, tylko królowa poruszyła się niespokojnie.
Ellenai odczytała jej myśli:
- Nie, wasza wysokość, nie - odparła, uśmiechąjąc się uspokajająco do przyjaciółki. - Nie wrócimy na Ker - Paravel. Gdy pomyślę o nadziei króla, gdyby nas zobaczył, a potem ten wyraz rozczarowania na jego twarzy... nie! Pójdziemy trochę w bok, do najbliższego nadmorskiego miasteczka i tam wynajmiemy statek... Mario, masz ze sobą trochę pieniędzy, prawda?
Maria skinęła głową.
- No właśnie. Przydadzą się, jeśli nie wystarczy "blask imienia i tytułu" twojego i i Niriana...
Wszyscy wstali i zaczęli się zbierać do drogi.
- Długa droga przed nami - zauważyła Ellenai. - Tak bym chciała przenieść nas wszystkich teleportacją... ale niestety, ogranicza mnie Kodeks Magii. Musimy dotrzeć do morza na własnych nogach.

Szli przez tydzień całymi dniami, nim w końcu przed ich oczami zamigotało morze. Ominęli z daleka Ker - Paravel i udali się do Berbia, małego, handlowego miasta, położonego około 7 km. od zamku królewskiego. Mimo, że miasto było niewielkie, miało duży port, bowiem zajmowało się handlem i gościło przybyszów z różnych stron świata.
Akurat był tam dzień targowy. W dokach kręciło się mnóstwo ludzi: jedni wynosili towary ze statków, inni wnosili, jedni szli na jarmark, drudzy wracali... Wszędzie było tłumno i gwarno.
Przyjaciele przeciskali się przez tłum, chcąc dotrzeć do nabrzeża, aby wypytać o jakiś statek, którego kapitan chciałaby ich zawieźć na Koniec Świata... Na pewno będą musieli trochę poszukać... Nie będzie to łatwe...
W pewnej chwili zaczął się tumult. Jakiś chłopak potrącił handlarkę jabłek, która się aż tutaj zaplątała, kobiecie upadł kosz, jabłka potoczyły się pod stopy przechodniów, kilku się wywróciło, rozległy się śmiechy, krzyki i złorzeczenia i wywiązało się małe zamieszanie. To właśnie zamieszanie rozdzieliło grupę przyjaciół. Ellenai, Ireth, Sonea, Kinga i Evanlyn, nawet nie zauważyły, kiedy tłum oddzielił je od Marii, Doriana i Amosa. Dziewczęta były pewne, że przyjaciele idą za nimi, więc parły do przodu. Dopiero, kiedy stanęły na nabrzeżu, zorientowały się, że królowa i panowie zgubili się gdzieś wśród tłumu. Zastanawiały się przez chwilę, co robić, wreszcie Ellenai postanowiła:
- Nie będziemy na nich czekać. Zanim tu dojdą, może już znajdziemy statek... Nie mamy czasu.
Rozejrzała się dookoła.
- Zapytajmy tego staruszka, o, przy tej smołowanaj łodzi.
Piątka kobiet podeszła do starca, który naprawiał małą łodź.
- Mój dobry człowieku - spytała Ellenai - czy nie słyszałeś o jakimś statku, który można wynająć na daleką podróż? Dobrze zapłacimy.
Starzec skinął głową.
- A jakże - odparł i wskazał usmoloną ręką.
- O tam, ten trzeci - rzekł. - Nie wygląda może zasobnie, ale jest mocny. Odparł już niejeden atak. A kapitan popłynie nawet na Koniec Świata, jeśli może zarobić.
Dziewczęta uśmiechnęły się pod nosem. Na Koniec Świata? Świetnie!
Podziękowały starcowi i udały się na wskazany statek. Weszły po trapie, nie zważając na ciekawskie spojrzenia załogi.
Na pokładzie Ellenai zaczepiła jednego z nich:
- Gdzie znajdę kapitana? - zapytała. Marynarz wskazał gestem na zażywnego mężczyznę z czarną brodą, obserwującego krzątaninię majtków.
- Panie kapitanie! - zawołała czarodziejka.
Mężczyzna obrócił się i zaciekawionym spojrzeniem obrzucił piątkę dziewcząt. Ellenai doznała nieprzyjemnego wrażenia, jakby je szacował wzrokiem, ale odsunęła tę myśl od siebie.
- Chcemy wynająć pana statek - rzekła.
- A macie czym zapłacić? - zapytał mężczyzna nieprzyjemnym głosem.
Czarodziejka wyciągnęła sakiewkę, którą dała jej Maria i zabrzęczała nią znacząco. Twarz mężczyzny rozjaśniła się w uśmiechu. Wyciągnął chciwie rękę.
- Zawiozę was, gdzie chcecie - obiecał. - Nawet na Koniec Świata!
- Tam właśnie chcemy się udać - uśmiechnęła się Ellenai.
- Zejdźcie na dół - zachęcił kapitan wskazując otwarty luk - i wybierzcie sobie kajuty. Potem przyprowadzicie pozostałych.
- Oprócz nas jest jeszcze troje - rzekła Ellenai. - Wystarczy panu miejsca?
- Oczywiście, starczy dla wszystkich - zapewnił przymilnie kapitan.
- Bernen! - wrzasnął na jednego z majtków. - Zejdź z nimi i wskaż im kajuty. To nasi specjalni goście - nie wiadomo dlaczego, podkreślił ostatnie słowa.
Bernen skinął głową i zszedł po schodkach pod pokład, a dziewczęta pośpieszyły za nim. Stanąwszy na dole ujrzały rząd hamaków, a za nimi drzwi.
- Tam są kajuty - wskazał palcem Bernen. - Wejdźcie i wybierzcie sobie - zachęcił szczerbatym uśmiechem. Dziewczęta podeszły do drzwi i otworzyły je, spodziewając się ujrzeć następny korytarz z rzędami drzwi. Ale za nimi była tylko ciemność. Zawahały się przez moment, a potem brutalnie zostały wepchnięte do ciemnego pomieszecznia, a drzwi zamknięto za nimi na klucz.
- Co się dzieje? - wykrzyknęły wszystkie.
Ellenai zaczął ograniać niepokój. Dzieje się coś niedobrego, ale co?
Po kilku mintach usłyszały kroki za drzwiami i rozległ się głos kapitana:
- Moje gołąbeczki, nie martwcie się! Długo tam nie będziecie siedzieć. Zaraz odbijemy od brzegu i popłyniemy do Narrowhaven. A tam wyprowadzę na podest moich pięć ślicznych ptaszyn i zgarnę niezły majątek! Nie jesteście byle kim! Z łatwością znajdę nabywcoów! O, los mi sprzyja, skoro taki wspaniały towar sam wszedł mi w ręce! I nie próbujcie żadnych czarów. W waszym tymczasowym lokum zostal rozpylony elikisir blokujący magię! Wdychajcie go, wdychajcie!
Zarechotał i oddalił się. Dziewczęta siedziały w ciemnościach, oszołomione. Wszystkie prócz Kingi zaczęły się czegoś domyślać.
- Handlarze niewolników? - szepnęła któraś.
- Dlaczego mam uczucie deja vu? - mruknęła Ellenai. - O nie, nie mam zamiaru znów stać się niewolnicą! Dość miałam za pierwszym razem! Accolo Manre!- zawołała.
To zaklęcie zawsze otwierało wszystkie zamknięte drzwi, ale tym razem nie zadziałało. Ellenai spróbowała jeszcze raz, z takim samym skutkiem. Albo kapitan mówił prawdę, albo dopadły ją wreszcie skutki zaklęcia Złego Losu i braku magii.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 20:34, 09 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 17:41, 31 Gru 2009    Temat postu:

Przez całą drogę do portu Maria rozmyślała gorączkowo. Czy przyjdzie jej w ogóle kiedykolwiek zobaczyć swoją córkę? Uda jej się przywrócić jej pamięć? Nie, nie wiedziała, co ma zrobić i dokąd się udać. Może powinna wrócić do Ker, a może podróż na Koniec Świata wszystko rozwiąże... Przygnębiona i niewyspana szła, prowadząc nadal swojego królewskiego rumaka za sobą. Jej płaszcz zdążył wyschnąć, a niewielki, prawie niezauważalny diadem we włosach sprowadzał na nią liczne spojrzenia ciekawskich. Jednak ona nie zwracała na nic uwagi, całkiem pogrążona w myślach.
Nagle wywiązało się małe zamieszanie, ktoś potrącił jakąś kobietę, ludzie zaczęli się przekrzykiwać i... może nawet ktoś kogoś uderzył? Maria wiedziała tylko, że coś się stało i po chwili straciła Justynę, Ireth, Kingę, Evanlyn i Soneę z oczu. Najpierw próbowała je gdzieś wypatrzyć, ale wokół niej, Doriana i Amosa zebrało się spory tłumek rybaków i innych ludzi, którzy zaczęli się obruszać nie wiadomo o co...
- Widzi Wasza Wysokość? - zwrócił się ktoś do królowej, najwyraźniej ją poznając. - On mnie uderzył za nic! Zupełnie za nic, pani.
Ktoś za chwilę się włączył:
- A on przewrócił tę kobietę!
Maria miała dość. Z trudem wydostała się z tłumu, razem z Dorianem i Amosem.
- No dobrze, ale gdzie są dziewczęta? - zapytała królowa.
Nie wiedziała dlaczego, ale zaczął ją ogarniać lekki niepokój - coś tu było nie w porządku!


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Czw 17:43, 31 Gru 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pią 0:41, 01 Sty 2010    Temat postu:

- Do ciężkiego licha ! - zaklęła Sonea. - Ell, nie ty jedna masz to uczucie. Niech no ja w swoje ręce dorwę tego przyjemniaczka - była na siebie wściekła, że nie wyczuła niebezpieczeństwa. Podeszła do drzwi i przyłożyła do nich rękę.
- Bombardierra - szepnęła. - Bombardierra - powiedziała głośno i usłyszała słabiuteńki huk. - Nic z tego. Miałam zamiar rozwalić te drzwi w drobny mak. Trzeba obmyślić plan.
W pomieszczeniu było zupełnie ciemno. Elfka zorientowała się, że eliksir nie działa już na nią tak silnie jak wcześniej. Nie mogła użyć jakiegoś potężnego zaklęcia, ale jednak magia nie przestała działać całkowicie. Wystawiła więc rękę przed siebie i pojawił się niewielki płomień, trochę większy, niż płomień ze świecy. Teraz można było dostrzec wszystkie twarze.
- Sugeruję, żebyśmy zaraz po wyjściu na ląd, zrobiły temu gościowi masakrę. Chyba jest ślepy, tak jak jego ludzie. Żaden nie odebrał nam broni. Więc proponuję zaatakować, gdy tylko otworzą drzwi - wiedziała, że to nie jest genialny plan, ale przy ograniczonej magii nie miała nic lepszego w zanadrzu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 12:50, 01 Sty 2010    Temat postu:

Mimo słów kapitana, że niedługo ruszą, dziewczętom czas się dłużył, jak nigdy przedtem. Minuty zmieniały się w godziny. Z całych sił próbowały się bronić przed zmęczeniem, ale senność w połączeniu z działaniem eliksiru w końcu ich zmogły i wszystkie głęboko zasnęły. Obudziło ich światło. Zaspane, nie zdążyły się nawet do końca obudzić, gdy usłyszały dziwne słowa (tylko Ellenai i Sonea je zrozumiały, mimo umysłów zamroczonych jeszcze snem i oparami eliksiru) i cała ich broń, oraz biżuteria, jakąkolwiek miały, zaczęła ich opuszczać... Gdy na dobre oprzytomniały, spostrzegły, że w otwartych drzwiach stoi kapitan, za nim kilku marynarzy z ich bronią i wszystkim, co dziewczęta miały przy sobie, w rękach, a wśród nich stał mężczyzna w czarnej szacie i głębokim kapturze na głowie, a w ręku trzymał laskę maga. On to wypowiedział zaklęcie, które pozbawiło je ich własności. A mag nie czekał. Wypowiedział następne zaklęcie i Ellenai i Sonea jęknęły. To zaklęcie było gorsze, ponieważ miało takie samo działanie jak eliksir. Blokowało magię na jakiś czas, ale było bardziej podstępne, bo podczas, gdy eliksir działał świetnie na ludzi a elfy, centaury i fauny, czy inne magiczne stworzenia oraz zwierzęta mogły uniknąć niektórych aspektów jego działania, to zaklęcie działało na wszystkie rasy, nikogo nie wyłączając. Mało tego. Powodowało, że magiczna aura magów stawała się niewiodoczna, i nikt, nawet inny mag, nie mógł wyczuć, gdzie są. Ellenai znów poczuła, jak jej magia jakby chowa się gdzieś pod powierzchnię niczym woda, podobnie jak kiedyś, gdy zmuszono ją do wypicia eliksiru. Ów nieznany mag rzucił czar na nie wszystkie, zapewne dlatego, że kapitan obawiał się, że są wśród nich czarodziejki, ale nie wiedział, które. Niczym nie ryzykował, bo zwykłym ludziom, nie - magom, to zaklęcie nie szkodziło. A one się dały zaczarować! Dały się pozbawić wszelkiej broni niczym dzieci! O, co za hańba! Teraz nie będą się mogły nijak obronić! Nie mają broni ani magii! Są całkowicie bezbronne i zależne od innych! Są na łasce tego wrednego pirata, kaipitana! Na Aslana! Były przerażone!
Kiedy Ellenai poźniej zastanawiała się nad osobą owego dziwnego maga, doszła do wniosku, że był to jeden z tych najemników, którzy wędrowali po świecie i za pieniądze służyli swą magią na różne sposoby, dobre i złe. Nie obchodziło ich, jaki czar rzucają i na kogo, czy co, byle tylko mogli na tym zarobić. Wysługiwali się wszystkim: królom, możnowładcom, piratom, pannom na wydaniu i kawalerom, gospodyniom wiejskim i żebrakom, jeśli tylko mogli im zapłacić. Byli to renegaci, którzy nie przestrzegali Kodeksu Magii.Temu czarodziejowi kapitan na pewno zapłacił niezły grosz, żeby odważył się rzucić czar na innych magów!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 14:26, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 8 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island