Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Z pomocą dla Narnii
Idź do strony 1, 2, 3 ... 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 18:52, 14 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:04, 21 Wrz 2009    Temat postu:

I poszli. Lekkim krokiem przeszli przez bramę, za którą dotychczas mieszkali w bólu, cierpieniu i rozpaczy, za którą czaiło się tyle okrutnych chłost. Poszli ku wolności. Już za bramą Maria poczuła, że może odetchnąć rześkim powietrzem ze spokojem, może zrobić co chce, nie martwiąc się, że zostanie ukarana. I nagle ten dziwny niepokój, poczucie obowiązku. Co z Nirianem? Co z Narnią? Księżniczka mimowolnie skuliła się, aby objąć rękami brzuch, który przeszyty zimnym dreszczem zaczął boleć. Gdzie spotkają księcia? Co będzie, jeśli przyjdzie mu do głowy wrócić do siedziby Tarkaanów? Jej myśli rozwiały się, kiedy ktoś wyszedł na drogę. Był daleko, tak, że można było zobaczyć tylko kształt jakiejś przygarbionej postaci, która bynajmniej nie stała na dwóch nogach...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Pon 19:00, 14 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:06, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Amos biegł wytrwale przez las w kierunku Anvardu. Nie wiedział, co będzie mógł zrobić dla przyjaciół, ale chciał jak najszybciej być z nimi. Pod chyżymi łapami umykały kolejne mile. W pewnym momencie teren obniżył się, a las odstąpił na boki. W oddali zamajaczyły wieże zamku. Amos zwolnił i skręcił w stronę lasu, zdecydowany trzymać się jego skraju, dopóki się da.
Ale co to!? Jego oczom ukazała się grupa ludzi idąca szybkim krokiem od zamku. Wilk przystanął, popatrzył uważnie, powęszył zdecydowanie. Nie, to niemożliwe! Ale przecież nos i oczy nie kłamią. Uszy też. Powiew wiatru przyniósł znajome, radosne głosy. Tak! To naprawdę oni! Naprawdę oni!
Nie wytrzymał dłużej. Pobiegł radosnym pędem i skoczył Justynie na ramiona...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 15:34, 15 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:06, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Justyna nawet się nie zorientowała, jak już leżała na ziemi a przed twarzą dyszał jej wielki wilczy łeb. Nawet się nie zdążyła przestraszyć, ale jej ręka już się uniosła, a wargi już formowały zaklęcie, gdy nagle wilgotny język przesunął się po jej twarzy. Przyjrzała się bliżej i :
- Amos! - wykrzyknęła, a jęzor jeszcze raz oblizał jej całą twarz.
- Ty wariacie! - roześmiała się czarodziejka, zepchnęła wilka z siebie i usiadła.
- Zachowujesz się jak pies! - skarciła go. - A kiedyś miałeś mi za złe, że cię traktuję jak psa...
Udawała surową, ale tak naprawdę była przeszczęśliwa. Wreszcie byli wszyscy w komplecie, znowu wszyscy razem od chwili, gdy rozdzielono ich na targu niewolników! Jak to się wydawało odległe... ale teraz, gdy znów byli razem, Justynie wydało się, jakby nigdy się nie rozdzielali. Ot, zrobili sobie krótką wycieczkę po Kalormenie i Archenlandii, a teraz wracają do Narnii, wypoczęci, pełni sił, gotowi do walki z Jadis, niczym uczniowie wracający po wakacyjnej przerwie do szkoły. Tyle, że oni chętniej pragnęli walki z Białą Czarownicą, niż uczniowie powrotu do szkoły...
Justyna uklękła i przytuliła się do łba Amosa. Dopiero teraz poczuła, jak w gruncie rzeczy za nim tęskniła, jaki jej brakowało jego głosu i tych mądrych rad Mówiącego Zwierzęcia... Ale wrócił! Wrócił i teraz nic nie jest im straszne! Przytuliła się jeszcze mocniej do niego, a jego język znów przejechał, tym razem po jej włosach.
- Przestań! - zaśmiała się Justyna, lekko odsuwając się od niego. - Przestań, bo zaraz będę cała mokra!
"Jak on nas odnalazł?" kłębiły się jej w myśli pytania. " Skąd właściwie się tu wziął? Skąd wiedział, że tu będziemy? I co się z nim działo od tych strasznych chwil na Samotnych Wyspach?" Nie wiedziała, które pytanie pierwsze mu zadać...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 17:50, 25 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Wto 17:33, 15 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:08, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Ha, ha, ha, witaj Justyno! To z radości, że znowu ciebie i wszystkich widzę! - zawołał wesoło Amos. - Witajcie wszyscy! - dodał. - Biegłem wam na pomoc, a tu widzę, że jesteście cali, zdrowi i wolni. Co właściwie się stało? Jeleń opowiedział mi o tym, jak go uratowaliście i o waszych kłopotach. Ale skąd tu się wzięliście? Co się z wami działo?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 19:42, 15 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:09, 21 Wrz 2009    Temat postu: Diament

- Jakoś wyrwaliśmy się z niewoli - odpowiedział Rilian z uśmiechem i dodał:
- Tak naprawdę, to Wezyr, sam nie wiem czemu, nas uwolnił - mag pogrążył się w dumaniach. Z zamyślenia wyrwał go głos któregoś z przyjaciół. "No to ruszamy, czy nie?" Właśnie! Narnia potrzebuje ratunku! Przecież cała kraina znów jest w szponach Białej Czarownicy...

***
W namiocie księcia, w leśnym zagajniku trwała narada - nadleciały gryfy z wieściami o rządach Jadis w Narnii. Nastała tam kolejna, zła zima...
- Wiemy, że czarownica werbuje armię. Chyba spodziewa się waszego powrotu. Driady zauważyły, jak czwórka potężnie zbudowanych dwunożnych istot podążała w kierunku Burzystego Wierchu - oświadczył książę. - Rozesłałem zwiadowców, aby spróbowali się dowiedzieć czegoś więcej o tych stworzeniach...
- Stwory Czarownicy w okolicach Wierchu? - krzyknął Rilian i zerwał się z pieńka, na którym siedział. Jedyne, czego Jadis chciałaby stamtąd, to siedem kryształów, ale przecież one należą do różnych magów. Chyba... chyba że ona chce zdobyć Górski Diament - kryształ, który utrzymuje równowagę w świecie, dar Aslana dla pierwszego króla Archenlandii.
"Tego nie można tak zostawić!" pomyślał Rilian. Gdy nastał wieczór, wyszedł potajemnie z namiotu, narzucił zielony płaszcz i pośpiesznie wyruszył w góry. Obóz księcia znajdował się dzień drogi od podnóża gór. Mag dotarł tam więc nazajutrz. Na szczyt Burzystego Wierchu prowadziła wąska i kręta ścieżka. Przez padający w nocy deszcz, unosiła się tu teraz mgła. Rilian zmienił więc swój płaszcz w szarobiały. Teraz mógł niepostrzeżenie zawędrować na szczyt. Około dziesięć metrów od wierzchołka góry znajdowało się wejście do jaskini. Zazwyczaj zastawiał je kamień i nie można było odróżnić tego miejsca od ściany znajdującej się wokoło. Mag powoli, cichutko wślizgnął się do środka. Ściany ze zwykłych, szarych kamieni, zaczynały zmieniać się w marmurowo - granitowe. Co parę centymetrów ściany przyozdobione były drogimi kamieniami. W końcu tunel zamienił się w dość pokaźną salę. Teraz ściany zbudowane były z samych kryształów. Miały one pięć kolorów, które odpowiadały wyglądowi każdego z pięciu kryształów. Na środku sali, w okręgu, stało pięć kolumn. Każda z nich miała wyrzeźbioną wnękę, a w niektórych znajdowały się kryształy magów: Topaz, Szmaragd, Rubin i Aleksandryt. Z diamentowego sufitu natomiast zwisał niemały brylant. Nazywany był Górskim Diamentem Równowagi. Teraz doskakiwały do niego cztery odrażające poczwary. Mag przyglądał im się przez chwilę i poznał; były to behemoty - połączenie jakby goryla, lwa i wielkich pazurów. Oczywiste stało się to, że Jadis przysłała je tu, aby ukradły kryształ. Rilian pomyślał, że jedynym sposobem, aby go uratować, jest samemu ukraść kryształ. Stworzył więc obraz astralny diamentu i podmienił go zaklęciem teleportacji. Powoli, zachowując największą ostrożność, wyślizgnął się z sali. Nie musiał zabierać pozostałych kryształów - jeśli ktoś chciałby je ukraść z groty, teleportowałyby się do swoich przyszłych właścicieli. Nie minęło dziesięć sekund, jak Rilian opuścił salę a behemoty wydały ryk wściekłości. Wiadomo było, że odkryły oszustwo i zapewne obecność człowieka. Na pewno ruszyły w pogoń. Rilian rzucił się do ucieczki, wszak te stwory mają skórę odporną na ostrza mieczy i nie są wrażliwe na magię.

Mag przeskakiwał ze skały na skałę. Behemoty prawie go doganiały. Rilian wiedział, że jeśli nie teleportuje się, a uda mu się zbiec, narazi innych na niebezpieczeństwo. Następna rozpadlina do przeskoczenia, potwory jednak sobie nic z niej nie robiły. Skok i już dalej ścigają maga. Nic dziwnego, w końcu to on zabrał im Górski Diament. Kończyły się skaliste wzniesienia nieopodal Burzystego Wierchu. Puszcza stawała się coraz bliższa, mag pomyślał: "To moja ostatnia szansa". Wyjął miecz, zerwał złote zakończenie rękojeści i umieścił tam diament. Zdziwiony idealnym dopasowaniem diamentu do miecza, Rilian prawie nie zauważył, że skoczył w korony drzew. Ale wystarczyło tylko jedno słowo a spadł u stóp towarzyszy stojących przed namiotem księcia.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Śro 19:55, 16 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 14:43, 17 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:10, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Rilian! - wykrzyknęła Justyna, gdy mag niespodziewanie się przed nimi pojawił. Pomogła mu podnieść się na nogi i wtedy zobaczyła dumną minę Riliana i to, że dzierży w dłoni nową magiczną laskę.
- Widzę, że odzyskałeś amulet - rzekła, uśmiechając się. - Ja też powinnam. Prawie zapomniałam o tym.
Zmarszczyła czoło, wyciagnęła ręce przed siebie i ułożyła dłonie w "miseczkę", tak, jak to się robi, gdy chce się nabrać w dłonie wody. Następnie wyrzekła:
- Accio saphire!
Nie minęło kilka sekund, a w jej złożonych dłoniach pojawiło się światło, które rosło i potężniało, najpierw białe, potem coraz bardziej błękitne, aż wreszcie wszyscy ujrzeli dobrze znajomy szafir. Czarodziejka wyszeptała jeszcze kilka słów i utworzyła delikatny, pięknie cyzelowany srebrny diademik. Nad czołem lśnił szafir w kształcie łzy, a końce diademiku zginęły we włosach czarodziejki, gdy założyła go na głowę.
- Tak jak przypuszczałam, miał go Korion - rzekła Justyna i po chwili dodała złośliwie:
- Zabrałam mu szafir, muszę go czymś zastąpić - i wypowiedziała jedno dosyć paskudne zaklęcie. Tylko Rilian je rozpoznał i parsknął śmiechem.
- Pomęczy się parę tygodni, zanim będzie mógł swobodnie usiąść - dodała, szczerząc zęby, czarodziejka.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 15:50, 02 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Czw 23:16, 17 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:11, 21 Wrz 2009    Temat postu: Z pomocą dla Narnii

Estera ucieszyła się na widok Amosa. Całego i zdrowego. Zresztą tak jak pozostali. Potem Rilian odzyskał swoją Laskę, a Justyna swój Szafir. Jednak wieści z Narnii nie były pocieszające. Jadis była w pełni sił i tworzyła armię.
- Skoro jesteśmy już wolni i w komplecie - podjęła elfka - a artefakty się znalazły, to co teraz? Narnię skuła mroźna zima, a my nie mamy Rogu Królowej Zuzanny. Najważniejszego. Trzeba obmyślić jakiś plan. Plan doskonały - powiedziała i uśmiechnęła się do towarzyszy. - I to szybko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pią 9:51, 18 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:12, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Masz rację, Ester. Ostatnio szukaliśmy artefaktów na Morzu Wschodnim... Ale wiemy, co z tego wynikło. Ja niestety nie mam żadnych pomysłów - oznajmił Rilian, po czym schował swój miecz, a raczej nowy amulet do pochwy przy pasie. Nie wiadomo kiedy, jego strój zmienił kolor na biały. Jedynie amulet z wizerunkiem Aslana, wiszący na szyi maga, pozostał taki sam jak wcześniej.
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 11:48, 18 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:13, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Było dobrze. Było cudownie. Najpierw odnalazł się Amos i radość przyjaciół była niepohamowana, potem spotkanie z księciem. Teraz Laska Riliana i Szafir Justyny.
Maria dobrze pamiętała wszystkie wydarzenia. Pamiętała, jak od powrotu Amosa zaczęli śmiać się i żartować, pamiętała, jak się cieszyła, kiedy znów mogła zobaczyć Niriana... Widziała wszystko w jak najściślejszym ładzie i porządku. Jednak znowu przed oczami ukazała jej się okropna scena - Jadis i zniewolona Narnia. Ohydna fala mdłości ogarnęła księżniczkę i wdarła jej się we włosy, myśli i żołądek. Co mają teraz zrobić? Narnijczyków zdolnych do walki było niewielu, a oni, choć zahartowani długotrwałą niewolą i cierpieniem, choć byli zdolni stanąć twarzą w twarz z Białą Czarownicą, nie mieli żadnych szans zrównać z ziemią wszystkich harpii i wiedźm, które rozpanoszyły się w ojczystej krainie. Uczucie niepokoju i strachu otoczyło Marię, jak co noc, kiedy żyła w Anglii i śniły jej się te okropne sny o śmierci jej rodziców. Rozmowa towarzyszy przerwała na chwilę jej rozmyślania.
- Nirian, powiedz mi, czy mamy jakieś szanse na odnalezienie pozostałych artefaktów na tamtych wyspach? - zwróciła się do księcia.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział - zawsze trzeba szukać...
- Niedobrze, niedobrze, czasu coraz mniej... - mruknęła niedosłyszalnie księżniczka, po czym zwróciła się do Justyny. - A może ty i Rilian moglibyście wysłać tam swoje "trzecie oko", jak to zrobiliście na Terebincie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 16:57, 19 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:18, 21 Wrz 2009    Temat postu: Znów, na wschód!

- Niestety, Mario - odpowiedział Rilian. - Jak już kiedyś zostało wspomniane, miejsce ukrycia podarków jest ukryte przed magią. Jedno jest pewne - po kolejny artefakt musimy znów wyruszyć na Morze Wschodnie - mag spotkał się z niezbyt entuzjastycznymi spojrzeniami przyjaciół. W końcu, podczas ostatniej wyprawy złapali ich handlarze niewolników. - Pocieszę was. Nie będziemy używać statku. W krótszym czasie dostaniemy się na potrzebną wyspę za pomocą magii. Królu, potrzebuję paru centaurów oraz faunów. Wyruszę z nimi nad morze, a po was przybędę natychmiast jak skończę to, co planuję - zakończył mag. Po chwili wyczarował sobie konia i wraz z Narnijczykami wyruszył na wschód. Reszta została w tym czasie w obozie.
Jechali już prawie cały dzień. Słońce miało się ku zachodowi. W końcu puszcza przerzedziła się, a na jej kresach ujrzeli błyszczące morze.
- Tutaj będzie dobrze - powiedział Rilian, zeskakując z konia na złoty piasek plaży. Nakazał, aby fauny, z ujścia rzeki nieopodal, przyniosły wiele kamyków. Mag wysłał centaury, żeby z niedalekiego urwiska naciosały bloków skalnych. W sumie, jak zbudować coś na plaży?
Gdy materiały zostały zebrane, mag wyciągnął miecz, wywinął nim młynka nad pokaźną kupą kamieni i bloków skalnych, a te same zaczęły się układać w półokrągłą bramę. Gdy ostatni kamyk trafił na miejsce, mag przeszedł przez półokrąg i... zniknął. Słońce prawie znikło nad horyzontem. Centaury i fauny nerwowo rozgrzebywały kopytami piasek plaży. Nastała noc. Gdy zza gór wynurzył się księżyc, "powietrze" znajdujące się pod kamiennymi blokami zaczęło falować. Nie minęło dziesięć minut, a z portalu wyskoczył mag dzierżąc w dłoni coś złotego, coś, co błyszczało w księżycowej poświacie.
- No, to możemy wracać - zwrócił się do towarzyszy. Do obozu dotarli nad ranem. Jak się okazało, wszyscy gotowi byli do podróży. Mag podszedł do Justyny i niespodziewanie dotknął swoim diamentem jej ręki. Energia, którą czarodziejka pożyczyła magowi, wróciła do niej.
- Mam tutaj coś, co nam pomoże - powiedział Rilian, pokazując wszystkim medalion, na którym wyryte były napisy w nieznanym języku. Justyna najwyraźniej poznała go i pokiwała głową z podziwem. Wymieniła z magiem spojrzenia, co można przetłumaczyć: "Pokonałeś strażnika?" "Nareszcie mi się udało"
Wszyscy przyjaciele, wliczając w to króla Narnii, wyruszyli na wschód, w kierunku, który wskazywał Rilian. Magowie przed odejściem rzucili czar na obozowisko, aby pozostało niewidoczne dla ludzkiego oka. W końcu dotarli na plażę i stanęli przed kamiennym łukiem. Zgodnie ze wskazówkami Riliana, wszyscy ustawili się w okręgu, jedną ręką dotykając medalionu. Złoty błysk i plaża została pusta. Przyjaciele natomiast znaleźli się w miejscu, gdzie panował taki mrok, że prawie można go było dotknąć. Po chwili rozbłysły kryształy - bladoniebieskie światło ledwo oświetlało ziemię znajdującą się dwa metry przed nimi. Każdy poznał, gdzie się znajdowali - Ciemna Wyspa.
- Medalion teleportował nas najbliżej podarku, jak to było możliwe. Ale sami musimy go odnaleźć - odpowiedział mag na pytanie, które nie padło. Nagle powietrze rozdarł przerażający ryk...
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 17:49, 19 Wrz 2009
PRZENIESIONY
Pon 17:18, 21 Wrz 2009    Temat postu:

Wszyscy zachłysnęli się i zadrżeli na ten odgłos.
- Dlaczego spodziewałam się przyjemniejszego miejsca? - mruknęła Justyna. - Po tym wszystkim, co nas spotkało, powinnam wiedzieć, że jeśli gdzieś przyjdzie szukać nam podarku, to tylko tu, na Ciemnej Wyspie... Kto, na szpony Tasza, postanowił tu ukryć jeden ze świętych Artefaktów?! - ostatnie słowa wykrzyczała i to z dwóch powodów: po pierwsze, po raz drugi rozległ się ów przerażający ryk, a po drugie, bo poczuła, że zaczyna sobie przypominać niezbyt miłe sny, o których zawsze chciała zapomnieć... Patrząc na twarze pozostałych, ledwie widoczne w błękitnawej poświacie, zauważyła, że z nimi dzieje się to samo.
- Exorciso... - mruknęła i uczyniła lekki ruch ręką, starając się zabezpieczyć wszystkich przed złymi wspomnieniami. Ale to była Ciemna Wyspa, gdzie władzę miały sny i nie wiedziała, czy to wystarczy.
- Znajdźmy to, co mamy znaleźć i wynośmy się stąd jak najszybciej - szepnęła, gdy po raz trzeci rozległ się ów straszliwy dźwięk. Teraz jednak był już znacznie bliżej nich, tak, jakby to, co go wydawało, śpieszyło im na spotkanie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Pon 17:23, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Co za paskudne miejsce!! - wzdrygnął się Amos.
- A ten ryk wydaje coś większego od wilka. Znacznie większego! - dodał. - Ale i tak poczuje moje kły, gdy spróbuje się na kogoś rzucić!...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pon 17:28, 21 Wrz 2009    Temat postu:

- Wy też to słyszeliście? - rozejrzała się po ledwo widocznych twarzach przyjaciół. - Dobra, głupie pytanie. Hmm... Wyczaruję kilka Błędnych Ogników. Będzie odrobinę jaśniej.
Nagle zrobiło się chłodniej.
- Sbagliato il fuoco - wyszeptała Estera i nad każdym pojawił się ognik. - Będą za wami latać. Jeśli komuś to przeszkadza, to powiedzcie, a Ognik zniknie.
Znowu ten sam ryk. Ale głos był coraz bliżej. Stuk, stuk. Estera usłyszała kroki.
- Dobra, to się robi coraz mniej zabawne - powiedziała i nałożyła strzałę na cięciwę na wszelki wypadek. Elfce zdawało się, że przed chwilą coś przebiegło za jej plecami. Obróciła się... pusto i ciemno. Potem jakiś szmer z lewej. Nic.
- Wy też macie przeczucie, że to coś chodzi wokół nas?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 15:15, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Maria była blada. I to bardzo. W przeciwieństwie do towarzyszy nie słyszała ryku, ale odgłos, który towarzyszył jej noc w noc, w każdym śnie, w każdym okropnym koszmarze... Zgiełk bitewny i krzyk zabijanych rodziców. Może być coś gorszego? A za tym wszystkim stała Jadis. Ta wredna, podstępna wiedźma bez litości! Księżniczka zadrżała. Było jej zimno. Bardzo zimno. Chłód przeszywał całe ciało, nie wiadomo dlaczego... Potem ustały odgłosy bitewne i w podświadomości dziewczyny pojawił się kolejny sen. Tym razem czuła niepohamowany strach. Coś się do niej zbliżało, a ona nie mogła nic zrobić, żeby się bronić. Chciała zapaść się pod ziemię, przestać istnieć, wszystko, żeby tylko wyjść z tej ciemnej pułapki... Poczuła, że robi jej się słabo, że brakuje jej powietrza. W tym momencie ktoś złapał ją za rękę. Ciepły uścisk dłoni jakby wyciągnął Marię spod wody.
To był Nirian. W słabym świetle, jakie sączyły ogniki, zauważyła, że przyglądał się jej z troską i jednocześnie uspokajał wzrokiem. Księżniczka odetchnęła głęboko, czując, że wracają jej siły.
- No to gdzie teraz? - usłyszała własne słowa i zdziwiła się, że nadal głos jej drży i jest pełen niepokoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Wto 17:05, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Estera zauważyła, że Maria jest bardzo blada, a w oczach odbija jej się strach. Elfka pomyślała, że nie każdy widzi, albo też raczej słyszy, to samo.
- Słuchajcie. To Wyspa Cieni. Tu najgorsze koszmary senne wydają się prawdziwe - znowu potężny ryk. - Więc moim zdaniem musimy zacząć odróżniać jawę od snu, a wtedy nic nam nie będzie grozić - i nagle coś otarło jej się o plecy. Zamarła i obróciła się powoli, gotowa wymówić zaklęcie. Ale niczego tam nie było. Ester parsknęła ze złością.
- To już się robi męczące - mruknęła i znowu... Coś jakby szarpnięcie na lewym ramieniu. Esti spostrzegła, że ma rozdarty płaszcz w tym samym miejscu. Zdziwiła się, bo po jej lewej stronie stał Rilian, więc nic nie mogło tędy przemknąć. Zamknęła oczy i skupiła się na tym, aby przepędzić męczącą ją zjawę. Wiedziała, że walczenie z nią za pomocą magii czy broni było bezsensowne. Tutaj potrzebna była siła woli i umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 1 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island