Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Smoczy Rycerz

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Stara Szafa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 18:41, 22 Maj 2010    Temat postu: Smoczy Rycerz

Oto moje niedawno napisane opowiadanie, na konkurs literacki w naszej szkole. Zajęłam drugie miejsce, egzekwo (jakkolwiek się to pisze) z Kingą. ^^ Opowiadanie dedykowane Kindze. W ramach odstresowywania_przed_zieloną_szkołą i ogólnie, bo jej jeszcze nic nie dedykowałam. Razz


Smoczy Rycerz

Dolinę spowił mrok. Niebo zasnuło się siatką kłębiastych chmur, z których bynajmniej nie miał spaść deszcz… Gdzieś na zachodzie błysnęły pierwsze błyskawice, a ciężki grzmot przetoczył się głucho po granatowym nieboskłonie. Ludzie z pobliskiej wioski porzucali pracę na roli, wypasanie krów czy owiec, kobiety uciekały w popłochu do domów, nie zważając na to, że zrzucały świeżo ulepione, gliniane garnki, które teraz leżały w kawałkach na kamiennych progach. Matki brały dzieci na ręce i chowały się z nimi głęboko w izbie, za kotarami, jakby jedna warstwa płótna potrafiła ochronić lepiej niż dach.
To właśnie w tej wiosce mały chłopiec o ciemnych włosach stał na suchej, ubitej ziemi i przypatrywał się temu wszystkiemu z zaciekawieniem. Czego właściwie oni się boją? – można było wyczytać z jego prawie czarnych oczu. Był tak mały, że nie mógł zrozumieć wielu rzeczy, a jednak takie zachowanie dorosłych zdziwiło go i trochę przestraszyło. Właśnie w momencie, gdy stwierdził, że chce wrócić do domu i wcisnąć się w jak najciemniejszy kąt ciasnej izdebki, dobiegł go głos matki, czysty i donośny.
- Tristan! – zawołała złotowłosa kobieta i gestem przywołała syna. – Wracaj! Wracaj natychmiast!
Chłopiec już miał zawrócić i pobiec prosto w bezpieczne objęcia mamy, gdy go zobaczył. Leciał nisko, szeroko rozkładając płowe skrzydła, majestatycznie ukazując ogromne cielsko, pokryte szarymi łuskami. Z nozdrzy smoka wydobywała się mała strużka dymu. Gdy był już bardzo blisko, Tristan zauważył jego oczy – dwie, wielkie, czerwone latarnie, które jarzyły się złowrogim blaskiem pełnym nienawiści i pogardliwej ironii.
Gdy chłopiec wpatrywał się w te ślepia, nie mógł zrobić kroku. Stał tylko i czekał niewiadomo na co… Z otępienia wyrwało go kolejne wołanie matki – tym razem pełne przerażenia. Z trudem oderwał wzrok od pędzącej na wioskę bestii i zamiast biec się ukryć, patrzył na popłoch, jaki wywołał gad. A potem usłyszał dziwny dźwięk – jakby odgłos nagłego rozpalania ogniska. Następne wydarzenia przebiegły bardzo szybko; ktoś popchnął go tak gwałtownie, że upadł mocno potłuczony tuż przy kamiennej ścianie studni. Prawie natychmiast został przygnieciony czymś ciężkim i unieruchomiony. A dookoła niego były tylko płomienie i płowe skrzydła ogromnego smoka.
Tamto wydarzenie Tristan pamięta jak przez mgłę. Potwór spalił całą wieś, pozostawiając na miejscu tylko zgliszcza i ruiny.
Spośród wszystkich ludzi, jedynie on pozostał przy życiu. Gdy teraz zastanawiał się nad tym, dziwił się, że zwykły worek pszenicy mógł uratować mu życie. W rzeczywistości ocalał też dzięki ścianie studni, która dała mu ochronę przed ogniem.
Smok spalił wszystko, za cenę kilku wychudzonych krów, owiec i kóz.
Jeden z rycerzy, wchodzących w skład królewskiego patrolu, który potem przyjechał na miejsce, aby ocenić straty w ludziach i zbiorach odnalazł małego chłopca. Przygarnął go i został jego nauczycielem i wychowawcą. Przez długie lata przekazywał mu swoją wiedzę, uczył kodeksu i pokazywał, jak się walczy mieczem i strzela z łuku czy kuszy.
Gdy Tristan dorósł i skończył dwadzieścia lat, otrzymał od króla pas i ostrogi, i został pasowany na rycerza. Wtedy to właśnie poprzysiągł sobie, że oprócz wiernej służby królowi, będzie pomagał ludziom, których dobytek pożarł lub spalił smok, a sam poszuka zemsty na skrzydlatym upiorze. Wciąż pamiętał jego wygląd: płowe skrzydła, szare łuski i te krwiste ślepia.
Cały czas żywił nienawiść do smoków. Były dla niego obce, niebezpieczne, nieprzewidywalne, zepsute… Odstręczały go ich jamy, cuchnące padliną, pełne złota i drogocennych kamieni. Niektórzy powiadali, że smoki potrafią mówić i są inteligentne, jednak dla niego były to tylko bezrozumne zwierzęta, którymi kierował zabójczy instynkt. Nie znał ich jednak. Poza tym jednym, który zrujnował mu życie (a może wręcz przeciwnie?) nie spotkał żadnego innego. Chciał je zaskoczyć, szukał ich, jednocześnie szukając zemsty.
Kiedyś udało mu się odnaleźć legowisko bestii, ukryte głęboko w górach, w ogromnej grocie. Postanowił zaczaić się tam na znienawidzonego wroga. Plan był dobry, niestety Tristan nie przewidział faktu, iż smoki potrafią opuszczać swoje jaskinie nawet na kilka tygodni, a rycerz nie miał ze sobą żadnego większego zapasu żywności i wody, żeby zostać tam dłużej, toteż po kilku dniach opuścił grotę i niechętnie wrócił do zamku, żeby zdać raport królowi i porozmawiać z innymi rycerzami. Chciał udać się raz jeszcze do smoczego legowiska, jednak nigdy więcej nie udało mu się odnaleźć tamtej jaskini. Czy to przypadek czy raczej magia tych niesamowitych stworzeń?
Z czasem Tristan zaczął mieć coraz więcej obowiązków, a król nalegał, by zamiast bezustannego włóczenia się po górach i wsiach, wziął udział w turnieju.
Młody rycerz nie miał innego wyjścia – częściej występował na turniejach, które rzadko kiedy przegrywał. Przez różnorakie potyczki i co ważniejsze misje, na które wysyłał go władca, Tristan zaczął odrywać swoje myśli od płowoskrzydłego potwora i zajmować się iście rycerskimi sprawami. Jednak pewnego dnia, gdy jechał wąskim gościńcem, prowadzącym do granicy państwa, spotkał na swojej drodze najbardziej nieoczekiwaną istotę. Wszystko zaczęło się od porannej mgły, która snuła się leniwie po łąkach i lasach, przesłaniając jakikolwiek widok. Może dlatego rycerz nie usłyszał nic, prócz głośnego szelestu, ale nie takiego, jaki słyszy się w lesie, gdy wiatr dmie w zielone korony drzew – był to szelest wielkich skrzydeł…
Młodzieniec zatrzymał wierzchowca, który począł niespokojnie rżeć i wstrząsać łbem.
- Kim jesteś? – zawołał Tristan, unosząc się lekko w strzemionach. – Ukaż mi się!
Cisza.
Rycerz poczuł, jak zasycha mu w gardle, lecz nie dopuścił do siebie myśli, że mógłby się bać. Wręcz przeciwnie – zaśmiał się w duchu i próbując dodać sobie otuchy zaczął obmyślać plan, którym mógłby zaskoczyć przeciwnika. Niestety, w starciu ze smokiem i to jeszcze we mgle, nie miał najmniejszych szans. Siedział więc tylko niepewnie na swoim rumaku i nie wiedział co ma zrobić. Dla pewności wysunął płynnie miecz z pochwy, a drugą ręką odszukał kuszę, którą miał zawsze przymocowaną do siodła.
- Kim jesteś? – powtórzył jak najgłośniej mógł.
W rzeczywistości smok, gdyby zechciał, mógł w każdej chwili zdmuchnąć go płomiennym oddechem. A Tristan zdawał sobie z tego sprawę i ta świadomość doprowadzała go do szaleństwa. Wkrótce zza grubej, mglistej kotary odezwał się głęboki, brzmiący głos:
- Smokiem.
Młody rycerz otworzył usta z wrażenia. Rozmawiał ze smokiem! Gdy pytał po raz pierwszy, miał cichą nadzieję, że to jednak nie przebiegły gad, za drugim razem miał tego pełną świadomość, jednak nie spodziewał się odpowiedzi.
- Czego ode mnie chcesz? – usłyszał w chwilę potem swój własny, niepewny głos.
Znów cisza.
W pewnym momencie Tristan był pewny, że olbrzym gra tylko na zwłokę, chce go przerazić, a potem…
- Na początku chciałem cię pożreć – odezwał się w końcu smok, jakby to była najzwyklejsza czynność na świecie. I była, przynajmniej dla niego. – Teraz jednak, gdy obejrzałem cię z bliska, przypomniałem sobie kim jesteś.
- Kim jestem? – zapytał Tristan. – Kim według ciebie jestem?
- Tristanem – odrzekł głos. – Byłeś dzieckiem, kiedy mój daleki kuzyn spalił wioskę, w której mieszkałeś razem z matką, ojcem i rodzeństwem…
„A więc miałem rodzeństwo…” – przeszło mu przez myśl i gniew wezbrał w nim na nowo.
- Teraz jesteś rycerzem – kontynuował smok. – Takim, co to przysięga przed królem, co to chce nas likwidować, zabijać. Obserwuję cię odkąd wtargnąłeś do mojego legowiska.
Wtedy młodzieniec przypomniał sobie jak ścigał, a raczej szukał okrutną bestię.
- Znasz go? Znasz tego smoka, który zabił moją rodzinę? – dopytywał się rycerz. – Powiedz! Powiedz mi gdzie on jest!
Dla Tristana nieważne było teraz skąd ten tajemniczy gad zna jego imię, skąd wie, że to on był tym chłopcem, który ocalał i w jaki sposób się o tym dowiedział. Teraz interesowało go tylko jedno, jego cel życiowy. Jego zemsta.
Smok milczał przez dłuższą chwilę, jakby się namyślał. W końcu rzekł:
- Jest tutaj, niedaleko, w tych górach. To tutaj ma legowisko… Porzuć zemstę, Tristanie! Jego nie pokonasz.
Jednak młody rycerz zapomniał o wszystkim: o smoku, o misji, teraz chciał tylko wypełnić obietnicę, złożoną niegdyś samemu sobie. Spiął konia i ruszył w obranym kierunku. Smok pozostał na miejscu – milczący, niedostrzegalny dla ludzkich oczu.
Stukot końskich kopyt na kamienistym podłożu odbił się echem od pobliskich skał, rozsianych pośród gór. Tristan, jakby obudził się z długiego snu. Wszystkie wspomnienia, nawet te najsłabsze, wróciły do niego i na nowo w jego sercu wezbrała nienawiść do smoków. Zapomniał już, że to właśnie jeden z nich otworzył mu drzwi do spełnienia swoich dawnych zamierzeń.
Rycerz bez trudu odnalazł grotę należącą do bezwzględnej bestii, zakradł się w jej pobliże i zajrzał do środka. Pech chciał, żeby smok właśnie spojrzał w jego stronę. Oczy bestii zajarzyły się czerwonym blaskiem, wielkie cielsko dziarsko podniosło się z ziemi i w krótkim czasie smok wypełzł z jaskini, obnażając długie zębiska. Gdy był już na zewnątrz, rzucił się na Tristana, podrywając skrzydła do lotu. Młodzieniec w ostatniej chwili zdołał skryć się za skalną ścianą, która nagrzała się i oparzyła boleśnie jego ramię, gdy potwór cisnął w jego stronę wiązkę ognia.
Tristan syknął cicho i wyskoczył zza skały, zasłaniając się tarczą, w lewej ręce trzymając jeszcze kuszę. Smok nie zamierzał jednak odsłaniać przed nim swej piersi – jedynego miejsca na jego ciele, które nie było pokryte łuskami. Zamiast tego okrył się płowymi skrzydłami jak płaszczem i posłał w stronę rycerza następną strugę płomieni, po czym podbiegł (a może podleciał?) do niego i szarpnął go pazurem, którym zakończone było jego skrzydło. Tym razem młodzieniec krzyknął z bólu, gdyż cios osiągnął celu, a tarcza spłonęła, jak drewno wrzucone do ogniska. Tristan zamknął oczy, gdy smok zaczerpnął powietrza, aby dopełnić dzieła, jednak zamiast głośnego fuknięcia, jakie towarzyszyło wydmuchiwaniu ognia z jego nozdrzy, usłyszał głęboki ryk. Była to na pewno inna bestia.
„No pięknie” – pomyślał półżywy młodzieniec. – „Smoki zlatują się, żeby mnie pożreć!”
W rzeczywistości było inaczej. Rycerz zdołał otworzyć oczy i zobaczyć, jak z gęstej mgły wystrzela inny, bardziej dostojny i piękniejszy smok. Jego skrzydła były brązowe, łuski złote, a oczy miały kolor bursztynu. Smoki starły się ze sobą w powietrzu, w zaciętej walce. Szamotanina trwała kilka minut, a przerażony Tristan wciąż leżał na ziemi, nie śmiejąc zrobić nawet najmniejszego ruchu. Trwało to kilka chwil… A może całą wieczność? W końcu zły smok padł martwy na ziemie i zamknął na zawsze swoje czerwone ślepia.
- Tristanie! – przemówił głębokim głosem zwycięzca. – Mówiłem, byś tutaj nie przychodził. On był zbyt potężny, byś mógł go pokonać…
Młodzieniec chciał powiedzieć „ty jesteś potężniejszy”, ale zdołał tylko wykrztusić:
- Dziękuję.
Smok skinął ogromnym łbem, na znak, że rozumie, po czym wylądował ciężko na skale. Dopiero wtedy Tristan zauważył czarną krew, sączącą się powoli z pozbawionej łusek piersi olbrzyma.
- Mój czas się kończy – rzekł smok. – Obiecaj mi, że nie zapomnisz o mojej rasie i nie będziesz dręczył moich pobratymców. Porzuć zemstę, Tristanie. Nie każdy smok jest zły, jak ten.
- Ale również nie każdy smok ocaliłby mi życie – powiedział wzruszony rycerz. – Dziękuję ci, przyjacielu!
Smok znów skinął głową. Jego oczy zasnuła mgła, jednak przemówił raz jeszcze:
- Smoki są neutralne, mój drogi. Idą własną drogą. Nieliczne zboczyły z niej i stały się złe, zepsute, jak ten, którego zabiłem… Jednak są i takie, które nie chcą zabijać, ani niszczyć. Są one i w tym królestwie, jednakże bądź ostrożny.
- Będę – powiedział stanowczo Tristan, po jego policzkach pociekły łzy. – Żegnaj, przyjacielu.
Skrzydła smoka z każdą chwilą opadały bezwładnie, a z jego nozdrzy unosiła się coraz słabsza strużka przezroczystego dymu. Aż w końcu jego wielka głowa opadła na sypki gruz, a bursztynowe oczy zamknęły się powoli, kryjąc całą swoją mądrość za brązowymi powiekami.
Rycerz leżał na tej samej ziemi, co dwa wielkie smoki – jeden dobry, mądry i sprawiedliwy, drugi zły, zepsuty i podły.
Dopiero teraz zapłakał szczerze nad swoim losem, nad tym, że przez wiele lat nie chciał poznać tych wspaniałych istot i przebaczyć, tylko szukał zemsty.
Od tamtej pory Tristan porzucił tytuł pogromcy smoków, którym w istocie nie był, a siebie nazwał Smoczym Rycerzem i zasłynął w całym królestwie jako człowiek, który poznaje smoki nie przez walkę, lecz rozmowę. Niektórzy powiadali, że Wielki Smok rzucił na niego czar i teraz mógł rozmawiać z jego braćmi, ale któż teraz uwierzy w smoczą magię…?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 20:53, 22 Maj 2010    Temat postu:

Dziękuję serdecznie za dedykację, mam nadzieję, że to mnie trochę odstresuje. Opowiadanie świetne, aż się dziwię, że był ex aequo, bo moje raczej było gorsze... Może też wrzucę, dla porównania? Cóż, jeszcze się zastanowię, ale wróćmy do twojego opowiadania. Jest genialne i dobrze się kończy (co pozwoliło ci na wygraną przy s. Grażynce ^^), a Tristan rządzi! xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Pon 20:15, 24 Maj 2010    Temat postu:

Bardzo się kojarzy z filmem i książką pt. "Ostatni smok". Czyżby to była twoja inspiracja, Marysiu??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 11:16, 25 Maj 2010    Temat postu:

A mi trochę z "Ziemiomorzem" i Gedem. Może to była twoja inspiracja?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatera
Obywatel Narnii
Obywatel Narnii


Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/4
Skąd: z narnii

PostWysłany: Śro 7:27, 26 Maj 2010    Temat postu:

Fajne podoba mi się.Wink Proponuję to wystawić na jakimś międzynarodowym konkursie literackim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 19:55, 29 Maj 2010    Temat postu:

"Ostatni smok" bardziej. Jednak robiłam wszystko co tylko się dało, żeby to nie było to samo. No i nie jest! W filmie jest zupełnie inaczej. A przynajmniej tak mi się wydaje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Stara Szafa Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island