Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Morska wyprawa królewicza.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 14:13, 03 Sie 2010    Temat postu:

Zatrzymali się w jakiejś małej oazie. Była naprawdę mała. Kilka palm i żródełko. I niewielka skała. Nie nadawała się na obozowisko, ale też nie miało to być miejse na obozowisko, tylko na krótki odpoczynek. Tarkaan siadł pod skałą i przywołał Ellenai.
- Umyj mi nogi! - rozkazał. "Księżniczka" spojrzała na jego stopy. Były brudne jak nieszczęście, ale to najmniejszy kłopot. Nie większy sprawiało to, że jego paznokcie były połamane a palce u nóg powykrzywiane. Prawdziwym problemem było to, że pokryte były jakimiś liszajami i plamami, na widok których robiło się niedobrze... Dziewczyna pomyślała, że jeśli będzie musiała dotknąć tych jego ohydnych stóp, to chyba zemdleje. Jak się wymigać?
- Ja... nie mam żadnego naczynia na wodę - odezwała się niepewnie.
Natychmiast podszedł do niej jeden z wojowników i wcisnął jej do rąk misę.
- No, na co czekasz? Przynieś tu wodę! - huknął na nią Tarkaan.
Ellenai poszła po wodę, burcząc pod nosem:
- Mógłbyś dodać: "kochanie", skoro jestem twoją żoną...
Nabrała wody do misy, zastanawiając się, jak zmusi się do umycia tych jego odrażających stóp...
Wróciła, postawiła misę obok niego i klękła przy nim. Starała się przezwyciężyć odrazę, ale gdy Tarkaan włożył nogi do wody i gdy zobaczyła, jak krystaliczna woda zabarwia się brudem od jego stóp, o mało nie ogarnęły ją torsje.
- Słuchaj no - rzekł do niej Tarkaan. - Wiem, że nie wyspałaś się tej nocy - zarechotał obleśnie - i obiecuję, że nie wyśpisz się następnej, ale to nie zwalnia cię od obowiązków żony! Może w Narnii nie ma takiego zwyczaju, ale kalormeńska żona myje swemu panu i mężowi stopy, zawsze, gdy on tego zechce, zrozumiałaś? Bierzże się do roboty!Ellenai miała dość. Dość tego rozkazywania! Dość pokornego wykonywania upokarzających czynności! Ileż można!
Poderwała się z kolan. Uniosła dumnie brodę.
- Myj się sam! - odparła hardo. - Nie zmusisz mnie, żebym usługiwała ci w kąpieli!
Byłby lepiej, gdyby zmilczała i wykonała polecenie. Tarkaan poderwał się, rozpryskując wodę. Dał znak swoim ludziom. Ci, którzy stali najbliżej, chwycli Ellenai za rece. Tarkaan wyskoczył z misy, podszedł do jednego z koni i wyciągnął spod siodła bicz. Podszedł do "żony" i trzymających ją rycerzy.
- Przywiążcie ją do drzewa! - nakazał.
Pachołkowie powlekli dziewczynę do jednej z palm. Ellenai wyrywała się im, wołając:
- Co robicie?! Puszczajcie mnie i to w tej chwili! Nie słyszycie?! Jestem waszą panią, żoną waszego pana!
Ale mężczyźni nic sobie z jej krzyków nie robili. Najwyraźniej słuchali tylko swego pana. Dwóch innych ruszyło, by im pomóc i wkrótce Ellenai stała już przywiązana do palmy, twarzą w stronę pnia.
Tarkaan podszedł i dziewczyna poczuła chłodny dotyk na plecach. To jej "mąż" rozciął nożem jej sukienkę z tyłu. Potem Ellenai usłyszała świst w powietrzu i na jej plecy spadło uderzenie, piekące jak ogień. Dziewczyna, zupełnie nieprzygotowana na coś takiego, krzyknęła, zarówno z bólu, jak i ze złości.
- Zwariowałeś? - krzyknęła do Tarkaana. - Bijesz swą żonę?
- Poeta mówi:"Karćcie nieposłuszne niewiasty i niewolników, o Tarkaanowie!"- odparł Tarkaan, szczerząc zęby i wziął następny zamach. Kolejna blizna naznaczyłą plecy Ellenai, przecinając brzegi pierwszej. Zabolało jeszcze bardziej. "Ksieżniczka" znów krzyknęła, tym razem jednak z bólu. Na jej plecy spadały następne uderzenia, i następne, i następne... Wkrótce Ellenai przestała je czuć. Jej świat ograniczył się tylko do pleców, które pulsowały oszałamiającym, wciąz powiększającym się bólem. Już nie krzyczała. Nie miała siły. Płakała tylko, łzy ciurkiem lały się z jej oczu, a ona marzyła tylko tym, żeby się to już skończyło...
Werszcie Tarkaan się zmachał. Otarł pot z czoła i rzekł:
- Masz szczęście, że to nasz miesiąc miodowy i jestem w dobrym humorze. Dostałabyś gorsze cięgi! Odwiążcie ją! - polecił.
Gdy wojownicy odwiązali Ellenai od pnia, ona po prostu opadła twarzą na piasek, nie będąc w stanie utrzymać się na nogach. Nie straciła przytomności, ale była półprzytomna.
Tarkaan pochylił się nad nią i dodał:
- Czeka cię to samo za każdy przejaw nieposłuszeństwa!
Zostawił ja, tak jak leżała i wrócił pod skałę. Następnie skinął na tego wojownika, któremu podarował Niennę, a on chwycił dziewczynę i pchnął ją do stóp "pana".
- Umyj panu nogi! - nakazał jej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:47, 03 Sie 2010    Temat postu:

Nienna zawiązała usta i spojrzała Kalormeńczykowi prosto w oczy.
"Ha, ciekawa jestem co się stanie, gdy i ja odmówię!" - pomyślała sobie. - "Rozkaże im, by myli mu nogi, czy może zrezygnuje z oczyszczenia tych paskudnych..."
- No dalej! - warknął "jej pan" i wymierzył jej kopniaka.
Dziewczyna zacisnęła zęby. O nie, niech sobie nie myśli, że ją zmusi, niech ją zostawi w spokoju! Wstała, podobnie jak to zrobiła Ellenai, po czym zmusiła się do chłodnego uśmiechu.
- Z całym szacunkiem, panie - powiedziała, ostatnie słowo przesadnie podkreślając. - Ale myślę, że moja przyjaciółka, a twoja żona, bardziej potrzebuje teraz mojej pomocy, niż ty.
Przełknęła ślinę. Rzadko który niewolnik zdawał się być tak bezczelny jak ona. A przynajmniej bezczelny, w mniemaniu Tarkaana. Ona rzekła tylko to, co uważała za słuszne. Ellenai leżała tam, półprzytomna, po okrutnej chłoście, a on kazał jej teraz umyć sobie nogi?! Nie, stanowczo nie. Nienna nie należała do ludzi, którzy łatwo ulegają.
Tarkaan zrobił się czerwony z wściekłości.
- Ty! - wysyczał. - Jak śmiesz?!
Zabulgotał gniewnie, bo zabrakło mu tchu. Widocznie chciał powiedzieć za dużo obelg na jej temat i zakrztusił się własnymi słowami.
- Jedno słowo - warknął w końcu. - Jeszcze jedno słowo sprzeciwu, a...
Nienna uniosła brew.
- A...? - ponagliła.
Tego było już za wiele. Tarkaan zacisnął pięści tak mocno, że jego kostki palców zrobiły się białe. Kalormeńczyk, który był panem jasnowłosej dziewczyny postanowił zainterweniować. Zamachnął się i wymierzył jej siarczysty policzek tak, że upadła na piasek. Teraz każdy zwykły niewolnik, który chciałby uniknąć chłosty po prostu leżałby, udając nieprzytomnego. Ale Nienna nie była zwykłym niewolnikiem. Właśnie teraz poczuła, jak wzbiera w niej złość. Podniosła się z ziemi, przykładając dłoń do obolałego policzka. W tamtej chwili chciała wykrzyczeć temu ohydnemu Takraanowi w twarz, co myśli, ale zebrała się w sobie. Wiedziała, że słowa robią większe wrażenie, gdy mówi je się spokojnie z mądrością, niźli wrzeszcząc ze złością.
- Wychłostaj ją! - wrzasnął. - Natychmiast!
Kalormeńczyk już kierował się w jej stronę.
- Nie jest mądry pan, który nadto używa przemocy - wyrzekła Nienna ze stoickim spokojem.
Taarkan przeszył ją lodowatym spojrzeniem. Pochylił się w przód i powiedział:
- Zabiłbym cię. Mam jednak lepszy pomysł na to, co z tobą zrobić, jeśli nadal nie będziesz wykonywała moich rozkazów!
Jasnowłosa dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi i nie chciała wiedzieć. Na razie zastanawiała się, w jaki sposób uniknąć chłosty. Spojrzała na Ellenai, która nadal leżała na piasku. W takim stanie jej nie pomoże i możliwe, że przyjdzie im umrzeć na tej pustyni... Kalormeńczyk w końcu zaprowadził ją do drzewa i przywiązał tak, jak poprzednio "księżniczkę".
Spadło pierwsze uderzenie, które zabolało okropnie. Jasnowłosa dziewczyna zacisnęła zęby. Potem następne, które piekły jeszcze bardziej.
Nienna bohatersko walczyła z bólem coraz mocniej zaciskając zęby i zagryzając wargi. W końcu nie czuła nic, a potem ją odwiązali i upadła na piasek. Zamknęła oczy i straciła przytomność.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 16:50, 03 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 19:06, 03 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai leżała na piasku i najbardziej ze wszystkiego chciała umrzeć. Albo zemdleć, wszystko jedno, byle nie odczuwać tego okropnego bólu, choćby przez jakiś czas... Och, jak żałowała, że nie zrobiła tego, co kazał jej "mąż"! To nie byłoby w końcu takie okropne, mogłaby zamknac oczy, jeśli wygląd jego nóg tak ją mierził i...
Po kilku minutach, choć umysł miała zamroczony, dotarły jednak do niej jakieś krzyki. A potem zorientowała się, że obok niej stanęła Nienna. I znów usłyszała znajomy świst w powietrzu. Skuliła się w oczekiwaniu na kolejne uderzenie, które, jak jej się zdawało, dosięgnie jej pleców. Ale nie dosięgło. Usłyszała natomiast zduszone stęknięcie Nienny, jakby ktoś uderzył ją w brzuch i zrozumiała, że teraz to ona jest chłostana. Jednak ona nie krzyczała. Ellenai leżała bliziutko niej, więc słyszała, jak Nienna głęboko wciagała powietrze i syczała przy każdym uderzeniu. Nie krzyczała jednak, nie jęczała i nie płakała. Oto prawdziwe bohaterstwo!
Potem Ellenai usłyszała, jak coś obok niej upadło. Odwróciła głowę i zobaczyła nieprzytomną Niennę. "Och, przyjaciółko, za co i ciebie tak..." nie dokończyła myśli.
Przez czas chłosty Nienny ból jakby trochę stępiał, a może po prostu się do niego przyzwyczaiła? W każdym razie zdołała pomyśleć przytomniej. Chciałby jakoś pomóc przyjaciółce, ale sama ledwo co mogła się ruszyć. Ale musi jej pomóc, ona jest nieprzytomna, musi się przemóc! Uczyniła heroiczny wysiłek; starając się zignorować ból, podniosła się najpierw na łokcie, potem na ręce i kolana. Jakimś cudem udało jej się usiąść na piętach. Zauważyła, że jeśli trzyma plecy sztywno, ból nie jest tak okropny. Podsunęła się ku Niennie. Plecy zaprotestowały, ale zacisnęła zęby i usiadła tuż przy niej. Odsunęła jej z czoła, splątane, spocone włosy. Nienna oddychała płytko, ale bez wysiłku, więc chyba śmierć jej nie grozi, Aslanowi niech będą dzięki! Ale bez gorączki pewnie się nie obejdzie... Spojrzała na pokrwawione plecy złotowłosej i chciało jej się płakać. Zaczęła się zastanawiać, czy i jej plecy tak samo wyglądają. Pewnie tak, sądząc po tym, jak się czuje... Ciekawe, jak długo plecy bolą po chłoście...
W tym momencie podszedł do niej jeden z wojowników i powiedział:
- Pan kazał mi przekazać, że od dziś, jeśli ty w czymkolwiek się sprzeciwisz, odpowie za to ta tutaj. A jeśli ona odmówi wykonania polecenia, ty będziesz ukarana. Możesz jej to przekazać, jak się już obudzi.
I odszedł. Ellenai siedziała nieruchomo. Nie tylko z powodu pleców, ale i ze zgrozy. Co za perfidny plan! No, teraz to już w życiu nie ośmieli muc się sprzeciwić! Swoje chłosty na pewno by jakoś zniosła, teraz, kiedy już wie, jak to boli, umiałaby się na to przygotować, może przy dziesiątej z kolei potrafiłaby się jakoś odciąć od bólu, ale myśl, że za jej nieposłuszeństwo miałaby płacić przyjaciółka... O Aslanie! Nie!
Ale będzie musiała jej o tym powiedzieć. Zaczęła więc gładzić przyjaciółkę po czole i policzkach. Nie wiedziała, czy człowiek nieprzytomny coś czuje, ale jeśli tak, to chciała, aby Nienna wiedziała, że jakaś przyjazna dusza jest przy niej. Dobrze przynajmniej, że może przy niej zostać... Szkoda tylko, że nie ma na tyle sił, aby przynieść nieco wody, aby omyć jej twarz i plecy... Może zimna woda prędzej by ją ocuciła... O opatrzeniu siebie nawet nie pomyślała. Zesztą jak mogłaby opatrzyć własne plecy? Gdyby miała siłę, poszłaby do namiotu, miała tam swój woreczek z ziołami, wzięłaby coś... Ale w takim stanie, w jakim jest, nie podniesie się na nogi. Zresztą nie może zostawić przyjaciółki samej. Teraz najważniejsza jest ona!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 19:51, 03 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 20:33, 03 Sie 2010    Temat postu:

- Popatrz - powiedział Atim zeskakując z konia.
Przyglądał się czemuś na piasku.
- Krew - oznajmił po chwili. - Ma nie więcej niż dzień. Ktoś tu najwyraźniej zajmował się chłostą.
Obydwoje z Riso napoili konie i puścili je luzem, a sami usiedli w cieniu. Po krótkim, prowizorycznym posiłku składającym się z sucharów, suszonego mięsa i daktyli (z palm rosnących obok źródełka) postanowili ruszyć w drogę.
Gdy wsiadali na konie chłopak popatrzył w dal i powiedział półgłosem:
- Mam złe przeczucia... jakby coś miało się stać.
Jednak pustynia wyglądała tak jak zwykle. Tego dnia słońce prażyło niemiłosiernie, z koni pot lał się strumieniami. Atim osłonięty płaszczem wydawał się wcale nie odczuwać ciepła, siedział ciągle prosto, mierząc wzrokiem linię widnokręgu. Nagle zatrzymał konia. Coś go zaniepokoiło.
Zsiadł z wierzchowca.
- Ten cień, tam w oddali. To nie wróży nic dobrego. Idzie burza piaskowa. Wprost na nas.
Rozejrzał się dookoła.
- Nie uciekniemy. Do oazy mamy pół dnia drogi, zresztą ta burza jest zbyt szybka - nasze konie są wycieńczone. Trzeba przeczekać ją tutaj - to mówiąc zaczął ściągać juki z koni. Znalazł tam dwie średniej wielkości płachty. Przy pomocy siodeł i innych rzeczy które były przy koniach udało mu się stworzyć prowizoryczny namiot przy najbliższej wydmie. Zerwał się wiatr...
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 20:55, 05 Sie 2010    Temat postu:

Dookoła była ciemność. Nieprzenikniona ciemność i cisza. Jakie to było przyjemne - móc tak po prostu zostawić ból daleko w tyle i stracić świadomość. Nienna trwała tak w bezruchu, nic nie widząc i nic nie słysząc. Nie wiedziała ile już tak leży, ani czy świeci słońce, czy rzeczywiście jest ciemno... Nic nie wiedziała. W końcu jednak coś zaczęło do niej powracać. Po kilku długich chwilach dotarło do niej, że leży na jakimś sypkim podłożu i że jest gorąco i wszędzie dookoła pada słoneczny blask. Potem zorientowała się, że wcale nie jest jej gorąco, tylko przeraźliwie zimno, a słońce musiało dawno zajść na horyzont, bo nad nią rozciągało się niebo pełne gwiazd. Dziewczyna poruszyła się i w tym momencie pożałowała, że to zrobiła, gdyż powrócił do niej rozdzierający ból w plecach i jeszcze większe uczucie zimna.
Otworzyła oczy i spostrzegła, że ktoś przy niej siedzi i uporczywie się w nią wpatruje. Ellenai! Wtedy powróciły do niej wszystkie wspomnienia, łącznie z chłostą przyjaciółki, sprzeciwieniu się Tarkaanowi i własną chłostą, która ciągnęła się w nieskończoność... Nie było to miłe. Zdecydowanie wolałaby być nadal nieprzytomną.
- Ileż tu już leżę? - zapytała słabo, unosząc lekko głowę, by jeszcze raz spojrzeć na niebo. - Pewnie całe godziny, zrobiło się już ciemno...
Urwała na chwilę i zacisnęła zęby, bo rany dawały o sobie znać.
- Jak się czujesz? - zapytała "księżniczki", która wciąż siedziała obok.
Spróbowała się podnieść, bo cała była zdrętwiała, jednak nie udało jej się. Zamiast tego wstrząsnęła nią potężna fala dreszczy.
"Co u licha?!" - pomyślała zaniepokojona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 12:58, 06 Sie 2010    Temat postu:

- Już dobrze - odparła uspokajająco Ellenai, gładząc ją po spoconym czole. - Już po wszystkim...
Po chwili dodała:
- Leżałaś nieprzytomna 3 godziny. Już zaczęłam się bać, że w ogóle się nie obudzisz... Ze mną wszystko w porządku... Na tyle, na ile może być w porządku po chłoście. Plecy mnie bolą i jestem słaba, to wszystko. Obawiam się, że z tobą jest gorzej...
Znów przesunęła dłonią po czole Nienny.
- Masz gorączkę - rzekła. - Jaka szkoda, że nie mogę pójść po moje zioła... Znalazłoby się tam na pewno coś na goraczkę... Ale nie martw się, przejdzie.
Znów zamilkła na chwilę, a potem dodała:
- Może nie powinnam ci jeszcze tego mówić, ale... chyba muszę. Obawiam się, że nie będziemy mogły sobie więcej pozwolić na nieposłuszeństwo....
- Przestraszyła cię ta chłosta? - wyszeptała przyjaciółka.
- Nie - pokręciła głową "księżniczka". - To prawda, przestraszyłam się, ale teraz, kiedy wiem, jak to boli, wytrzymałbym jeszcze niejedną. Poboli, poboli i przestanie... - dodała meżnie. - Ale Tarkaan wymyślił perfidny plan. Jakby... związał nas ze sobą. Oświadczył, że jeśli ja okażę mu nieposłuszeństwo, to ciebie wychłoszcze, a jeśli ty, to wychłoszcze mnie... Jedna odpowie za "winy" drugiej, rozumiesz? A je nie chcę, by przeze mnie ktoś cierpiał, a już zwłaszcza przyjciółka... Jeśli miałabyś cierpieć za moje "nie", to... to jestem gotowa nawet pójść z nim do łoża! - wyrzuciła z siebie w desperacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Sob 0:36, 07 Sie 2010    Temat postu:

Towarzysze siedzieli w prowizorycznym namiocie bez jakiejkolwiek gwarancji, że cała konstrukcja nie pójdzie z wiatrem, a ich nie zasypie masa piasku. Tak, żyć nie umierać, a jak inaczej. Riso nie była w najlepszym humorze. Znajdowała się w nieprzyjaznym dla siebie środowisku co bardzo ją drażniło. W końcu to miała być morska wyprawa, a nie uganianie się za Kalormeńczykami, którym się dziewek zachciało. Zdecydowanie wolałaby stać teraz na pokładzie Łabędziego Puchu i wpatrywać się w błyszczącą taflę błękitnej wody. Delikatna bryza lekko targałaby jej włosy, a na ustach czułaby posmak soli. Ale nie. Przyszło jej siedzieć pod jakąś szmatą na środku kalormeńskiej(tfu!) pustyni, podczas gdy na zewnątrz szalała burza, a wiatr niemiłosiernie ciskał w namiot piasek wyjąc złowrogo. Bynajmniej nie tak sobie wyobrażała własną śmierć, dlatego też zamierzała wyjść z tego cało. Ona, która praktycznie urodziła się na morzu i spędziła tam całe swoje krótkie życie, nie da się pogrzebać żywcem na ziemi synów Tasza. Gdy tak rozmyślała, niespodziewanie, wiatr jakby słysząc jej myśli zadął gniewnie i jedna z płacht poderwała się do góry. Teraz trzymała się z trzech stron. Przez czwartą wpadał piasek, który wciskał się do oczu, ust i nosa. Risate natychmiast rzuciła się by złapać powiewający róg materiału, jednak to co się działo naokoło skutecznie jej to zadanie utrudniało. Widoczność, delikatnie mówiąc, była gorsza niż w najgłębszych, zakichanych czeluściach morskiej otchłani, a złote drobinki uskuteczniały tężę widoczność. Półelfka myślała, że to już koniec i już nie będzie jej dane oglądać błękitnej toni narnijskiego morza kiedy nagle poczuła w ręku skrawek materiału. Ścisnęła go więc z całej siły i próbowała zaciągnąć go na swoje miejsce, jednak wiatr targał płachtą w dokładnie przeciwną stronę. Lecz nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki płachta powróciła, tam gdzie miała być i znów burza próbowała przebić się przez materiał. Do Riso dopiero po chwili dotarło, że to Atim pomógł jej zaciągnąć płachtę, by znów stworzyła ścianę namiotu. Półelfka zaczęła pluć piaskiem i delikatnie ocierać oczy by pozbyć się drobinek. Po kilku minutach zamrugała i westchnęła ciężko.
- Nienawidzę lądu, a w szczególności kalormeńskich pustyń - stwierdziła. Miała nadzieję, że ich schronienie wytrzyma do końca kaprysu natury.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Sob 0:36, 07 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 19:37, 07 Sie 2010    Temat postu:

Nienna wysłuchała wszystkiego, co powiedziała Ellenai. Spochmurniała na twarzy, gdyż to, co usłyszała nie było zadowalające. W milczeniu zdobyła się na nieludzki wysiłek i z trudem oparła się na łokciach, by potem powoli podnieść się do pionu. Odetchnęła ciężko i otarła pot z czoła. Czuła, że jeśli będzie leżała jeszcze choć przez chwilkę, zwariuje.
- Posłuchaj - odezwała się do Ellenai. - Są rzeczy, których po prostu nie jesteśmy w stanie zrobić i dobrze o tym wiesz. Jeśli Tarkaan zażąda od ciebie czegoś, czego wiesz, że nie będziesz mogła zrobić, po prostu sprzeciw mu się i koniec. Wytrzymałam tą chłostę, wytrzymam i następne.
Zaśmiała się gorzko.
- Umówmy się, że tak będzie, dobrze? - rzekła po chwili, spoglądając prosto w oczy rozmówczyni.
Jasnowłosa dziewczyna przełknęła ślinę i rozkaszlała się, bo cały dzień spędziła wdychając pustynny pył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 14:23, 08 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai pokręciła głową:
- Ja nie mogę - powiedziała z bólem. - Po prostu nie mogę. Nie potrafię skazać cię na cierpienie dla swojego widzimisię... Ty rób jak chcesz, ale ja nie będę mu się więcej sprzeciwiać... Gdyby chodziło tylko o mnie... Ale w tej sytuacji...
Nie dokończyła, bo oto zobaczyła jedną z niewolnic któregoś z tawarzysząch jej " mężowi" wojowników. Jej pan brutalnie trzymał ją za kark i prawie rzucił do nóg Tarkaana. Warknął coś na nią, a dziewczyna pokornie wzięła się do mycia nóg Tarkaana.
"Biedactwo!" pomyślała ze współczuciem "księżniczka", jak zawsze jak najdalsza od myślenia o własnych cierpieniach w obliczu cierpień innych. Po tym, co nas spotkało, ona już nie ośmieliła się sprzeciwić...""
Gdy nogi Tarkaan zostały umyte, wojowonicy usiedli obok niego i wszyscy zajęli się posiłkiem. Dziewczyny nic nie dostały. Zapewne miała to być jakaś część kary... "Jakby chłosta nie wystarczyła..." myślała z goryczą Ellenai, starajać się nie chwytać nosem wspaniałych zapachów, jakie do nich dolatywały, bo wiedziała, że będzie się czuć jeszcze gorzej, gdy do bólu pleców dołączy głód...
- Jak się czujesz?- spytała przyjaciółkę. - Jesteś głodna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 16:12, 09 Sie 2010    Temat postu:

Nienna czuła głód, ale był zakłócony przez okropny ból pleców i dreszcze.
- Nieciekawie - odparła na pytanie Ellenai i zmusiła się do uśmiechu. - Głodna jestem, ale bywało gorzej, wierz mi. Oprócz dreszczy i bólu pleców prawie nic mi nie jest. Prawie...
Przyłożyła dłoń do policzka, w który uderzył ją mocno "jej pan". Nadal bolał, ale nie mogło się to równać z plecami...
- Przeżyję - dodała, by uspokoić "księżniczkę".
Tak naprawdę czuła się bardzo źle, ale może jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy. Miała wysoką gorączkę, a od kilku godzin nie miała ani kropli wody w ustach. Ale cóż może zrobić? Podejść do malutkiego jeziorka, które było na niewielkim terenie oazy i tak po prostu się napić? Na pewno Tarkaan zareagowałby! I może znów zostałaby wychłostana... Nie, na razie wolała tylko siedzieć i czekać. Może w końcu nieprzyjemne dreszcze przejdą...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 10:52, 10 Sie 2010    Temat postu:

Gdy posiłek się skończył, jeden z ludzi Tarkaana podszedł do nich i powiedział:
- Będziecie iść za lektyką! Razem z innymi niewolnikami! Ruszamy w drogę!
Ellenai jęknęła. Jakże one pójdą z tymi plecami?
- Jakże mamy iść po takiej chłoście? - zapytała.
Mężczyzna zachichotał złośliwie:
- To nie mój problem. Pan tak rozkazał. Zresztą same jesteście sobie winne. Trzeba było być posłusznym, to by nie było kłopotu.
Pochylił się niżej i szepnął do Ellenai:
- Wiesz, ja ci się naprawdę dziwię. Pan cię poślubił i jakbyś była mu posłuszna, miałabyś jak u Tasza za piecem. Jakbyś była dla niego dobra i miła, to by dał ci wszystko, czego byś zapragnęła. Kto wie, może by cię nawet wyzwolił! A ty jesteś krnąbrna i nie odpowiadasz miłością na jego uczucie - czy trudno się dziwić, że czuje się zraniony? A jak ktoś czuje sie zraniony, pragnie się odegrać... najlepiej na tym, kto go zranił. I na następnej osobie - musnął wzrokiem sylwetkę Nienny.
"Psycholog się znalazł! Co mi tu za bzdury jakieś opowiada!”pomyślała gniewnie Ellenai, ale milczała.
- Ja wam dobrze radzę - bo lubię Narnijczyków w przeciwieństwie do większości moich ziomków - bądźcie mu posłuszne i miłe dla niego, to żadna krzywda was nie spotka. On lubi posłusznych niewolników!"
"A nieposłusznych lubi karać” pomyślała Ellenai, ale na głos nie powiedziała nic.
- W każdym razie: zbierajcie się!- zakończył rycerz i odszedł.
Dobywając resztek sił, Ellenai pomogła się podnieść na nogi Niennie i obie jakoś dowlokły się do lektyki, w której miał zasiąść Tarkaan. Dziewczyna drżała jednak na myśl, w jaki sposób dotrzymają kroku tym wszystkim ludziom na koniach w tym upale i kurzu? Zdrowym niewolnikom przychodziło to z trudem a im... Niennie było trudno oddychać przez ten wszędobylski piasek, ona sama zresztą też czuła drapanie w gardle... Nie, Narnijczycy z pewnością nie nadają się do życia na pustyni!
Nie było jednak wyjścia. Musiały iść. Pierwsze kroki jakoś im się udały, przed którymś z następnych Nienna jednak prawie zemdlała i Ellenai musiała ją podtrzymać. Czuła, że przyjaciółka nie ma zupełnie sił i ze strachem myślała, że wkrótce i jej ich zbraknie. Co Tarkaan zrobi, jeśli upadną i nie będą w stanie się podnieść? Czy zostaw je leżące na piasku i wkrótce drapieżne ptaki rozszarpią ich ciała? Zadrżała z trwogi na myśl o tym. Tymczasem Nienna zdołała jakoś odzyskać równowagę, ale widać było, że dobywa rezerw sił, których i tak na długo jej nie starczy... Co tu robić?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 18:08, 11 Sie 2010    Temat postu:

Musieli ruszać akurat teraz, gdy obie były wyczerpane do granic możliwości! Nienna stłumiła przekleństwo i przy pomocy Ellenai, podniosła się na nogi.
"Na dodatek iść za lektyką..." - pomyślała ponuro. - "Lepiej być nie mogło!"
Dziewczyna wlokła się noga za nogą i tak zostając daleko w tyle. "Księżniczka" pomagała jej co prawda, ale i ona była na skraju wyczerpania, Nienna widziała to dobrze. Sama czuła się fatalnie. Plecy bolały ją przy każdym kroku ostrym, piekącym bólem, jakby rozgrzany, pustynny piasek wpijał jej się w rany po chłoście. Zaciskała zęby i szła dalej, ale na niewiele się to zdawało. W końcu poczuła, że ogarnia ją nagła fala słabości i mocniej oparła się na Ellenai.
- Duszno mi - wyszeptała. - I przeraźliwie gorąco...
Obraz przed oczami zaczął jej się z wolna rozmazywać. Słońce świeciło wysoko, mogło być południe. I nic, tylko to monotonne stąpanie po nagrzanym piasku. I jeden krok, i drugi... Znów poczuła silną słabość, ale oparła się jej. Brnęła dalej. Słońce świeciło wysoko... Było gorąco, bardzo gorąco. Dźwięki zaczęły rozpływać się w falującym powietrzu, zmęczone oczy zniekształcały wszystko dookoła. Widziała tylko jedną wielką, żółtą plamę, po której szły wolnym krokiem ciemne sylwetki Kalormeńczyków.
Woda, woda... Umysł wciąż mówił jej tylko o jednym. Kiedy ostatnio coś piła? Wczoraj rano. Woda... W uszach zaczęło jej szumieć. Czy to szum strumyka, płynącego bystrym nurtem wśród zielonych, narnijskich drzew...?
Jasnowłosa dziewczyna potknęła się i upadła. Ellenai nie zdołała jej utrzymać. I znów to przyjemne uczucie, wszystkie dźwięki znikają, pustynny upał również. I może choć na chwilę stracić przytomność...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 13:04, 12 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai wpadła w rozpacz. Nienna słabła z każdą chwilą! Jeśli ona nic nie zrobi, przyjaciółka umrze! "Aslanie, co mam zrobić?"pomodliła się. I Aslan ją oświecił. Jakoś podniosła Niennę. Dziewczyna oczy miała szkliste, z trudem oddychała, byłą półprzytomna. Ellenai poprosiła dwójkę niewolników, którzy szli obok niej, aby przez chwilę poprowadzili Niennę. Niewolnicy, uznając w niej żonę swego pana, zgodzili się. Niewolnica podtrzymała dziewczynę z jednej strony, niewolnik otoczył ramieniem z drugiej. Ellenai zostawiła ich i przyspieszyła kroku. Nie było jej to łatwo zrobić, upływ krwi bardzo ją osłabił, ale przecież musiała! Musiała ratować Niennę! Wyprzedziłą lektykę kilka kroków, następnie uklękła na drodze i ręce złożyła prosząco. Tarkaan dotsrzegł ją ze swoje lektyki i kazał się zatrzymać.
- Czego chcesz? - zwrócił się do niej.
W oczach Ellenai ukazały się wdzięczności. Podziękowała w duchu Aslanowi, że Tarkaan się zatrzymał i może wyłuszczyć swoją prośbę. Odezwała sie zduszonym głosem:
- Panie mój i mężu, błagam cię, na boga, którego czcisz, racz okazaś łaskę i każ dać wody mojej przyjaciółce. Ona umiera. I pozwól jej jechać na koniu, ona nie może iść...
Tarkaan wbił w nią wzrok:
- A dla siebie o wodę i konia nie prosisz? - zapytał.
- Umieram z pragnienia i zmęczenia - odparła Ellenai. - Ale ja jestem silniejsza, a ona... umrze.
- Szakale będą miały uciechę - zarechotał Tarkaan. - Ale znaj moje dobre serce. Każę jej dać wody i konia...
- O dzięki ci, dobry panie!
- Nie dziękuj, jeszcze nie skończyłem! - twarz Tarkaana wykrzywił niemiły grymas. "Zobaczymy, czy jej miłość do przyjaciółki gości tylko na języku, czy mieszka w sercu" pomyślał.
- Jeśli za każdy łyk wody, który ona wypije i każdą minutę jazdy na koniu, weźmiesz na swoje plecy po dziesięć batów... nie umrze.
Ellenai zbladła. Plecy jeszcze ją piekły po ostatniej chłoście, a teraz czekać ją by miały nowe plagi... i to Aslan wie, ile... na pewno wiele. A to boli... bardzo boli... Ale jeśli tego nie zrobi, straci przyjaciółkę... "Aslan mi pomoże" pomyślała. "To nie będzie tak bolało, jak jego na Kamiennym Stole... Wytrzymam."
- Dobrze - rzekła i była dumna z tego, że głos jej nie zadrżał. - Niech i tak będzie. Zgadzam się.
"I oby cię twój Tasz pochłonął!" pomyślała pod adresem "męża". Jaki on ma w tym cel, że każe ją tak ćwiczyć? Lubi patrzeć na cierpienia innych? Jest sadystą?
Tarkaan krzyknął, aby się zatrzymali na kilkanaście minut. Zaraz też jego rozkaz został wypełniony. Ellenai podeszła do Nienny, podziękowała niewolnikom za pomoc, pomogła dziewczynie usiąść na piasku i pocieszyła:
- Wytrzymaj jeszcze chwilkę, kochanie. Zaraz dostaniesz pić...Niebawem też zobaczyła, jak pan Nienny zbliza się ku nim z bukłakiem wody i koniem.
- Pojedzie ze mną - powiedział do "ksieżniczki". - A teraz daj jej pić. I licz łyki - dodał, podając jej naczynie ze złośliwym uśmiechem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Czw 18:32, 12 Sie 2010    Temat postu:

Burza piaskowa wkrótce ustała. Atim i Riso wygrzebali spod pisaku swoje bagaże.
Kalormeńskie konie nie wytrzymały. Nigdzie ich nie było.
- Żebym miał swojego konia, orszak nie uciekłby nam - syknął pod nosem Atim, w myślach klnąc na pogodę i wszystko, na czym świat stoi.
Po paru minutach, gdy już przerzucili przez siebie plecaki, chłopak podszedł do dwóch patyków, które ustawił przed burzą. Ponad piasek wystawała jedynie ich mniejsza połowa ale i tak udało mu się określić kierunek.
Wędrowali prawie całą resztę dnia. Przed zmierzchem zrobili mały postój i wykończyli zapas żywności. Każdemu zostało po pół bukłaka wody.
- Nie wiem, czy uda nam się szczęśliwie zakończyć tą podróż.
Ruszyli dalej. Powoli zaczęło się ściemniać. Nagle, gdy weszli na jakąś wydmę zobaczyli w niedalekiej odległości oświetlone obozowisko.
- Odpocznijmy jeszcze trochę. Zwiedzimy je po północy...
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Czw 23:39, 12 Sie 2010    Temat postu:

- Nie będę protestować - stwierdziła Risate i z ciężkim westchnieniem usiadła na piasku. Dzięki Aslanowi, że miała tą chustę. Gdyby nie ona, to już dawno dostałaby udaru od tego słońca, które niemiłosiernie pali w dzień. Albo przeziębiłaby się w którąś z tych chłodnych nocy. Nie, pustynia nie działała ani odrobinę dobrze na Riso. Wręcz przeciwnie. Piasek był wszędzie i okropnie drapał jej gardło, a wiatr tylko pogarszał sprawę. Jeśli tylko będzie miała okazję, to osobiście, cichaczem skróci tego buca, Tarkaana pustynnego o głowę. A jak jej się ktoś po drodze nawinie pod sztylet to go nawet sam Tasz nie uchroni. Półelfka położyła się na znienawidzonym piasku i zaczęła obserwować niebo, przez które coś śmignęło. A już po chwili co chwila nieboskłon przecinały jaskrawe smugi spadających gwiazd. Niby wyglądało to oszałamiająco, ale Riso nie była w nastroju na zachwycanie się takimi cudeńkami.
- Och tak, wprost genialnie. Deszcz spadających gwiazd. Jakie to urocze i romantyczne, psia mać. A zwykłego deszczu to już nie łaska? Po co komu takie cuda na kiju? Ostatni widok przed śmiercią i pogrzebaniem w piasku. No ależ dziękuję pięknie. - Jak widać pustynny klimat doprowadził Risate na skraj wytrzymałości jej nerwów. Jak wpadnie w to obozowisko, to powybija wszystkich, bo jeszcze się tym kundlom zachce pościgów. A tak przynajmniej wszyscy niewolnicy będą wolni, o!


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Czw 23:40, 12 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island