Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Morska wyprawa królewicza.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 12:29, 13 Sie 2010    Temat postu:

Nie było to przyjemne uczucie, być półprzytomnym. Nienna wolałaby całkowicie stracić przytomność i nie wiedzieć co się dookoła dzieje. Słońce po chwili słabości znów zaczęło prażyć, a nogi plątać się jeszcze bardziej niż poprzednio. W końcu ktoś podtrzymał ją z obu stron tak, że mogła nieco odpocząć, jednocześnie idąc dalej i nie męczyła się już tak bardzo. Wiedziała, że Ellenai gdzieś zniknęła. Otworzyła oczy i zamrugała, by przyzwyczaić się do jasności pustynnego piasku.
- Gdzież... - zaczęła, ale nie dokończyła, bo po chwili "księżniczka" powróciła.
- Wytrzymaj jeszcze chwilkę, kochanie. Zaraz dostaniesz pić... - powiedziała i pomogła jej usiąść na piasku.
W końcu zjawił się Kalormeńczyk z bukłakiem wody oraz koniem.
"Co się tu, u licha, dzieje?!" - zastanowiła się jasnowłosa dziewczyna, z każdą chwilą czując, że już nie jest jej tak słabo, jak było poprzednio.
- Pojedzie ze mną - odezwał się tamten. - A teraz daj jej pić. I licz łyki!
Nienna spojrzała na niego gwałtownie, nic nie rozumiejąc. "Licz łyki"? A po cóż...? Dziewczyna miała nieprzyjemne wrażenie, że to wszystko działa na niekorzyść Ellenai. I ten drwiący uśmiech na twarzy kalormeńskiego żołnierza...
- O co tu chodzi? - zwróciła się do "księżniczki", ale tamta tylko potrząsnęła smutno głową, dając jej do zrozumienia, by nie pytała.
"Co robić? Co robić, co robić?!" - pytała siebie gorączkowo w myślach.
Ellenai podała jej bukłak z wodą i zachęciła gestem do picia. Nienna wzięła go do rąk. Początkowo chciała pić i pić, i pić, ale coś jej nie pozwalało. Przyłożyła naczynie do ust i pociągnęła jeden, długi łyk. "Księżniczka" podpowiedziała jej, by napiła się więcej, ale Nienna wstrzymała ją.
- W zupełności wystarczy, uwierz mi - rzekła. - Od razu czuję się lepiej.
Uśmiechnęła się smutno. Potem "pan" kazał jej wsiąść na konia. Dziewczyna zignorowała liche wsparcie i samodzielnie, choć zaciskając zęby, wspięła się na grzbiet wierzchowca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 13:29, 13 Sie 2010    Temat postu:

Nienna przyłożyła bukłak do ust. Ellenai zagięła jeden palec, aby się nie pomylić przy liczeniu. Ale dziewczyna wypiła tylko jeden łyk i odjęła bukłak od warg.
- Napij się więcej - powiedziała Ellenai, starając się nie myśleć o tym, jak będzie musiała za to zapłacić. - Pij, jak już pozwalają...
Nienna potrząsnęła głową:
- W zupełności wystarczy, uwierz mi - odrzekła. - Od razu czuję się lepiej.
Nie wygladało na to, ale przecież Ellenai nie mogła zmusić Nienny do wypicia więcej... Czyżby dziewczyna coś podejrzewała? Ależ skąd, przecież nie mogła słyszeć jej rozmowy z Tarkaanem i i znać warunków ich "umowy"... W każdym razie batów i tak będzie sporo, bo oprócz tej dziesiątki jeszcze po 10 za każdą minutę jazdy... Więc może i lepiej.. Zaraz jednak "księżniczka" zawstydziła się takich egoistycznych myśli... Pan Nienny nie kazał jej liczyć minut drogi, więc Ellenai też nie liczyła. Gdy już ruszyli w dalszą drogę, podróż na piechotę wciąż była ciężka, więc nie w głowie jej było liczenie. Liczył pewnie sam Tarkaan albo pan Nienny... Starała się jednak o tym nie myśleć, nie martwić się na zapas, przyglądając się sylwetce Nienny na koniu, częściowo zasłoniętej przez postać jej pana, który siedział za nią. Ellenai miała nadzieję, że poranione plecy Nienny nie dotykają piersi mężczyzny, bo to by sprawiało dziewczynie potworny ból... Ale ciężko siedzieć na jednym koniu w odpowiedniej odległości od siebie...
Słońce zaczęło zachodzić, gdy Tarkaan wydał rozkaz rozbicia obozu na noc. Stało się to w rekordowo szybkim tempie.
Tarkaan wezwał do swego namiotu Ellenai, Niennę i jej właściciela. Na jego twarzy widniał złośliwy uśmieszek:
- Ile twoja przyjaciółka wypiła łyków? - zapytał Ellenai.
- Ty... tylko jeden, panie - odparła "księżniczka" trochę się jąkając, po trosze ze strachu (bo teraz zaczęła się naprawdę bać), po trosze z niepewnosci, czy Tarkaan jej uwierzy. Rzeczywiście ten niedowierzająco uniósł brwi.
- To prawda? - spytał swego wojownika.
- Tak, to prawda, panie - odparł ten ostatni. - Byłem przy tym; pociągnęła tylko raz...
- Zatem chyba nie była aż tak bardzo spragniona, jak mówiła ma żona... - stwierdził, nie wiadomo czemu rozbawiony, Tarkaan.
- A teraz, wierny sługo, ile to czasu twa niewolnica jechała wraz z tobą na koniu?- zapytał.
- 23 minuty, panie - odparł Kalormeńczyk.
- Razy 10 to będzie 230, dodać 10 to będzie 240 - stwierdził Tarkaan.
Ellenai zadrżała. Wyrok wydany!
- Dalej, moja żono - Tarkaan wygłosił to ostatnie słowo z dziwną intonacją - przygotuj się.
Nie było wątpliwości na co ma się przygotować. Ellenai zacisnęła zęby, zsunęła górę sukienki, obnażając poranione plecy, odwróciła się nich tyłem, chwyciła się jednej z barierek podtrzymujących namiot i pochyliła głowę, opierając czoło o chłodne, szorstkie drewno palika...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 13:57, 13 Sie 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 14:05, 13 Sie 2010    Temat postu:

Nienna zamarła ze zgrozy i pobladła.
- Coooooo? - zakrzyknęła, zapominając, że tym samym może przysporzyć jeszcze więcej kłopotów przyjaciółce.
"Jak on śmie?!" - zdołała tylko pomyśleć.
A Tarkaan tylko uśmiechnął się szyderczo.
- Tak, właśnie tak - wycedził. - Podczas gdy ty piłaś, twoja przyjaciółka liczyła ile batów przyjdzie jej do chłosty, nawet gdy jechałaś na koniu, ona wiedziała, że im dłużej, tym więcej uderzeń batem.
Jasnowłosa dziewczyna zgrzytnęła zębami. Chyba żaden Tarkaan nie był tak okrutny jak ten, który teraz stał przed nią. Gdyby mogła, wygarnęłaby mu, co o nim myśli, wykrzyczałaby mu w twarz, że jest ohydnym, spasionym okrutnikiem bez serca. Ale cóż mogła zrobić? Nic. Gdyby powiedziała jedno słowo więcej, mógłby stwierdzić, że do chłosty Ellenai dołoży jeszcze dziesięć albo dwadzieścia batów, być może w zależności od tego, jak bardzo obraźliwe byłyby jej słowa.
- A teraz... - Tarkaan wstał.
Nienna spostrzegła, że trzyma w ręku bat. Chciała coś zrobić, cokolwiek. Nie mogła pozwolić na to, by na plecy przyjaciółki spadło tyle uderzeń i to dlatego, że ona sama piła i jechała konno! To najdroższa cena, jaką kiedykolwiek miała zapłacić.
- Panie - ozwała się. - Wychłostaj mnie, zamiast ją.
- Za późno - wyrzekł tamten szyderczo i zamachnął się...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 14:41, 13 Sie 2010    Temat postu:

Tarkaan wszystko Niennie wyjaśnił. Ellenai wolałałby, by przyjaciółka pozostała w nieświadomości. Po co ma wiedzieć?
Nie odwracała się, ale słyszała całą rozmowę.
- Panie - odezwała się Nienna. - Wychłostaj mnie, zamiast ją.
- Za późno. Sama się ofiarowała - padła szydercza odpowiedź, w powietrzu rozległ się świst i na plecy Ellenai spadło pierwsze uderzenie. Choć przysięgała sobie, że nie będzie krzyczeć (sama przecież się na to zgodziła), choć zacisnęła palce na paliku, aż kostki jej pobielały, choć zacisnęła zęby aż do bólu, uderzenie przecinające jej stare (choć wcale nie tak znowu stare, ledwie zaczynające się zabliźniać) rany, wyrwał z jej gardła cichy jęk bólu.
- Licz uderzenia - rozkazał Tarkaan. - Głośno. Żebym się czasem nie pomylił... - dodał prześmiewczo. Najwyraźniej świetnie się bawił..
"Oby cię Tasz pochwycił i rozdziobał, ty sadysto!" pomyślała Ellenai. Słyszała za sobą jakąś szamotaninę i przyspieszone odechy, zdławiony okrzyk, gdy z jej drżących warg wydostało się słowo:
- Raz.
Spadło następne uderzenie. Ellenai zadrżała i skuliła się. Ledwie zdołała wykrztusić:
- Dwa.
I jeszcze jedno. "Księżnczka" jęknęła głośno i po chwili wyjąkała:
- Trzy.
Następne. Tym razem dziewczyna nie zdołała się opanować. Krzyknęła. Dopiero po dłuższej chwili wymamrotała
- Cztery.
I następne uderzenie, i następne. Pięć, sześć, siedem... Przy 10 Ellenai skupiła się tylko na liczeniu. Najpierw rozdzierający ból, potem kolejna cyfra... Liczyła, wciąż liczyła, choć po jakimś czasie nie wiedziała już, co i po co liczy... Wiedziała tylko, że musi to zrobić... Gdy wykrztusiła: "240", nie pamiętała, że miał to być koniec. Czekała na następny ból, aby powiedzieć 241... Ale ten ból nie nadszedł... Ostatkiem świadomości zorientowała się, że klęczy przy paliku, a plecy płoną jej żywym ogniem. Nie wiedziała, kiedy osunęła się na kolana... Spojrzała na ziemię. Zbliżała się... była coraz blizej, bliżej... aż wkrótce dotknęła jej policzków. W końcu Ellenai ogarnęła miłosierna ciemność....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 12:33, 16 Sie 2010    Temat postu:

Nienna stłumiła okrzyk, gdy pierwsze uderzenie spadło na plecy Ellenai. Odruchowo postąpiła krok do przodu, ale zaraz jej nadgarstek uwiązł w silnym uścisku "jej pana". Jasnowłosa dziewczyna usiłowała się wyrwać, jednak na niewiele się to zdało. Pozostało jej tylko czekać, aż chłosta się zakończy.
W końcu Tarkaan przestał i dopiero wtedy Nienna mogła podbiec do nieprzytomnej przyjaciółki.
- Zabrać mi ją stąd! - rzucił niedbale okrutny Kalormeńczyk.
Na jego znak, dwóch innych podeszło do Ellenai i wyniosło ją na zewnątrz.
- Możesz odejść - rzekł krótko Tarkaan do Nienny i "jej pana".
Gdy tylko wyszli przed namiot, dziewczyna pobiegła do leżącej na piasku, nieprzytomnej Ellenai. Jej plecy były w opłakanym stanie. Straciła dużo krwi i z każdą chwilą była coraz słabsza.
"No i co ja mam teraz zrobić?" - zapytała siebie w myślach.
Była bezradna. Nie miała wody ani jedzenia, żeby choć trochę Ellenai się wzmocniła. Inni niewolnicy dostali jakieś pożywienie i wodę...
O dziwo, do nich również przyszedł jakiś Kalormeńczyk (ten sam, który rankiem rozmawiał z Ellenai, a w którym Nienna rozpoznała "jej pana"). Niósł ze sobą bukłak wody, dwa kubki, parę kawałków suszonego mięsa i coś, co przypominało ręcznik.
Podał Niennie kubki, do których nalał wody z bukłaku.
- Daj jej pić i jeść, bo umrze - powiedział. - I opatrz jej rany.
To mówiąc, wskazał na ręcznik. Już miał odejść, gdy jasnowłosa dziewczyna rzekła:
- Dziękuję.
Rycerz odwrócił się. Na jego twarz wpłynął grymas, który miał przypominać uśmiech. A potem odszedł.
Nienna nie traciła czasu. Wzięła ręcznik, który - jak się okazało - był nasączony wodą i przetarła nim twarz dziewczyny. Potem opatrzyła, albo raczej trzeba powiedzieć, przemyła, rany na jej plecach.
Gdy dziewczyna już nieco się ocknęła, podała jej kubek do ust, by się napiła. Ellenai piła wodę łapczywie, aż w końcu opróżniła naczynie i zaraz po tym zasnęła.
Nienna pociągnęła jeden łyk, a resztę zostawiła dla osłabionej dziewczyny, na później. Obiecała sobie, że będzie czuwać nad przyjaciółką, dopóki ta nie poczuje się lepiej.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Pon 13:11, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 13:24, 16 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai ocknęła się, gdy coś wilgotnego przemknęło jej po twarzy. Jednocześnie poczuła przenikliwy ból pleców, jęknęła. Czuła, że coś, również wilgotnego, leży jej na plecach. Otworzyła oczy. Tuż przy niej siedziała Nienna, opiekując się nią. No pewnie, a kto mógłby to być inny? "Jej "mąż"? Bah!
Gdy Nienna zobaczyła, że się ocknęła, przytknęła jej kubek z wodą do ust. Chłodna woda zwilżyła wyschnięte gardło i wargi Ellenai. Cóż za rozkosz!
Jednak nawet picie było wysiłkiem. Ten "wysiłek" tak ją zmęczył, że zaraz potem zasnęła. Nie zdołała nawet porozmawiać z Nienną. Zresztą pewnie nie mówiłaby z sensem, czuła się zamroczona...
Gdy ocknęła się po raz drugi, czuła się rzeźwiejsza. Musiało minąć kilka godzin, bo promienie słońca padały pod zupełnie innym kątem, a w plecach czuła tylko tępy, pulsujący ból. Pewnie rany już przyschły...
Nienna wciąż siedziała obok niej. "Ksieżniczka" znów poczuła pragnienie.
- Czy... - zaczęła cichutko, mając nadzieję, że przyjaciółka usłyszy - mogłabyś podać mi wody?
Kubek natychmiast znalazł się przy jej ustach. Jak dobrze móc się napić, gdy się chce pić!
Gdy ugasiła pragnienie, próbowała się podnieść, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Jakby ją przybito do ziemi.
- Czemu nie mogę się podnieść? - spytała. Nie do końca jeszcze trzeźwo myślała.
- Jesteś osłabiona. Straciłaś dużo krwi - wyjaśniła Nienna.
Ellenai westchnęła. A wiec musi czekać. Z czasem siły jej wrócą.
- Zostałaś okrutnie wychłostana - dodała Nienna ze smutkiem.
- Nie chciałam, żebyś to widziała. Nie chciałam, żebyś wiedziała, za co...- zwróciła się do przyjaciółki Ellenai.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 14:20, 16 Sie 2010    Temat postu:

Nienna przerwała jej.
- Dziękuję ci - powiedziała z wdzięcznością. - Naprawdę, uratowałaś mi życie. Gdybym nie dostała wody i gdybym nie jechała na koniu, pewnie w końcu zemdlałabym na dobre i kto wie, czy bym się jeszcze w ogóle obudziła... Ale teraz nie mówmy o tym! Jesteś bardzo osłabiona, musisz odpoczywać. Tutaj masz kawałek suszonego mięsa.
Podała jej skromne pożywienie, jakie otrzymała od Kalormeńczyka.
- Zjedz coś, dzięki temu szybciej odzyskasz siły - dodała. - Mało tego, ale zawsze coś...
Ellenai posłuchała jej rady, jednak uniosła spojrzenie, które zdawało się pytać: "A ty?". Jasnowłosa dziewczyna machnęła ręką.
- Nie jestem aż tak głodna - rzuciła. - Jedz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 14:39, 16 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai z wdzięcznością zjadła trochę suszonego mięsa. Nie było najsmaczniejsze, ale wszystko dobre, co zapełni żołądek... Poczuła się troszkę silniejsza. Połowę jednak zostawiła Niennie.
- Ty też musisz zjeść - rzekła. - To dla nas obu... I tak wypiłam pewnie całą wodę... Nie chcę, żebyś po tym, jak prawie umarłaś z pragnienia i zmęczenia, umarła mi teraz z głodu! - uśmiechnęła się z wysiłkiem. A po chwili uderzyła pięścią w piach. - A propos... Zrobiłabym to jeszcze raz - rzekła z zaciętością w głosie. - Nie pozwolę, aby moja przyjaciółka umarła! Jeśli będzie trzeba... zrobię to jeszcze raz! I jeszcze jeden raz... I następny... Niech Tarkaanowie zobaczą, że Narnijczycy kochają przyjaciół i nie boją się cierpienia! - mówiła, a z oczu lały jej się łzy. Nie, nie z powodu bólu pleców. Nie z żalu nad swoim losem. Ze złości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 14:52, 16 Sie 2010    Temat postu:

Przy takim obrocie spraw, Nienna zjadła kawałek suszonego mięsa, pozostawiony jej przez Ellenai.
- Ellenai, ja nie umrę! - powiedziała stanowczo jasnowłosa dziewczyna. - Teraz już nie. Natomiast ty jesteś okropnie osłabiona. Jak będziesz tracić siły na złość i gniew, będzie jeszcze gorzej niż jest teraz!
Nienna czuła, że jeśli "księżniczka" dalej będzie się złościć, to zaraz opadnie z sił, więc poczuwała się do tego, by jakoś przywrócić ją do porządku.
- Wiem, Tarkaanowie to podli i okrutni ludzie - ciągnęła dalej. - Ja również pokazałabym im, że Narnijczycy nie są tacy, jak Kalormeńczycy, że potrafią bronić innych... Jednak teraz musimy oszczędzać siły, by wrócić do innych, do reszty... Kto wie, co ich teraz spotkało! Pomyśl o księciu Zefirze, jak się teraz musi o ciebie zamartwiać... Prawda jest taka, że... - tu ściszyła głos tak, żeby mogła ją usłyszeć tylko i wyłącznie Ellenai. - ...musimy myśleć o ucieczce!


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Pon 14:53, 16 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 15:24, 16 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai wiedziała, że Nienna ma rację. Ten króciutki atak złości porządnie ja wyczerpał.
- Och - jęknęła, opadając z powrotem na piach. - Zefir, tak... Mój "braciszek"... Po co ja się pchałam na tę wyprawę? Powinnam spokojnie siedzieć w Ker - Paravelu... Zefir miał rację, że kłopoty mnie szukają... Proszę, ledwie wyruszyliśmy, a już się dostałam w niewolę... A co do ucieczki - pokręciła głową. - To bardzo trudne. Po pierwsze obie nie mamy sił... Po drugie, nie mam pojęcia, gdzie jesteśmy... W każdym razie ja już straciłam orientację... Po trzecie... bez przerwy nas pilnują... Po czwarte... nie możemy uciec bez jedzenia i picia, a tego nie zdobędziemy... Po piąte: Tarkaan i jego ludzie znają te pustynię lepiej niż własną kieszeń. Obawiam się, że najdalej po dniu by nas złapali... A wtedy - zadrżała - wolę nie myśleć, co by z nami zrobili...
Ten długi wywód również ją zmęczył. Milczała przez chwilę:
- Jedyna nasza nadzieja - rzekła - w Zefirze i pozostałych... Mam nadzieję, że nas szukają... Pytanie tylko, czy znajdą... A jeśli nawet... to i tak nie bardzo wiem, jak mogliby nas uwolnić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:23, 18 Sie 2010    Temat postu:

Nienna rozważała słowa Ellenai i prawie we wszystkim się z nią zgadzała.
- Masz rację - rzekła jasnowłosa dziewczyna. - Teraz się nie uda, ale przypatrz się temu z innej strony. Siły kiedyś nam wrócą. Gdzie jesteśmy też nie wiem, ale to jedno mogę powiedzieć, że wędrujemy cały czas na zachód. Pilnują nas, a owszem, ale czasami wystarczy tylko chwila nieuwagi, by wprowadzić nasz plan w życie. Co do jedzenia i picia zgadzam się, jednak przy odrobinie szczęścia może udałoby nam się je zdobyć. Patrząc na kwestię pustyni, zgadzam się z tobą. Lecz pamiętaj o jednym - te piaski nie ciągną się w nieskończoność. Podsumowując, jeśli byśmy bardzo chciały, być może udałoby nam się. Teraz jednak popieram cię, musimy odzyskać siły i raczej nie próbować uciekać, bo kara byłaby straszna, gdyby nas złapano...
Przerwała na chwilę, namyślając się.
- Odpocznij - powiedziała do Ellenai. - Trzeba mieć nadzieję. W końcu na pewno reszta nas odnajdzie, nie martw się.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Śro 11:23, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 14:24, 18 Sie 2010    Temat postu:

Ellenai westchnęła. Była tak bardzo, bardzo zmęczona... Skorzystała z propozycji Nienny i zasnęła, spokojna, że przyjaciółka obok czuwa. Dzięki niej mogła przespać całą noc, jednak była dręczona snami o ucieczce, pogoni i karze... Ba, widziała nawet we śnie trupy Zefira, innych ochotników i marynarzy, z kalormeńskimi strzałami w piersiach, a one same wleczone były na arkanach z powrotem do obozowiska, gdzie czekała ich sroga kara... Parę razy budziła się z krzykiem, lecz za każdym razem rozlegał się tuż obok niej uspokajający głos przyjaciółki.
Gdy nastał ranek i Ellenai się obudziła, Nienna podała jej trochę jedzenia i picia. Po "śniadaniu" "księżniczka" poczuła się na tyle silna, że mogła usiąść, ale na nogi nadal podnieść się nie mogła. Nawet siadając zachwiała się trochę i ręka Nienny musiała jej pomóc utrzymać równowagę. W pewnej chwili podeszli do nich Tarkaan i pan Nienny. Ten ostatni chwycił Niennę za ramię i i rzuciwszy krótko:
- Chcę z tobą porozmawiać - poprowadził ją do jednego z namiotów. Wyraz jego twarzy wskazywał, że to ważna rozmowa i nie zamierza z przeprowadzeniem jej czekać ani chwili dłużej. Gdy oboje zniknęli we wnetrzu, Tarkaan zwrócił się do Ellenai, nadospodziewanie łagodnym tonem:
- Dobrze spałaś? Jak się czujesz?
"Dobre sobie! Pyta o mój sen i samopoczucie, po tym, jak wczoraj wychłostał mnie do nieprzytomoności! Co za troskliwość!" zadrwiła w duchu Ellenai. Lecz, rzecz oczywista, nie mogła mu tak odpowiedzieć.
- Dziękuję, panie, nie najgorzej - odparła ostrożnie.
- Doskonale - odrzekł Tarkaan - bo i ja chcę z tobą porozmawiać. Mój człowiek chce przedstawić twej przyjaciółce wielce intratną i łaskawą propozycję, a ja chcę wiedzieć i chcę, żebyś mi odpowiedziała: czemu jesteś wobec mnie tak oschła i nieprzystępna?
"Ja?" zdziwiła się Ellenai w duchu. "Nieprzystępna? Przecież nie mam odwagi powiedzieć "nie"!
- Nie jestem nieprzystępna - odparła Ellenai pokornie. - Wykonam każdy rozkaz, który wydasz, panie. Wiesz o tym.
- No o to pytam - rzucił niecierpliwie Tarkaan. - Dlaczego jesteś dla mnie oschła jako żona?
Żona? Stęsknił się za jej ciałem?
- Wybacz, panie... Nie chcę być zuchwała ani bezczelna... ale może dlatego, że nie traktujesz mnie jak żonę?
- Nie traktuję cię jako żony? - zdumiał się Tarkaan. - O co ci chodzi?
- Mężowie nie chłostają swoich żon, jeśli te odmówią wykonania polecenia, którego nie mogą wykonać... bo każdy ból żony jest dwakroć gorszy dla jej męża... Mężowie proszą swoje o żony aby coś zrobiły, a nie im rozkazują... A jeśli poślubiają niewolnice, wyzwalają je..
Twarz Tarkaana rozjaśniła się w zrozumieniu:
- Aha! - zawołał triumfalnie. - To o to chodzi! Obraziłaś się, że cię i nie wyzwoliłem? Zapomnij o tym, niewolnicą pozostaniesz na zawsze! A co do twoich pozostałych żalów, tak może postępują narnijscy mężowie, ja jednak jestem Kalormeńczykiem i postępuję tak, jak postępują kalormeńscy mężowie! Biorąc pod uwagę nasze zwyczaje, jestem jednym na najlepszych i najbardziej pobłażliwych mężów! Niejeden z moich ziomków, już dawno zabiłby taką krnąbrną żonę!
Ellenai milczała przez chwilę. Zapewne Tarkaan miał rację. Obyczaje Kalormeńczyków na pewno bardzo różniły się od narnijskich.
- A dlaczego, panie, zawarłeś ze mną umowę, która skutkowała wczorajszą chłostą? - zapytała, bo była tego naprawdę ciekawa.
- Z dwóch powodów - odparł Tarkaan. - Po pierwsze spełniłem twoją prośbę, bo ty mnie o to prosiłaś, po drugie chciałam się przekonać, czy twoja miłość do przyjaciółki mieszka także w sercu, nie tylko na języku. I przekonałem się, ze tak właśnie jest. To świadczy o tym, że potrafisz obdarzyć uczuciem drugą osobę i jesteś dla niej zdolna do poświęceń... Zastanawiam się, dlaczego dla mnie taka nie jesteś? - dodał jakby już do siebie.
"Mężczyźni!" pomyślała Ellenai i omal nie wzruszyła ramionami (gdyby tak zrobiła, znów odezwałby się ból pleców). "Zadufani w sobie, pyszni i nigdy niczemu niewinni... Pokochać? Na Aslana! Jakze mogłabym pokochać kogoś takiego jak on?"
Na szszęście powrót Nienny uchronił ją od konieczności udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Nienna miała twarz czerwoną, jakby od złości lub wstydu, a oczy jej podejrzanie błyszczały. Os śmiechu czy od łez?
Usiadła obok niej. Tarkaan podniósł się i odszedł wraz z panem Nienny. który przyszedł za nią. Ellenai słyszała jeszcze, jak pyta go:
- No i? Co ci odrzekła?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 19:10, 04 Wrz 2010    Temat postu:

Po kilku dniach w reszcie stanęli. Delimorn była zmęczona, ale honorowa - mimo małych porcji wody, cały czas trzymała się i planowała ucieczkę. Pocieszała się myślą, że nie ma najgorzej. Tak przynajmniej było do czasu, gdyż któregoś usłyszała fragment rozmowy dwóch porywaczy.
- Dziś, pod wieczór, przybędzie kupiec tej dziewczyny. - mówił jeden.
- Pan? No, to teraz dopiero zobaczy co to znaczy być niewolnicą! Słyszałem, że spośród braci jest najokrutniejszy.
Na te słowa dziewczynie ścisnął się żołądek i zebrało na mdłości.
- Najokrutniejszy?! - pomyślała, nerwowo przełykając ślinę. Orientowała się, co się dzieje z jej towarzyszkami - Nienną i Ellenai, które też porwano. Były traktowane okrutnie, biczowane, słyszała też, że "pan" Ellenai, zmusił ją do ślubu.
- Czy może być gorzej? - przemknęło jej jeszcze przez myśl, jednak nie w porę. Bo oto zauważyła zbliżającego się do niej mężczyznę.
- To ona? - zapytał mężczyzn, którzy związali ją i pojmali. Kiwnęli głową na znak potwierdzenia. - Mówiłem, że macie przyprowadzić ją nienaruszoną!
Tamci zaczęli się jąkać, mówić jeden przez drugiego, próbując się wytłumaczyć, ale on machnął ręką i ich odprawił.
- Witaj. - powiedział z ironicznym uśmieszkiem. - Jak ci na imię?
Delimorn chciała odgryźć mu się w szczególnie okrutny sposób, ale zaniechała tego pomysłu, gdyż wiedziała iż nadchodzą złe czasy. Powiedziała więc tylko:
- Delimorn. - jego wzrok wyrażał niezadowolenie, więc dodała, przez zaciśnięte zęby - Panie!
Zaśmiał się.
- Musisz się przyzwyczaić, Delimorn. Już zawsze będziesz niewolnicą, a ja twoim panem. Musisz mi być posłuszna, mam władzę nad twoim życiem!
Delimorn, dotychczas siedząc skulona, nagle wstała i powiedziała, nie mogąc się powstrzymać:
- To może miejmy to już za sobą - zabijesz mnie i będzie z głowy.
Na to Taarkan się zdenerwował i uderzył ją w twarz, tak mocno, że aż upadła. Najgorszym upokorzeniem była dla niej ta niemoc - nie mogła się bronić, bo związano ją na tyle mocno.
- Przestań pyskować, to może ci oszczędzę. Każde niewłaściwe słowo czy gest to sześć batów, a licząc każde twoje słowo, mamy... siedemdziesiąt dwa baty. Dziś wieczorem zostaniesz wychłostana, ale wcześniej przedstawię cię swoim kompanom jako moją posłuszną niewolnicę. Będę tak długo cię torturować, aż zaczniesz mnie uwielbiać.
Po tych słowach odszedł, a Delimorn zaśmiała się ironicznie.
- Jest równie głupi, jak okrutny. Gdyby miał choć trochę rozumu, wiedziałby, że torturami zdobędzie tylko moją nienawiść. Jak tylko uda mi się uwolnić, to go zabiję! - krzyczała w duchu.
Zapowiadało się, że będzie coraz gorzej, więc opadła bezradnie na ziemię i zacisnęła pięści, aż paznokcie wbiły jej się w ręce.


Ostatnio zmieniony przez Delimorn dnia Wto 15:13, 07 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island