Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
W niewoli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 15:56, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Słysząc głos Oro, Justyna udała, że podwija rękawy.
- Od czego zaczynamy? - spytała, gdy Oro gniewnym krokiem zbliżała się do nich. - Chłosta czy przypalanie pięt?


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 14:46, 02 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:00, 01 Wrz 2009    Temat postu:

- A może zaczniemy od chłosty ciężkim korbaczem, co wy na to? - zabawiała się Maria, podczas gdy Oro była już tak blisko, że mogła słyszeć ich słowa, ale to za bardzo nie obchodziło księżniczki. - Nasączonym kurcyną - dodała i popatrzyła na Oro, uśmiechając się złowieszczo.
Tarkiina cofnęła się, ale po chwili, jakby pomyślała: "Co mogą mi zrobić niewolnicy?", zrobiła jeszcze krok...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 16:14, 01 Wrz 2009    Temat postu:

- Stój, pani! - rzekła Justyna władczym gestem unosząc rękę, tak władczym, że Oro szeroko otworzyła oczy. - Stój, albo źle się to dla ciebie skończy!
Oro otworzyła usta, ale ze zdumienia nie mogła wydusić z siebie głosu. Dopiero po chwili wykrzyknęła:
- Na wielkiego Tasza! Jak śmiesz! Ty, ty... - nie wiedziała, jakim obelżywym słowem ją nazwać. - Ostatnia chłosta niczego was nie nauczyła?
Popatrzyła na nich, podejrzanie zdrowo wyglądających i dodała:
- Jak to możliwe, że tak szybko wyzdrowieliście? Powinniście teraz umierać w męczarniach...
- Taaaak, ciebie by to ucieszyło, prawda? - spytała czarodziejka, wciąż trzymając uniesioną rękę. - Lubisz pastwić się nad innymi i patrzeć na cierpienie bliźnich, ty rozpieszczona pannico!
- Jak śmiesz tak do mnie mówić! - wrzasnęła Oro i nie wiadomo skąd wyciągnęła bat. Nie ośmieliła się jednak uderzyć czarodziejki (tak inaczej i groźnie wyglądała) i smagnęła Marię...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 15:44, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Wto 17:59, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Estera i Traq dobiegły do dziedzińca. Reszta też już tam była. Zaczęli omawiać, co mają teraz zrobić.
- Tak, to mi pasuje. Oro niech będzie pierwsza. Możecie ją sobie pomęczyć, ale pozwólcie mi ją zabić - powiedziała elfka. Justyna i inni przytaknęli. - A potem, cóż. Trzeba będzie walczyć o wolność i o życie - i wtedy właśnie na dziedziniec weszła Oro. Zaczęła wrzeszczeć i rozpoczęła dyskusję z czarodziejką. Potem nagle smagnęła swoim podręcznym batem Marię. Estera się zagotowała. Wyjęła strzałę z kołczanu i napięła cięciwę. Wymierzyła ją w złotowłosą dziewczynę.
- Spróbuj zrobić to jeszcze raz, a czeka się śmierć! - krzyknęła elfka. Oro zastygła.
- Co? Co ty sobie myślisz, kreaturo ! Mogłam kazać cię zabić od razu! - piekliła się dziewczyna.
- Tak, mogłaś. A to, że tego nie zrobiłaś, było twoim pierwszym błędem. Drugim było zaatakowanie naszej przyjaciółki. Zrób trzeci, a nie bedziesz wiedziała, kiedy zejdziesz z tego świata - odpowiedziała jej Ester. Jej łuk nadal był wycelowany prosto w serce przerażonej Oro.
- Justyno. Jeśli chcesz, to rób swoje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 18:38, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Justyna tylko wyżej uniosła rękę. Bicz wyśliznął się z ręki Oro i owinął ją dookoła, unieruchamiając jej ręce. Potem Justyna wypowiedziała:
- Brisingr! Avarae!
I wtedy w powietrzu pojawił się bicz z ognia, który zaczął smagać Oro. Warto było usłyszeć, jak ta złośnica krzyknęła przy pierwszym uderzeniu. Ona przecież nigdy nie była bita, nie wiedziała, jak to boli, a tu jeszcze płonący kańczug... Uderzenia spadały jedno po drugim, Oro wrzeszczała, chlipała, szlochała, na końcu wyła. Wreszcie, gdy leżała na ziemi, rozszlochana, sponiewierana, poparzona, czarodziejka sprawiła, że płonący bicz zniknął.
- Wiesz już, co czuli twoi niewolnicy, gdy ich karałaś? - zapytała zimnym głosem.
- Kim... ty... jesteś? - zdołała jakoś wyjąkać Oro.
Justyna dumnie uniosła głowę:
- Czarodziejką - odparła po prostu i dodała:
- Podziękuj Aslanowi, że nie jestem tak okrutna jak ty.
I ustąpiła miejsca Rilianowi.
W oczach Oro, która zrozumiała, że to była dopiero pierwsza lekcja, w tych oczach, które dotąd odbijały tylko złość, zarozumiałość i okrucieństwo, teraz widać było przerażenie..


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 15:46, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 18:43, 01 Wrz 2009    Temat postu:

- Ja nie mam nawyku karać kobiet, chociaż tutaj zrobię wyjątek - powiedział Rilian. Pstryknął palcami, a wszystkie włosy Oro zaczęły jeden po drugim wypadać na ziemię. W końcu leżała przed nimi całkiem łysa.
- Hmm, no i jeszcze - PSTRYK - ubranie Oro zmieniło się w zwykły, szary, lniany worek po ziemniakach, a nos stał się długi i krzywy. Na koniec dziewczynie wypadły wszystkie zęby. Teraz wcale nie przypominała dawnej, znienawidzonej Tarkiiny, lecz jakąś biedną żebraczkę. Popatrzyła na Riliana wystraszonym wzrokiem:
- Co mi zrobiłeś? - zapytała łkając, a mag odpowiedział:
- Na powierzchnię wypłynęła uroda twojego serca i duszy - zakończył i ustąpił miejsca Ester.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Wto 20:15, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Wto 20:26, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Amos biegł przez puszczę ciesząc się odzyskanym zdrowiem. Od czasu przebudzenia ze snu, w którym spotkał Aslana, zdążył upolować kilka nie mówiących saren, a teraz po prostu cieszył się przestrzenią i swobodą. Ale radość tę mąciła świadomość tego, iż nie wie, co się dzieje z jego przyjaciółmi i gdzie ich szukać. Biegł przed siebie, ale nie miał pojęcia, czy oddalał się od przyjaciół, czy przybliżał do nich. Nie potrafił jednak stać w miejscu i czekać nie wiadomo na co.
Nagle równy rytm biegu został przerwany. Co się stało?! Jakiś dźwięk? Amos zwolnił i zaczął nasłuchiwać, rozglądając się i węsząc we wczesnoporannych smugach powietrza. Tak! Dźwięk! Coś jakby słowa. Natychmiast skierował się w ich kierunku. Po chwili dotarł do polany pośrodku lasu. Na drugim jej końcu znajdowała się grupka zwierząt i to od nich dolatywały słowa. Słowa?! Mówiące zwierzęta?!
Amos począł podkradać się skrajem lasu do tych zwierząt, aby usłyszeć, o czym one rozmawiają. Na szczęście lekki wietrzyk wiał w jego stronę, więc niezauważony dotarł całkiem blisko. Wielki jeleń właśnie mówił:
- Myślałem, że to już koniec. Krzyczałem, żeby mnie nie zabijali, ale to do nich nie docierało. I wtedy wystąpiła ta dziewczyna, Kalormeńczycy nazywali ją Justyną, zasłoniła mnie i powiedziała, że są Narnijczykami i że nie pozwoli mnie zabić. Po chwili dołączyła do niej kolejna, a po nich mężczyzna i w końcu nawet elfka. Kalormeńczycy byli wściekli, że ich niewolnicy się im sprzeciwiają i...
Justyna?! Narnijczycy?! Elfka?! Amos nie wytrzymał dłużej i wskoczył w sam środek grupy. Zaskoczenie, krzyki, panika. Zwierzęta rzuciły się do ucieczki.
- Stójcie, czekajcie! - wołał za nimi wilk. - Nie chcę wam zrobić krzywdy. Jestem przyjacielem tych Narnijczyków. To Justyna, Maria, Estera, Ireth, Rilian i książę Nirian. Chcę dowiedzieć się, gdzie oni są.
Na dźwięk imienia księcia jeleń zatrzymał się.
- Znasz księcia? - zapytał.
- Tak - odparł Amos. - Szukaliśmy artefaktów na Wyspach Zewnętrznych, gdy schwytali nas handlarze niewolników. Straciłem z nim wtedy kontakt. A z pozostałymi, kiedy nas posprzedawali. Czy wiesz, co się z nimi teraz dzieje? Gdzie są?
- Książę mówił, że są w Anvardzie - odrzekł na to jeleń. - I wspominał, że bunt w mojej obronie będzie ich drogo kosztował...
- O nie! - warknął wilk. - Muszę natychmiast im pomóc. Gdzie ten Anvard!?
- Mniej więcej na południe stąd - pouczył go jeleń. - Ale co ty zrobisz w pojedynkę??
- Tyle, ile się da. Dzięki za wszystko! - odkrzyknął Amos i popędził w kierunku Anvardu.


Ostatnio zmieniony przez Amos dnia Wto 20:28, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Śro 17:09, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Estera opuściła łuk. Za sprawą Justyny płomienny bat wymierzył Oro solidną karę. Potem Rilian ukazał "prawdziwe oblicze" dziewczyny. Elfka wymierzyła łuk w jej serce. Wyglądała naprawdę okropnie. Łysa, bezzębna, ubrana w szmaty, bezbronna dziewczyna leżała teraz przed nimi. Leżała i rozpaczała nad swoim losem. Mag ustapił miejsca elfce. Stała tak dłuższą chwilę i przyglądała się jej byłej pani - poniżonej, niegdyś złotowłosej i nie ukrywajmy - pięknej.
Ester już postanowiła, co zrobi. Napięła cięciwę jeszcze bardziej. I wypuściła strzałę, która świsnęła tuż przy uchu Oro i wbiła się w ziemię. Dziewczyna zadrżała.
- Czemu mnie nie zabiłaś? - spytała się z niejakim zdziwieniem w oczach.
- Ponieważ twój wygląd jest dla ciebie karą gorszą niż śmierć. I tak myślę, że zostawimy cię samej sobie. Damy ci ostatnią szansę. Jeśli miejsce okrucieństwa i bezduszności w twoim sercu zmienisz na dobroć, to twój wygląd będzie powracał. A jeśli nie, zostaniesz taka na zawsze. Powiemy twojemu ojcu, że to ty. Justyna, Rilian... - powiedziała Esti i spojrzała na czarodziejów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 17:40, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Justyna popatrzyła na Oro. Wyglądała teraz jak małe, bezsilne dziecko. Gdy usłyszała wyrok, nie wiedziała, co odpowiedzieć. Obecność magów była dla niej przerażająca. Ktoś ma większą władzę niż ona! I to niewolnicy....
- Na dobroć? - wyszeptała. - Ja... ja chyba nie umiem być dobra... - dodała, po raz pierwszy, od nie wiadomo jak długiego czasu, mówiąc coś szczerze.
Justynie nagle zrobiło się jej żal. Zapomniała o wszystkim, co uczyniła jej Oro i przyklękła nad nią.
- Zawsze warto spróbować - powiedziała o wiele łagodniej. - Może się okazać, że potrafisz. Będzie ci o wiele łatwiej z takim wyglądem, możesz mi wierzyć. A gdy już się zmienisz, twój dawny wygląd powróci. Lecz jeśli wtedy ty powrócisz do swej dawnej natury, znów staniesz się taka jak teraz. Tylko, że wtedy nie będzie powrotu do twoich kształtów i zostaniesz taka na zawsze. Rilianie, zaczynamy?
Mag skinął głową.
Ujęli się za ręce i spojrzeli na Oro. Następnie zaczęli wypowiadać dziwne słowa, których nikt by nie potrafił powtórzyć i zakończyli:
- W imię Aslana i Władcy - Zza - Morza!
Oro wstała z pochyloną głową. Wyglądała zupełnie jak nie ona - i nie chodziło tylko o wygląd. Nigdy jeszcze nikt nie widział jej z pochyloną głową i w takiej pokornej postawie! Naśladowała swych niewolników?
- Niech tak będzie - odrzekła cicho. O, to coś nowego! Nowa Oro!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 15:51, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 18:49, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Kiedy Maria patrzyła na upokorzoną Oro, coraz bardziej było jej żal niegdyś okrutnej Tarkiiny. Była piękna, miała absolutną władzę, a teraz... Księżniczka chciała zrobić coś, żeby ją pocieszyć. Jej twarz złagodniała... Jednak w tej chwili przed oczami zawirowały jej wszystkie sceny, w których uczestniczyła Oro; okrutne chłostanie jej przyjaciół, surowe wyroki, obcięcie uszu Estery i książę. Tak, za przyjaciół nie mogła jej wybaczyć. A szczególnie za Niriana. Z powrotem przybrała surowy wyraz twarzy.
"Jeśli się poprawi, będzie wyglądać lepiej" przeszło jej przez myśl. "Ale zasłużyła na taką karę. Za wszystko, co nam zrobiła. Za wszystko".
W końcu ciszę przerwał jej głos:
- Oro - odezwała się - wyrządziłaś nam wiele krzywd. Wiele okrutnych krzywd. Wydawałaś na nas brutalne wyroki, męczyłaś nas, upokarzałaś... - przerwała na chwilę, namyślając się, co powiedzieć, aż w końcu kontynuowała:
- Upokorzyłaś szczególnie mnie. Musisz bowiem wiedzieć, że jestem księżniczką Narnii.
Na te słowa Tarkiina otworzyła usta ze zdziwienia, po czym zaczęła drżeć ze strachu. Maria zauważyła to.
- Nie lękaj się - powiedziała uspokajająco. - Nie zrobię ci nic, już zostałaś odpowiednio ukarana. Daliśmy ci jeszcze jedną szansę, ale musisz się poprawić - przerwała, namyśliła się chwilę, jak zrobiła to poprzednio, po czym spojrzała jej prosto w oczy i powiedziała jeszcze:
- I wiedz, że wybaczam ci wszystko. W imię Aslana.
Zapadła cisza. Oro stała tak, pochylona. Jej poza wyrażała "dziękuję", ale nikt nie ośmielił się przerwać tej niezwykłej ciszy. A księżniczka w głębi serca wiedziała, że postąpiła dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Śro 18:51, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Śro 19:14, 02 Wrz 2009    Temat postu:

I nagle Maria przyznała się, kim naprawdę jest. Oro była przerażona. Ale księżniczka wybaczyła jej wszystko. Oro stała teraz z pochyloną głową. Była nowa, inna.
- Ja... ja przep... przepraszam - wysepleniła dziewczyna. Było widać, że jest jej naprawdę przykro. I żałuje swoich czynów. Nagle urosły jej zęby. Nie takie jak wcześniej - białe i proste, ale żółtawe i lekko krzywe. Zaklęcie magów działało. Ale wszyscy wiedzieli, że młoda Tarkiina będzie musiała zrobić wiele dobrego, aby wyglądać lepiej niż teraz. Oro odwróciła się i odeszła powłócząc nogami.
- Wiecie co? Jak tak na nią patrzę, to mi się serce kraje. Ale każdy musi ponieść konsekwencje swoich czynów - powiedziała elfka. - I co teraz? Zaraz się zorientują, że nas nie ma. I wyjdzie cała horda uzbrojonych po zęby strażników - Estera złapała się za boki. Właśnie w tym momencie ból pleców dał o sobie znać. - Ałł. Czy ktoś może mnie uleczyć ? I tak w ogóle to nie wyglądam najlepiej - powiedziała i popatrzyła się po sobie. To, co nosiła jako ubranie, bynajmniej tego nie przypominało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Śro 20:10, 02 Wrz 2009    Temat postu:

- No właśnie - powiedziała Ireth. - Czy mi też moglibyście wyczarować nowe ubranie? Tylko nie piękną suknię, proszę.
Powrót do góry
Atim
Gość





PostWysłany: Śro 21:36, 02 Wrz 2009    Temat postu:

- Dla mnie to żaden problem - powiedział Ril, z uśmiechem na ustach. Na początku podszedł do Ester, potrzymał chwilę ręce nad jej ranami i tak jak w przypadku Ireth, wszystkie znikły. Dłuższą chwilę trwało leczenie uszu elfki, ale w końcu udało się i znów wyglądały jak dawniej... Potem przyszła kolej na Marię. Ślad po ostatnim ataku Oro znikł bezpowrotnie.
Teraz nadszedł czas na zmianę stroju.
- Niech każda z was pomyśli, jaki strój chciałaby mieć teraz na sobie. Wyobraźcie go sobie w pełni, a zaraz się pojawi - po chwili skupienia, mag pstryknął palcami i dodał jakieś słowo w nieznanym języku. Na każdej z dziewcząt (oprócz Justyny, która sama wyczarowała sobie strój) pojawił się taki strój, jaki każda chciałaby mieć.
Gdy Rilian pstryknął palcami ponownie, na plecach Ester i Marii pojawiły się dwa wspaniałe łuki, kołczany natomiast wypełnione były strzałami, z kryształowymi grotami. U pasa Ireth oraz Traq (której łańcuch znikł niepostrzeżenie) pojawiły się dwa pięknie zdobione miecze, wzorowane na mieczu Wielkiego Króla Narnii.
- No, to skoro wszystko wygląda tak, jak wyglądać powinno, może pomyślmy, co dalej. Bo oto zbliża się wezyr i jego Tarkaanowie - zakończył mag.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Śro 21:37, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 13:50, 03 Wrz 2009    Temat postu:

Rzeczywiście, w ich kierunku zbliżała się cała straż przyboczna wezyra z nim samym na czele. Byli uzbrojeni, a miny mieli zacięte.
- Na Aslana, myślałby kto, że jesteśmy oddziałem wrogiej armii - prychnęła Justyna. - A jesteśmy zaledwie grupką niewolników...
Gwardziści się przybliżyli, groźnie unosząc broń.
- Idźcie precz! - zawołała czarodziejka i uczyniła lekki ruch dłonią, jak gdyby ich odpychała. Natychmiast silne uderzenie wiatru sprawiło, że wszyscy strażnicy razem z Wielkim Wezyrem padli na ziemię i potoczyli się aż pod bramę zamku. Zdezorientowani, leżeli chwilę, a potem zaczęli się podnosić, mając ledwie kilka siniaków, Justyna bowiem nie chciała im robić krzywdy, w końcu nic do nich nie miała. Zresztą oni przecież tylko wypełniali rozkazy. Powoli podnieśli się wszyscy, niepewnie spoglądając to na siebie, to na wezyra, to na niewolników. Nie wiedzieli, co mają teraz robić. Skoro jedna z niewolnic ma taką moc....
Dzięki tej chwili zwłoki przyjaciele mogli przygotować się do walki. Ireth i Maria napięły swoje łuki, a Traq i Rilian ujęli miecze. Również Justyna, chociaż wolała walczyć magią, obawiając się, że tym razem dojdzie do walki wręcz, nałożyła strzałę na cięciwę łuku, który nie wiadomo skąd wziął się w jej rękach. Po prostu go przed chwilą wyczarowała. Była to piękna broń, przypominająca trochę łuk Zuzanny. Na plecach miała kołczan pełen strzał o stalowych grotach i bełtem z piór białego łabędzia. Jedną z tych strzał miała teraz na cięciwie.
Tymczasem zwabieni hałasem zbiegli się wszyscy mieszkańcy zamku: Ahos z matką, Lasenne z rodzicami, pan Ireth, a także Lia i Arahia ze swoim ojcem i wszyscy w osłupieniu zaczęli wpatrywać się w scenę, która rozgrywała się na dziedzińcu. Wszystkim w głowach krążyły podobne myśli. Rozpoznali swoich niewolników. To przecież byli ci, których tak okrutnie ukarali. Powinni teraz leżeć nieprzytomni, albo jęczeć w agonii, a oni stoją tu, i najwyraźniej doskonale się miewają! I nawet wyglądają inaczej! Żadne z nich nie miało już na sobie ubrania niewolnika. A przecież nie zostali wyzwoleni, jak więc śmią?! Co się tu dzieje, na nieubłaganego Tasza?


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 15:57, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pią 16:55, 04 Wrz 2009    Temat postu:

Estera rzuciła się Rilianowi na szyję. To było najlepsze, co mogła zrobić w podzięce za przywrócenie jej uszu do normalnego stanu. Podziękowała mu. Na sobie miała długie, przylegające do nóg spodnie, skórzany pasek, i buty do kolan ze skóry. A także jakby gorset sięgający pasa i długi płaszcz z kapturem. Na rękach miała rękawiczki sięgające od nadgarstków do łokci. Całość była wzmocniona i ozdobiona metalowymi częściami. Cały strój był w kolorze niebiesko - zielonym. Jej strzały świeciły błękitną poświatą. A włosy zmieniły kolor na śnieżnobiały.
Nagle na dziedziniec wybiegli wezyr i straż zamkowa uzbrojona po zęby. Gdy Justyna uczyniła ruch ręką, wszyscy zostali zdmuchnięci jak domek z kart, lub jak jesienne liście. Lecz zaraz się pozbierali. Po chwili pojawili się wszyscy byli właściciele towarzyszy. Stali tak wryci i nie wiedzieli, co powiedzieć. Potem, jakby spóźniony, nadszedł i Ahdar. Ojciec Oro. Nie zauważył jeszcze, że niewolnicy podnieśli bunt.
- Czy widział ktoś moją córeczkę Oro ? Nie mogę jej nigdzie znal… - i urwał, bo nikt na niego nie zwracał uwagi. Dopiero teraz zobaczył Esterę, Justynę, Marię, Tarq, Ireth i Riliana stojących w pozycji bojowej.
- Czy ktoś mi powie, co się tu, na Wielkiego Tasza, dzieje?! – wykrzyknął w końcu. Chyba zapomniał już o swej córce.
- Ślepy jesteś?! – warknęła Falsonia. – Niewolnicy podnieśli bunt! Tylko, że oni nie powinni się w ogóle móc ruszyć po tym, na co ich skazano. I nie wyglądają na poddanych, tylko na jakichś wojowników. Patrz! Ta w płaszczu z białymi włosami miała odcięte uszy! To służąca Oro! A ten czterokopytny dziwoląg jeszcze rano stał przykuty łańcuchem w ogrodzie. A ta w białej sukni to niewolnica Lasenne. Przyjaciółki twojej córki. Nie poznajesz ich, głupcze?! Powinieneś coś z tym zrobić! – skończyła wreszcie tę wyczerpującą przemowę. Fal zawsze dużo mówiła.
- Ależ kochanie, ja… - urwał, bo nie wiedział, co powiedzieć. Cóż, Ahdar był pantoflarzem.
Nagle wezyr rozkazał strażnikom, aby pojmali zbuntowanych niewolników.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Pią 16:57, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 16, 17, 18  Następny
Strona 17 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island