Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pon 21:14, 04 Sty 2010    Temat postu:

Sonea przez całą drogę się nie odzywała. Nawet nie słuchała tego, co mówią jej przyjaciółki. Po prostu się odcięła, odcięła i rozmyślała o wszelkich sposobach, by tylko uniknąć tego, co miało ją spotkać.
Wysiadły ze statku. "Taszbaan... to zapyziałe miasto"pomyślała elfka i rozejrzała się z obrzydzeniem. Potem potrząsnęła głową, by ukryć swą twarz w gęstych, długich włosach. Wlekły się, by przedłużyć te chwilę "wolności". Ale i tak któryś z osiłków zaczął je ciągnąć. I nagle Sonea sobie o czymś przypomniała. "Moje sejmitary! Nie, nie, tylko nie one! To jedyna rzecz, jaką mam po moim Tajirim! Niech się tylko uwolnimy, rozszarpię tego drania na strzępy. Będzie zdychał w czeluściach! Niech go Tasz pochłonie!" I naglę stanęły. Sonea uniosła głowę. Wcale nie chciała widzieć tego, co zobaczyła. Przed dom wyszła kobieta imieniem Sefona. Weszły do Domu Uciech, a elfka przystanęła nagle, lecz zaraz poczuła szarpnięcie i ruszyła dalej. Czym prędzej przystawiła dłoń do nosa i ust. Zapach, który rozchodził się wszędzie, był nie do zniesienia. Przynajmniej dla niej. Był oszałamiająco słodki, przesłodzony, pachniał grozą. A ona miała jeszcze wyczulony węch bardziej niż inni. "Niedobrze... chyba zaraz zwymiotuję." Wzięło ją na mdłości. Teraz była biała jak mąka. Powoli odsunęła rękę od nosa, ale zapach znów "uderzył". "Nie, nie wytrzymam tego... nie wiem, o co chodzi, ale to jest okropne, nie, nie mogę..." myślała cały czas.
Sefona zaprowadziła je do jakiejś "łaźni" i kazała "zrzucić z siebie te szmaty".
- To są szmaty? To są porządne, przydatne ubrania. Popatrz lepiej na swoje kolorowe... kolorowe coś! To dopiero łachy - mruczała pod nosem Sonea w bardzo szybkim tempie i nikt nie mógł dosłyszeć, że w ogóle się odzywa. Przyszło jej na myśl, że zapewne spalą te ubrania. "No to życzę powodzenia... tego ubrania nie da się spalić" powiedziała w myślach i taka była prawda. Jej strój był odporny na wszelkie zniszczenia. Nadal nie odejmowała ręki od ust. Tu słodki zapach był o wiele silniejszy, elfka nie miała pojęcia, jak to wytrzyma.
- No, co tak stoicie, jak słupy soli !? Rozbierać się i jazda do wanny! Bo batem popędzę ! - podniosła głos kobieta. Sonea nie wzięła sobie do serca jej pogróżek. Bat jej nie straszny, a poza tym żadnego tu nie widziała. Ale nie miały wyboru, a tak poza tym, w końcu to tylko kąpiel, nic strasznego. Sonea zaczęła powoli zdejmować ubranie. Gdy tylko zdjęła rękę z ust, momentalnie zakręciło jej się w głowie. Z trudem powstrzymała mdłości. Specjalnie obróciła się do Sefony plecami. Zdjęła bluzkę.
- Na Tasza! - wykrzyknęła kobieta . - Co to ma być ?!
Elfka wiedziała dobrze, o co jej chodzi.
- Jak to co? Cudowna pamiątka... hmm. Jak mamy się do ciebie w ogóle zwracać? - spytała tak, jakby czerwone blizny po bacie ją zupełnie nie obchodziły.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Pon 21:16, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 14:46, 05 Sty 2010    Temat postu:

- Pani Sefono, albo proszę pani - odparła mechanicznie kobieta, wciąż zapatrzona w plecy Sonei. Ellenai i Ireth spojrzały na siebie porozumiewawczo i również zaczęły zdejmować ubrania. Gdy Ireth oswobodziła się z tuniki a Ellenai zsunęła z siebie suknię, również i na ich plecach ukazzły się blizny. Dodatkowo ramię Ellenai było "ozdobione" czarnym "K" i kiścią winogron. Kobiecie odebrało mowę, gdy to zobaczyła.
- Na dziób Tasza! - wykrztusiła wreszcie. - Dlaczego wszystkie to macie? Kim wy właściwie jesteście? Zbiegłymi niewolnicami? To przecież ślady po chłostach!
- BYŁYŚMY niewolnicami - odpowiedziała z naciskiem Ellenai - lecz zostałyśmy wyzwolone. Ale w czasie niewoli chłostano nas, czasami bardzo dotkliwie. Została nam po tym pamiątka, jak powiedziała Sonea... A moja blizna - wskazała na ramię - to pamiątka po mojej nieudanej ucieczce...
Sefona znów milczała długą chwilę, a potem odwróciła się, podeszła do szafki, stojącej przy ścianie, jedynej w tym pokoju i zaczęła przesuwać jakieś buteleczki i słoiczki.
- Gdzie to jest? - mruczała pod nosem. - No przecież niedawno mialam w ręku... Tak, przedwczoraj, gdy ta głupia Flora.. ach, jest! - zawołała wreszcie. Wyjęła jeden ze słoiczków, zamknęła szafkę i odwróciła się znowu do nich. Pokazała im słoiczek.
- W tym naczyniu - powiedziała - jest maść, która ukryje wasze blizny, kiedy posmarujecie nią plecy. Nie na długo, do następnej kąpieli, ale wystarczająco długo, aby nasi goście nie mieli pretensji, że prezentujemy im poharatane dziewczęta... Ale to potem. Teraz właźcie do wody!
Kąpiel była cudowna. Woda była odpowiednio ciepła, nie za gorąca, w dodatku pachniała jakimiś fiołkami czy innymi kwiatami. Wszystkie weszły do wody i każda wydała z siebie westchnienie ulgi, gdy woda zaczęła zmywać z nich nie tylko brud i kurz, ale także zmęczenie i - nawet - nieco lęku przed przyszłym losem... Na krótką chwilę dziewczęta zapomniały o tym, co je czeka i rozkoszowały się chwilą. Sefona podała im też szampon, więc każda mogła umyć sobie głowę i włosy. To też było cudowne!
Gdy wyszły z wody, Sefona podała im duże ręczniki, w które mogłyby się owinąć, gdyby chciały. Lecz Sefona kazała im się wytrzeć do sucha i ubrać. Wtedy dopiero dziewczęta zauważyły, że nie ma ich ubrań.
- Kazałam je wyrzucić - objaśniła kobieta. - Moje dziewczęta zawsze są ślicznie ubrane... Szat tu nie brakuje, wybiorę dla was najodpowiedniejsze... - zakrzątała się wśród stosów lekkich materiałów leźących na podłodze. Po minucie wybrała 4 i podała każdej po jednej. Były to suknie sięgające ziemi, z długimi, szerokimi rękawami, a więc suknie niewolnic, lecz były one uszyte z bardzo lekkich i prawie przejrzystych materiałów różnych kolorów: Ellenai dostała białą suknię, Ireth zieloną, Sonea niebieską, a Evanlyn różową. Całe ciało było dokładnie przez nie widać... "Równie dobrze mogłybyśmy chodzić nagie..."- pomyślała Ellenai z rezygnacją.
Po kąpieli stało się to, o czym dziewczęta najbardziej marzyły. Kolacja! Mogły zasiąść przy stole i najeść się! Posiłek był dobry, może nie wykwintny, ale smaczny i posilny. Najwyraźniej dbano aby "publiczne nałożnice" były w dobre formie. "Nic dziwnego!" - pomyślała Ellenai z ironią. - "Skoro pracują noc w noc..."
W czasie posiłku Sonea szepnęła do dziewcząt:
- Czujecie, jak tu okropnie cuchnie?
Dziewczęta pociągnęły nosami. Rzeczywiście, był tu dziwny zapach, ale wcześniej, glodne i zmęczone, nie zwracały na niego uwagi. Teraz czuły go wyraźniej. Był to zapach słodki, aż za słodki. Ellenai pomyślała, że czuje w nim woń kwiatów, ale różnych kwiatów, co nie dawało dobrego efektu, a prócz tego jeszcze piżmo, zmieszaną ze sobą woń kadzidełek o różnym zapachu i... jeszcze czegoś, czego nie potrafiła określić. Dopiero po kilku minutach wymyśliła, jak można by o tym zapachu powiedzieć. Był to zapach... uprawianej miłości, jeśli to, co działo się w Domu Uciech, można nazwać miłością.
Gdy nasyciły się, Sefona rzekła do nich:
- Dziś wam podaruję, bo nasi szlachetni goście nie bylliby zadowoleni ze znużonych nałożnic. Nasze dziewczęta muszą być wypoczęte, każdy gość wychodzi od nas usatysfakcjonowany. Pójdziecie do pokoju obok, tam będziecie spać. Swoje obowiązki zaczniecie wykonywać od jutra. I jeszcze jedno: zapomnijcie o ucieczce; ten dom jest strzeżony i patrolowany. Ten pokój i wasza sypialnia również: przed drzwiami obu stoją uzbrojeni strażnicy. Złapano by was od razu. Radzę wam dla waszego własnego dobra: pogódźcie się z losem. Nie lubię chłostać moich dziewcząt, bo później trzeba korzystać z tej maści, ale zrobię to, jeśli będziecie krnąbrne lub nieposłuszne! Teraz: dobranoc! - i wyszła. Dziewczęta słyszały jeszcze, jak zamieniła kilka słów ze strażnikami stojącymi na zewnątrz drzwi i odeszła.
Dziwczęta popatrzyły po sobie:
- Chwila kaźni odroczona... - uśmiechnęła się niewesoło Ellenai.
- Nie na długo - mruknęła któraś z pozostałych.
Ponieważ po kąpieli i posiłku poczuły, jak bardzo są zmęczone, postanowiły skorzystać z rady Sefony. Podeszły do drzwi w ścianie naprzeciwko tej, w której były drzwi, którymi weszły i zobaczyły małą sypialnię z 6 łóżkami. Obok każdego stał mały stolik. I to wszystko.
- Czyżby to tu... - szepnęła któraś z dziewcząt.
- Nie - odparła Ellenai zdecydowanie kręcąc głową. - Ten pokój jest urządzony zbyt po spartańsku, żeby... no wiecie. I pokoje do... wiecie czego, są z jednym łożkiem. To na pewno nasza prywatna sypialnia...
Dziewczęta rozeszły się po pokoju. Każda wybrała sobie jedno łożko, położyła się na nim i po kiliku minutach każda już głęboko spała...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 20:22, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Wto 19:41, 05 Sty 2010    Temat postu:

Ireth odetchnęła z ulgą. Kąpiel, kolacja i odpoczynek przez chwilę pozwoliły jej zapomnieć o niewesołej przyszłości.
Dziewczyna zdążyła zobaczyć kilka innych niewolnic; były podobnie ubrane i każda miała na twarzy, zapewne wymuszony, zalotny uśmiech. Nic dziwnego, bo po Domu Uciech przechadzali się również klienci... Jeden z nich, raczej młody, może w średnim wieku, przez chwilę przyglądał się bacznie grupce przyjaciółek. Żadna jednak, zmęczona, nie zwróciła na niego uwagi...
Pokój dziewczyn był urządzony skromnie, ale wygodnie. Łatwo było się przekonać; gdy tylko położyło się w łóżku, prawie natychmiast zapadało się w sen. I można było spać i zapomnieć, na chwilę...
Ireth zbudziła się w środku nocy. Przez zakratowane okienko świecił księżyc w pełni... Gdzieś z głębi budynku dochodziły różne odgłosy, Ireth z przerażeniem uświadomiła sobie, co to za dźwięki. Senne otępienie uleciało natychmiast. Krzyki przerażenia, okrzyki rozkoszy, jęki... W budynku trwała nocna praca...
Ireth chciała zatkać uszy i nie słuchać, ale nie za bardzo było jak. Położyła się z powrotem, ale nie udało już jej się zasnąć. Dopiero po kilku godzinach zapadła w sen; kolejny raz koszmary.
Pokornie idzie schodami z jakimś mężczyzną... Wchodzą do pokoju... Ireth próbuje się wyrwać i uciec, ale tamten brutalnie przyciąga ją do siebie i każe jej zdjąć ubranie... Nie, nie, nie pamiętać, nie myśleć, nie wiedzieć! Nie istnieć...
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 20:13, 05 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai obudziła się, gdy słońce zajrzało przez ich okienko. Przerażona zerwała się z łóżka i zaczęła budzić pozostałe dziewczyny. Skoro słońce wzeszło tak wysoko, że się do nich dostało, to musiało być bardzo późno, a niewolnice zwykle zaczynały pracę wcześnie... No tak, ale czy w Domu Uciech też? Nikt ich nie obudził, więc... Skoro tutaj pracowano w nocy, to prawdopodnie większość spała... No, może oprócz służby..
I właśnie w tym momencie Ellenai przypomniała sobie o Kindze. Aslanie, były tak zmęczone i wykończone, że zupełnie o niej zapomniały. Co się stało z biedactwem? Przecież ona była w takiej samej złej kondycji jak one. Nimi się zajęto, pozwolono odpocząć (mniejsza, z jakich pobudek!), ale jeśli ją zagoniono od razu do pracy?
Te myśli z kolei znowu skierowały tor myślenia Ellenai na jej własny los i los jej przyjaciółek. To już dzisiaj... dziś wieczorem... Zostaną pokazane mężczyznom, niczym jakieś zwierzęta na wybiegu... Być może, ktoś wybierze ich... ją ... i będzie musiała... nie! Ellenai ogarnęło prawdziwe przerażenie. Dotąd jakoś się trzymała, może była zbyt zmęczona, żeby oczuwać strach, teraz jednak..."Aslanie, Aslanie, nie dopuść!" - błagała. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że skoro działa tutaj Zły Los, to będzie on musiał się dopełnić...
Dziewczęta budziły się, przecierały oczy.
- Która godzina? - zapytała któraś zaspanym głosem, ziewając.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 20:25, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 20:14, 05 Sty 2010    Temat postu:

Kilion zaprowadził Kingę do kuchni, wciąż trzymając ją mocno za ramię.
- Aj, to boli! - syknęła dziewczyna.
Mężczyzna wepchnął ją do pomieszczenia, mówiąc:
- Widać jesteś krnąbrna i zbuntowana! Koniec z tym - zostaniesz wychłostana! Ale nie teraz - goście są głodni, masz przygotować dla nich posiłek. Później pościelesz łóżka i będziesz na zawołanie gości. Załóż mundurek dla służby! - wręczył jej dość obcisły strój.
- To ciasne coś jest mundurkiem dla służby?! Aslanie, dlaczego? - mruknęła pod nosem. Kilion miał jednak zbyt dobry słuch.
- Rób, co ci mówię! Każę ci wymierzyć sto batów! - krzyknął wściekle i wyszedł.
Kinga zaczęła masować swoje obolałe ramię i zauważyła, że w pomieszczeniu znajdują się jeszcze dwie, inne służące.
- Ej, nowa! Uważaj lepiej, dobrze ci radzę! Chłosta to nic przyjemnego, a jak będziesz się stawiać, to przez parę tygodni się nie ruszysz, tak będziesz obolała!
Dziewczyna spojrzała na nią z rosnącym przerażeniem:
- Więc to aż tak boli?! Nigdy nie byłam w niewoli!
Służąca spojrzała na nią z politowaniem:
- Więc faktycznie nowa! My tu już siedzimy z parę lat. A tak w ogóle jestem Madea, a to jest Karde. A ty, dziecinko?
Kinga wciąż nie mogła do siebie dojść po jej słowach, ale w końcu udało jej się wykrztusić:
- Jestem Kinga... Tak się nazywam.
Madea wstała z miejsca, w którym odpoczywała i odezwała się.
- Jako najstarsza, będę wami kierować. Do roboty! Zajmę się praniem ubrań dla dziewcząt pani Sefony, tych, które będą pracować. Karde, idziesz zanieść przekąski dla "gości", a Kinga zajmie się gotowaniem. Jasne?!
Kinga poczuła ucisk w żołądku.
[i]"Dziewczęta pani Sefony..."

Wciąż słyszała te słowa w głowie.
"Ellenai, Ireth, Sonei i Evanlyn - co się teraz z nimi dzieje? Czy zmuszono je już do czegoś?!"
Wyrwała się z rozmyślań.
- Tak, jasne... - odpowiedziała cicho Madei.
Wiedziała, że musi coś zrobić, by się stąd wydostać. Postanowiła dosypać czegoś do jedzenia.
- Trochę więcej wszystkich składników i już będą podtruci. Prawdziwe "działa kuchenne" wytoczę jednak dopiero za jakiś czas... - mruknęła pod nosem.
Wreszcie miała plan. Musiała go wykorzystać.

Poranek dnia następnego...

Następnego dnia Kingę obudził krzyk:
- Wstawaj! Nie jestem już niewolnicą, lecz waszą panią! Idziemy na chłostę!
Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała nad sobą Madeę. Nie bardzo wiedziała, co do niej mówi, bo po nieprzespanej w strachu nocy była prawie nieobecna. Jakiś mężczyzna mocno ją szarpnął i zaprowadził do miejsca chłosty. Popchnęli ją na ziemię i biczami o kolczastych zakończeniach okładali jej plecy. Przy każdym biczu dziewczyna syczała z bólu, czuła się coraz gorzej. Bardzo ją piekło.
- Niech to cię nauczy posłuszeństwa! - krzyczał Kilion, który przyglądał się "wymierzaniu kary".
Kinga spojrzała na niego. Na jej twarzy widać było ból i wyrzut skierowany do Kiliona. Szybko jednak odwróciła wzrok, bo nakazał piętnaście biczów więcej. Aż do stanu półprzytomości.
Gdy wepchnęli ją z powrotem do kuchni, poczuła, że nie wytrzyma przerażającego bólu. Z oczu zaczęły jej skapywać pojedyncze łzy.
Dotknęła swoich pleców. Prócz tego, że ją paliły, były całe we krwi.
- Aslanie, dlaczego?! Uchroń mnie przed kolejną chłostą, proszę!Nagle dostrzegła w kącie sylwetkę Karde. Widać było, że i ona odczuwała ból, widocznie też ją wychłostali.
Skupiła się jednak na swoim ciele. Ból był nie do zniesienia, a patrząc na swoje palce, splamione własną krwią, widziała namiastkę tylnego obrazu.
Czuła jak zaciska jej się żołądek, czuła zawroty głowy.
- "Oby tylko szybko udało mi się otruć Kiliona i Taarkana! Inaczej nie wytrzymam tak strasznego bólu kolejny raz!" - pomyślała.


Ostatnio zmieniony przez Delimorn dnia Wto 20:53, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 21:28, 05 Sty 2010    Temat postu:

Do kuchni wparowało dwóch strażników prowadzących, a raczej wlokących nieprzytomnego młodzieńca. Rzucili go w kąt i powiedzieli do reszty służby:
- Kiedy się obudzi, przekażcie mu, że od dzisiaj będzie przynosił ubrania i jedzenie do pokoju dziewcząt.

Na twarzy Karde było widać strach i przerażenie, gdy powiedziała:
- Ale jak to... On teraz... - z przerażenia nie mogła wykrztusić nic więcej. Kiedy strażnicy odeszli, zaczęła wyjaśniać przyciszonym, przestraszonym głosem:
- To nasz najstarszy niewolnik. Jest tu, odkąd pamiętam. I zawsze go chłostano najbardziej z całej służby. Powiadają, że kiedy go schwytali, jechał sobie spokojnie przez las. Nagle zza drzew wyskoczył oddział piętnastu wojowników. Załatwił ich jednym przekleństwem. Ot tak - tu Karde pstryknęła palcami i dalej kontynuowała swoją opowieść. - Musieli wysłać cały odział magów, żeby go schwytać. Był im potrzebny do... - tu Karde przełknęła ślinę, zaczerpnęła tchu i dokończyła - do zwabiania młodych dziewcząt. Najpierw chłostali go za nic, potem za to, że odmówił wykonywania pracy, jaką mu wyznaczono. Mówi dziwnym językiem, jakby sykiem. Kiedy jednak zabił kolejnych ludzi przy chłoście, postanowili, że muszą go chłostać codziennie i bardzo dobrze pilnować. Pewnego razu zachłostali go tak bardzo, że myśleliśmy, ze umarł. Zapadł w śpiączkę na miesiąc. On... On jest bardzo groźny... Nie wiem, dlaczego teraz będzie pracował z nami. Niektórzy mówią, że - tu ściszyła głos do prawie niesłyszalnego szeptu - że jest elfem. Do tego Mrocznym. Najczarniejszym. Jednak przecież Elfy żyją w odosobnieniu, prawda? - zapytała i zaśmiała się nerwowym śmiechem. - Taaaak. To niemożliwe, żeby był Elfem.

Wszyscy spojrzeli na mężczyznę w kącie. Wyglądał jakby spał. Jednak rzeczywistość prezentowała się gorzej. Postanowiły go nie budzić, w nadziei, że będzie spał jak najwięcej, a może nawet - umrze.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Wto 21:28, 05 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Śro 0:16, 06 Sty 2010    Temat postu:

Sonea nie spała dobrze, słodki zapach unosił się wszędzie i nie dawał spokoju. A do tego jeszcze koszmary. Ocknęła się w środku nocy, zewsząd dochodziły odgłosy kobiet i mężczyzn. e też nas ma spotkać to samo. Aslanie, dlaczego ? Powiedz, dlaczego, Aslanie?" zadręczała się elfka. Leżała tak jakiś czas snując plany, aż w końcu pewna myśla zaświtała jej w głowie i zaśmiała się głośno. Lecz szybko zatkała usta, by nie obudzić przyjaciółek. "Haha" śmiała się w myślach. "Cóż za ślepcy, ignoranci, idioci... już niedługo, już niedługo." Wkrótce potem zasnęła. Obudziła ją Ellenai. Słońce grzało mocno. Ktoś spytał, która godzina.
- Z tego, co widzę, jest w okolicach południa - odpowiedziała. A potem zaśmiała się jeszcze raz, przypominając sobie nocne rozmyślania.
- Ell, podejdź tu.
Czarodziejka popatrzyła się na nią ze zdziwieniem, ale nic nie powiedziała.
- Posłuchaj, wiem, że na ciebie rzucono urok Złego Losu, ale te pustogłowe tępaki nie wiedzą, kim jesteśmy! Zaklęcie tego maga z łodzi szybko znika, a oni nie mają pojęcia o naszej mocy. Nawet jeśli ty nie odzyskasz mocy, to ja ją będę miała. I z wielką chcęcią rozsadzę w pył ten cały... - szeptała. - Ten cały burdel - dokończyła z braku lepszego określenia. Pstryknęła palcami, a pomarańczowe iskry posypały się na podłogę. - Do tego czasu musimy zrobić co w naszej mocy, by uniknąć tego, co nas czeka... A i zapomniałam o najlepszym. Patrz! - powiedziała i naglę zniknęła, a po kilku sekundach znów się pojawiła. - Nic nie może zablokować wrodzonych elfich umiejętności - dokończyła i mrugnęła porozumiewawczo do Ellenai.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 15:37, 06 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai pokręciła smutno głową.
- Obawiam się, że nie ma tak dobrze - powiedziała.
- Spróbuj być niewidzialna dłużej niż minutę - poprosiła.
Elfka zniknęła, ale nie minęło jeszcze 60 sekund, gdy znów się pojawiła. Na jej twarzy perlił się pot i ciężko oddychała.Widać było, że uczyniła duży wysiłek.
- Widzisz - rzekła czarodziejka - nawet twoje elfie zdolności są ograniczone. A teraz spróbuj coś wyczarować.
Elfka zmarszczyła czoło, wyciagnęła rękę i wypwiedziała zaklęcie. Nic się nie zdarzyło! Zupełnie nic! Gdy moc magów jest ograniczona lub zablokowana nie mogą oni czarować, ale za każdym razem, gdy próbują, tryskają iskry. Dotyczy to zarówno ludzi, jak i elfów... a tu nie było nic!
- Sama widzisz - rzekła Ellenai smutno. - To nie tylko czary tego maga, choć i on nie był takim sobie zwykłym najemnikiem. To był prawdziwy czarodziej, świetnie wykształcony i wiedział, co robi. Ale prócz tego podziałał na nas również ten eliksir, który rozpylono w tej kajucie, gdzie nas zamknięto. Każda z tych rzeczy osobno może by wielkiej krzywdy nie zrobiła, ale w połączeniu... No i moje przekleństwo... Teraz już mam pewność, że ponieważ jesteście ze mną i jesteście moimi przyjaciółkami, więc jesteście też "w polu rażenia". Zaklęcie Złego Losu było wymierzone głównie przeciwko mnie, ale rykoszetem trafiło i was, a więc także w ciebie. Tobie także została odebrana czarodziejska moc. Na jak długo - nie wiem. Takie zaklęcia trwają najczęściej około pół roku. Być może dla ciebie będzie to trwało krócej, ale jakiś miesiąc, dwa - na pewno. Dopóki działanie tych trzech rzeczy nie ustanie, jesteśmy zwykłymi, najwyczajniejszymi w świecie kobietami: ja - ludzką, ty- elfią. Przykro mi, że narobiłaś sobie nadziei, przyjaciółko - objęła ją - a ja ci to zniszczyłam, ale uznałam, że lepiej będzie, jak będziesz znać prawdę! - zakończyła.
Rozejrzała się po pozostałych. Gdy Sonea przemówiła, ich twarze rozjaśniły się nadzieją. Teraz znów przygasły i pobladły, bo każda nagle przypomniała sobie, że to już dziś... dzisiejszego wieczoru...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 14:59, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 17:18, 06 Sty 2010    Temat postu:

Evral obudził się i otworzył oczy. Z początku nie wiedział, gdzie jest i co tu robi, lecz w chwilę potem przypomniał sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru. Przypomniał sobie, jak znowu próbował użyć magii i jak dostał czymś ciężkim w tył głowy. Potem już nic nie pamiętał. Wstał, rozprostował nogi i dostrzegł, że jest w kuchni. Spojrzał gniewnym wzrokiem na resztę, z zamiarem zapytania, co to ma znaczyć. Wtem odezwała się jakaś służąca, której nie pamiętał:
- Twoja nowa rola to noszenie jedzenia i ubrań dla... dziewcząt.
Evral nie dowierzał. Sam nie wiedział, dlaczego już postanowili go nie męczyć. Spostrzegł, która godzina i zapytał się:
- Eckka lurnum fuarem dei?
Po chwili przypomniawszy sobie, że nikt go nie zrozumiał, bo powiedział po elficku, poprawił się i zapytał:
- To gdzie jest śniadanie dla tych dziewcząt?
W odpowiedzi jedna ze służących pokazała mu na stole kilka tac ze śniadaniem. Spróbował użyć magii, żeby nie musiał chodzić w tę i z powrotem, na górę i na dół. Nie udało mu się. Zaklął. To te przeklęte zielsko, które kazali mu przełknąć! Nie miał innego wyboru, jak kilka razy przejść się. Stęknął, kiedy wziął pierwszą tacę. Była z czystego złota!
Idąc na górę, zastanawiał się, jakie są te dziewczęta. Pewnie takie same jak wszystkie inne tutaj... Gdy dotarł na górę
, zauważył, że popelnił błąd. Wszystkie dziewczyny były bardzo piekne i wytworne, lecz wyglądały, jakby dopiero co się obudziły.
- Przepraszam, jak chcecie, to mogę wrócić później.
Jedna z nich chyba zobaczyła jego oczy, a w nich smutek i rozczarowanie.
Powiedziała:
- Nie, wejdź proszę.
Podszedł do nich kuśtykając. Jedna z nich zapytała:
- Też jesteś niewolnikiem, prawda? - Evral tylko na nią spojrzał. Nie przywykł do zwierzania się.
- Pójdę po następną tacę - mruknął i odwrócił się z zamiarem wyjścia.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Śro 17:20, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Śro 18:01, 06 Sty 2010    Temat postu:

Słońce z każdą chwilą znajdowało się coraz niżej na niebie. Tylko patrzeć, jak zniknie za horyzontem. Większość ludzi lubi obserwować zachody słońca i nic w tym dziwnego; są śliczne. Ireth jednak nie miała teraz powodów do radości. Stała przy oknie, wodząc spojrzeniem po ogrodzie i budynkach. Bardzo chciała, by słońce jednak nie zachodziło, by nie nadszedł wieczór i... Gdy Ellenai rozmawiała z Soneą, w Ireth znów rozbudziła się nadzieja na ratunek, ale słowa Czarodziejki szybko ją uciszyły.
Tymczasem słońce zachodziło, w pokoju dziewcząt robiło się coraz ciemniej... Ireth bez słowa zapaliła świecę, stojącą na stoliku. W pomieszczeniu panowała ciężka, przytłaczająca cisza. Żadna z dziewcząt nie odzywała się, z lękiem rozmyślając o nadchodzącej nocy. Już za chwilę będą musiały pełnić rolę zabaweczki jakiegoś bogatego Tarkaana. I nie będzie sposobu, żeby uciec, skryć się ani zniknąć; los jest nieubłagany.
Trzasnęły otwierane drzwi. Już czas, przemknęło Ireth przez myśl. Do pokoju weszła Sefona...
Powrót do góry
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 18:23, 06 Sty 2010    Temat postu:

Evral czekał. Czekał aż zapadnie zmierzch i współczuł dziewczynom, które właśnie juz za chwilę, miały być... - Evral aż się wzdrygnął.

Nie mógł o tym myśleć. Kiedy go złapano, patrzył wiele razy na załamanie nerwowe i próby samobójcze dziewczyn. Jednak zawsze ich ktoś odratowywał. Wtem rozległ się trzask zamykanych drzwi i Evral wyjrzał z kuchni zobaczyć, co się dzieje. Pewnie kt wynosił smieci, lub jedzenie dla koni. Ale jednak nie. Do holu wszedł bogato odziany mężczyzna. Evral wiedział, kto to. Widywał takich mężczyzn już wiele razy.
Gdyby tylko mógł, pomógłby. Przez chwilę rozważał możliwość nadejścia z pomocą. Ryzykował kolejną chłostę, ale to było dla niego bez znaczenia. I tak większość ludzi uważała go za obłąkanego. Machnął ręką i wrócił do kuchni w chwili, gdy Sefona zaczęła wchodzić na schody.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Śro 18:24, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 18:53, 06 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy drzwi otworzyły sie, Ellenai serce podeszło do gardła. Czy to już?Do pokoju weszła Sefona. Trzymała w ręku skrzyneczkę.
- Zaraz wam przyniosą posiłek - powiedziała. - Za godzinę zaczniecie swą pracę. Macie w tej skrzyneczce - postawiła ją na najbliższym łóżku - grzebienie, szczotki i trochę biżuterii. Musicie pięknie wyglądać - uśmiechnęła się nieco krzywo. - Ach, i jeszcze jedno - dodała. - Czy któraś z was jest dziewicą?
Cztery głosy odpowiedziały jednocześnie:
- Ja.
Sefona klasnęła w dłonie.
- Doskonale! - zawołała. - Mamy wśród naszych dostojnych gości takich, którzy gustują w dziewicach. Ucieszą się, gdy dowiedzą się, że przybyły nowe... A teraz posłuchajcie. Gdy zejdziecie na dół, musicie uśmiechać się i być bardzo miłe dla naszych gości. Żadnego tam odwracania się, zniechęcania ich do siebie i odpowiadania półgębkiem, zrozumiano? Gdy któryś z naszych gości was wybierze, podejdzie i powie wam o tym. Wtedy wy musicie uklęknąć i w podzięce ucałować jego stopy. Wstać możecie tylko wtedy, gdy on wam na to pozwoli. A potem pójdziecie z nim do pokoju, który wybierze. Co macie robić potem, chyba nie muszę wam mówić, prawda? Macie być chętne i posłuszne. Jakieś pytania?
Odpowiedziała jej cisza. Dziewczęta były zbyt wystraszone, by rozmyślać nad pytaniami.
- A więc, jak tylko zjecie, wyszczotkujcie włosy, tak by błyszczały w świetle świec, rozpuście je na ramiona, załóżcie biżuterię i zejdźcie na dół. I żebym nie musiała po was przychodzić! - dodała groźnie.
Gdy Sefona wyszła, zapadła pełna rozpaczy cisza. Koniec! Nie uratują się!
W tej chwili drzwi znów się otworzyły i wszedł młody mężczyzna z tacą. Złotą!
"Ale honor!" pomyślała złośliwie Ellenai.
Mężczyzna zatrzymał się. Wyglądał na niepewnego.
- Przepraszam, jak chcecie, to mogę wrócić później.
Ellenai spojrzała w jego oczy. Widziała w nich smutek i... ból? Żal?
One też były smutne. One smutne i on smutny, może będą mieć w nim bratnią duszę?
- Nie, wejdź proszę - odparła.
Wszedł. Zauważyła, że utyka. Postawił tacę na stoliku.
- Ty też jesteś niewolnikiem, prawda? - zapytała Ellenai. To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Ten mężczyzna wiele wycierpiał.
Ale on nie podjął tematu, tylko mruknął:
- Pójdę po następną tacę - i wyszedł.
- Dziwny człowiek! - mruknęła czarodziejka.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 15:24, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 19:37, 06 Sty 2010    Temat postu:

"No to ruszamy" - pomyślała Maria, siadając na konia, niestety po damsku...
- Miejmy nadzieję, że to w ogóle wypali - powiedziała do Doriana, który udawał się już na koniec barwnego i bogatego orszaku.
Królowa denerwowała się jak nigdy. Nie dość, że nie było tam Niriana, to jeszcze musiała przemówić do tłumu dostojnych Tarkaanów i Tarkiin obwieszczając im radosną - no, dla nich może nie tak radosną - wieść, że zamyka targ i mają uwolnić zakupiony "towar" i odejść jak najdalej.
- O, Aslanie, oby wszystko poszło po naszej myśli! - wyszeptała cicho, lekko popędzając ze zdenerwowania konia.
A jak już ich tam nie ma? A jak zostały już kupione i wywiezione w świat, gdzieś, gdzie nigdzie ich nie znajdą? Co się wtedy stanie? Co wtedy zrobią?
Maria nerwowo przygryzła wargę i ostatkiem sił powstrzymała się przed odgarnięciem ręką starannie ułożonych włosów. Dziewczyna co chwila czuła na sobie spojrzenia swojej świty...
W końcu tam dotarli. Dojechali na targ. Wszędzie było gwarno i przewijały się tam tłumy ludzi. Co chwila na podest wchodził jakiś nieszczęsny człowiek z przerażeniem zastygłym w oczach i czekał, co dalej się stanie.
Tłum rozstąpił się, kiedy orszak wkroczył na targ. Oczy wszystkich zwróciły się w stronę wysokiej i pięknej kobiety siedzącej na wyczyszczonym i lśniącym rumaku. Rozmowy uciszyły się, wkoło dało się słyszeć tylko pojedyncze szepty. Na podeście również się uciszyło, a wyjątkowo paskudny handlarz niewolnikami przestał krzyczeć ceny. I tylko błagalne spojrzenie jakiejś kobiety, która właśnie miała być sprzedana, poruszyło królową dogłębnie. W tych oczach zobaczyła siebie, siebie sprzed siedmiu lat...
Maria poczuła ucisk w żołądku, ale nie dała po sobie poznać jakichkolwiek oznak zdenerwowania. Przesunęła pozornie spokojnym wzrokiem po zebranych. Tak, jak myślała - wśród kupujących byli sami Tarkaanowie i Tarkiiny.
"Już ja im dam!" - pogroziła w myślach.
Starodawny sztandar załopotał w podmuchu nagłego wiatru, ukazując połyskującego w zachodzącym słońcu, złotego Lwa. Wrażenie było niesamowite! A Maria wyprostowała się godnie i przemówiła:
- Ja, jako królowa Narnii ogłaszam, iż targ zostaje zamknięty.
Po zebranych przeszedł pomruk niezadowolenia, a wśród niewolników dało się słyszeć głosy radości i wdzięczności.
- Jakim prawem? - ktoś zakrzyknął.
- Prawem Narnii - odparła Maria. - Ten handel nie przynosi żadnego dobra, tylko smutek, ból i rozpacz. Traktujecie ludzi, jakby byli przedmiotami, które można kupić, a ludzie różnią się od przedmiotów tym, że mają uczucia! A uczuć nie wolno ranić... Tak więc powtarzam, że targ zostaje zamknięty, a niewolnicy odzyskują wolność. Wszyscy.
Zapadła cisza...


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Pią 14:28, 08 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 19:43, 06 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy nadeszła pora obiadu, podano Evralowi resztki jedzenia, którzy jedli eleganccy goście. Zjadł ze smakiem, ponieważ nie jadł od tygodnia. Nawet nie zauważył, co zjadł. Kurczaka? Wątróbkę? Wołowinę? Nie był w stanie tego określić. Wtem przyszła Madea:
- Masz zanieść naszym dziewczętom obiad! - wykrzyknęła rozkaz, jednak głos jej trochę drżał. Evral zastanawiał się, czy ją wystraszyć. A co tam, już dawno nie miał rozrywek.
- JAK TY DO MNIE MÓWISZ?!
- huknął. W oczach kobiety było widać realny strach. Ha! Nietrudno było ich przestraszyć
- Ja bardzo przepraszam... Naprawdę już więcej nie będę... -wyjąkała.
- Mam nadzieję - odpowiedział Evral. - I żeby mi się to więcej nie powtórzyło! A i jeszcze jedno! Poczekam, aż dziewczęta zjedzą, żebym nie musiał wiele razy wchodzić po schodach. Przekaż to, jeżeli ktoś będzie mnie szukał. Zrozumiałaś?
Dziewczyna energicznie przytaknęła głową.
- A teraz jazda stąd! - dodał.
Poczuł satysfakcję. Mimo, że tyle wycierpiał, zachował w sobie resztki hmm... charyzmy. Wziął tacę i zaczął się wdrapywać na schody. Zapukał, a kiedy usłyszał ''Wejść!'', wszedł. Oczywiście nie zamierzał specjalnie czekać na nie, tylko zapytać je o parę rzeczy. Potrzebował pretekstu, żeby zostać dłużej na górze.

Spojrzał na te biedne dziewczyny i poczuł współczucie. Wyglądały na bardzo miłe. A musiały wykonywać tak niewdzięczną pracę.
- Hmm... Jesteście inne. Bez wątpienia. Nie możecie wykonywać tej pracy. Jesteście bardzo spokojne. Spodziewałem się, że będziecie próbować omamiać każdego mężczyznę, w tym mnie. Myślałem, że będziecie bardziej prowokujące. Przyznaję się, myliłem się bardzo. I chcę, żebyście wiedziały jak bardzo wam współczuję.

Po tym wstępie, postanowił zacząć zadawać pytania.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Śro 19:45, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 19:44, 06 Sty 2010    Temat postu:

Cały dzień Kinga starała się chować przed Madeą, bo rany wciąż ją bolały, mimo, że Kadme je opatrzyła, i nie chciały się goić. Wiedziała, że na surowej od niedawna Madei nie zrobiłoby to wrażenia i zagoniłaby ją do roboty.
Schowała się więc w kącie i rozmyślała. Wciąż nie mogła dojść do siebie, po widoku nieprzytomniego niewolnika, zapędzonego do pracy.
- Kim on jest? Jak to możliwe, że jeszcze nie uciekł? Jest przecież Mrocznym Elfem!
Jej rozmyślania przerwał hałas otwartych z hukiem drzwi. Już nie mogła się schować. Osobą, która weszła, była oczywiście rozgniewana, Madea.
- Co tu się dzieje?! Cały dzień lenistwa?! Macie pracować, nie całymi dniami leżeć! - krzyknęła, po czym pociągnęła Kingę z ziemi, nie zważając na jej ból. - Zostaniesz ponownie wychłostana, za lenistwo! A teraz - zabieraj się do pracy! Masz przygotować posiłki, a później zanosić je klientom i uśmiechać się! Mają zostać zachęceni do naszych usług, dzięki wam! A ty, Kadme, pójdziesz ze mną! Upierzesz ubrania dla naszych dziewcząt!
Gdy wyszły, Kinga pozwoliła sobie na łzy.
- Nie, proszę, nie! Dlaczego spotkał mnie taki los! Nie chcę więcej cierpieć! - chlipiała cichym głosem.
Chwilę poźniej jednak opanowała się, w obawie, że bardziej by ją wychłostali.
Podniosła się i zaczęła przygotowywać jedzenie. Z małego woreczka zawieszonego na szyi wzięła szczyptę proszku, który dosypała do potraw. Wiedziała, że nie może przesadzić, na początek.
- Nie zrezygnuję. Muszę nas uwolnić. Muszę. - pomyślała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Następny
Strona 2 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island