Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 20:14, 06 Sty 2010    Temat postu:

Dziwny niewolnik obrócił jeszcze parę razy z tacami, był jednak milczący i nie chciał z nimi rozmawiać, mimo zagajań dziewcząt. Gdy już wychodził po raz ostatni, rzucił im jedno szybkie spojrzenie. Ellenai wydało się, że było ono współczujące. Żal mu było ich? No cóż, jej samej też...
Gdy skończyły jeść, pomne rozkazów Sefony, zaczęły rozczesywać sobie nawzajem włosy i układać pukle na ramionach. W szkatułce wyszukały biżuterię i dopasowały ją do swoich sukien. Ellenai założyła brylantowe kolczyki i naszyjnik, Ireth szmaragdową kolię i bransoletę, Sonea turkusowy wisior i szafirowe kolczyki, a Evanlyn, bransoletę i kolczyki z ametystów. Nakładały na siebie pachnidła... Starały się przy tym swobodnie rozmawiać i uśmiechać się, jakby ubierały się na wesołe przyjęcie, byle nie myśleć o tym strasznym, co zdarzy się być może za kilkanaście minut... Wreszcie skończyły toaletę. Odetchnęły głęboko. Były gotowe..
Uchyliły lekko drzwi. Stażnicy uśmiechnęli się i dali znać gestem, aby przeszły. Dziś nie będą czynić im wstrętów. W napięciu zaczęły zstępować ze schodów, a serca biły im coraz mocniej. Każda była blada i pomimo wysiłków, nie potrafiła się uśmiechnąć, jak kazała Sefona... Z salonu na dole dolatywał brzęe szkła, wesołe rozmowy, śmiechy mężczyzn i piski kobiet...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 18:39, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Śro 20:42, 06 Sty 2010    Temat postu:

- Co ona powiedziała? Królowa Narnii? - huknął jakiś gruby Tarkaan.
- Zamknie targ, a to dobre - zawtórowała mu jakaś Tarkinna.
- Co ty nam możesz zrobić, dziewczynko? - jeden z handlarzy machnął ręką, w kierunku pomieszczenia za podestem, a zaczęli z niego wychodzić inni piraci.
Elf podszedł do Marii i szepnął:
- Nie jest dobrze. Mają okropną przewagę. A nasz oddział ma jedynie lance. Za dużych szans to my nie mamy.
- Spokojnie, może się uda - powiedziała z powątpiewaniem królowa.
Jednak, jej słowa nie sprawdziły się. Twarze Tarkaanów przybierały, coraz to większy, grymas złości. Po chwili już i piraci i Kalormeńczycy, stali przed orszakiem wiernym Narnii, z obnażonymi szablami i mieczami.
Wywiązała się walka...
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Śro 21:35, 06 Sty 2010    Temat postu:

Sonea dobrze wiedziała, że Ellenai ostudzi jej zapał i przygasi nadzieję. Nie była to jej wina i ona dobrze o tym wiedziała. Niedługo po tej rozmowie ktoś zapukał do drzwi. Sonea machinalnie odwróciła głowę. Do pokoju wszedł młody mężczyzna. Przyniósł im śniadanie. Potem wyszedł. Elfka toczyła w swych myślach ogromny bój. Ile by dała, by móc pracować jako sprzątaczka czy kucharka. A nie to najgorsze...
Potem znów zjawił się ten mężczyzna co wcześniej. Było w nim coś innego. Postanowiła mu poświęcić chwilę uwagi. I nagle coś zaskoczyło w jej myślach. "Nie, nie może być. Przecież to... to... Ach, głupia!" skarciła samą siebie. "To niemożliwe. Żaden elf nie jest tak szalony jak ty, żeby zapuszczać się nie wiadomo gdzie i jeszcze dać się złapać. A może on jednak jest elfem?" Zaśmiała się głucho sama do siebie, kiedy ten już wyszedł. "Niesamowite, pierwszy dzień, a ja już zachowuje się jak obłąkana" pomyślała. Być może słodki zapach tak na nią działał.

Wieczorem zjawiła się Sefona. Przyniosła świecidełka i pachnidła. Okropieństwo! Sonea przytknęła rękę do ust. Z biżuterii wybrała naskromniejszy turkusowy wisiorek i jeszcze skromniejsze turkusowe klispy. Martwiła się tym, że ktoś może zauważyć jej odmienność. Nie użyła żadnego pachnidła. Dla niej byłoby to nie do wytrzymania. Stała teraz z zatkanym nosem, podczas gdy reszta się perfumowała.
Teraz schodziły już po schodach. "Schody! To jest to! Gdyby tak przypadkiem się potknąć..." Bardzo chciała to zrobić, ale stała na końcu i nie chciała strącić żadnej ze swoich przyjaciółek. "Kiedy indziej."
Przygarbiła się więc tylko i przybrała najbardziej zgorzkniąłą minę, jaką tylko mogła. Splotła ręce na piesi na znak tego, że nie ma najmniejszego zamiaru do kogokolwiek się odzywać, a co dopiero iść do łóżka. Dalej dręczył ją ten młodzieniec ze złotą tacą, jak go nazwała w myślach. W końcu im się nie przedstawił. Z początku nie zrobił na niej dobrego wrażenia. "Jak mógł myśleć, że jesteśmy pierwszymi lepszymi... Uch!" Rozgniewało ją to.
Wreszcie dotarły do sali, gdzie roiło się od paskudnych Tarkaanów. Sonea stanęła przy ścianie gdzieś w ciemnym kącie. Spode łba lustrowała całą salę, gotowa odejść szybkim krokiem, gdyby ktoś się do niej zbliżał.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Śro 21:42, 06 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Śro 22:09, 06 Sty 2010    Temat postu:

"Niedobrze, niedobrze" myślał Amos pośród szczęku broni i krzyków walczących. Starał się utrzymać chorągiew Narnii cały czas w pozycji pionowej i jednocześnie próbował bronić się sztyletem przed przypadkowymi pchnięciami w tłoku. Jednak wiedział, że tak długo nie wytrzymają. Co prawda wokół niego i Królowej stłoczyli się ludzie z lancami, ale nie było ich wielu, a piraci i obstawa handlarzy byli szczególnie zażarci w walce.
"Aslanie", błagał w myślach, "pomóż nam, uczyń coś, bo zaraz będzie po nas. Aslanie, błagam cię, wyrwij nas z tej pułapki".
Wtem hałas bitewny wzmógł się gwałtownie, a nacisk atakujących zmalał, nagle wokół fauna zrobiło się luźno, ale w zamęcie nie mógł dostrzec dlaczego. Czyżby ktoś jeszcze włączył się do walki?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 15:35, 07 Sty 2010    Temat postu:

Wszystkie wreszcie znalazły się na dole. Po raz pierwszy zobaczyły salon w pełnej okazałości. Wręcz kapał od złota i czerwonego adamaszku oraz aksamitu. Złote światło świec tworzyło urokliwy półmrok. Zapach kwiatów, kadzidełek i pachnideł aż wiercił w nosie. Ellenai zaczęła się poważnie obawiać, że ma na to alergię i zacznie kichać... Dopiero by gapie mieli frajdę!
Gdy tylko zeszły ze schodów, przyuważyła ich Sefona. Dała znak ręką i muzyka ucichła, a ona przemówiła:
- Dostojni goście, oto nasz nowy nabytek! Cztery przepiękne dziewczyny, które chętnie umilą panom czas - Ireth, Ellenai, Sonea i Evanlyn. (Wymieniła ich imiona w takiej kolejności, w jakiej stały, od prawej.)
- Wszystkie są dziewicami - dodała z dumą. - Proszę, panowie, śmiało, wybierajcie! Każda chętnie spełni każdą waszą zachciankę!
No tak, to byłoby na tyle, jeśli chodzi o niepostrzeżone wślizgnięcie się na... eee... przyjęcie, jeśli można to tak nazwać. Teraz wszystkie oczy skierowane były na nich. W przeważającej części tych oczu rysowało się obleśne i lubieżne zainteresowanie. Ledwo muzyka zaczęła znów grać, dziesięciu a może dwudziestu Tarkaanów ruszyło ku dziewczętom. Przybliżyły się ku sobie, zbiły się w stadko niczym przestraszone kurczątka. Sefona to zauważyła i przecisnęła się przez tłum.
- Powoli, powoli, panowie - poprosiła uprzejmie - toż mówiłam, że to dziewice. Z nimi trzeba powoli i uprzejmie. Są gotowe, ale to ich pierwszy raz, więc bądzie delikatni i miejcie wyrozumiałość...
- Uśmiechać się! - zasyczała jdnocześnie do dziewcząt. Każda czym prędzej próbowała przywołać na wargi uśmiech, ale wypadły one jednak nieco blado.
- Te dzierlatki się nas boją! - zarechotał jakiś Tarkaan z purpurową brodą.
- Nie są pewne, co mają zrobić! - zawtórował mu drugi z sumiastymi wąsiskami.
I tak jeden po drugim rzucali sprośne uwagi, coraz bardziej dosadne. Ku swojemu wielkiemu niezadowleniu dziewczęta poczuły, że się rumienią.
- Och, jaki śliczny wstydliwy, dziewiczy rumieniec! - zawołał ów Tarkaan z purpurową brodą i chwycił Ellenai za ramię. - Pozwól, panienko - rzekł kłaniając się szyderczo. - Jam jest Ali ben Jusuf z Tehiszbanu. Pani Sefona dobrze mnie zna i wie, że mam szczególną chętkę właśnie na dziewice. Tu jest za dużo ludzi - stwierdził. - Jeśli pani Sefona pozwoli, oddalimy się gdzieś, gdzie jest przyjemniej...
Sefona kwinęła głową:
- Klęknij! - do uszu czarodziejki dotarł przenikliwy szept Sefony. - Klęknij i dziękuj!
Co było robić? Ellenai posłusznie uklękła, pochyliła się i i wargami dotknęła stopy Tarkaana obutej w sandał. Miała straszną ochotę wytrzeć po tym wargi, ale wiedziała, że nie wolno jej tego zrobić. "Dobrze przynajmniej, że nie ma butów w błocie" pomyślała, starając się ratować wisielczym humorem.
- Wstań - polecił Tarkaan - i idź za mną... Ellenai, masz na imię Ellenai, prawda?
Ellenai skinęła głową i Tarkaan ruszył przodem. Czarodziejka posłała tylko swym przyjaciółkom pełne bólu i przerażenia spojrzenie. Wyraźnie ono mówiło: "Ratujcie!" ale co one mogły zrobić? Nic, zupełnie nic! A Sefona wymownym gestem wskazała, że dziewczyna ma iść za Tarkaanem. Ellenai spuściła głowę i pośpieszyła za mężczyzną. Tarkaan szedł przodem. Dotarł do korytarza, przy którym były długie rzędy pokoi. Zza drzwi każdych z nich dobiegały jednoznaczne dźwięki. Tu sapanie i dyszenie, tam jęki, ówdzie krzyk, nie wiadomo, bólu czy rozkoszy... Wreszcie trafili na pusty pokój. Tarkaan chwycił czarodziejkę za rękę i wciągnął przez drzwi. W środku był kominek, w którym płonął ogień, na podłodze leżał gruby, puszysty dywan w kolorze czerwonego wina, a na środku pokoju pyszniło się ogromne łoże z baldachimem, zasłonami i puchwą pościelą.
Tarkaan zamknął drzwi na klucz i odwrócił się do drżącej dziewczyny.
- Stój nieruchomo - polecił, a sam zaczął ją obchodzić naokoło, lustrując ja uważnie wzrokiem. Ellenai, która, przerażona, czuła się tak, jakby ją rozbierał wzrokiem, znów poczuła, jak krew napłynęła jej do policzków.
- Wspaniała - mruknął Tarkaan pod nosem. - Wąskie, opływowe biodra... średnia talia... wysoko uniesione piersi... dojrzała, a mimo to dziewica... Dawno już zadnej nie miałem, a co dopiero takiej... Dziś zostawię tu ładną sumkę, ale warto...
- No, kochanie - odezwał się w końcu bezpośrednio do czarodziejki - jesteś sliczna.
Usiadł na łożku.
- Siądź mi na kolanach - zachęcił. Ellenai nieśmiało podeszła i usiadla na brzeżku jego kolan. On objął ją i przysunął bliżej swego torsu. Potem objął ją ramionami. Serce Ellenai biło szybko. "Boję się" myślała rozpaczliwie "boję się, boję! O Aslanie, użycz mi swego męstwa, będzie mi potrzebne!"
- Przerażona dziewica - uśmiechnął się Tarkaan. - Takie lubię.
A po chwili dodał:
- Czemu nic nie mówisz?
- Pani Sefona powiedziała, że nie wolno mi się odzywać niepytana - odrzekła Ellenai. Sefona wprawdzie nic podobnego nie mówiła, ale podobną zasadę Ellenai pamiętała ze swojej wcześniejszej niewoli.
- Ach - znów uśmiechnął się Tarkaan - w dodatku cicha. To niezwykłe u kobiety...
- Pociągasz mnie - kontynuował. - Od dawna żadna kobieta mnie tak nie pociagała...
- A żona ?- odważyła się spytać Ellenai.
- Ach, żona - odparł lekceważąco Tarkaan. - Urodziła mi pięciu synów i cztery córki i obecnie przypomina wielką słonicę i jest tak samo atrakcyjna... Ja potrzebuję pięknych młodych kobiet...
"Ty draniu!" pmyślała Ellenai. "Żona urodziła ci dziewiątkę dzieci a ty tak się jej odwdzięczasz? Szukasz innych?"
Ale co mogła zrobić? Gdyby miała swoją magię! Ale w takiej sytuacji, jaka jest...
- Dosyć pogaduszek - rzekł Tarkaan i pocałował jej włosy. - Jakże cudownie pachną... - mruknął przy tym. - Znam ciekawsze zajęcia niż plotkowanie - ciagnął, a jego spojrzenie stało się lubieżne. Położył czarodziejkę na łożu na plecach, a sam pochylił się nad nią. Wprawnym ruchem osunął jej suknię, obnażając ją do pasa i łapczywie obsypywał pocałunkami całą jej pierś. Ellenai znosiła to cierpliwie, mówiąc sobie.
"To nie takie straszne! To nie takie straszne! To tylko kilka minut! Kilka minut i będzie po wszystkim..."


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 18:59, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 16:14, 07 Sty 2010    Temat postu:

Ech, to już zaczęło się robić nużące. Chodził, przynosił, podawał, a do tego jeszcze oczekiwano od niego uśmiechu. Sefona raz po raz, syczała do niego ''Uśmiech, uśmiech!''. Ale jemu nie było wszystko jedno. Nie zamierzał się uśmiechać. Choćby dlatego, że chciał stąd uciec. Jak najszybciej. Ale nie mógł zostawić tych dziewczyn. Nagle ktoś wyrwał go z rozmyślań.
- Ej! Ty! - to jakiś Tarkaan wołał go do siebie. Usłużnie przyszedł do jego stolika.
- Masz mi natychmiast przynieś coś dobrego do jedzenia!
- Ach tak... Nie boi się pan jednak, że będzie pan jeszcze grubszą świnią niż jest teraz? - powiedział z drwiącym uśmieszkiem Evral. Tarkaan aż zapowietrzył się ze złości. Zrobił się czerwony na twarzy. Przez to zrobił mu się potrójny podbródek.
- Jak masz na imię? - wycedził przez zęby.
- Och! Jak można się tak zwracać do kobiety - Evral dalej zgrywał się z Taarkana.
- Jesteś kobietą?
- zapytał zbity z tropu Tarkaan - a masz jakiś gruby głos, szerokie ramiona...
- Och, wypraszam sobie! Jestem porządną niewolnicą - Evral zaczął mówić cienkim głosem. W duszy śmiał się z Tarkaana.
- Bardzo panią przepraszam, to się więcej nie powtórzy... Jak masz na imię?
- Sefona. Mam na imię Sefona.
- A więc pani Sefono, bardzo panią przepraszam - powiedział Tarkaan i próbował przysunąć go do siebie. W odpowiedzi Evral trzasnął go ręką po twarzy. Tarkaan był trochę oszołomiony, ale za chwilę odzyskał rezon.
- Bardzo panią przepraszam jeszcze raz - po tej wypowiedzi Tarkaana, Evral nie mogł już się powstrzymać. Chichotał wycofując się do kuchni.
- Panienko, chodź no, jeszcze na chwilę- krzyknął za nią Tarkaan. W odpowiedzi Evral pokazał mu obraźliwy gest i stojąc już w kuchni roześmiał się w głos.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Czw 16:17, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 20:34, 07 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Kinga pomagała Kadme zmywać po klientach, drzwi z hukiem się otworzyły i do kuchni wszedł rozgniewany Kilion, wraz z Sefoną i Madeą.
- Co to miało być?! - krzyknął wściekły. - Która wczoraj przygotowywała jedzenie?!
Kinga pobladła i cicho powiedziała:
- Ja... - w chwili, gdy wypowiedziała te słowa, Madea wyjęła szklany słoik i pokazała go jej.
- Możesz mi wytłumaczyć, co to jest?! I dlaczego znalazło się w potrawach?! - gdy dziewczyna chciała się odezwać, przerwano jej. - Nie musisz odpowiadać, ja wiem. Chciałaś otruć nas i naszych gości! Wiesz, co za to grozi?! Dodatkowa chłosta!
Sefona wezwała dwóch strażników, którzy związali ręce dziewczynie i poprowadzili ją na miejsce chłosty.
- Dostaniesz pięćdziesiąt razy za lenistwo i sto pięćdziesiąt za próbę otrucia, biczem o ostrych zakończeniach! - zagrzmiał Kilion.
Odsłoniono jej niegojące się rany i rozpoczęto chłostać.
- Nie, proszę, nie! - krzyczała dziewczyna.
Na jej umęczonej twarzy widać było ból i zmęczenie. Uginała się przy każdym ciosie, jednak nie mogła uciec, bo przywiązano ją.
Gdy skończono chłostę, Kinga czuła, że zaraz zemdleje. Nie miała siły, by wstać, jednak pociągnięto ją i zmuszono do powrotu do kuchni.
Została do niej wepchnięta i zatrzaśnięto za nią drzwi. Natychmiast upadła na ziemię i zaczęła cicho pojękiwać:
- Jak boli! Dlaczego mi to robicie?! - po chwili już szlochała. Kadme, widząc jej udrękę, podeszła i ponownie opatrzyła rany.
- Wiem, próbowałaś coś z tym zrobić. Tutaj jednak jeszcze nikomu nie udało się wygrać z nimi, a wielu próbowało. Niektórzy zmarli, próbując. Ale ja wciąż mam nadzieję na uwolnienie... - mówiła spokojnym głosem.
- Obiecuję ci Kadme, że jeśli ci, którym udało się uciec, w tym nasza królowa, uwolnią nas, nie zostawię cię tutaj! - wyszeptała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Czw 20:46, 07 Sty 2010    Temat postu:

Sonea stała przerażona. Właśnie jakiś oblech zabraz ze sobą Ellenai. "O Aslanie, chroń nas! Ześlij nam pomoc. Błagam, Aslanie! Ześlij mi choćby śmierć!" modliła się w duchu.
Stała tak przygrabiona i ze zgorzkniałą miną. Znów zatkała nos, ponieważ wszystkie dziewczyny się do siebie przybliżyły i od perfum kręciło jej się w głowie. Z chęcią by teraz zasłabła, ale wolała nie kusić losu. W końcu kto wie, gdzie się obudzi i z kim.
Oczami wędrowała po sali w poszukiwaniu... w poszukiwaniu ratunku. Wiedziała, że to głupie z jej strony, ale jednak dodawało otuchy. Coś przyciagnęło jej wzrok. Tak, to był ten chłopak ze złotą tacą. Wykłócał się z jakimś Tarkaanem. Sonea wytężyła słuch. Nie mogła jednak zrozumieć o czym mówią. "Cholera, czemu on ma taki piskliwy głos? Co on w ogóle wyprawia?" zaczęła się zastanawiać, a potem zobaczyła, jak uderza Tarkaana w twarz. Myślała, że ten zaraz narobi krzyku, ale nie. On go najwyraźniej przepraszał. Ręka na jej ustach stłumiła wybuch śmiechu. "Może nie jest taki zły jak mi się wydawało?" Chciała do niego podejść i pogratulować mu tej sceny, ale wolała nie wystawiać się na większy widok, niż jest teraz. Stała tak i myślała co począć, gdyby przypadkiem się komuś spodobała...


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Czw 20:50, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 21:14, 07 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy juz przestał się śmiać, musiał chwilę odpocząć od rozdawania potraw, bo mięśnie brzucha odmawiały mu posłuszeństwa. Hmm... ciekawe. Nie roześmiał się od jakichś... 30 lat? 40? Kiedy poszedł do drugiej części kuchni, zobaczył dziewczynę. Miała smutny wyraz twarzy. Bardzo podobny do tych dziewczyn, którym nosił jedzenie.

- Znasz je, prawda?- z początku nie zrozumiała, o czym mówi. Potem odpowiedziała:
- Tak. Jesteśmy dobrymi przyjaciółkami - gdy to powiedziała, skrzywiła się z bólu. Evral wiedział, że ten ból towarzyszy człowiekowi, kiedy ma rany po biczowaniu. Ponieważ już trochę miał doświadczenia z ''uzdrawiania ran'' po biczowaniu, postanowił się nim podzielić.
- Jeśli posypiesz te rany zmiksowaną miętą, trochę to pomoże na ból - powiedział Evral. Dziewczyna mruknęła, że może spróbuje. Evral wziął tacę z kolejną porcją i wyszedł z kuchni. Zauważył jedną z tych dziewczyn, które ostatnio tu przywieziono. Było w niej coś znajomego. Miała trochę jakb elfickie rysy. Zaraz jednak odrzucił ten pomysł, jako zbyt absurdalny. Znał dobrze swój lud, i wiedział, ze Elfy bardzo rzadko opuszczają swe miasta. Wyszedł na salę. Zobaczył Tarkaana, z którego uprzednio robił sobie żarty. Mruknął przekleństwo po elficku. Na to tamta dziewczyna podniosła głowę i niedowierzającym głosem zapytała:
- Co powiedziałeś?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Czw 21:35, 07 Sty 2010    Temat postu:

Znów pojawił się ten chłopak. Roznosił przekąski i nagle... nagle przeklnął. Może i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale on właśnie przeklnął po elficku. Nie dowierzała własnym uszom. Musiała co sprawdzić. Spytała się więc go:
- Co powiedziałeś ? - ale zrobiła te szeptem. Jeśli był elfem to ją usłyszy, jeśli nie... "Cóż, widać jestem chora psychicznie." Wpatrywała się teraz w niego, a on przystanął i obrócił się. Sonea czekała aż odpowie... bądź nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Czw 21:38, 07 Sty 2010    Temat postu: Walka

"A masz, ty parszywy, kalormeński psie!" - Kolejny Tarkaan padł martwy na ziemi.
Dorian, wraz z innymi, starał się obronić królową. Na początku.
Tera, elf rzucił się w wir walki. Używając swojego miecza, rozłupał już niejeden piracki łeb, a nie szczędził i kalormeńskich.
- Na Tasza! - wrzasnął jakiś Tarkaan z czerwoną brodą. - Toż to elf. Dalej, złapać mi go! Taki niewolnik rzadko się trafia! Sześciu jego służących doskoczyło do Doriana z tyłu. Jednak ten zniknął i po chwili pojawił się za nimi.
- Terra moveo se
Ignis vindico ego

Padło zaklęcie. Zatrzęsła się ziemia. Rozstąpiła się. Ze szczeliny buchnął ogień. Rozdzielił walczących.
Drużyna Marii, w której żywa została czwarta część żołnierzy, wycofała się przez drzwi, które były tuż za nimi. Udało im się dotrzeć do lasu. Tam, czar, który sprowadził na mężczyzn stroje i uzbrojenie narnijskie, prysnął, a ci niepostrzeżenie wycofali się do domów. Maria, Dorian i Amos zostali sami. Niedaleko nich, na wyciągnięcie ręki, znajdował się port.
- Co myślicie o tym, żeby zwinąć im jakiś statek? - zapytał elf.
- To wcale nie taki zły pomysł - odpowiedziała królowa.
Postanowione. Ukradną statek.
Po cichu zbliżyli się do jednego z mniejszych okrętów. Udało im się niepostrzeżenie wejść na pokład. Okazało się, że statku pilnuje jedynie dwóch pijanych żeglarzy. Dorian z Amosem wyrzucili ich za burtę, a zaraz potem rozwinęli żagle. Jakby na życzenie, złapali wiatr wprost na zachód. Po paru godzinach, Samotne Wyspy zniknęły im z pola widzenia.
- A dokąd teraz popłyniemy?
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 8:31, 08 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai miała szczerą wolę się poddać. Była przekonana, że jakoś to zniesie. Z pewnością nie będzie to przyjemne, ale nie ona pierwsza, nie ostatnia... Jakoś to wytrzyma. Gdy Tarkaan całował jej piersi, wytrzymała. Gdy zaczął dłonią wędrować po jej nodze, wytrzymała. Ale gdy jego ręka dotarła już do jej uda, nie wytrzymała. Gdy pomyślała o tym, co za chwilę się stanie, ogarnął ją paniczny starch i wstyd.
- Nie! - jęknęła i próbowała uwolnić się od uścisku mężczyzny.
- Nie, panie! Już dość!
Tarkaan popatrzył na nią zdziwony:
- O co ci chodzi? Jeszcze nawet nie zaczęliśmy!
- Nie chcę zaczynać! - zaczęła prosić dziewczyna. - Błagam, panie, puść mnie! To pomyłka! Ja nie jestem... To znaczy, nigdy nie byłam... A, na Tasza! Po prostu nie chcę!
Tarkaan roześmiał się:
- Lubię takie skromnisie. Znasz się na tym. Najlepsze są właśnie takie nałożnice, co to najpierw udają, że nie chcą , a potem... Takie właśnie są najbardziej namiętne!
- Ja nie udaję! - zawołała Ellenai. - Ja naprawdę nie chcę!
A widząc, że Tarkaan wcale nie ma zamiaru jej puścić, zaczęła się wić i skręcać w uścisku jego ramion.
Tarkaan przycisnął ją swym ciałem mocno do materaca i mruknął chrapliwie:
- Lubisz walkę, co, dzierlatko? To świetnie, bo ja też...
Ellenai miała suknię podniesioną już do połowy uda. Oszalała z przerażenia, zapomniała o tym, że jest niewolnicą bez żadnych praw. Teraz broniła swej czci, swego honoru! Jednakże Tarkaan był mężczyzną silnym, barczystym i niewiele sobie robił z jej protestów. Och, jakże Ellenai pragnęła teraz mieć swoją magię! Ale jej nie miała... Posłużyła się więc prastarym kobiecym sposobem, sposobem, który zna każda kobieta, by uwolnić się od niechcianego zalotnika. Zacisnęła zęby, napięła mięśnie, błyskawicznie podniosła kolano i wbiła je mężczyźnie w jego najbardziej wrażliwe miejsce...
Tarkaan zawył, puścił ją i złapał się za obolały splot słoneczny, a czarodziejka błyskawicznie zeskoczyła z łoża. Wciąż buzowała w niej adrenalina, więc przekręciła klucz w zamku, otworzyła drzwi i wybiegła na korytarz. Oślepiona strachem i upokorzeniem, nie myśląc o tym, dokąd idzie, pragnąc tylko uciec jak najdalej od Alego ben jak mu tam, zbiegła po schodach do salonu. Niemal natychmiast zauważyła ją Sefona. Przecisnęła się w pobliże schodów, dotarła do niej i marszcząc brwi, zapytała:
- Co tak szybko? Tak bardzo mu było pilno, że załatwiłaś wszystko w pół godziny?
W tym momencie na szczycie schodów pojawił się Tarkaan z twarzą równie purpurową jak jego broda.
- Łap ją! - wykrztusił do Sefony. - Ona mnie nie tylko nie zaspokoiła, ale i zraniła! Ta nędzna niewolnica, mniej warta niż pchła pod moją podeszwą, ośmieliła się zaatakować mnie! Mnie, wolno urodzonego Tarkaana!
Wyraz twarzy Sefony zmienił się w jednej chwili. Ścisnęła mocno Ellenai za rękę, a do Tarkaana powiedziała:
- Racz zaczekać chwilę, szlachetny panie. Jeśli sobie życzysz, sama cię zaspokoję.
Potem skinęła na jednego ze strażników, pilnujących wejścia do sali. Ów zbliżył się niej. Sefona przekazała mu Ellenai.
- 150 batów dla niej - rozkazała zimno. - Tych o rozdwojonych końcówkach. Ale zrób to tak, aby zostało jak najmniej śladów.
Strażnik skinął głową i pociągnął za sobą Ellenai. Dziewczyna oślepiona łzami poniżenia nawet się nie opierała. Rozgladała się dookoła, ale w salonie nie było już ani jednej z jej przyjaciółek. Wszystkie zostały już przez kogoś wybrane i były z mężczyznami, którzy je wybrali w jednym z pokojów... Czarodziejka zastanawiała się przez chwilę, jak to mogło wyglądać. Czy tak samo jak w jej wypadku? Ale zaraz przestała o tym myśleć. Teraz szła na chłostę. Jak żywe stanęły jej przed oczyma wszystkie chłosty z poprzedniej niewoli...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 19:24, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 10:09, 08 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy go zapytała, był zbyt zaskoczony. A więc jednak! Ktoś z jego rasy też zapuścił się na to odludzie. Hmm... to naprawdę ciekawe. Kiedy wyruszył z kraju Elfów, przebywał na dworze króla. Był jego dobrym przyjacielem, i bardzo zasmuciła go wieść o porwaniu małej królewny. Podszedł do kobiety, a raczej elfki, która go coś do niego mówiła.
-Jesteś elfką, prawda? - zapytał. Ta spojrzała na niego i w jej oczach pojawił się błysk zrozumienia. Uff, trochę mu ulżyło. Wreszcie będzie z kimś porozmawiać w swoim ojczystym języku. A może nawet znała pozostałe dziewczęta. Postanowił do niej zagadać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Pią 15:14, 08 Sty 2010    Temat postu:

Jako pierwsza wybrana została Ellenai. Ireth nie miała jednak czasu na żałowanie przyjaciółki, bo tymczasem to do niej podszedł kolejny Tarkaan. Był ciemnowłosy i miał czarne, patrzące na nią lubieżnie oczy.
- Ty ze mną pójdziesz - rzekł. Dziewczyna z przerażeniem w oczach spojrzała na towarzyszki. Upadła szybko na kolana i ucałowała stopy mężczyzny. "Ireth, to tylko kilka minut, nie bój się, nic ci nie będzie..." - myślała. Jak bardzo się myliła...
Mężczyzna patrzył na nią chwilę, zapewne napawając się jej upokorzeniem.
- Wstań - polecił po chwili. Ireth posłusznie wstała wbijając wzrok w podłogę. Była przerażona tym, co ma się stać. Miała ochotę uciec... Ale nie mogła. Tarkaan trzymał ją mocno za rękę, prowadząc w stronę schodów. Dziewczyna próbowała się wyrwać, ale mężczyzna był o wiele silniejszy. Poprowadził ją do korytarza, przy którym znajdowało się wiele drzwi. Dokładnie wiedział, gdzie idzie, więc Ireth wywnioskowała, ze często tu bywa. "O Aslanie... Ja nie chcę!" - błagała w myślach.
Tarkaan otworzył jedne drzwi i wepchnął tam Ireth. Potem przekręcił klucz w zamku i schował go, ostatecznie uniemożliwiając dziewczynie ucieczkę.
- Rozbierz się - powiedział, patrząc na dziewczynę. Ireth spojrzała na niego z lękiem.
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pią 15:36, 08 Sty 2010    Temat postu:

Tak! A jednak był on elfem. Ciekawe, jak się dostał do niewoli.
- Jestem, jak widać. Jak się zwiesz ? - odpowiedziała mu.
- Evral.
- Sonea, miło mi. Gratuluję tej sceny z Tarkkanem. To było niezłe. - i uśmiechnęła się szybko. - Jesteśmy tu przypadkiem, zapewne tak samo jak ty... - i tu urwał się jej głos ponieważ pomiędzy nią, a elfa wszedł jakiś młody Tarkaan. Dziewczyna najpierw chciała na niego wrzasnąć, żeby stąd spadał, bo z kimś rozmawia, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Cofnęła się o krok widząc, że mężczyzna szczerzy zęby.
- Witaj, piękna - powiedział. - Jestem Andar La Vici Tarkaan. A ty ?
Elfka uniosła jedną brew i popatrzyła na niego, nic nie mówiąc. Widząc to Sefona syknęła jej do ucha, żeby była miła, bo inaczej batem.
- So.. Sonny - skłamała, przez zaciśnięte zęby. Skoro nie wiedział, jak ma na imię, to pewnie tego nie słyszał, a nie chciała, by wszyscy wiedzieli, jak się zwie. I tak wiedziało to już zbyt dużo osób.
- A teraz się pokłoń - usłyszała kobiecy głos. Stała tak przez chwilę nieruchomo, a potem coś sobie uświadomiła... "Bądź miła bo inaczej batem..." brzęczało jej w głowie.
- Nigdy - powiedziała stanowczo. Ten złapał ją za nadgarstek.
- Ej, co ty sobie w ogóle wyobrażasz ?! Zjeżdzaj ode mnie i to w trybie natychmiastowym, człowieku! - teraz krzyczała na całe gardło, próbowała wyrwać rękę, ale oszołomienie po oparach i zaklęcie najwyraźniej nie słabły. Sonea błyskawicznie obróciła rękę. Andar zawył z bólu i doglądał teraz swojej wykręconej ręki. - I co?! Jeszcze tu stoisz?! Chcesz więcej?! - już chciała wykonać kolejny cios, ale dwóch silnych mężczyzn chwyciło ją za ramiona. Elfka dopiero teraz zauważyła, że wszyscy patrzą na nią z dezaprobatą.
- 200 batów, zakończonych kolczastą kulą! - padło z ust Sefony. "Tak! Mój plan się powiódł." pomyślała. Na odchodne rzuciła do Ervala :
- Ci vediamo - co w języku Leśnych Elfów oznaczało ni mniej ni więcej jak "Do zobaczenia."Gdy szła na chłostę, promienny uśmiech nie znikał jej z twarzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 3 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island