Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 19:34, 31 Sty 2010    Temat postu:

Na dworze było już całkiem jasno. Tarkaanów na sali pozostało niewielu, wiekszość pijana do nieprzytomności. Ellenai stała obok Sefony. Cieszyła się, że to już koniec. Na wyrost, bo oto podszedł do niej jakiś Tarkaan i rzucił krótko do niej: "Wybieram cię!"
Dziewczyna westchnęła rozpaczliwie i już miała paść na kolana, gdy nagle, ku swojemu zdziwieniu, usłyszała głos Sefony:
- Przykro mi, panie. Uczta już się skończyła. Miała trwać do brzasku, a słońce już wzeszło. Spóźniłeś się, musimy już wracać do domu. Zapraszam cię jednak dziś wieczorem do naszego Domu Uciech. Znajdziesz tam na pewno niejedno chętne ciało, nie tylko to tutaj - obdarzyła "klienta" najsłodszym ze swych uśmiechów i odeszła, ciągnąc Ellenai za sobą. Czarodziejka odwróciła się jeszcze i zauważyła, że Tarkaan stoi jak skamieniały. Sefona musiała go naprawdę zaskoczyć! Zresztą, ją też... "Ciekawe, czy on zjawi się wieczorem w Domu Uciech..." pomyślała, i nagle przypomniała sobie o swych przyjaciołach. Mieli ją stąd wyrwać. Nie udało się, musiało coś pójść nie po ich myśli. Wiedziała jednak, że nie zrezygnują i wyzwolą ją, choćby nawet z alkowy samego Tisroka. Z Domu Uciech Sefony też na pewno im się uda. Po prostu będzie musiała trochę dłużej pobyć niewolnicą. Ciężko westchnęła.
Doszły do pokoju przygotowań. Ellenai spodziewała się, że zastanie tam swoje przyjaciółki, ale nie było ani jednej. Sefona też była zdziwiona:
- Gdzie są, na Tasza, te dziewuchy? - mruknęła. - Klienci je zatrzymali tak długo, zasnęły w ich ramionach, czy jak?
- Pewnie niedługo się pojawią... - wtrąciła nieśmiało Ellenai.
- Nikt cię nie pytał o zdanie, niewolnico! - wrzasnęła na nią Sefona, rozgniewana opieszałością swych "podopiecznych", ale i zadowolona, że ma się na kim wyżyć. - Niewolnica nie powinna odzywać się niepytana, powinnaś o tym wiedzieć. Wbiję ci to do głowy okrężną drogą już dziś wieczorem, żebyś potem mogła usłużyć temu miłemu dżentelmenowi, ktory o ciebie pytał... - zaśmiała się nieprzyjemnie.
- Po chłoście?- jęknęła Ellenai.
- Właśnie tak! - potwiedziła Sefona.
"A żebyś z piekła nie wylazła, wiedźmo!A żeby cię trafił piorun twojego Tasza!" pomyślała wściekle Ellenai. Jakże żałowała, że nie może rzucać zaklęć. Przeklęłaby ją tak... Zapomniała o tym, że nie byłoby jej wolno. Kodeks Magii zabraniał.
Po półgodzinie daremnego czekania w sercu Ellenai zaczęła się budzić nieśmiała nadzieja. Może Dorianowi udało się uwolnić pozostałe dziewczęta i dlatego ich nie ma? Tylko dlaczego nie wrócił po nią, dlaczego ją zostawił? Poczuła gorycz w sercu, ale zaraz pomyślała, że na pewno nie zrobił tego specjalnie. Coś musiało się stać, coś musiało mu przeszkodzić... Jeśli przyjaciółki zostały uwolnione... Cieszyła się ze względu na nie, ale co teraz z nią? Pozostanie sama? Poczuła lęk...
- Nie będziemy dłużej czekać! - zdecydowała Sefona. - Jak się odnajdą, przyślą je do Domu, wiedzą, dokąd!
Kazała Ellenai narzucić płaszcz i pod eskortą kilku żołnierzy wróciły do Domu Uciech. A potem była obiecana chłosta... Sto uderzeń zwykłym biczem.
Jeszcze tego popołudnia zdarzyło się coś dziwnego, coś, co jeszcze bardziej podważyło nadzieję Ellenai na rychłe uwolnienie. Czar Złego Losu najwyraźniej nie odpuszczał. Do Domu Uciech przybył pewien Tarkaan, który jak się okazało, był ukochanym kuzynem Sefony. Poprosił ją, by sprzedała mu jąkąś niewolnicę ze "swych zbiorów", jak się wyraził, ponieważ miał ochotę na "osobistą dziewkę", jak to określił. Sefona była gotowa mu nieba przychylić i zawołała wszystkie swoje dziewczęta (wśród nich i Ellenai), tak, by kuzyn mógł sobie wybrać tę, która mu się spodoba. Jego wybór padł na Ellenai. Nie miała ona nic do powiedzenia, została sprzedana po raz drugi za 5 tysięcy sztuk złota (kupiec był kuzynem Sefony, więc trochę mu opuściła i choć przedtem zarzekała się, że Ellenai nie zostanie niczyją własnością, bo należy do wszystkich, jemu ją sprzedała) i nowy właściciel Ellenai odjechał z nią do swego domu w mieście Tehiszbaan. Czarodziejka była oszołomiona po chłoście, tak, że nawet się nie broniła... Gdy zaczęła myśleć nieco przytomniej, pomyślała, że powinna się cieszyć, że opuszcza Dom Uciech, ale - na Aslana! - jakże teraz reszta ją odnajdzie? A może zrezygnują z poszukiwań? Czy przyjdzie jej resztę życia spędzić w upokarzającej newoli i to po tym, jak nabrała nadziei na uwlonienie? "Aslanie, łaski!" - pomyślała, siedząc na jednym z wozów, którym przyjechał Tarkaan (on sam oczywiście, podróżował w wygodnej lektyce), zamykając oczy, spod powiek których polały się cicho łzy...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 17:27, 15 Kwi 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 19:39, 31 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy Dorian wysłał Kingę na statek, dziewczyna zaskoczona spostrzegła, że nie jest już w pomieszczeniu, gdzie miała odbyć chłostę, lecz na statku. Dotychczas słowa maga wydawały jej się snem, nie mogła uwierzyć, że nie jest już niewolnicą. Widząc jednak fale oraz królową, Soneę, Evrala i Evanlyn przekonała się, że jest to prawda. Podeszła do nich.
- Witaj królowo! - rzekła do Marii, trochę onieśmielona spotkaniem z nią. - Witajcie i wy, Evanlyn, Soneo i Evralu. Dawno was nie widziałam...
Czuła szczęście, pomieszane z ulgą. Przez ostatnie godziny denerwowała się, nie spotykając ani jednego towarzysza niewoli.
- Och, a co się dzieje z Kadme? Zostanie wciąż w niewoli! - przemknęło jej przez myśl. - A ona przecież tyle dla mnie zrobiła!
Poczuła wyrzuty sumienia. Ale co mogła zrobić? Nie spotkała jej przecież od czasu powrotu z wymiany.
Zastanawiało ją, co robił tutaj Evral. Nie był on przecież wśród szukających Aurory.
- "Na pewno w końcu to się wyjaśni" - pomyślała, patrząc na morze. - "Nareszcie, wolni!"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 20:19, 31 Sty 2010    Temat postu:

- Witaj w drużynie - usłyszał Evral. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. I uszom. Oto przed nim, stała jak żywa, prawdziwa Królowa Narnii. W Krajach Elfów (przynajmniej w tych cywilizowanych) ludzie byli ważni. O, tak. Onieśmielił go również fakt, że króla Narnii znał dość dobrze, ale królowa nigdy nie była obecna przy ich pogawędkach.

Evral spojrzał na nią. Taak. To możliwe. Zastanawiał się, co powinien zrobić. Ale po chwili wahania, zrobił to, co podpowiadał mu instynkt. Spojrzał na wyciągniętą rękę królowej. Jego mistrzowie nauczyli go szanować władców. Udał, że nie zauważył oznaki pewnej poufałości. Ta ręka mogła znaczyć to, że Królowa nie ma nic przeciwko niemu.

Evral klęknął przeed Królową i padł na twarz. Powiedział poważnym głosem:

- Wasza Wysokość. Jestem zaszczycony móc Waszą Wysokość poznać osobiście. Ja... Proszę mi wybaczyć lekką niedyspozycję, nie spodziewałem się...

Evral zaklął w duchu. Nigdy, a może prawie nigdy się nie jąkał. Ale niewola pozostawiła ślad. Myślał dużo wolniej. Zdawał sobie z tego sprawę. Zdał sobie sprawę jak straszną popełnił gafę. Przed Jej Majestatem, Królową Narni, urwał w pół zdania. Powiedział po prostu:

- Pani, wybacz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 21:18, 31 Sty 2010    Temat postu:

" Gdzie ta wiedźma ją zabrała?" - myślał Dorian, jadąc w wynajętej lektyce przez miasto. "- Wspominała coś o Domu Uciech..."
W końcu, po prawie pół dnia, spędzonym na błąkaniu się po mieście, odnalazł ten dom.
Wewnątrz dopytał się o Ellenai i usłyszał straszną wiadomość. Teraz nie pozostało mu wiele czasu - musi powiadomić towarzyszy o tym. Mag ukrył się za jedną z kotar, skąd orbitował na statek. Tam czekali już inni członkowie drużyny. Gdy Dorian objaśnił im wszystko, Maria powiedziała stanowczym głosem:
- Musimy ją odnaleźć! Jak najszybciej!
- Tak. Nie wiadomo, gdzie ją zabrali, na pewno nie została w Taszbaanie... Muszę pomyśleć! - Mag złapał się za skronie. - Hm.... Będę potrzebować mapy Kalormenu, kryształu, no i czegoś co jest związane z Ellenai, ale co...?
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pon 2:29, 01 Lut 2010    Temat postu:

Maria przyjęła Evrala do drużyny i wyciągnęła rękę, by się z nim przywitać. Elf wahał się chwilę, po czym padł na twarz i zaczął się jąkać. Soneę zatkało. Rozumiała, że to przyzwyczajenie z niewoli, ale przecież on był już wolny, a Maria nie była Tarkiiną. Tylko Królową Narnii, z podkreśleniem słowa "Narnia".
- Pani, wybacz.
- Evral? - zaczęła niepewnie Sonea. - Padać na twarz, nie jest narnijskim zwyczajem.
Przykucnęła przy nim i złapała go za rękę, by wstał. Zerknęła na Marię, wyglądała na lekko zakłopotaną. Co jak co, ale raczej przez te siedem lat władzy jej i Niriana, poddani jeśli już, to klękali, a nie padali przed nimi na twarz. Evral miał jakieś opory, żeby się podnieść, więc Sonea zrobiła to siłą. Nie było to najłatwiejsze - w końcu kawał chłopa z tego Evrala, ale się udało. Elf stanął na nogach z pochyloną głową. Sonea czekała, co będzie dalej, bo zapadła niezręczna cisza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 10:36, 01 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy Evral powstał, miał lekko spuszczoną głowę. Jąkanie się było oznaką słabości. Postanowił już nigdy więcej nie okazać słabości. Pomyślał o swojej ukochanej. Nadzieja, że ona może jeszcze żyć, pomogła mu. Ta nadzieja była jak kufel dobrego miodu wysokoprocentowego. Przypomniał sobie jej oczy. Nos. Usta. Była pięknością. Zaraz, zaraz... Była? Na pewno jest nadal pięknością. Poszukiwał jej przez całe swoje życie, które tak naprawdę stracił. Życie bez osób, które kochał, jest niczym. Bez swojego brata Jael'a i narzeczonej Sonei. Swoją drogą to dziwne. Sonea to rzadkie imię u Elfów. A obok niego stała Elfka o właśnie takim imieniu. Dlatego właśnie Evral zapamiętał elfkę, która teraz będzie jego towarzyszką podróży. Trochę go to tremowało, bo nie widział żadnego elfa od... sześćdziesięciu lat. Postanowił być silny.

- Witaj, pani - zabrzmiało to trochę sucho. Postanowił coś dodać.
- Witaj, Królowo Narni, o oczach jak gwiazdy lśniące na niebie i ustach czerwonych jak najczerwieńsza róża.

Evral czekał na reakcję kobiety, a także elfki, towarzyszki podróży.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 13:51, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Wasza Wysokość. Jestem zaszczycony móc Waszą Wysokość poznać osobiście. Ja... Proszę mi wybaczyć lekką niedyspozycję, nie spodziewałem się... - wysiekał elf, zacinając się nieco, przedtem padając przed nią na twarz.
Maria stała tak i nie wiedziała, co ma zrobić. Reakcja Evrala zaskoczyła ją bardzo i po chwili wyraz zakłopotania odmalował się na jej twarzy.
Sonea najwyraźniej to dostrzegła, bo po chwili zwróciła się do niego:
- Evral? Padać na twarz, nie jest narnijskim zwyczajem.
I widząc, że elf nie reaguje, podniosła go z wysiłkiem, a on stanął z opuszczoną głową, nieruchomy. Zapadła niezręczna cisza. Królowa już miała się odezwać, gdy znowu przemówił Evral:
- Witaj, pani - po czym dodał szybko: - Witaj, Królowo Narnii, o oczach jak gwiazdy lśniące na niebie i ustach czerwonych jak najczerwieńsza róża.
Marię zamurowało ostatecznie. Ostatkiem sił powstrzymała się od parsknięcia śmiechem i tylko uśmiechnęła się do Evrala, chcąc dodać mu otuchy i rozwiać jego onieśmielenie.
- Dziękuję za... miłe przywitanie - powiedziała radośnie, gdyż wesołość nie mogła jej jeszcze opuścić.
Wtem jednak do pomieszczenia weszła Ireth i Kinga, a zaraz za nią pojawił się Dorian.
- Sefona zabrała Justynę! - oświadczył od progu i dalej opowiedział im o wszystkim.
Uśmiech zniknął z twarzy Marii, ustępując zmartwieniu i smutkowi.
- Musimy ją jak najszybciej odnaleźć! - wyrzekła stanowczo.
- Tak. Nie wiadomo, gdzie ją zabrali, na pewno nie została w Taszbaanie... Muszę pomyśleć! - mag przerwał na chwilę. - Będę potrzebować mapy Kalormenu, kryształu, no i czegoś co jest związane z Ellenai, ale co...?
Zapadła grobowa cisza. W głowie królowej kotłowało się od myśli, wszyscy byli w nią wpatrzeni, jakby oczekiwali od niej jakiegoś rozwiązania.
"Może użyć rogu...?" - pomyślała, ale zaraz to odrzuciła.
- Myślę, że powinniśmy zacząć od tego Domu Uciech, który prowadzi Sefona, tak, żeby Dorian wkradł się tam jako klient i szukał Justyny, ale jeśli jej tam nie będzie... - zawiesiła głos. - Trzeba zapytać samej Sefony i zacząć szukać! - oświadczyła stanowczo.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Pon 13:53, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 19:19, 01 Lut 2010    Temat postu:

- Sefona wyruszyła na Samotne Wyspy, żeby uzupełnić braki w nałożnicach - oświadczył Dorian grobowym tonem. - Ale... w zasadzie, to mogę spróbować przywołać coś, co należało do Justyny... A co mi tam! Spróbuję przywołać Justynę! Soneo, będę potrzebował twojej pomocy. Ale na razie, muszę zebrać składniki wywaru... - to mówiąc, mag zniknął.
Powrót do góry
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Pon 20:35, 01 Lut 2010    Temat postu:

- No tak - mruknął Amos. - Pojawia się i znika, i nigdy nie wiadomo, z czym jeszcze wyskoczy. Ale z drugiej strony uratował prawie wszystkie dziewczyny, eeech... - dokończył, po czym zwrócił się do zebranych na pokładzie.
- Cudownie was tu widzieć, moje drogie. Wasz koszmar się skończył. Dorian nieźle to załatwił. Witaj Evralu, cieszę się, że jesteś z nami. Ta żmija Sefona zabrała Ellenai na Wyspy Samotne, tak? A czy nie wśród nich jest wyspa Ramandu z nożem Jadis? Więc może popłyniemy w tamtym kierunku, Dorian i tak nas znajdzie, a jednocześnie zbliżymy się do Ellenai. Co wy na to?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 20:59, 01 Lut 2010    Temat postu:

Podróż do nowego miejsca zamieszkania Ellenai trwała półtora dnia. Gdy dotarli do Tehiszbaanu, czarodziejka pomyślała, że nie jest ono takie wielkie jak Taszbaan, ale mimo wszystko podobało się jej bardziej, właśnie dlatego, że nie było tak monumentalne, a poza tym było tu o wiele więcej zieleni i ogrodów. Nowy pan Ellenai miał wielką rezydencję na południowym krańcu Tehiszbaanu.
Gdy pojawili się na dziedzińcu i cała karawana stanęła przed wejściem do domu, natychmiast podbiegło kilkudziesięciu niewolników, aby przytrzymać konie, rozładować towary, pomóc wysiąść swemu panu... Jeden z nich podszedł do wozu, na którym siedziała Ellenai. Gdy ją zobaczył, podniósł pytająco brwi, ale zaraz potem uśmiechnął się przyjaźnie i podał jej rękę, pomagając zsiąść z wozu. Gdy stanęła na ziemi, spostrzegła, że jej nowy pan też już wysiadł z lektyki. Skinął na nią, więc podeszła do niego a on gestem wskazał jej, aby weszła do domu. Na schodach pojawiła się służba. Ellenai przypomniała sobie podobną scenę, gdy przybyła do domu Korradina, ale teraz Tarkaan nie witał się z kimś szczególnie czule, doszła więc do wniosku, że albo nie ma rodziny, albo też ona nie przebywa tutaj. Wszyscy ludzi, którzy wylegli na schody, aby przywitać pana, należeli do służby. Chyba z 50 osób...
Tarkaan gestem wskazał Ellenai, żeby podążyła za nim. Z ganku weszli do holu, a stamtąd mężczyzna poprowadził czarodziejkę do jasnego pokoju, o dużych oknach przysłoniętych jedwabnymi, przejrzystymi zasłonami i posadzce zasłanej kobiercami i poduszkami. Usiadł na jednej z poduszek, i skinął na Ellenai, aby podeszła bliżej. Wykonała polecenie, ale nie odważyła się usiąść.
- Klęknij, niewolnico! - usłyszała polecenie.
Natychmiast więc padła na kolana i pochyliła pokornie głowę.
- Moja kuzynka mówiła mi, że masz na imię Ellenai - rzekł po chwili Tarkaan. - Czy mam cię tak nazywać? Ellenai?
- Takie jest moje imię, panie - odrzekła Ellenai cicho.
- A masz jakieś inne? - pytał Tarkaan.
- Czy nie podoba ci się Ellenai, panie?- spytała czarodziejka.
- Podoba mi się - odparł Tarkaan. - Jednak w moim domu niewolnicy otrzymują nowe imiona. Tak się na nich woła i pod takimi są znani. Ciebie nazwę … Jutrzenka. Ja jestem Reekan Tarkaan.
Przerwał na chwilę. Ellenai pamiętała, że niewolnica nie powinna odzywać się niepytana, więc milczała.
- W jakim jesteś wieku? - spytał dalej Tarkaan.
- Przeżyłam 32 wiosny - odparła Ellenai.
- Jesteś zdrowa? - pytał dalej.
- Nie chorowałam więcej ani częściej niż inni ludzie - odparła Ellenai trochę zdziwiona taką szczegółową indagacją.
- Masz rodzinę? Męża, dzieci?
- Nie - odparła Ellenai.
- A narzeczonego, rodziców, rodzeństwo?
- Nie, nie i tak - odparła Ellenai. - Mam trzech młodszych braci, ale oni mieszkają bardzo daleko stąd i straciłam z nimi kontakt.
- Czy w twojej rodzinie zdarzały się jakieś defekty fizyczne lub psychiczne? - pytał dalej mężczyzna.
Co to ma być, Inkwizycja, wywiad środowiskowy czy wywiad lekarski? Po co mu to?
- Nic mi o tym nie wiadomo - odparła.
Reekan uśmiechnął się.
- A zatem nie zrobiłem złego interesu – rzekł.- Kupiłem cię, bo potrzebowałem nałożnicy, która by mnie ogrzewała w chłodne noce a jednocześnie potrzebowałem kobiety, która rodziłaby mi dzieci. Mam nadzieję, że jesteś płodna.
Ellenai na chwilę zatkało. Spodziewała się, że będzie musiała służyć mu ciałem, ale rodzić dzieci?
- A twoja żona, panie? - spytała. - Czy ona nie może mieć dzieci?
- Nie mam żony - odparł Tarkaan. - Miałem, lecz 5 wiosen temu zmarła przy porodzie. Nie chcę się żenić po raz wtóry, ale chcę mieć dzieci. Ty jesteś młoda, zdrowa i silna. Mam nadzieję, że urodzisz mi całą gromadkę!
Uśmiechnął się znacząco.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 18:34, 15 Kwi 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Wto 13:25, 02 Lut 2010    Temat postu:

Nim Sonea zdążyła odpowiedzieć Dorianowi, ten zniknął. Potem Amos zabrał głos.
- Nie sądze, Amosie, żeby Sefona zabrała Justynę na Samotne Wyspy. To dla jej Domu byłaby zbyt wielka strata. Tfu ! Proponuję, żebyśmy poczekali na Doriana. Może uda się ją sprowadzić magią [/b]- zaczęła elfka. - Chociaż wolałabym ją tylko 'magicznie' zlokalizować. I tak już chyba wystarczająco naruszyliśmy Kodeks Magii... Bynajmniej dziwi mnie to, że ta żmija ją sprzedała. To na pewno nie był nikt obcy. No i nikt kto mieszka w Taszbaanie... - Sonea spojrzała po twarzach towarzyszy. - Tak wnioskuję.
Nagle pojawił się Dorian, kilka osób się wzdrygnęło.
- Masz coś ? Jeśli tak, to jak już wspomniałam wcześniej lepiej będzie ją tylko zlokalizować...Kodeks Magii. - dodała po chwili. Wszyscy teraz wpatrywali się w maga z wyczekiwaniem.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Wto 13:25, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 20:31, 02 Lut 2010    Temat postu:

Czarodziejka stała jak zamurowana. Oczekiwania Tarkaana wobec niej były nie do pojęcia! Ma być… maszynką do rodzenia dzieci? Spodziewała się, że kupuje ją jako nałożnicę i z tą myślą zdążyła się pogodzić, ale coś takiego?
Lecz przecież nie może się sprzeciwić! Jest niewolnicą, nie ma żadnych praw! "Aslanie, ulituj się!” błagała w duchu.” Ja nie chcę rodzić jego dzieci! Błagam, nie każ mi!"
- Panie - zaczęła, zapominając o tym, że niewolnica nie powinna odzywać się pierwsza. - Czemu właśnie ja? Masz na pewno mnóstwo niewolnic, które poczytałaby sobie za zaszczyt urodzenie twojego dziecka.., Czemu wybrałeś mnie?
- Bo jesteś doświadczona - brzmiała odpowiedź. - Inne niewolnice... - machnął ręką - cały dzień pracują, więc wieczorem są zbyt zmęczone, aby mieć jeszcze siły na miłosne igraszki. Ty, jako nałożnica, nie będziesz pracować. A raczej inaczej: pracować będziesz tylko w nocy i tylko przy mnie - znów znacząco sie uśmiechnął. - Dostaniesz odpowiednie szaty, biżuterię i wszystko, co potrzeba, byś mogła wzbudzać moje pożądanie. Twoim zadaniem będzie takie dbanie o swą urodę, aby moje zainteresowanie tobą nigdy nie przeminęło.
Na kły Aslana! Czyż nigdy nie będzie końca tym upokorzeniom? Teraz została zredukowana do roli lalki, która ma zawsze pięknie wyglądać i zawsze być chętna! Może być coś gorszego?
- Oczywiście, prócz rodzenia moich dzieci, musisz również mnie zadowalać w łożu - ciągnął Reekan. - Od razu ci zapowiadam, Jutrzenko. Chcę kobiety aktywnej, dynamicznej, a nie beznamiętnej i bezwładnej kłody, która pozwala się nad sobą pastwić. Chcę mieć w łóżku partnerkę, nie lalkę, zrozumiano?
A zatem nie będzie się mogła uciekać do swych sztuczek wyuczonych w Domu Uciech. Będzie musiała uczyć się nowych.
- Tak, panie – odparła pokornie.
- Jeśli mnie nie zadowolisz w łóżku, pozbędę się ciebie. To też zrozumiałaś?
- Tak, zrozumiałam, panie - odrzekła Ellenai. Nie wiedziała dokładnie, co miał na myśli, mówiąc "pozbędę się ciebie" ale ton wskazywał na to, że nie byłoby to nic przyjemnego... Znów będzie musiała poddać się woli Aslana…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Śro 20:43, 03 Lut 2010    Temat postu:

No przepraszam bardzo. Za opóźnienie.

- Mam! - Oznajmił mag, trzymając w górze jakiś pierścionek. - Należy do Ellenai, więc uda mi się ją łatwiej wytropić, bo osoby bez magii trudno odnaleźć.
Mag wyjął również z kieszeni jakiś kryształ, w kształcie stożka, u podstawy którego, zamocowana była srebrna obręcz, a do niej przytwierdzony łańcuszek.
Ametyst ma niezłą moc. Soneo, możesz na każdym z rogów tego oto stołu - Dorian machnął ręką, a prostokątny, dębowy stół pojawił się przed nimi - umieścić esencję żywiołów? To pomoże mi w utworzeniu mapy Kalormenu.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Czw 16:22, 04 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 8:14, 04 Lut 2010    Temat postu:

Kinga przyglądała się poszukiwaniom z daleka. Martwiła się o Ellenai, jednak nie znała jej tak dobrze jak pozostali. Pozostawało jej więc tylko stać z boku i dziwić się temu co robili.
- Kadme i Ellenai. One zostały... - pomyślała z żalem.
Czuła, że to jej wina, gdyby Dorian jej nie ratował, może udałoby mu się wcześniej uwolnić Ellenai.
Starała się jednak, by jej wyraz twarzy nie zdradzał poczucia winy, bo wiedziała też iż było to trochę irracjonalne. Każdy przecieź mógł tak pomyśleć, spośród uratowanych. Byli przecież jej dawnymi i najlepszymi przyjaciółmi, a Kinga podejrzewała iż też czuli niepokój o Ellenai.
- Trzeba tylko czekać... - pomyślała, wracając do obserwacji wydarzeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 10:12, 04 Lut 2010    Temat postu:

Wkrótce rzeczywiście dostała nowe szaty z atłasu, aksamitu, jedwabiu, altembasu i złotogłowiu, w przeróżnych kolorach, choć Ellenai czy też Jutrzenka najchętniej wybierała biały, był to bowiem (oprócz wszelkich odcieni błękitu) jej ulubiony kolor. Dostała trzewiki z miękkiej koźlęej skóry, safianu i złotogłowiu. Dostała od Tarkaana szkatułki z kompletami klejnotów("Aby twoja uroda jaśniała pełną krasą!" oświadczył. )Do kompletu należały: diadem, kolczyki, naszyjnik lub kolia, bransolety i pierścienie. Były ze złota i srebra z wszelkimi drogimi kamieniami, jakie tylko istniały.
Ktoś, kto obserwowałby ją z boku, mógłby pomyśleć, że jest córką, siostrą lub żoną Tarkaana, tak dostojnie i władczo wyglądała w nowych sukniach przystrojona klejnotami. Dopiero gdyby ktoś przyjrzał jej się dłużej i dokładniej, zapewne dostrzegłby, że jej pogodna mina jest wymuszona a w oczach widać ból. Ellenai starała się byc silna i w obecności innych nie pokazać uczuć... ale bezgranicznie tęskniła. Tęskniła za wolnością. Tęskniła za Narnią i Aurorą. Tęskniła też za przyjaciółmi. Zastanawiała się, co mogło się stać, że po nią nie wócili. Czyżby stało im się coś złego? A może zdecydowali, że już dość kłopotów im sprawiła, i postanowili , że nie będa jej dłużej szukać? Może postanowili odnaleźć Aurorę sami a ją na zawsze pozostawić w niewoli?
Były to zapewne myśli krzywdzące resztę drużyny, ale udręczone serce Ellenai dpouszczało do siebie i takie myśli w chwilach zwątpienia. Na takie chwile, momenty smutku i żalu pozwalała sobie tylko w chwilach samotności. Tego jej nie brakowało. Wiekszość czasu była sama, bo Tarkaan "dotrzymywał jej towarzystwa" właściwie tylko nocami, a innych niewolników właściwie nie znała. Miała nadzieję, że po jakimś czasie zaprzyjaźni się z nimi, w każdym razie z niektórymi, lecz na razie była sama. Niewolnicy specjalnie do niej nie lgnęli, wiedzieli, że nie jest zwykłą niewolnicą a jej obowiażki są nieco inne...
Tak, ona swe obowiązki wykonywała wyłącznie nocą. Były to noce dość wyczerpujące. Po takiej nocy, w czasie której spełniała zachcianki swego pana, w dzień czuła się zmęczona. Tarkaan nie dawał jej w nocy zbyt wiele wypoczynku i często musiała swe nocne wysiłki odyspiać w dzień. Na szczęście mogła to robić, nikt jej tego nie zabraniał.
Gdy było jej szczególnie ciężko, także rankiem, uciekała do swego ulubionego miejsca, do ogrodu. Tam, w cieniu drzwi i pośród zapachu kwiatów leczyła swą duszę. Ogród ten był dla niej namiastką Narnii.
Gdyby ktoś chciał ją zobaczyć, zwyczajnie czy w wizji, zobaczyłby ją zapewne właśnie w ogrodzie, przechadzającą się po nim, wdychającą zapach kwiatów, wsłuchującą się w śpiew ptaków. Ponieważ nikt jej nie towarzyszył, mogła sobie pozwolić na smutek, toteż ten ktoś zobaczyłby głęboki smutek na jej twarzy i niewysłowioną tęsknotę w oczach....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 11 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island