Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 15:18, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
W tej samej chwili Justyna zauważyła księcia Niriana. Zobaczyła też, że Lasenne kieruje strzałę właśnie w jego kierunku. Pierwsze, co przyszło jej na myśl, to podbić ramię Lasenne, żeby strzała nie trafiła króla. Ale za taki uczynek... wolała nie myśleć, co by mogło ją spotkać. Ale co zrobić, żeby Lasenne nie wystrzeliła? Prosząc w myślach konia o wybaczenie za to, co musiała zrobić, uszczypnęła go w szyję. Biedne zwierzę zarżało z bólu i stanęło dęba. Justynie udało się jakoś utrzymać na jego grzbiecie, ale zamieszanie zrobiło swoje: Lasenne odwróciła głowę i opuściła łuk. Justyna z trudem opanowała konia, jedocześnie wrzeszcząc do księcia:
- Uciekaj! Kryj się!
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 20:12, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Risate
Pasowany na Rycerza

Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Wto 19:46, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Estera nie odpowiedziała Justynie. Podeszła do Oro, która była zbyt zajęta tym, co się dzieje, by zwrócić uwagę na swoją niewolnicę. Nagle wezyr rozporządził, by dać niewolnikom jakieś konie. Wyznaczył Riliana. Wszyscy słudzy ustawili się w kolejce. Na końcu stanęli Ireth, Estera i Justyna. Mag powiedział, że pod siodłami jest coś i ostrzegał, żeby nikt tego nie zauważył. Rozbrzmiał róg myśliwski i okrzyki Tarkaanów. Polowanie się rozpoczęło. Wszyscy ruszyli w stronę lasu. Im dalej się w niego zagłębiali, tym Estera bardziej czuła, że jest bliżej domu. Zagłębili się gdzieś w cień. Elfka postanowiła zajrzeć pod siodło. I było tam to, co chciała ujrzeć i użyć. Łuk i kołczan ze strzałami. "Rilian, jesteś genialny!" pomyślała, patrząc na przyjaciela. Coś poruszało się w gęstwinie. Esti od razu rozpoznała ten tętent kopyt. Tętent kopyt narnijskich centaurów i faunów. To był teraz najukochańszy ze dźwięków. Nagle psy zaczęły ujadać, a Tarkaanowie coś wykrzykiwać. Ku jej rozpaczy wszystkie łuki zwróciły się w stronę, gdzie widziała Narnijczyków. Świst cięciw i chmara strzał w powietrzu. Oro napięła swój łuk, co nie bardzo dziwiło Ester. Lecz swój łuk napięła także Lasenne. I z tego, co zdążyła zarejestrować elfka, celowała ona w... człowieka. "O nie! To na pewno książę!" przemknęło jej przez myśl. Nagle koń czarodziejki stanął dęba. Lan odwróciła się i opuściła łuk. Justyna opanowała konia, na szczęście nie spadła. Chyba żadna strzała nie trafiła. Zaczął się pościg. Tarkaanowie i Tarkiiny wyrwali do przodu. Słudzy na swoich szkapach pozostawali lekko w tyle. Estera z chęcią wyjęła by teraz swoją broń i zrobiła, co mogła, by uciec wraz z towarzyszami. Ale nie mogła tego zrobić. Męczyło ją jeszcze jedno pytanie "Co z Traq? " Ester wyrównała do Justyny i Riliana. Spojrzała na nich pytającym wzrokiem. Przecież teoretycznie nie mieli żadnego planu. Po chwili do nich wyrównały Maria i Ireth. Poleciały kolejne strzały.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 19:47, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Maria była przerażona, kiedy zobaczyła, jak Lasenne podnosi swój łuk, aby wystrzelić w księcia. Przez chwilę chciała... coś zrobić, cokolwiek, żeby powstrzymać Tarkiinę, żeby Nirian był bezpieczny. Nie wiedziała jednak, co. Pod palcami poczuła cięciwę ukrytego łuku... Zauważyła jednak, że Justyna, która była najbliżej Lasenne, uszczypnęła swojego konia, a on stanął dęba i Tarkiina opuściła broń. Księżniczka krzyknęła, bo wciąż bała się, że łuk przez przypadek wystrzeli, ale nic takiego na szczęście się nie stało.
"Na Aslana, całe szczęście, że nic mu się nie stało!" pomyślała i poczuła, że robi jej się słabo, w nagłym przypływie ulgi. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że Lia patrzy na nią morderczym wzrokiem. Maria skuliła się. Jeśli teraz Tarkiinie przyjdzie na myśl, żeby ją wychłostać, czy uderzyć, Nirian zapewne wyskoczy z zarośli i znów narazi się na niebezpieczeństwo. Pozostało jej tylko czekać na to, co nastąpi i modlić się w duchu, żeby książę siedział w ukryciu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 20:22, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wszystko stało się błyskawicznie - ujadanie psów, komenda, świst strzał. Teraz wszyscy brali udział w gonitwie; gonitwie za zwierzyną; zwierzyną, którą byli Narnijczycy. Wśród gęstwiny lasu co rusz przemykał jakiś cień, dookoła było słuchać tętent kopyt. Tarkaanowie jechali przodem, wypuszczając strzały w poboczne zarośla. W końcu wyjechali na polanę. Miała około ćwierć mili szerokości i tyle samo długości. Przez środek ukwieconej polany płynął strumyk. Grupka myśliwych wraz ze sługami zebrała się na jej środku, ponieważ dookoła było słychać odgłosy kopyt i szczęk oręża. W końcu nastała cisza, prawdziwie grobowa cisza. Coś poruszyło się w zaroślach naprzeciw nich. A po chwili z lasu zaczęli wyłaniać się Narnijczycy. Były tam centaury, fauny, duchy drzew i wód, trochę mówiących zwierząt i parę karłów. Może nie było ich tylu, ilu powinna liczyć armia, ale wystarczająco, aby zdołali okrążyć polanę i złapać myśliwych w pułapkę. Krąg zawężał się, aż w końcu myśliwych dzieliły tylko metry od partyzantów. W miejscu, gdzie stały centaury, pozostało coś na kształt wejścia. Po chwili tamtędy, zaczęła się do nich zbliżać postać w srebrnej zbroi, z wymalowanym nań czerwonym lwem...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 20:50, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy Maria zobaczyła księcia, który wbiegł w narnijskiej zbroi na polanę, odczuła dwie rzeczy. Pierwszą był nagły przypływ otuchy, bo czerwony lew lśnił na jego zbroi i wlał w jej serce nadzieję, ale druga przysłoniła całą resztę. Był to ogromny strach. Strach, że coś mu się stanie, albo co gorsza, wpadnie w łapy tej okrutnej żmii, Oro. Księżniczka zacisnęła pięści, zagryzła wargę.
Pierwszy szyk Narnijczyków już wdzierał się między myśliwych, a ci w oszołomieniu zaczęli wycofywać się do tyłu. Nagle powietrze rozdarł przenikliwy pisk Oro:
- Tam jest mój niewolnik! Mój niewolnik! Nie pozwólcie, żeby go skrzywdzono! Przestańcie strzelać!
Maria poczuła, jak robi jej się słabo, ale opanowała się i wpiła się palcami w swojego kucyka, wpatrując się w księcia. Chciała wrzasnąć, żeby go ostrzec, chciała dać mu znać, żeby uciekł... Z jej oczu pociekły łzy. W końcu nie wytrzymała, wyjechała na swoim kucu do przodu i krzyknęła z całych sił:
- Nirian! Nirian! Uciekaj! Wycofaj się, Nirian, błagam!
A potem poczuła na sobie wzrok wszystkich Tarkaanów i Tarkiin, a serce zamarło jej w piersi.
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 20:51, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 20:59, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Książę zdołał krzyknąć tylko:
- Maria? - i musiał uskoczyć przed szablą jednego z Tarkaanów. Rozpoczęła się bitwa. Tarkaanowie nie mieli szans, a jednak walczyli z dziwną pewnością siebie. Niewolnicy, korzystając z okazji, przedostawali się przez krąg walczących i wymykali się w gęstwinę. Przyjaciele również zostali poprowadzeni przez księcia kawałek od pola bitwy. W pewnej chwili podleciał orzeł:
- Panie, zbliżają się! Oddziały na pomoc Kalormeńczykom, przynajmniej dwustu ludzi - konnica i piechota - powiedział zdyszanym głosem, a książę wydał tylko pomruk niezadowolenia. Szykowała się bitwa i to większa, bitwa o wolność...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 21:19, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Co TO miało być?! - wycedziła Lia.
Maria nie wiedziała, co odpowiedzieć, nie wiedziała, jak się ma zachować. Poczuła na sobie piorunujący wzrok Oro. Dałaby głowę, że Tarkiina jest zazdrosna! I dobrze jej tak. Księżniczka poczuła lekką satysfakcję, ale zaraz wszystko przysłonił strach, bo Lia zaczęła się niecierpliwić:
- Co TO miało być?! - powtórzyła.
Maria siedziała na swoim kucu sztywno i mocno trzymała się jego uzdy. Chciała zniknąć, zapaść się pod ziemię, umrzeć... W końcu stwierdziła, że musi coś powiedzieć, nie mogła tego tak zostawić.
- Ostrzeżenie, pani - rzekła niepewnie.
- Ostrzeżenie? - zachłysnęła się Lia. - Dla kogo, na Tasza?!
- Dla... - księżniczka zakrztusiła się. Chciała powiedzieć "dla Niriana", ale pomyślała, że Tarkiina mogłaby zacząć się dopytywać. Drugą rzeczą było "dla księcia", ale doskonale pamiętała, że Nirian wcale nie chciał zdradzać swojej tożsamości. Pozostawało jej tylko czekać tak, ze wzrokiem wbitym w ziemię, na to, co nastąpi. Z każdą minutą czuła się coraz gorzej, a bitewny zgiełk oddalał się coraz bardziej...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 21:41, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
- Osiągnęliśmy połowę celu naszej bitwy - powiedział książę - a mianowicie - odbiliśmy was.Teraz dam sygnał do odwrotu i może jakoś uda nam się uciec w bardziej gęste lasy...
Wtedy odezwał się Rilian:
- Nie, książę, a raczej królu. Wy musicie uciekać a my zatrzymamy Kalormeńczyków, nie wiem jak, ale jakoś zdołamy - zsiadł z konia i wyjął spod kapy trzy miecze i dwa łuki. Inni zrobili to samo. Oddali oręż trzem faunom pełniącym osobistą straż króla.
- A teraz, gdy my wsiądziemy na konie, daj sygnał do odwrotu - dodał Rilian a król postąpił tak, jak poradził mu mag. Przyjaciele pożegnali go smutnym wzrokiem i ruszyli szybko w stronę właścicieli. Narnijczycy szybko zniknęli w lesie, ale wezyr dojrzał, gdzie ucieka ranny jeleń.
- Za nim! - krzyknął. - Musimy coś przywieźć z polowania! - kopnął swego konia tak, że ten z miejsca ruszył pędem w zarośla.
Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Wto 21:42, 25 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Risate
Pasowany na Rycerza

Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Wto 23:29, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Gonitwa trwała. Potem Kalormeńczycy dotarli na polanę. Ze wszystkich stron zaczęli wyłaniać się Narnijczycy i... Nirian. Rozpoczęła się bitwa. Bitwa o wolność. Książę zaprowadził przyjaciół kawałek dalej. Z dala od bitwy, by móc spokojnie wszystko wyjaśnić. Towarzysze postanowili wrócić. Każdy z nich wyjął łuk lub miecz schowany pod siodłem. '"Już nie mogłam doczekać się tej chwili. Niedługo będziemy wolni"pomyślała Estera. Wsiedli na swoje konie i ruszyli w stronę Tarkaanów. Książę dał sygnał do odwrotu. Narnijczycy wkrótce zniknęli im z oczu. Teraz rozpoczęło się polowanie na rannego, narnijskiego jelenia. "O nie! Nie dam skrzywidzić tego biednego zwierzęcia. Nigdy! Trzeba ich powstrzymać" pomyslała elfka. Wszyscy ruszyli za wezyrem, w stronę, w którą uciekło zwierzę. Gonitwa trwała. Strzały Tarkaanów chybiły. Jeleń nie miał siły, by uciekać dalej. Został otoczony przez żądnych jego krwi Kalormeńczyków.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 7:42, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Gdy Nirian zdołał ich odbić, Justyna nie mogła uwierzyć w to szczęście. To nie może być prawdziwe! Po tak długiej niewoli... wolność? To niemożliwe! Jednocześnie bardzo bała się o króla - był przecież tak ważny dla Narnii! Gdy go zobaczyła w srebrnej zbroi z czerwonym lwem na piersiach, przyszli jej na myśl wszyscy wielcy królowie Narnii i pomyślała, że jest ich godnym następcą! Tak, jest godzien, żeby zasiąść na tronie Piotra Wielkiego!
Nie miała więc żadnych wątpliwości, że muszą go ochronić, gdy zaczęły się zbliżać posiłki. Muszą mu dać czas, żeby zdążył z innymi skryć się w lesie, a więc oni muszą powstrzymać pogoń. Muszą więc wrócić do swoich Tarkaanów. Było tyle zamieszania, tylu niewolników uciekło, że nikt pewnie nie zauważył, iż i ich nie ma. Teraz muszą wrócić. Zawsze można powiedzieć, że ukryli się w lesie przed bitwą...
Ledwie dotarli do skraju polany, dojrzała ich Oro:
- Tam, tam są! - wykrzyknęła piskliwie, wskazując ręką.
- Nie, to tylko nasi niewolnicy - machnęła ręką Lasenne. - Gdzieście byli, na niezwyciężonego Tasza? - zapytała gniewnie.
- Skryliśmy się w lesie, żeby przeczekać bitwę, pani - odrzekła w imieniu wszystkich Justyna, pokornie, bo czuła, że jej pani jest naprawdę w złym nastroju.
- A nie przyszło wam do głowy, że powinniście nas bronić? Nawet własnym życiem, jeśli trzeba!
Czarodziejka gorączkowo myślała, jakby tu wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji:
- Ależ, pani, jak mieliśmy was bronić? Wszak nam nie wolno nosić broni! Czym mieliśmy walczyć, gołymi pięściami przeciw mieczom?Lasenne nie znalazła argumentu. Ufff, udało się! Justyna odetchnęła z ulgą.
W tej samej chwili wezyr krzyknął, że widzi jelenia. Wszystkich znów porwała gorączka polowania. Nie udało im się upolować jednej zwierzyny, to przynajmniej powrócą z drugą! Nie trwało długo, a zdołali okrążyć jelenia. Był to wspaniały rogacz, z pięknym porożem. Cieżko dyszał, zmęczony długą ucieczką. Wygladało na to, że wie, iż jest stracony... I wtedy Justyna przez chwilę myślała, że śni, bo jeleń odezwał się ludzkim głosem:
- Proszę, nie zabijajcie mnie. Jestem jeszcze młody... Zapewniam, że moje mięso nie będzie wam smakować...
Na Grzywę Aslana! To mówiący jeleń! Dopóki go nie usłyszała, czarodziejka zgadzała się na to, że Kalormeńczycy go zabiją! To przecież było polowanie, więc zwyczajna rzecz... Ale teraz... To mówiące zwierzę, nie zwykły jeleń! Jego nie wolno zabijać! Z przerażeniem jednak zobaczyła, że zarówno Korradin, jak i inni celują w jelenia. Ich twarze rozjaśniała krwiożercza nadzieja. Jeszcze chwila i ...
- O nie! - wykrzyknęła Justyna, zeskoczyła z konia, i nie zważając na konsekwencje, podbiegła do jelenia. Objęła zdumione zwierzę za szyję i spojrzała na Tarkaanów.
- Nie dam wam go zabić! - przemówiła nadspodziewanie mocnym głosem, zupełnie innym od pokornego tonu, jakim przemawiała w trakcie ostanich miesięcy. Był to głos mocniejszy nawet od tego, jakim przeciwstawiła się Oro. To był głos dawnej, potężnej czarodziejki.
- Nie pozwolę wam zabić mówiącego jelenia! - ciągnęła dalej. - Będę go bronić, nawet za cenę mego życia! Nie opuszczę go! Jeśli chcecie go zabić, wpierw musicie zabić mnie! - przytuliła się do szyi jelonka, lekko gładząc go po karku. Po chwili znów spojrzała na Tarkaanów. Podobnie zdumionych ludzi nie widziała jeszcze nigdy w życiu! Wyglądali tak, jakby odkryli, że cały świat stanął nagle do góry nogami i na dodatek wywrócił się jeszcze na drugą stronę! Wyraźnie nie wiedzieli, co począć! Czy ta niewolnica postradała zmysły? Nie wie, co jej grozi?
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 20:27, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nat
Gość
|
Wysłany: Śro 9:13, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
"Zabiją ją!" pomyślała z przerażeniem Ireth. - "Co ona robi?!"Tarkaanowie wyglądali na baaardzo zagniewanych.
- Nie mamy nic do stracenia... - szepnęła do siebie i podeszła do Justyny.
- Nie możecie! On ma uczucia, on przecież myśli, jak my wszyscy!! - krzyknęła i dodała, patrząc na Tarkaanów:
- No, może nie jak wszyscy, jak patrzę na niektórych, to mam wątpliwości... Zostawcie go!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Śro 9:23, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Po krótkiej pogoni Tarkaanom udało się dogonić i okrążyć jelenia. Nagle jeleń przemówił. Zwykłego owszem, ale mówiącego zabić nie można! Do jelenia podeszła Justyna i zasłoniła go własnym ciałem, po chwili dołączyła do niej Ireth. "Co ja robię? Muszę im pomóc!"pomyślał mag. Zeskoczył z konia, podszedł do przyjaciół i odwrócił się przodem do Tarkaanów. Nie wiadomo skąd wyciągnął miecz, stanął w pozycji obronnej i powiedział :
- Jeśli chcecie coś im zrobić, to najpierw musicie przejść obok mnie! - zakończył i popatrzył na Tarkaanów gniewnym wzrokiem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Śro 12:00, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Maria nie wiedziała, co ma zrobić. Siedziała sztywno na swoim kucu i patrzyła z przerażeniem na przyjaciół. W końcu stwierdziła, że nie może tak dłużej stać i patrzeć na to wszystko obojętnie. W końcu była księżniczką Narnii... Zsiadła z kucyka i podeszła do towarzyszy.
- Zgadzam się z wami, przyjaciele - powiedziała głośno, tak, aby każdy ją usłyszał. - Nie możecie zabić mówiącego zwierzęcia! Ja wam nie pozwolę! - zakończyła, rzucając wyzywające spojrzenie Tarkaanom i Tarkiinom, którzy stali tak, osłupieli, z otwartymi ustami i nie wiedzieli, co zrobić.
Lia aż się zachłysnęła z wściekłości na te słowa, już miała coś powiedzieć, ale zdobyła się tylko na ciche prychnięcie, bo zauważyła w oczach Marii niebezpieczny błysk.
- Dość polowań na mówiące zwierzęta z Narnii - wyrzekła księżniczka niesamowicie spokojnym głosem. - Jeśli chcecie polować, to na WASZĄ tępą zwierzynę - zakończyła. Teraz pozostawało jej tylko czekać na to, co nastąpi.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Risate
Pasowany na Rycerza

Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Śro 13:07, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jeleń został okrążony. Justyna podeszła do niego, aby go bronić. Potem Rilian, Ireth i Maria. Estera też nie została obojętna. Zobaczyła, że Ril wyjął miecz. Więc ona także wzięła swój łuk. Zsiadła z konia. I podeszła do swoich przyjaciół. Oro otworzyła usta ze zdumienia. Była pewna, że elfka nie ruszy się z miejsca.
- Co ty...? Wracaj tu! - zdobyła się tylko na tyle. Ester przeszyła ją lodowatym wzrokiem. Złotowłosą dziewczynę zatkało.
- Nie pozwolę na to, by wasze ręce zostały splamione krwią mojego, naszego rodaka. Zostawcie tego narnijskiego jelenia w spokoju. Jeśli chcecie go dostać w swoje łapska, to po moim trupie! - powiedziała Esti stanowczym głosem. Gdy mówiła, patrzyła na Tarkaanów przeszywającym wzrokiem. Estera była naprawdę wściekła. Jej oczy płonęły. Podeszła do jelonka i powiedziała do niego.
- Nie bój się. Póki my tu jesteśmy, jesteś bezpieczny. Nie pozwolimy cię skrzywdzić - i uśmiechnęła się. Tarkaanowie stali jak wryci.
Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Śro 13:08, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Śro 13:35, 26 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Justyna stała przytulona do jedwabistej szyi zwierzęcia, uspokajająco go głaszcząc. Wokół niej stali wszyscy poszukiwacze. Tarkaanowie i Tarkiiny oraz inni niewonicy gapili się na nich, jakby byli niecodziennym widowiskiem. I rzeczywiście... Niewolnicy tak otwarcie się sprzeciwiający? To nie codziennie się widzi!
- To wy Narnijczycy? - spytał ze zdziwieniem jeleń.
- Tak - skinęła głową Justyna. Nie widziała sensu wdawać się teraz w skomplikowane tłumaczenia.
Wreszcie osłupienie Tarkaanów zaczęło mijać. Piewsza ocknęła się Lasenne.
- Justyno! - zabrzmiał jej głos. - Czy to naprawdę ty? Nie poznaję cię! Ty, zawsze taka posłuszna i pokorna... Teraz jesteś zupełnie inna! Co się stało? Co cię tak zmieniło. Jakiś szejtan?
- Raczej Tasz - mruknęła Justyna, a głośno dodała:
- Nigdy dotąd nikt nie próbował zabić mojego ziomka. Muszę bronić mego rodaka!
Zapomniała nawet dodać "pani"!
Lasenne na chwilę umilkła, a po chwili znowu się odezwała:
- Czy wiesz, że to, co przed chwilą uczyniłaś, zakrawa na zdradę? A czy wiesz, że tak otwarte przeciwstawienie się swojemu właścicicielowi karane jest śmiercią?
Justyna zadrżała, ale przytuliła się jeszcze mocniej do zwierzątka.
- Nigdy cię nie zdradziłam. Ale zrobisz, co uważasz, pani - odrzekła cicho. - Ale ja stąd nie odejdę!
- Lan! - rozległ się przenikliwy głos Oro. - Każ ją zabić. Dla przykładu!
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pon 20:36, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|