Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Risate
Pasowany na Rycerza

Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Nie 11:09, 01 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Estera usłyszała, jak ktoś podąża za nią po schodach. To była Justyna.
- Tak, tak. Mam dziwne przeczucie, że jest na górze. Pani w Zielonej Sukni... tak też myślałam. Skoro tak, to trzeba się pośpieszyć. A tak... Jadis mamuśką... dobre - uśmiechnęła się pod nosem.
Czarodziejki były już na krańcu schodów. Zaczęły iść korytarzem. Ostrożnie zajrzały za zakręt i spostrzegły, że koło drzwi stoją jakieś dwa monstra. Elfka zrobiła się niewidzialna i zaszła jednego stwora od tyłu. Wykonała kilka ruchów, palcami dotykając jego pleców. I nagle strażnik zesztywniał i upadł na ziemię jak kłoda. Wtedy drugi, zdezorientowany, podszedł do niego, by sprawdzić, co się dzieje. Nie zauważył Justyny, która ogłuszyła go jakimś zaklęciem. Obie się uśmiechnęły. Zza wielkich drzwi dobiegł je głos kobiety. I był to najsłodszy głos na świecie. Przy tym śpiewaczki operowe mogły się schować w najciemniejszy kąt. Cudownemu głosowi towarzyszyła kojąca muzyka harfy, tak piękna, że aż oczarowywała. Ale dziewczyny nie dały się zwieść.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 15:18, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Maria opadła ciężko na ziemię, obejmując dłonią zesztywniałe palce. Ile godzin już tak pracowali? Przez to wszystko straciła poczucie czasu.
Księżniczka smętnym wzrokiem spojrzała na cegłę i spore wgłębienie w zespoleniu.
- Całkiem nieźle - powiedziała na głos. - Jeśli będziemy pracować w takim tempie, to wolność już niedługo!
Nirian uśmiechnął się słabo w odpowiedzi.
Teraz przyszła kolej na Ireth i Evanlyn, więc dziewczęta już klęczały przy ścianie i dłubały.
Marię ogarnęło okropne zmęczenie. Aż dziwne, że taka praca potrafi tak dać w kość!
Księżniczka wygrzebała z tobołka podarowanego przez Justynę kawałek chleba, żeby się posilić. Jutro czeka ich wbrew pozorom ciężki dzień...
Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Pon 15:18, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amos
Administrator

Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii
|
Wysłany: Pon 18:02, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Wolność i walka... - rozmarzył się na głos Amos. Ale szybko wrócił do rzeczywistości.
- Mogę wam jakoś pomóc? Może podrapię trochę tą ścianę?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Pon 18:20, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Zielona Pani, bo tak kazała się nazywać, wiodła maga siecią korytarzy, ku górze. W końcu doszli do wielkiej sali, na końcu korytarza. Lodowe ściany przyozdobione były zielonymi tkaninami, podłogi wyłożone zielonymi dywanami, a sufit był tak cienki, że doskonale było widać niebo. Kto tylko tu przebywał, czuł się jak na jakiejś polanie. W środku pokoju stała lodowa fontanna. Woda chlupotała milutko. Córka Jadis kazała Dorianowi usiąść na jednym z foteli, przy oknie. Musnęła ręką jego twarz i podeszła do małej szkatułki stojącej na czymś, co przypominało kominek, ale nie płonął tam ogień. Wyjęła małą szmaragdową buteleczkę. Podeszła do fontanny. Wlała tam trzy krople. Woda zmieniła kolor na krwistoczerwony. Sięgnęła ręką w toń i wyciągnęła coś, co szybko schowała za plecami. Podeszła do maga, nachyliła się nad nim i... wbiła mu sztylet dokładnie w serce. Magowi powróciła świadomość umysłu i poczuł, jak najpierw opuszcza go jego magia a potem energia życiowa. Gdy wszystko zabrała, czarownica wyjęła sztylet a ciało maga zepchnęła z fotela. Wyszła z komnaty i zawołała dwóch orków, aby posprzątali. Gdy usunęli ciało, Zielona Pani wróciła do komnaty i zajęła się przeglądaniem jakichś pergaminów. Nie zauważyła, że po ścianach komnaty przesuwa się bezkształtny cień...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pon 19:18, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Justyna położyła palec na ustach i obie cichutko uchyliły drzwi. Pani w Zielonej Sukni siedziała przy kominku, grała na harfie i śpiewała. Oprócz niej w pokoju nie było nikogo. Dziewczyny, pewne, że zastaną w nim Rila, były tym zdziwione. Pani nie wiedziała, że ktoś ją podsłuchuje, więc jej pieśń nie była nacechowana magią, lecz i tak była przepiękna. Można by było jej słuchać godzinami...
Lecz obie dziewczyny nie przyszły tu na koncert, lecz aby odszukać maga. W pokoju go jednak nie było.
- Gdzie może być Ril? - szepnęła czarodziejka do elfki. - Może go ona gdzieś uwięziła? Ale po co? I po co miałaby być ta bajeczka o osamotnieniu? Co o tym myślisz?
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 18:22, 13 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 16:38, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Jeśli tylko dasz radę - odpowiedziała Maria na słowa Amosa - to jak najbardziej! Przyda się każda pomoc.
Księżniczka była bardzo zmęczona. Wyjrzała przez ciasne okienko. Zapadł już zmrok, ale nie było całkiem ciemno.
- Trzeba będzie obliczyć, kiedy najkorzystniej nam będzie umknąć... - szepnęła do siebie w zamyśleniu. - No i powiadomić Justynę, Esterę i Riliana.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 21:30, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Oko się otwiera. Widzi Aslana.
- Czy... czy to już mój koniec, Panie? - zapytał mag.
- Masz jeszcze parę niezałatwionych spraw w Narnii. Wrócisz tam, jednak wszystko w swoim czasie - odparł lew.
Aslan zniknął. Wrócił sen.
- Obudź się, śpiochu! - ze snu Doriana wybudził jakiś miły, kobiecy głos. Słyszał go już, jednak dawno, dawno temu. Powoli otworzył oczy. Słońce raziło go, więc przysunął rękę do czoła. I wtedy zobaczył, że stoją nad nim jego rodzice. Błyskawicznie wstał spod drzewa, pod którym leżał i uściskał ich.
- A więc nie żyjecie? - spytał prosto mag.
- Niestety, już prawie zabiliśmy Czarną Wiedźmę. Jednak nie nam dane to zrobić, tylko tobie - odparł jego Ojciec. Kontynuowała Matka:
- Musisz wiedzieć, że zabiła cię Zielona Pani czyli Slythia, przy użyciu sztyletu Pa - Inh - Syr. Ale nas pokonała jej młodsza siostra, a mianowicie druga córka Jadis - Darkia. We trójkę rozporządzają wielką mocą. Jeżeli nie uda wam się ich powstrzymać, Narnia zginie...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amos
Administrator

Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii
|
Wysłany: Czw 18:13, 05 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Amos rzucił się do ściany. Na szczęście cegły były bardzo stare i zmurszałe, więc mógł łapami powiększać wydrapany otwór. Pracował wytrwale przerywając tylko po to, by odgarnąć wydrapany gruz do tyłu. Po kilku godzinach zluzował go książę. Na szczęście nikt im nie przeszkadzał. Na korytarzu panowała cisza, tak jakby cały świat o nich zapomniał. Ale jeszcze parę godzin i będą wolni. Wtedy wszyscy sobie o nich przypomną. A jakże!...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Czw 20:23, 05 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
"Kiedy, no kiedy tam wrócę?"
Mag nerwowo chodził po ogrodzie. Minęło sporo czasu od spotkania z Aslanem, a nic się nie działo. Właśnie mijał Błękitny Potok, płynący przez polanę, zamierzył się do skoku, skoczył i gwałtownie obudził się w jakimś ciemnym, zimnym pomieszczeniu. "Zapewne są to chłodnie, w lochach Jadis..." pomyślał. Jednak nie było czasu na zastanawianie się, zeskoczył więc z jakiegoś podwyższenia, na którym leżał i ze zgrozą stwierdził, że była to góra złożona z ciał wielu osób. Otrząsnął się i wrócił do ponurego wyrazu twarzy. Rana po sztylecie zagoiła się, nie było nawet śladu po niej. Mag wybiegł więc z lochów i skierował się do celi, gdzie uwięziona była większość jego towarzyszy....
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pią 15:31, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Ester nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż piękna pani odwróciła się nagle w ich stronę. Jej palce przestały trącać struny harfy, sylwetka zesztywniała, lecz uroczy uśmiech na jej twarzy pozostał. Wstała z pufy, na której siedziała i zwróciła się ich stronę:
- Ach, mam gości! - zawołała radosnym głosem. - Wejdźcie, kochane, nie kryjcie się za drzwiami! Wejdźcie! Mogę was czymś poczęstować? Mam wszystkiego w bród, a tak rzadko miewam gości!Obie dziewczyny weszły niepewnie, nieco zdezorientowane tak miłym przyjęciem. Czarodziejka jednak natychmiast poczuła, że Pani w Zielonej Sukni zaczyna roztaczać swój czar, dlatego momentalnie otoczyła siebie i elfkę magicznym polem ochronnym. Udało jej się to, bo chociaż Pani wydawała się być najbardziej uroczym stworzeniem na świecie, jej czar działał głównie na mężczyzn i zwykłych ludzi. Gdyby Justyna była zwykłą kobietą, nie czarodziejką, albo gdyby była mężczyzną - nawet i czarodziejem - na pewno dałaby się zaczarować. Na nieszczęście dla Zielonej Wiedźmy - była czarodziejką.
- Nie zwiedziesz nas, wiedźmo! - rzekła zimno. - Nie tknęłabym twego poczęstunku, nawet gdybym umierała z głodu i pragnienia! I nie przyszłyśmy tu do ciebie w gościnę! Co zrobiłaś z młodzieńcem, którego zabrałaś z komnaty swej matki? Gdzie on jest? No, gadaj!
Uśmiech na twarzy Pani zamarł, a potem jej usta wygięły się w podkówkę, co nadało jej wygląd słodkiego, skrzywdzonego dziecka. Łzy ukazały się w jej prześlicznych oczach. Zaczęła łkać:
- Dlaczego tak do mnie mówicie? Co ja wam złego zrobiłam? Dlaczego mnie obrażacie?
"Nie daj się zwieść! To kolejny blef" - upomniała się w w myślach czarodziejka, choć nigdy nie mogła patrzeć na czyjekolwiek łzy. "Pamiętaj, to krokodyle łzy" - mówiła sobie w duchu.
Tymczasem Pani najwyraźniej wyczuła magiczną ochronę Justyny, gdyż nagle przestała łkać. Łzy natychmiast obeschły, gdy powiedziała:
- Ach, więc jesteś czarodziejką! Mam więc zaszczyt powitać w tobie siostrę!
- Masz matkę czarownicę, to ci nie wystarczy? - odparła chłodno Justyna. - Nie jestem twoją siostrą, bo o ile wiem, w mojej rodzinie nie ma węży, ty żmijowa wiedźmo!
Wyraz twarzy Pani znów się zmienił.
- Ach, znasz więc moją tajemnicę...
Justyna nie dała jej dokończyć:
- Nie przyszłyśmy tu na pogaduszki! Mów natychmiast, co zrobiłaś z młodzieńcem, którego zabrałaś! - wrzasnęła. Nie wiadomo skąd, w jej dłoni pojawił się sztylet, ten, który zawsze spokojnie wisiał u jej pasa. Skoczyła ku zdumionej wiedźmie. Adrenalina dodała jej sił. Zdawała sobie sprawę, że walczyć z nią magią nie może, ale może siła fizyczna i zaskoczenie na coś się zda? Przycisnęła wiedźmę do ściany i przystawiła jej sztylet do gardła:
- Jeśli natychmiast nie powiesz, co z nim zrobiłaś, przetnę ci to śliczne gardziołko - zagroziła i było widać, że zupełnie nie żartuje.
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 14:57, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią 19:36, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Amos drapał i drapał.
"Niesamowite, jak on szybko to robi!" pomyślała księżniczka.
A potem Nirian poluzował cegłę - ustąpiła!
- Cudownie! - krzyknęła Maria. - Już niebawem będziemy wolni!
Książę uśmiechnął się.
- Tak, będziemy - rzekł.
***
Noc. Zgasły już wszystkie pochodnie na korytarzu, jakaś zabłąkana sowa co chwila pohukiwała gdzieś w zaroślach.
Na zewnątrz było jasno. Księżyc oświetlał śnieg, który odbijał jego światło, zatem mogło się zobaczyć wszystko bez problemów.
Maria siedziała, oparta o ścianę i rozkoszowała się tą chwilą. Wystarczyło tylko wyciągnąć tą cegłę, wykonać tylko ten mały wysiłek - i już będą wolni. Oczywiście, będą musieli sprowadzić jakąś pomoc dla Traq, ale mogli mieć nadzieję na to, że w końcu im się uda!
Bo się uda.
Niestety noc była bezchmurna, a księżyc był w pełni, lecz wystarczyło tylko zaczekać na odpowiedni moment, odpowiednią noc i już, już mogli odetchnąć wolnością!
Księżniczka ocknęła się, uświadamiając sobie, że zasnęła. Teraz zaczęła zastanawiać się, co ją rozbudziło...
Po chwili już wiedziała - był to odgłos kroków!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Nie 13:39, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cuchnące podziemia! Pełne sług wiedźmy...
Mag zeskoczył właśnie z kilku ostatnich schodków, i widział już celę, w której uwięzieni są jego przyjaciele, gdy drogę zaszło mu dwóch... nie wilkołaków, ale wyglądali jakby połączenie niedźwiedzia z człowiekiem. Dorian wyciągnął ręce, wycelował i nic. Nie miał mocy! Przynajmniej nie na tyle dużo, żeby wystrzelić ogniem z rąk. Wyciągnął więc miecz i szast -prast, na korytarzu leżały dwa trupy. Po chwili ciała stworów rozsypały się w proch, jak pod wpływem wiatru. Mag podszedł do drzwi celi i zawołał:
- Jesteście tam jeszcze? - usłyszał twierdzącą odpowiedź. Zebrał całą swoją siłę, wciągnął powietrze i z impetem uderzył mieczem w drzwi. Zanim ich dotknęło, ostrze zajaśniało białym blaskiem. W czarnej bramie pojawiła się dziura. Nie wystarczała do przejścia, więc mag powtórzył atak. Teraz, o dziwo, drzwi zadrżały jedynie. Po chwili usłyszał z wnętrza jakby stukot kopyt i w ostatniej chwili uskoczył, Traq wyważyła osłabione już drzwi. Towarzysze byli wolni!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Nie 18:37, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Pani w Zielonej Sukni dała się zaskoczyć, ale tylko przez chwilę. Potem uczyniła nieznaczny ruch ręką i nagły wir powietrzny schwytał Justynę, nie przygotowaną na opór, poniósł w górę i trzepnął o posadzkę. Z ust czarodziejki wyrwał się jęk bólu, gdy upadła na podłogę, a z jej dłoni wyleciał sztylet. Szybko jednak się podniosła, nie spuszczając uważnego wzroku z Pani, a ta podeszła do niej, złośliwie się uśmiechając. Czarujący wyraz zniknął z jej twarzy, gdy przemówiła do Justyny:
- Że też niewolnica mojej ukochanej mateczki może być aż tak krnąbrna! Chyba będę musiała jej o tym powiedzieć... Jak sądzisz, co ona zrobi, gdy dowie się, że mnie zaatakowałaś?
- Zamieni mnie w kamień - mruknęła Justyna pod nosem. - Chyba tylko to potrafi... Ostatnio to jej ulubiona rozrywka...
Ale głośno powiedziała:
- Zachowasz się jak mała dziewczynka? Polecisz na skargę do mamusi: łaaaa, mamciu, ona jest dla mnie niedobra?
Czarodziejka zdawała sobie sprawę, że może rozwścieczyć wiedźmę, ale mało ją to obchodziło i wreszcie jej się to udało. W jednej chwili Pani zamieniła się w ogromnego, zielonego, syczącego węża. Jego ogromy łeb zawisł nad czarodziejką, która przez swoją awersję do gadów zamarła w bezruchu. Wąż rozpostarł swój kaptur i wciąż sycząc wściekle, błyskawicznie opuścił się w dół...
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 15:00, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nat
Gość
|
Wysłany: Nie 19:10, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Rilian! - wykrzyknęła Ireth. - Uratowałeś nas!
"Nie było właściwie trzeba... " pomyślała. " Już prawie nam się udało bez twojej pomocy... " Ale nie powiedziała tego głośno.
Gdy uciszyła się radosna wrzawa wywołana uwolnieniem, Ireth powiedziała:
- Ale gdzie są Justyna i Estera? Czy wszystko z nimi w porządku?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Nie 19:33, 08 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Nie wiem, nie widziałem ich odkąd, odkąd... Właściwie to ostatnio były razem z Jadis. One jej służą! To prawdziwa zniewaga! - to mówiąc zakręcił mieczem nad głową, a z sufitu spadły dwa nietoperze. - Chyba nie myśleliście, że nikt was nie szpieguje? - spytał, a na twarzach przyjaciół zobaczył zdziwienie. - No dobra, ale dość gadania! Czas walczyć!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|