Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Z pomocą dla Narnii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nat
Gość





PostWysłany: Nie 22:14, 08 Lis 2009    Temat postu:

Ireth skrzywiła się na słowa Riliana.
- One jej służą... - powiedziała z przekąsem. - Jakbyś nie uciekł od nas tak od razu, to wiedziałbyś, że nie miały wyboru. Albo przystałyby do niej, albo WSZYSCY byśmy zginęli w okropnych męczarniach. Chodźmy już, nie wiemy, co się z nimi dzieje...
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pon 14:56, 09 Lis 2009    Temat postu:

Pani w Zielonej Sukni zmieniła się w węża i zasyczała groźnie. W pewnym momencie szybko opuściła głowę w dół, by zabić powaloną Justynę. Estera wyjęła więc strzałę z kołczanu i rzuciła się między gada a czarodziejkę i wbiła kryształowy grot w zzieleniałą, łuskowatą gardziel. Wężysko syknęło z bólu. Można powiedzieć, że nawet wrzasnęło, i to donośnie. Elfka złapała Justynę i odciągnęła ją w bezpieczne miejsce. Była przytomna, więc Estera tupnęła nogą, podłoga wykonała dziwny ruch, a po chwili sztylet był przy niej. Podniosła go i zwróciła się do przyjaciółki.
- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? Możesz wstać? - podała jej sztylet. I nagle drzwi otworzyły się z hukiem.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Pon 14:57, 09 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 18:40, 09 Lis 2009    Temat postu:

- Aha, rozumiem... Czyli, że są zniewolone? - zapytał mag. Otrzymał od Ireth potwierdzające kiwnięcie głową, a wtedy powiedział z gniewem.
- A więc czas je wyzwolić!
Biegli szybko, nie chcąc się spóźnić, chociaż nie wiedzieli, na co. Dotarli w końcu do komnaty, w której mieszkała Slythia. Na posadzce było trochę zielonej posoki, jednak nie było śladu po Ester i Justynie.
- Możliwe, że walczyły... Jednak co się stało z ciałem lub ciałami, tego nie mogę powiedzieć - powiedział Dorian, oglądając ślady. Nagle, zza drzwi dobiegły ich czyjeś kroki, bardzo głośne kroki...


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Pon 18:42, 09 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Wto 18:36, 10 Lis 2009    Temat postu:

- To pewnie Jadis! - krzyknął Amos. - Przygotujmy się do walki. Tym razem nas łatwo nie weźmie!
Przyjaciele ustawili się w pozycjach bojowych naprzeciwko drzwi i czekali. A tymczasem kroki przyspieszyły, tak jakby ktoś biegł, zaś ich odgłos był tuż, tuż...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 19:49, 10 Lis 2009    Temat postu:

Na początku zdawało się, że wbrew słowom Amosa, nie będzie to Jadis, ponieważ do sali wbiegła najpierw Justyna, potem Estera. Jednak nie było czasu na powitania. Za nimi, do komnaty wbiegło paru orków i trzech niedźwiedziołaków. W końcu do sali wkroczyła Jadis. Po jej lewej ręce stała Slythia, a po prawej Darkia. Wszystkie trzy miały wściekły wyraz twarzy...

Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Wto 20:29, 10 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Wto 20:27, 10 Lis 2009    Temat postu:

Do komnaty wbiegła Justyna, a zaraz za nią Estera. Zdziwiła się, że wszyscy tu są. I nawet Dorian! Ale nie było czasu na uciechy, bo do sali wkroczyła Biała Czarownica i jej szajka.
- Powiem, że nie wygląda to ciekawie - mruknęła dosyć głośno elfka. W drzwiach stała rozzłoszczona Jadis.
- Kto śmiał ich wypuścić ?! A wy, niewolnice! Co wy wyrabiacie! Do mnie i to w tej chwili! Ja wam pokażę nieposłuszeństwo! - krzyczała, a jej twarz z lekka poczerwieniała. Ale ani Ester, ani Justyna nawet nie drgnęły, by podejść do wiedźmy. Wręcz przeciwnie. Obie przyjęły pozycje bojowe, tak jak i cała reszta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:56, 10 Lis 2009    Temat postu:

Marii zakręciło się w głowie. Ostatnio bieg wydarzeń gnał z prędkością światła i nie mogła zarejestrować, co aktualnie się dzieje.
Najpierw Rilian przyszedł im na pomoc i uwolnił ich, to było jasne. Księżniczka miała lekkie pretensje do maga, za to, że obrócił w proch ich cudowny plan ucieczki... Chociaż w takiej sytuacji wiele osób mogłoby uznać ją za zupełną wariatkę. Wychodząc z celi Maria raz jeszcze spojrzała na już prawie - prawie wysuniętą cegłę.
"W przyszłości przyda się komu innemu..." pomyślała, wychodząc.
Następnie biegli, tak szybko biegli do jakiejś komnaty... A potem te wiedźmy. Podstępne, wredne żmije bez litości.
"Dobrze, że z Justyną i Ester wszystko w porządku" pomyślała księżniczka, widząc obie przyjaciółki całe i zdrowe. "Tylko co teraz?! Czym walczyć? I jak?!"
Dziewczynę powoli zaczęła ogarniać panika...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 14:20, 11 Lis 2009    Temat postu:

Gdy tylko Justyna zobaczyła całą grupę przyjaciół, pierwsze, co jej przyszło do głowy, to: "Jak to dobrze, że wszyscy są cali i zdrowi!", a już następna myśl brzmiała: "A więc jesteśmy wolne!" Tak, bo przecież Jadis trzymała ich na uwięzi tylko dlatego, że miała w rękach resztę przyjaciół. Ich posłuszeństwo gwarantowało ich życie. Teraz jednak Biała Czarownica straciła środek nacisku na nich. Już nie muszą być jej niewolnicami!
Słysząc słowa Jadis, czarodziejka drgnęła, a potem obróciła się powoli do niej twarzą. Myślała o tym, co przez nią wszyscy przecierpieli. Myślała o tym, jak cierpi cała Narnia. I myślała o tym, co się zdarzyło w przeciągu ostatniej pół godziny...
Gdy Estera wbiła strzałę w ciało Pani, wąż zaskowyczał i zaczął się rzucać w konwulsjach. Obie dziewczęta myślały, że z nim koniec. Lecz w tejże samej chwili drzwi się otworzyły i weszła Biała Czarownica ze swym orszakiem. Ledwie rzuciła okiem na swe niewolnice. Rzuciła się ku wężowi. Chwyciła go za głowę i uspokoiła, a potem wypowiedziała kilka słów. Wąż z powrotem zmienił się w kobietę. I już nie była ranna. Wściekłym wzrokiem spoglądała na czarodziejkę i elfkę. Już zwracała się do matki, aby... aby, jak możnaby sądzić, się poskarżyć, lecz Jadis nie dała jej dojść do słowa. Widać nie interesowało jej to, co miała do powiedzenia, tak, jak nie interesowało to, co się właściwie tu stało. Miała w tej chwili ważniejsze rzeczy na głowie:
- Intruzi w zamku - powiedziała. - Szykuje się walka! Slythio! - rzekła do Pani - stań po moim prawym boku. Ty, Darkio, jako moja druga córka - zwróciła się do drugiej wiedźmy - bardzo podobnej do Pani, choć nie tak czarująco pięknej - stań po moim lewym. A wy, niewolnice - zwróciła się do Ester i Justyny - użyjcie wreszcie swych magicznych zdolności i poprowadźcie do intruzów!
Dziewczęta spojrzały na siebie. Przekonane, że Jadis wciąż ma nad nimi władzę, nie ośmieliły się sprzeciwić i pobiegły przodem, starając się nie myśleć, że Pani w każdej chwili może powiedzieć matce, o tym, że z nią walczyły, że raniły, że wypytywały o Riliana... Co z nimi by wtedy Jadis zrobiła... Można się domyśleć! No i okazało się, że Jadis ma jeszcze drugą córkę! Czarodziejka Darkii co prawda nie znała i nic o niej nie wiedziała, była jednak przekonana, że jest warta matki i siostry... Wszystkie trzy na pewno były warte siebie...
Wraz z Esterą uaktywniły swą moc poszukiwania i pobiegły tam, gdzie ona wskazywała. Przebiegły wiele komnat i korytarzy, ale nikogo obcego nie było. Wreszcie moc zaprowadziła ich z powrotem do pokojów Pani.
Obie przybyły tu, jako część gwardii Jadis, niczym szpica, zwiad przedni, ale teraz... Gdy czarodziejka zobaczyła "intruzów", zrozumiała, że jej niewola się skończyła. Zacisnęła więc zęby i odwróciła się do Białej Czarownicy i jej córeczek.
- Ach, dość! - powiedziała do niej. - Dość tego! Nie będziesz już nami pomiatać! Nie będziesz już nas szantażować! Nie upokorzysz nas więcej! Nasza moc nie będzie dłużej na twoich usługach! Nigdy więcej!I nie pozwolę ci dłużej prześladować Narnii i jej mieszkańców! Prędzej zginę!
Wiedząc, że nie ma co walczyć z Białą Czarownicą magią (była ona silniejsza od niej, Ester i Riliana razem wziętych - a teraz miała na dodatek jeszcze dwie wiedźmy do pomocy) wyciągnęła groźnie sztylet w jednoznacznym geście. Kątem oka spostrzegła, że inni również sposobili się do walki, ale nie miała nadziei na zwycięstwo. Raczej wszyscy zginą w tej beznadziejnej bitwie...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Pią 15:15, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Śro 20:15, 11 Lis 2009    Temat postu:

"Teraz Jadis nie ma władzy nad nikim z nas!" pomyślała Ireth, widząc, jak Justyna sprzeciwia się jej rozkazowi. Trzy czarownice spojrzały na nich z nienawiścią.
- Jeśli tak...- powiedziała Jadis do Justyny. - Jeśli się nam sprzeciwiasz... Giń!
Wycelowała w nią swoją różdżkę i wypowiedziała formułę w jakimś nieznanym języku. Z różdżki wystrzelił biały promień, ale Justyna zdążyła się uchylić. Promień odbił się od ściany i poleciał w kierunku przyjaciół. Rozbiegli się w różne strony. Nie dość szybko.
Biały promień uderzył Ireth prosto w pierś. Dziewczyna westchnęła cicho i osunęła się na kamienną podłogę...
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 16:23, 12 Lis 2009    Temat postu:

Wszyscy zaczęli gotować się do walki.
Maria wciąż stała na środku sali, nie wiedząc, co ma począć. Wtem Nirian wsunął jej do ręki jakiś zimny i smukły przedmiot. Spojrzała na swoją dłoń - był to niewielki sztylet, ach, przecież to był jej sztylet!
- Skąd go masz? - zapytała cicho, lecz książę uśmiechnął się tylko, nic nie mówiąc.
Nie było czasu do stracenia - trzeba było się bronić. Fakt, samym sztyletem nic się nie wskóra, jednak to zawsze coś.
Po chwili Jadis skierowała swą różdżkę ("Niby skąd ją wzięła?" pomyślała księżniczka) w stronę Justyny, wystrzelając z niej biały promień. Czarodziejka, na szczęście, usunęła się w porę.
Promień odbił się od ściany i poleciał w kierunku Marii, księżniczka upadła na podłogę, upuszczając sztylet, a blask poleciał dalej, w stronę Ireth...
- Nie! - krzyknęła dziewczyna, widząc jak jej przyjaciółka upada na podłogę, trafiona mocą Białej Czarownicy prosto w pierś.
Maria nic nie słyszała, prócz westchnienia Ireth, które, choć ciche, wciąż rozbrzmiewało w jej głowie.
Szybko podbiegła do przyjaciółki, klękając przy niej. Była nieprzytomna. Przyłożyła rękę do jej piersi - serce jeszcze biło.
Jednak każdy oddech mógł okazać się ostatnim...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Czw 23:10, 12 Lis 2009    Temat postu:

Różdżka. Błysk. I to ciche westchnienie. A potem uderzenie nieprzytomnego ciała o kamienną posadzkę. Ireth leżała teraz na ziemi. Maria doskoczyła do niej, sprawdzając. czy żyje. To było straszne. Nie mieli szansy walczyć z tak potężną mocą. Przynajmniej na razie.
Estera wypowiedziała ciche zaklęcie i odgrodziła swych towarzyszy od wrogów ogromną ścianą ognia. Wiedziała, że to tylko chwilowa obrona, ale starała się ją utrzymać jak najdłużej.
- I co teraz? - rzekła. - Jakieś pomysły?
Ściana ognia zrobiła się teraz cieńsza. Już nie biła takim żarem jak na początku. Płomień zmiejszał się niemiłosiernie i za chwilkę miał zniknąć.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Czw 23:15, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 15:03, 13 Lis 2009    Temat postu:

Justyna zobaczyła błysk białego światła, gdy Jadis skierowała ku niej swą różdżkę. I w ostatniej chwili zdążyła się uchylić. Lecz śmiercionośny promień trafił Ireth. Cicho westchnęła i osunęła się na podłogę. Nie żyła, czy była nieprzytomna? Nie było czasu sprawdzać. Czarodziejka zdążyła tylko zauważyć, że Maria przypadła do niej. Zaraz potem Ester odgrodziła ich od Jadis i jej popleczników ścianą ognia. Lecz cóż to było wobec siły Jadis. Ogień nie trwał długo...
Nawet nie porozumiewając się ze sobą, przyjaciele utworzyli krąg wokół Ireth i Marii, twarzami zwróceni na zewnątrz kręgu. Gdy ogień zgasł, wrogowie znów zbliżyli się do nich i zaczęli ich otaczać...
"To już koniec" pomyślała Justyna. "Wiele razy byliśmy bliscy śmierci, wiele razy byliśmy już jedną nogą na tamtym świecie, zawsze jednak udawało nam się jakoś wykaraskać... Ale to już o jeden raz za dużo. Tym razem nam się już nie uda... Aslanie, Aslanie! Jeśli taka jest twoja wola, zabierz nas do siebie, ale błagam... ocal Narnię! Niech nasza śmierć nie pójdzie na marne!" błagała w myślach. Pomyślała o swoim świecie. I w pierwszej chwli pożałowała, że zdecydowała się tu przybyć. Jest taka młoda, nie chce jeszcze umierać... Lecz zaraz pomyślała: "Nie, jednak nie żałuję. Wolę umrzeć w walce, walcząc o ukochany kraj - nieważne, czy mój ojczysty - niż umrzeć w łożku z jakiejś okropnej choroby..."Gdy w końcu o tym pomyślała, była gotowa na śmierć. Pragnęła tylko, aby to się stało jak najszybciej i żeby nie cierpiała... I żeby jej śmierć mogła okupić życie przyjaciół. Gdyby tak mogło się stać, umarłaby z radością... Ale niestety, prawdopodobnie przeznaczone im zginąć wszystkim... aby mogli ramię w ramię, tak, jak wędrowali po ziemi, powędrować do Krainy Aslana...
Jadis ze swymi córkami stała naprzeciw niej. Czarodziejka zrozumiała, że to z nią pierwszą pragnie się rozprawić. Następna pewnie będzie Ester... Biała Czarownica uniosła różdżkę a jej wargi już formowały zaklęcie. Justynie było już właściwie wszystko jedno, czy Jadis ją zabije, czy też zamieni w kamień. Tylko żeby to się stało szybko...
Gdy nagle rozległ się głos - czysty, mocny i spokojny niczym letnie morze, a jednocześnie władczy, głos młodzieńca:
- Dość tego!
Wszyscy (prócz Ireth, naturalnie) spojrzeli w stronę, skąd dobiegał głos. Justyna również popatrzyła i ujrzała Czworo Władców. Skadś zdobyli narnijskie szaty i teraz wyglądali jak prawdziwi królowie. Piotr i Edmund mieli na sobie kolczugi, a w rękach trzymali nagie miecze. Zuzanna napinała łuk a Łucja trzymała w ręce swój sztylet. Wyglądali groźnie i byli gotowi do walki. W oczach przyjaciół zabłysła iskierka nadziei, ale zaraz zgasła. Bo i cóż znaczyło czworo więcej? Jadis nadal przewyższała ich ponad czterokrotnie liczebnością.
Jadis opuściła różdżkę.
- Ach, więc wróciliście! - przemówiła słodkim głosikiem. - Kochane dzieci, jakże tęskniłam za wami!
- Nie wysilaj się, nie z nami te gierki! - odpowiedział Piotr. - I dla twojej wiadomości: nie jesteśmy już dziećmi!
- Piotruś, kotku! - mówiła dalej Jadis. - Nie złość się...
- Zamknij się! - Edmund nie zdzierżył.
- Spokojnie, Edziu - osadził go Piotr, kładąc mu rękę na ramieniu. - Nie daj się jej sprowokować.
I zwrócił się do Jadis:
- W imię Aslana! W imię jego wielkiego ojca, Władcy - Zza - Morza! Dość już twoich rządów! Na zbyt wiele sobie pozwoliłaś! Teraz czeka cię śmierć!
- Potrusiu, kochanie
- przemówiła znów słodko Jadis - czyżbyś nie wiedział? Nie można mnie zabić. Zjadłam owoc z Drzewa Życia i jestem nieśmiertelna.
- Nieśmiertelny jest tylko Aslan
- odpowiedział spokojnie Piotr. - Twoja nieśmiertelność przy jego nic nie znaczy.
Jadis wzruszyła ramionami:
- Może - odrzekła. - Ale jego tu nie ma.
- Lecz my jesteśmy! - zakrzyknął Piotr. - W imię Aslana! Za Narnię! Naprzód!
I na jego słowa, niczym na dany znak, ściana, w której były drzwi, rozpadła się, a wszyscy zobaczyli za nimi neprzeliczone mrowie zbrojnych zastępów: faunów, satyrów, karłów, driad, najad, centaurów i mówiących zwierząt... Znów, jak przed wiekami, Narnia stawiła czoło znienawidzonej Białej Królowej... Ale nie było z nimi Aslana... Czy bez niego mają szansę na zwycięstwo?


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 11:35, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:06, 13 Lis 2009    Temat postu:

Towarzysze znów mieli nadzieję na zwycięstwo, lecz niewielką. Nie było wśród Narnijczyków Aslana. Uda im się wygrać, czy może zginą?
Maria chciała walczyć, jej serce wyrywało się do walki, jednak wiedziała, że jeśli odejdzie od swojej przyjaciółki, wszystko przepadnie. Ireth mogła umrzeć - księżniczka wiedziała o tym dobrze. Postanowiła więc, że zostanie przy niej.
Zdławionym głosem przemówiła cicho:
- Ireth... Słyszysz mnie?
Ku jej rozradowaniu dziewczyna poruszyła się lekko, lecz za chwilę znów zamarła bez ruchu.
Istniała jeszcze nadzieja!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Pią 17:13, 13 Lis 2009    Temat postu:

Było tak przyjemnie cicho i ciemno... I nagle jakiś głos zakłócił spokój.
- Ireth... Słyszysz mnie?
"A kto to jest Ireth?" chciała odpowiedzieć. Ten głos był jednak znajomy... Otoczenie rozjaśniło się na kilka sekund, ale później zapanowała jeszcze głębsza ciemność. Dziewczyna z radością zanurzyła się w niej...
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:20, 13 Lis 2009    Temat postu:

- Ireth! Ireth! - szlochała Maria, widząc, że jej przyjaciółka zaczyna coraz bardziej blednąć i stygnąć. - Ireth, obudź się, nie umieraj!
Księżniczkę zaczęła ogarniać panika. Potrząsnęła lekko dziewczyną, próbując odciągnąć ją od drogi do Krainy Aslana. Była taka młoda, miała tyle do zrobienia...! Nie może umrzeć! Nie może...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 13 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island