Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Zdanie-opowiadanie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Galma
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 11:56, 14 Cze 2009    Temat postu:

Wysłany: Wto 13:55, 09 Cze 2009 Temat postu:


Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić?


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:33, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 14:19, 15 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 14:32, 15 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo, ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:38, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 21:42, 27 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 9:20, 28 Cze 2009    Temat postu:

Wysłany: Sob 21:42, 27 Cze 2009 Temat postu:


Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu. "Burza?" - pomyślałam.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:41, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 12:36, 30 Cze 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu."Burza?"- pomyślałam - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 10:59, 01 Lip 2009    Temat postu:

Wysłany: Wto 12:36, 30 Cze 2009 Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu. "Burza?" - pomyślałam. - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:53, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:23, 01 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu."Burza?"- pomyślałam - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Śro 12:06, 01 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu."Burza?"- pomyślałam - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Czw 9:56, 02 Lip 2009    Temat postu:

Wysłany: Śro 12:06, 01 Lip 2009 Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu. "Burza?" - pomyślałam. - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Przygotowałam się na


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:53, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Czw 17:32, 02 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu."Burza?"- pomyślałam - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Przygotowałam się na walkę z nim, ale nim zdołałam zrobić choć jeden krok, z pojazdu wytrysnęła w moim kierunku smuga zielonego światła i wszystko zgasło.
Jeszcze w ciemności usłyszałam cichy brzęk i szum jakby maszyn. próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam. Otwarłam więc oczy i okazało się, że jestem całkiem naga i leżę jakby na stole operacyjnym, a moje ciało oplata masa przewodów, elektrod i nie wiadomo czego jeszcze. Nagle rozsunęły się drzwi na ścianie naprzeciwko i
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 11:10, 03 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu. "Burza?"- pomyślałam. - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Przygotowałam się na walkę z nim, ale nim zdołałam zrobić choć jeden krok, z pojazdu wytrysnęła w moim kierunku smuga zielonego światła i wszystko zgasło.
Jeszcze w ciemności usłyszałam cichy brzęk i szum jakby maszyn. Próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam. Otwarłam więc oczy i okazało się, że jestem całkiem naga i leżę jakby na stole operacyjnym, a moje ciało oplata masa przewodów, elektrod i nie wiadomo czego jeszcze. Nagle rozsunęły się drzwi na ścianie naprzeciwko i weszło kilka... istot (nie można ich inaczej określić) i zaczęły się na mnie gapić. W tej chwili najbardziej przeszkadzała mi moja nagość, a nie


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:56, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 17:13, 04 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu."Burza?"- pomyślałam - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Przygotowałam się na walkę z nim, ale nim zdołałam zrobić choć jeden krok, z pojazdu wytrysnęła w moim kierunku smuga zielonego światła i wszystko zgasło.
Jeszcze w ciemności usłyszałam cichy brzęk i szum jakby maszyn. próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam. Otwarłam więc oczy i okazało się, że jestem całkiem naga i leżę jakby na stole operacyjnym, a moje ciało oplata masa przewodów, elektrod i nie wiadomo czego jeszcze. Nagle rozsunęły się drzwi na ścianie naprzeciwko i weszło kilka...istot (nie można ich inaczej określić) i zaczeł sie na mnie gapić. W tej chwili najbardziej przeszkadzała mi moja nagość, a nie można było z tym nic zrobić. NA szczęście nagle do sali wpadł
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 10:13, 05 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominająca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołałam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamten zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony! - i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jeszcze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem nie wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu, to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać... dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?Ale jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejść? Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia". Jednak zostanę tutaj. Jednak obcy zauważyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjął małe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela, ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarnęła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestraszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek, który zaraz wybuchł, jednak nie było po nim żadnych szczątków - wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno, co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj - przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty" -przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie, moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu. "Burza?"- pomyślałam. - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Przygotowałam się na walkę z nim, ale nim zdołałam zrobić choć jeden krok, z pojazdu wytrysnęła w moim kierunku smuga zielonego światła i wszystko zgasło.
Jeszcze w ciemności usłyszałam cichy brzęk i szum jakby maszyn. Próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam. Otwarłam więc oczy i okazało się, że jestem całkiem naga i leżę jakby na stole operacyjnym, a moje ciało oplata masa przewodów, elektrod i nie wiadomo czego jeszcze. Nagle rozsunęły się drzwi na ścianie naprzeciwko i weszło kilka... istot (nie można ich inaczej określić) i zaczęły się na mnie gapić. W tej chwili najbardziej przeszkadzała mi moja nagość, a nie można było z tym nic zrobić. Na szczęście nagle do sali wpadł ktoś, kogo chyba można by nazwać dowódcą, albo ordynatorem, w każdym razie ktoś ważny


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 18:04, 15 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 13:15, 05 Lip 2009    Temat postu:

Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam, od razu wiedziałam, że zdarzy się coś niezwykłego, bo przed moim oknem wylądował pojazd kosmiczny i wysiadły z niego trzy osoby, które z pewnością nie wyglądały jak ludzie, bo mały skórę koloru zielonego i ogromne oczy zmieniające kolor, a także ogromne kły, z których kapała krew; z ich ust, a może raczej powinnam powiedzieć otworów gębowych parowała czarna i lekko szarawa, gęsta substancja przypominajaca szlam, a do tego niesamowicie cuchnęła, tak bardzo, że zbierało mi się na mdłości i prawie zemdlałam z tego odoru ale jakoś mi się udało zachować przytomność, bo szybko zdołam się na szczęście opanować i postanowiłam dowiedzieć się, o co tu chodzi. Jednak nagle jakby z nieba spadł rycerz w lśniącej zbroi i uderzył mieczem w jednego z nich, a ten uderzył go na odlew i tamtem zdołał tylko wykrztusić:
- Zostanę pomszczony!- i spadł martwy z konia, który stanął dęba i zrzucił go z siodła, które o dziwo nie było przypięte do konia i spadło na niego, wgniatając go w ziemię i przydawając jescze więcej ran, tak, że w końcu biedak wyzionął ducha i opadł bezwładnie na ziemię. Patrzyłam na to wszystko i z coraz większym oszołomieniem niw wierzyłam własnym oczom. Jednak trzeźwe myślenie wróciło szybko dzięki niemu , to znaczy temu rycerzowi i od razu zaczęłam się zastanawiać...dlaczego to zdarzyło się właśnie TUTAJ?!?! Dlaczego pod moim domem? Kim był ten rycerz? I dlaczego ja to wszystko zobaczyłam? Może jestem wybranką?A le jeśli tak, to co mam dalej robić? Może mam do niego podejśc?Nie miałam zbytniej ochoty na "bliskie spotkania trzeciego stopnia" Jednak zostane tutaj. Jednak obcy zauwazyli mnie i zwrócili się w moją stronę z całą ich obrzydliwością i zaczęli do mnie mówić jakimś dziwnym językiem, jeden zaczął świecić, drugi zmieniał kolory a trzeci wyjąłmałe latające urządzenie które poleciało w moją stronę. Urządzonko "zeskanowało" mnie i wróciło do właściciela ten natomiast skierował ku mnie jakiś dziwny przedmiot i prawie by mnie zabił, gdybym w porę nie odskoczyła na bok. Nagle ogarneła mnie złość zamiast strachu i zawołałam w jego stronę: Atakujesz mnie?! TY, TY ochydny, zaszlamiony stworze??!!! Jak śmiesz?
Nie wiem, jak to się stało, ale wezbrała we mnie taka adrenalina, że podeszłam do stwora i walnęłam go prosto w nos. Przez chwilę myślałam, że uderzyłam za słabo ale o dziwo stwór padł martwy. Inne istoty zaczęły ganiać w kółko jak oszalałe. Może się mnie przestrawszyły? Wbiegły na statek i skierowały go na południe, jednak gdy miały odlecieć, coś kazało mi podbiec do nich i zawołałam:
- O nie! Myślicie, że pozwolę wam tak łatwo uciec?! Po tym, co zrobiliście?! Po tym jak zdemolowaliście mi dom?!
Po tych słowach wskoczyłam na statek i wcisnęłam przycisk STOP, okazało się że to przycisk autodestrukcji. W ostatniej chwili opuściłam statek który zaraz wybuchł jednak nie było po nim żadnych szczątków- wszystkie spłonęły. Zostało tylko jedno co mi przeszkadzało a mianowicie ciało rycerza i konia oraz ogólny obraz nędzy i rozpaczy jaki stanowił teren przed moim domem. Dziwne że żadna żywa dusza nie pojawiła się tutaj- przemknęło mi przez myśl. Wielka dziura po lądowaniu statku była widoczna na kilometr! W końcu postanowiłam wziąć się do roboty i trochę posprzątać ten bałagan. "Będzie z tym roboty"-przemknęło mi przez myśl. Nagle słyszę muzykę, to moja komórka. "O nie moi rodzice zaraz wrócą! Co robić? Przez głowę przemknął mi chyba tysiąc możliwych tłumaczeń, ale tego już NIC nie mogło wytłumaczyć! Musiałam powiedzieć im prawdę, ale jak u licha miałam to zrobić? Kiedy tak siedziałam i dumałam, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że niespodzianki dzisiejszego dnia wcale się jeszcze nie skończyły! Otóż z daleka nadciągała wielka ciemna chmura. Była coraz większa i słychać było jakby daleki odgłos grzmotu."Burza?"- pomyślałam - "Nie, to niemożliwe, to coś podobnego do... co do licha, następny statek kosmiczny?!"
I niestety moje przypuszczenia się spełniły - to był kolejny kosmiczny pojazd!
Jeju ile jeszcze dziwactw mnie spotka?
Przygotowałam się na walkę z nim, ale nim zdołałam zrobić choć jeden krok, z pojazdu wytrysnęła w moim kierunku smuga zielonego światła i wszystko zgasło.
Jeszcze w ciemności usłyszałam cichy brzęk i szum jakby maszyn. próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam. Otwarłam więc oczy i okazało się, że jestem całkiem naga i leżę jakby na stole operacyjnym, a moje ciało oplata masa przewodów, elektrod i nie wiadomo czego jeszcze. Nagle rozsunęły się drzwi na ścianie naprzeciwko i weszło kilka...istot (nie można ich inaczej określić) i zaczeł sie na mnie gapić. W tej chwili najbardziej przeszkadzała mi moja nagość, a nie można było z tym nic zrobić. NA szczęście nagle do sali wpadł ktoś, kogo chyba można by nazwać dowódcą. albo ordynatorem, w każdym razie ktoś ważny i krzyknął do pozostałych stworów, żeby mnie nie straszyli i nie bawili się w operację.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Galma Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island