Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Evanlyn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 20:09, 29 Sty 2010    Temat postu:

Gdy do Evanlyn podszedł młody Tarkaan i wypowiedział te okropne dwa słowa, dziewczyna padła mu do stóp. Ruszyła za nim niechętnie do pokoju, sprawdzając ukradkiem, ile jej zostało zioła. Tarkaan jednak kazał jej usiąść i posłuchać. Dziewczyna zdziwiona posłuchała, choć wolałaby to załatwić szybko i mieć już to za sobą. Wiedziała jednak, że im dłużej tu będzie, tym lepiej dla niej. Sala oznaczała masę Tarkaanów, którzy mogą ją wybrać. Siedziała więc spokojnie i czekała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pią 20:39, 29 Sty 2010    Temat postu:

- Evanlyn, to ja, Dorian - powiedział mag.
Gdy ta spojrzała na niego z niedowierzaniem, Dorian pstryknął nad sobą palcami, a paręnaście kulek światła, które pojawiły się znikąd, zmieniły znów jego wygląd.
- Teraz masz dowód. Posłuchaj, mogę was teraz wydostać z niewoli. Daj rękę - dziewczyna podała magowi rękę.
Ten zamknął oczy, a momentalnie pojawiające się orby, przeniosły ich na statek.
- Idź do Amosa. Da ci jakieś nowe ciuchy, chyba, że zaczekasz na mój powrót - zakończył i zniknął.
Pojawił się znów w komnacie, rozrzucił pościel, rozczochrał trochę swoją fryzurę i znów, jako Tarkaan, pomaszerował do sali, by odszukać pozostałe dziewczyny.
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Sob 0:43, 30 Sty 2010    Temat postu:

Sonea stała tak na wpół schowana za kolumną. Nikt jej już nie zaczepiał. Zapewne wszyscy słyszeli o niejakiej niebieskowłosej dziewczynie i czyimś złamany nosie. Chyba nikt nie chciał się narażać.
Akurat obok niej przechodziła Ev z jakimś Tarkaanem. Chciała coś zrobić, ale co mogła? Tylko naraziłaby przyjaciółkę na chłostę. Coś zwróciło uwagę Sonei, a mianowicie zapach Tarkaana. Było z nim coś nie tak. Postanowiła poczekać, aż wróci. Po niedługim czasie pojawił się podejrzany możnowładca, ale nigdzie nie było Evanlyn. Elfka odczekała jeszcze chwilkę z nadzieją, że może się jeszcze zjawi. Ale nie... korytarz był pusty. "Zabiję drania" pomyślała wściekła Sonea, teraz na pewno nie będzie się hamować. Ruszyła w stronę Tarkaana, bez zastanowienia szarpnęła go za ramię. Ten się do niej odwrócił.
- Co jej zrobiłeś, bydlaku? - zasyczała, by nie robić sceny. Pociagnęła nosem. Zapach był znajomy, ale nie wygląd. Sonea czekała na odpowiedź mężczyzny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 13:36, 30 Sty 2010    Temat postu:

- Nic - odpowiedział Tarkaan. I dodał po chwili - Wybieram cię!
Sefona, która pojawiła się znikąd za nimi, przewróciła elfkę tak, aby ta upadła twarzą na buty możnowładcy.
Elfka już chciała coś zrobić, ale Sefona machnęła ręką, a zza zasłony głównych drzwi weszło trzech barczystych mężczyzn z batami. Nie miała wyboru. Poszła wraz z Tarkaanem do sali. Gdy tylko drzwi się zamknęły, stała się niewidzialna.
- Oj, Soneo, Soneo... Przecież wiesz, że ja cię widzę - możnowładca pstryknął palcami i tak jak przed Ev, zamienił się w maga.
Na twarzy elfki malowało się zdumienie. Dorian wytłumaczył jej wszystko. Sonea zgodziła się, żeby Dorian przeniósł ją na statek. Mag spojrzał na nią i machnął ręką ku górze mówiąc przy tym:
- Statek!
Elfki już nie było.
Dorian wrócił do sali w nadziei odnalezienia reszty...
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Sob 14:20, 30 Sty 2010    Temat postu:

"Ty cholerny padalcu. Pożałujesz." myślała Sonea, gdy szła z Tarkaanem do pokoju. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, ona zniknęła.
-Oj, Soneo, Soneo... Przecież wiesz, że ja cię widzę - usłyszała po chwili, a potem pojawił się Dorian.
- Nie ojuj, człowieku. Myślałeś, że co innego zrobię? - prychnęła i wysłuchała elfa... zaraz, zaraz. To już nie był elf. Cóż. Dorian wytłumaczył jej wszystko. Już w następnej chwili była na pokładzie. Wzięła głęboki oddech. Powietrze miało słony smak. Potem udała się do jednej z kajut, zapaliła kadzidła, usiadła na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i zaczęła wypowiadać zaklęcie.
- Le mie cose, le mie cose. Rimasi rubato. Lasciate che il ladro perde il bottino, il via al divertimento, infilzando il palo. Lasciateli affondare, Let It Burn, lasciare la piccola rivincita su di lui. Let si contorce in agonia. Si mi chiamano le mie cose - po czym wykonała Mark Restauro - specjalny magiczny znak rękoma. Po kilku minutach miała na sobie swoje ubranie. Wyglądało ono tak, jak zwykle, jakby nikt go nigdy nie tknął. W jej dłoniach pojawiły się sejmitary. Również w takim stanie, jakby nikt ich nigdy nie dotknął.
Sonea się ocknęła. I nagle coś przyszło jej do głowy. Natychmiast zerwała się z ziemi. Ruchem ręki zgasiła kadzidła i wyszła z kajuty. Nim weszła na pokład, stała się niewidzialna.
Zeszła na suchy ląd i uniosła się w powietrze, by jak najszybciej dotrzeć do zamku Tisroka ("niech się smaży w piekle").
Stała już na balkonie. Rozejrzała się, po czym weszła do sali. Szukała pewnej osoby... jest.
- Evral - szepnęła Sonea. - Słuchaj, mamy właśnie akcję ratunkową. Rozumiem, że zabierasz się z nami? - elfka mówiła tak cicho, że tylko inny elf mógł ją usłyszeć.
- Też pytanie.
- Możesz stać się niewidzialny? - spytała z powagą. W jej oczach widniała nadzieja. Jeśli Evral nie ma tej zdolności, będzię kiepsko.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Sob 14:24, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 14:49, 30 Sty 2010    Temat postu:

Tym razem było zupełnie inaczej. Pelwen był czuły i delikatny, a po wszystkim przytulił Ellenai do siebie, pocałował jej włosy i wyszeptał do ucha, że była cudowna. Tym razem czarodziejka nie musiała się uciekać do swej sztuczki oddzielania świadomości od ciała. Tym razem poczuła nawet coś na kształt przyjemności....
- Gdybym miał dość pieniędzy, chętnie bym cię wykupił z domu pani Sefony i zabrał do swego domu - powiedział Pelwen, gdy odpoczywali leżąc obok siebie. - Ale chyba nawet Tisroka(oby... a, do Tasza z nim!) nie stać na to, żeby pani Sefona sprzedała mu jedną ze swych nałożnic, co dopiero mnie... Jednak serce mnie boli na myśli, że zostaniesz tutaj w niewoli i będziesz musiała znosić innych Tarkaanów...
- Już niedługo - Ellenai mu zaufała i postanowiła wyjawić całą prawdę. - Moi przyjaciele dali mi znać, że mnie odnaleźli i już wkrótce mnie uwolnią.
- Uwolnią? Jak mieliby to zrobić? Wyzwolić z kalormeńskiej niewoli? - zdziwił się Pelwen.
- To moja druga niewola - odparła Ellenai. - Z pierwszej się wydostałam, więc wierzę, że i z tej drugiej też. Teraz nawet jest łatwiej, bo mam przyjaciół na wolności, dysponujących niezwykłymi mocami. Oni uwolnią, i mnie, i moje przyjaciółki!
Ostatnie słowa Ellenai wypowiedziała z takim przekoaniem, że Pelwen nawet nie pomyśłał, że możnaby było jej zaprzeczyć.
- Życzę ci zatem, by się to stało jak najprędzej - powiedział i podniósł się z łoża. Popatrzył na nią z sympatią. - Jesteś niezwykła. Pozostaniesz na długo w mej pamięci. Chciałbym, żebyś i ty o mnie pamiętała.
Ellenai usiadła na łożku i spojrzała na niego z równą sympatią.
- Będę - zapewniła go. - Bo i ty jesteś niezwykły. Ty jeden jedyny potraktowałeś mnie jak człowieka a nie jak rzecz i okazałeś mi dobroć....
Pelwen uśmiechnął się i zdjął z palca pieścień z szafirem otoczonym diamencikami.
- Wolę być pewien - rzekł. - Weź go - ujął rękę Ellenai i włożył jej do dłoni pierścień. - Jest na ciebie za duży, ale możesz go nosić na szyi. Jeśli kiedyś będziesz czegoś potrzebować, a ja będę mógł ci być pomocny, przyślij do mnie gońca z tym pierścieniem. Niech przybędzie do Taszbaanu i pyta o Pelwena - dar - Zanzana Tarkaana. Każdy zna mego ojca, każdy wskaże mu jego dom, a ja, gdy zobaczę ten pierścień, będę wiedział, że jest od ciebie i wyruszę, by ci pomóc.
Oczy Ellenai wyrażały niebotyczne zdumienie.
- Dlaczego chcesz to dla mnie zrobić? - zapytała.
Pelwen uśmiechnął się:
- Bo w tym krótkim czasie, jaki spędziliśmy ze sobą, czuję, że się zaprzyjaźniliśmy, a przyjaciele pomagają sobie nawzajem. Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?
- Tak, jesteśmy - przytaknęła Ellenai, bo i ona tak czuła.
Pelwen spojrzał przez okno
- Jutrzenka już na niebie - stwierdził. - Musisz wracać do sali. Pani Sefona pewnie będzie was już zbierała...
Pomógł jej założyć suknię i przygładzić włosy, sam się ubrał i
zeszli do sali. Rzeczywiście robiło się coraz jaśniej, ale sala była jeszcze pełna. Ellenai rozejrzała się.
- Wygląda na to, że jestem pierwsza - szepnęła do Pelwena. - Nie widzę ani jednej z moich przyjaciółek... O, ale pani Sefona kiwa na mnie - dodała, bo zobaczyła, jak Sefona przyzywa ją gestem ręki. - Muszę iść do niej. I dziękuję ci. Za wszystko - dodała szeptem, uścisnęła jego rękę na pożegnanie i podeszła do Sefony.
- No i jak? Zadowoliłaś i tego? - zapytała kobieta.
- Tak - odparła Ellenai. - Powiedział, że chętnie kupiłby mnie sobie na własność.
- O, nikt nie będzie cię miał na własność, nigdy! - prychnęła Sefona. - Ty należysz do wszystkich!
Ellenai zimno się zrobiło na te słowa. Och, oby tylko przyajciele uwolnili ją i dziewczęta co prędzej! Pragnęła, aby Pelwen był tym ostatnim, bo zdołał on swą czułością i sympatią do niej zatrzeć wszelkie nieprzyjemne wspomnienia o... wiadomo czym. Nie chciała, by kto inny je odnowił w jej pamięci... "Dorianie, Mario, Amosie, gdzie jesteście?" pomyślała. Błagam, uwolnijcie nas!"


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 13:48, 01 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 15:12, 30 Sty 2010    Temat postu:

Maria siedziała nadal w komnacie Lasenne, a w jej głowie wirowały myśli. Co teraz zrobić? Jak może jej w tym pomóc Lasenne? Co z Dorianem i Amosem?
- Muszę znaleźć moich przyjaciół - powiedziała w końcu do Tarkiiny. - Z tego co widziałam, nie było ich na przyjęciu dla mężczyzn, a już na pewno nie korzystają z usług Sefony! No, chyba, że w celu uwolnienia dziewczyn... Nie wiesz, gdzie mogliby się znajdować?
- Albo na korytarzach albo w ogrodzie - odparła Lasenne.
Królowa zastanowiła się chwilę.
- Może warto by było sprawdzić w ogrodzie...? - zapytała sama siebie.
- Więc co chcesz zrobić? - zapytała Tarkiina.
Maria spojrzała na nią z wdzięcznością.
- Posłuchaj - rzekła. - Nie wiem, jak mogłabyś mi pomóc, bo w Taszbaanie kobiety nie mają większych praw... Nie mogłabyś zażądać uwolnienia dziewczyn ani też wykupienia ich, więc trzeba tu podziałać magią.
- Ale... - bąknęła Lasenne.
- Nic nie mów - przerwała jej królowa. - Dziękuję ci za dobre intencje i dotychczasową pomoc, ale naprawdę nie chcę cię narażać na niebezpieczeństwo. Już i tak jesteś podejrzana po tym incydencie w sali dla kobiet...
Cisza, jaka zapanowała w komnacie po słowach Marii, była nie do zniesienia.
- Masz rację - odezwała się w końcu Lasenne. - Nie uwolniłabym ich. Ja tylko chciałam spotkać Justynę...
- Spotkasz ją jeszcze - rzekła stanowczo królowa. - Spotkasz ją, jako wolną kobietę. A teraz muszę działać. Żegnaj!
Po tych słowach Maria zarzuciła skórzaną torbę na ramię, uścisnęła dłoń Tarkiiny i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
"Teraz muszę jak najszybciej dostać się do ogrodu" - przeszło jej przez myśl i puściła się pędem, ostrożnie i czujnie przez ciąg korytarzy domu Tisroka, wybiegając na ostatku do wielkiego ogrodu, oświetlonego blaskiem księżyca. W ogrodzie nie było nikogo, jednak królowa miała przeczucie, że zaraz coś się stanie i przycupnęła w niewielkiej kępie ozdobnych krzewów różanych...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 16:18, 30 Sty 2010    Temat postu:

- Czy możesz stać się niewidzialny? - usłyszał pytanie. To Sonea właśnie go zapytała, czy chce z nimi uciec. Evral był zbyt zaskoczony, żeby wydobyć z siebie choć słowo. Zaraz, zaraz... Czy potrafiłbym znowu stać się niewidzialny? Przypomniał sobie z rozrzewnieniem czasy, kiedy razem z przyjaciółmi bawił się w ogrodach Wielkiego Miasta Elfów. Czy potrafiłby wymienić ich imiona? Jeden z elfów, jego najlepszy przyjaciel, z którym przeżył dzieciństwo i ucieczkę z Lasów Mrocznych Elfów. Nazywał się Jael. Nie zapomniałby tego imienia nigdy w życiu. Niestety, jego przyjaciel zginął. Tak, zginął w wielkiej bitwie. Evral pamiętał jego śmierć tak, jakby zginął wczoraj. Pamiętał ogień walki, kiedy śmiał się i zadawał ciosy. Jael krzyknął do niego wtedy: "Po tej potyczce wpadnij do mnie, oblejemy zwycięstwo!" Tak powiedział. Ta chwila nieuwagi kosztowała go wszystko. Dwóch strzelców posłało ku niemu trzy zaklęte płonące strzały. O tak, pamiętał bardzo dobrze wszystkie strzały. Pierwsza trafiła w brzuch. Druga trafiła w nogę. Trzecia trafiła w szyję. Evral szybko podbiegł wtedy do Jaela, przyklęknął przy nim i nie zważając na bitwę począł do niego mówić: "Jaelu, nie umrzesz, nie umrzesz".Jednak wiedział, że to nieprawda. Patrzył w jego oczy. Te głębokie, z których z każdą sekundą uchodziło życie. W końcu zgasł.
Ogarnięty rozpaczą Evral wpadł w szał. Wybił połowę armii przeciwnika. Ale to nie wróciło życia Jaelowi.

Krótko po tym wydarzeniu zamknął się w sobie i jego wewnętrzne cierpienie nie było widoczne.
A jego przyjaciółka. Właściwie narzeczona. Sonea. Tak miała na imię. Mieli wyznaczoną datę ślubu, 5 lat po śmierci Jaela. Kochał ją bardzo. Jednakże nie kochał zbyt długo. Rozpoczęła się kolejna bitwa. Już wtedy Evral zajmował wysoką posadę w społeczeństwie Elfów. Huk, trzask, szczęki mieczy, wrzask. Przypomniał to sobie w tej chwili. Jego Wybranka walczyła bardzo dobrze. Była taka piękna. To dla niej walczył Evral. Ale... walczył niedługo. Porwano ją. Kiedy wydawało się, że bitwa jest wygrana, podjechał odział magów i ją porwał. Wszystko wydarzyło się na oczach Evrala. Pobiegł za nimi. Już, już ich doganiał, kiedy pięciu magów, posłało ku nie mu pięć kul ognia. Trzy z nich trafiły. Evral zapadł w śpiączkę na kilkanaście lat. Myślano, że się nie obudzi. Wewnątrz siebie, Evral był świadomy, nie chciał się budzić. Ale musiał. Dla większego dobra.

Patrzył teraz w te mądre, piękne, głębokie oczy Sonei i powiedzał poważnie:
- No cóż, jeśli nie zapomniałem jak się znika, to nadal to potrafię.

I zniknął.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 20:10, 30 Sty 2010    Temat postu:

Maria na wpół siedziała, na wpół kucała przycupnięta za różanym krzewem. Odkąd wybiegła z komnaty Lasenne minęło już jakieś pół godziny, a ona nadal czekała na najmniejsze poruszenie. Nikt jej nie mógł dostrzec, chyba, że byłby to mag, ale z takiego obrotu sprawy królowa byłaby rada, bo mógłby to być najprawdopodobniej tylko Dorian. Dziewczyna ukryła się, przestrzegając wszystkie zasady, jakich nauczyła się wcześniej od Niriana. Dobrze pamiętała te dni, niedługo po ich ślubie, kiedy to wybierali się często na wyprawy, kiedy byli tylko we dwoje... Nic nie zdoła wymazać z jej pamięci tamtych chwil, nigdy. Pamiętała, jak pomagał jej dosiąść wierzchowca i jak był czujny, kiedy jechali przez las, aby nikt nie zdołał jej napaść, albo jak uczył ją krycia się, a ona uzupełniała jego wiedzę. "Musisz wybrać miejsce, z którego będziesz mogła dostrzec nadchodzących, a oni nie będą mogli dostrzec ciebie" - mówił wtedy król. A ona, choć wiedziała tak podstawowe rzeczy słuchała, zapatrzona... Albo potem, kiedy ona pokazywała mu, jak powinno się strzelać z łuku tak, aby strzały dosięgły celu. Wtedy on nie patrzył na cel, tylko na nią, co denerwowało ją, bo potem nigdy nie mógł trafić w tarczę.
Maria uśmiechnęła się do własnych myśli. Tak, ona na zawsze zapamięta swojego ukochanego, nawet jeśli będą daleko, nawet jeśli nie będą mogli porozmawiać... Ile już czasu minęło, odkąd wsiadła na bułanego rumaka i ruszyła w podróż, nie oglądając się za siebie i nie widząc ciemnej sylwetki, znikającej za zielenią liści w gęstym lesie? Ile razy siadała tak, wspominając splatające się dłonie i czułe słowa? Ile jeszcze ma tak tułać się po świecie w poszukiwaniu zaginionej córeczki...?
Po policzku królowej spłynęła łza. Maria otarła ją gniewnie i szczelniej otuliła się granatowym płaszczem. Nie wiedzieć dlaczego w tą ciepłą letnią noc, zrobiło jej się zimno...
"Nie mogę teraz o tym myśleć" powiedziała sobie w myślach. "Na takie rzeczy przyjdzie czas później, ale teraz..."
Nagle królowa usłyszała jakiś dźwięk. Wyczulone zmysły ostrzegły ją przed czymś, lub kimś. Dyskretnie, nie poruszając się prawie, rozejrzała się dookoła, ale nie dostrzegła nikogo. A jednak coś słyszała - miarowe, ostrożne i lekkie stąpanie na pokrytej rosą trawie.
"Co do licha...?!" zapytała siebie w myślach, bo nadal nie mogła nic dojrzeć.
Kroki zbliżały się w jej kierunku...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 20:50, 30 Sty 2010    Temat postu:

- Maria? - usłyszała królowa.
- T... t... tak? - padła odpowiedź.
- To ja, Dorian. Uwolniłem Evanlyn i Soneę, szukałem reszty, ale ich nie ma. Postanowiłem, że ciebie wyślę na statek. Co ty na to? - zapytał mag, nadal będąc niewidzialnym.
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 20:57, 30 Sty 2010    Temat postu:

Kroki były coraz bliżej, a Maria z każdą chwilą czuła, jak włosy jeżą jej się na głowie. Kto to jest i czemu go nie widzi, do licha?!
- Maria? - usłyszała nagle i aż podskoczyła.
Zaczęła rozglądać się dookoła, ale nie mogąc nic dojrzeć, odpowiedziała:
- T-t-tak?
- To ja, Dorian - odpowiedział głos. - Uwolniłem Evanlyn i Soneę, szukałem reszty, ale ich nie ma. Postanowiłem, że ciebie wyślę na statek. Co ty na to?
- Gdzie jesteś? - zapytała poirytowana królowa. - Nie mogę cię zobaczyć.
Nagle przed jej oczami wyrosła ciemna postać, na wpół zamglona, zupełnie jakby mag obawiał się, żeby ktoś go nie dostrzegł. No i miał rację!
- Więc jak? - ponaglił ją.
Maria zamyśliła się chwilę.
- Dobrze - odparła w końcu. - Ale... Wróć po resztę! Musisz odnaleźć Ireth i Justynę. I Kingę! Zdawało mi się, że widziałam ją, jak roznosiła potrawy. Jest w zielonej sukni, chyba...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 21:24, 30 Sty 2010    Temat postu:

- Więc dobrze - odpowiedział mag. - Maria. Statek! - powiedział, jednocześnie wznosząc rękę ku górze.
Maria zniknęła w niebieskich orbach.
- No, to teraz wracam do sali - stwierdził Dorian.
Gdy już tam wrócił, znowu jako Tarkaan (tym razem wyglądał inaczej), odszukał wzrokiem Ireth, stanowczym krokiem podszedł do niej i powiedział:
- Wybieram cię! - "Jeszcze mi to w krew wejdzie..." - pomyślał.
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Nie 0:33, 31 Sty 2010    Temat postu:

Szafirowe oczy "Śmieszne" pomyślała. "Mamy taki sam odcień tęczówek" elfa były nieobecne. Cisza, jaka zapadła po pytaniu Sonei, trwała minutę.
- No cóż, jeśli nie zapomniałem, jak się znika, to nadal to potrafię - padła odpowiedź i Evral zniknął bezceremonialnie. Już prawie świtało, a w sali nie było nikogo, kto przejąłby się tym paranormalnym zjawiskiem. Służba była zbyt zajęta, Tarkaanowie udali się do swych domów i tylko niektórzy leżeli gdzieś pod stołami, zalani w trupa.
Uciekinierzy ruszyli w stronę balkonu. Przez okna wpadały już pierwsze, blade promienie słońca. Sonea stanęła na poręczy.
- Mam nadzieję, że nie zapomniałeś jak się skacze -powiedziała, po czym zniknęła za balustradą. Wyladowała miekko na palcach. Jedyne, co można było usłyszeć, to zgrzyt trawy uginającej się pod jej stopami. W chwilę potem, obok niej wylądował Evral.
- Dobra, zrywamy się stąd - powiedziała i ruszyli w stronę morza. Przemieszczali się szybko, skacząc z dachu na dach. Ledwie można było ich usłyszeć. Dwa niewidzialne koty umykające z Taszbaanu. Z tego miejsca, gdzie powietrze można było ciąć nożem. Duszne, gorące miasto, przesycone zapachem bogactwa i pychy. Tym okropnym, diabelskiem zapachem, który unosił się tak gęsto, że można było zobaczyć jego kolor... Powietrze miało kolor czerwieni, purpury i złota. Powietrze miało kolor niewolniczego ciepienia.
Sonea wzięła głęboki wdech. Sól... słodka woń soli.
Pietnaście minut.
Jeśli ktoś akurat szedłby plażą, zobaczyłby niewidzialnych ludzi, których stopy odciskały się na topazowym piasku, który mienił się w promieniach słońca.

- Witaj, Amosie - rzekła Sonea do fauna, który odwrócił się na dźwięk jej głosu. Nie zdziwiłby się, bo elfka była już widzialna, ale i tak to zrobił, bo koło niej stał ktoś - dla fauna - nowy.
- Ach tak. Amosie, to jest Evral. Evral, to jest Amos.
- Miło mi - Elf uścisnął wyciągnietą ku niemu rękę.
- Mnie również.
- Czy on...?
- Tak, tak - przerwała Sonea przyjacielowi. - On chce nam pomóc. Po drodze na statek, wszystko mu wyjaśniłam.
- Wspaniale. Maria i Evanlyn już są. Niedługo pewnie pojawi się reszta.
- Pójdę zobaczyć, co u nich - powiedziała, po czym skinęła na Evrala.

Sonea usłyszała rozmowę dwóch znanych jej głosów. Drzwi od kajuty otworzyły się. Pojawiły się w nich dwa elfy.
- Witaj, Królowo - skłoniła się lekko, Evral poszedł w jej ślady. - Witaj Ev.
- Witaj, Soneo - dziewczyny popatrzyły znacząco na jej towarzysza. - A to jest... ? - zaczęła Maria.
- Evral. Evral - oto Królowa Narnii - Maria, a to Evanlyn. On już wie o wszystkim i chce nam pomóc.
Czekała, co powiedzą jej przyjaciółki, a w szczególności Maria, na dodatkowego towarzysza poszukiwań.


Ostatnio zmieniony przez Risate dnia Nie 0:43, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 2:17, 31 Sty 2010    Temat postu:

Gdy udało mu się przekonać Ireth, że to już koniec niewoli, mag wysłał ją na statek. Teraz pozostało tylko odnaleźć Ellenai i Kingę.
- Gdzie one się mogą podziewać? - myślał Dorian, maszerując przez salę.
Nagle znienacka uderzył w kogoś. Z zamyślenia wyrwał go kolor ubrania tej osoby. Jednak dźwięk tłuczonych naczyń zwrócił uwagę na niego i... Kingę. Za nią momentalnie pojawiła się Sefona. Bat już leciał w kierunku pleców dziewczyny, jednak Dorian krzyknął:
- Nie!
Sefonę zatkało ze zdziwienia, mag musiał szybko coś wymyślić.
- Daj mi ten bat - powiedział stanowczo. - Sam wymierzę jej karę.
Inni Tarkaanowie wiedząc, co będzie dalej, powrócili do zabawy.
- Masz tu jakiś ustronny pokój, żebym... mógł jej się... odpłacić? - zapytał Dorian.
- Ależ jak najbardziej! - odpowiedziała z uśmiechem Sefona.
Kinga szła za magiem z grobowym wyrazem twarzy. Gdy Sefona zostawiła ich samych, Dorian zamachnął się batem i uderzył. Rozległ się krzyk. Jednak dziewczynie nic się nie stało. Gdy świszczący bicz zbliżał się do niej, ta krzyknęła, jednak nie poczuła bólu. Mag uderzył w stołek stojący obok.
- Krzyknij jeszcze paręnaście razy - powiedział szybko, rozkazującym tonem.
- Taa... aa... ak, Panie - odpowiedziała dziewczyna.
Zrobili tak dwadzieścia razy. Potem Dorian zmienił się w siebie, opowiedział dziewczynie wszystko i wysłał ją na statek. Teraz naprawdę miał mało czasu - musiał odnaleźć Ellenai, a nie wiedział, gdzie jej szukać, poza tym Sefona na pewno dopatrzy się, że żadna z dziewcząt, które pomaszerowały za nim, nie wróciła. To będzie jego zdemaskowanie...
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 17:08, 31 Sty 2010    Temat postu:

Dorian pstryknął palcami i Marię otoczyła błękitna poświata, a po chwili mag, ściana pałacu Tisroka i różany krzew zaczęły się rozmywać i lekko wirować. Królowa zacisnęła powieki i odczekała chwilę, aż nieprzyjemne uczucie oderwania stóp od podłoża zniknęło i poczuła, że gdzieś stoi, a wokół niej słychać tylko szum fal... Maria otworzyła oczy i zobaczyła, że jest na pokładzie okrętu, którym przybiła do Taszbaanu razem z Dorianem i Amosem już jakiś czas temu. Z lubością wciągnęła morskie powietrze w płuca i powiodła wzrokiem po oblanej księżycowym blaskiem plaży. Przez chwilę poczuła się jak w Narnii, jak podczas letnich spacerów po piaszczystym brzegu... Lecz potem wspomnienia odeszły, bo oto zobaczyła, że oprócz niej na pokładzie jest również Evanlyn. Królowa podbiegła do dziewczyny, aby się z nią przywitać.
- Evanlyn! - wykrzyknęła i uścisnęła przyjaciółkę. - Jak się cieszę, że cię widzę!
Następnie obie dziewczęta weszły do kajuty, aby spokojnie porozmawiać i ogrzać się.

***

Maria siedziała na swojej koi, w niewielkiej kajucie i pogrążała się w rozmyślaniach o tym, co usłyszała od Evanlyn. Teraz czekały na Soneę, która wróciła do pałacu Tisroka po jakiegoś maga - elfa.
"Kto to może być?" - zastanawiała się w myślach królowa.
Odpowiedź przyszła natychmiastowo, bo oto drzwi do kajuty otworzyły się gwałtownie i do pomieszczenia weszła Sonea i jakiś człowiek, jakiś elf...
- Witaj, królowo - rzekła elfka i skłoniła się lekko, to samo zrobił ten mag, zaraz potem witając się z Evanlyn:
- Witaj, Ev.
- Witaj, Soneo - odpowiedziała Maria. - A to jest...? - zaczęła niepewnie.
- Evral - powiedziała elfka. - Evral - oto królowa Narnii, Maria, a to Evanlyn. On już wie o wszystkim i chce nam pomóc.
Maria zamyśliła się. Następny towarzysz podróży przyda się i to bardzo, a elf wyglądał jej na porządnego, więc po chwili jej piękna twarz rozjaśniła się w promiennym uśmiechu.
- Witaj w drużynie! - rzekła do maga i podeszła, aby uścisnąć mu dłoń.


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Nie 17:10, 31 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island