Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Z pomocą dla Narnii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nat
Gość





PostWysłany: Pią 17:28, 13 Lis 2009    Temat postu:

Ciemność odeszła i nie chciała wrócić, niestety. Dziewczyna uchyliła powieki. Zalała ją oślepiająca jasność. Zamrugała intensywnie; widziała pochyloną nad sobą jakąś postać... I wtedy wszystko sobie przypomniała! Walka z Jadis, ten biały promień i... Czyżby prawie zginęła? Chciała coś powiedzieć, ale nie miała siły, spróbowała więc skupić spojrzenie na Marii.
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:31, 13 Lis 2009    Temat postu:

Księżniczkę ogarnęła niesamowita radość, kiedy zobaczyła, że Ireth otwiera oczy, że żyje...!
- Ireth! - wykrzyknęła. - Ty żyjesz! Jak się czujesz? - zapytała przyjaciółkę, delikatnie pomagając jej usiąść.
Wszystkie inne odgłosy bitewne przepadły w nicość. Teraz liczyło się tylko życie towarzyszki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Pią 17:37, 13 Lis 2009    Temat postu:

- Nie. Ja nie żyję - stwierdziła zdecydowanie i przytomnie. A potem zemdlała. Zdążyła jeszcze uchwycić przerażenie w oczach towarzyszki.
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 17:47, 13 Lis 2009    Temat postu:

"O Aslanie, co ona wygaduje?!" pomyślała przerażona Maria.
W chwilę potem Ireth na powrót zemdlała. Księżniczka momentalnie sprawdziła jej oddech i bicie serca - jeszcze jakoś się trzymała.
- O Aslanie, proszę, uratuj ją... - wyszeptała bezgłośnie dziewczyna.
Dopiero teraz odgłosy ze świata powróciły do jej umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Sob 18:38, 14 Lis 2009    Temat postu:

Tak. To jest to. Teraz mieli jakiekolwiek szanse! Może i nie na wygraną, ale na to, żeby choćby przetrwać ten bój.
Gdy czarownice zobaczyły oddziały narnijskie, miny im z lekka zrzedły. Patrzyły tak przez chwilę oszołomione, ale zaraz potem Piotr wydał rozkaz i tętent kopyt, wycie oraz warczenie wyrwało wiedźmy z tego stanu. Zaczęła się bitwa na terenie zamku Jadis.
Pierwsi Narnijczycy natarli na stwory Białej Czarownicy. Miecze stukały o siebie. Ten specyficzny metaliczny dźwięk mieszał się ze świstem strzał. Wszędzie błyszczały ostre kły i pazury. Było niesamowicie głośno. Gdzieś o ziemię roztrzaskała się kamienna figura w kształcie fauna. Gdzie indziej padło na ziemię rozszarpane cielsko potwora. Ci o bystrym węchu poczuli już metaliczny zapach krwi.
Darkia oplatała właśnie swymi czarnymi mackami wilka, dusiła go. Mówiące zwierzę zawyło. Zaraz potem ktoś natarł na Czarną Wiedźmę. Błysk klingi i macka ciemności rozwiała się w powietrzu.
W drugim końcu sali wyrosło ogromne, zielone wężysko. Syczało ze złości. Narnijczycy wbijali w gada strzały i cięli mieczami i pazurami. Estera w tym całym gwarze nie zauważyła Marii. Poszukała jej wzrokiem. "Jest! Opiekuje się Ireth. Mam nadzieję, że z nią wszystko porządku" pomyślała i już miała wracać do walki, gdy ujrzała, że jakiś potwór szarżuje w stronę przyjaciółek. Tupnęła nogą i wypowiedziała zaklęcie.
- Stone ostacolo.
I wokół nich wyrosła kamienna ściana. Wróg odbił się o nią z impetem i złamał sobie kark. "Teraz powinny być bezpieczne" i uśmiechnęła się pod nosem. Lecz w chwilę potem uśmiech z jej twarzy znikł. Coś lub ktoś za nią stał. Ester wstrzymała oddech. Poczuła, jak coś oplata jej się wokół szyi. Było zimne, śliskie, ale na pewno nie było materialne. Ten sam "dotyk" poczuła na rękach i nogach. Macka na szyi powoli zaczęła się zaciskać, tak samo inne macki na ciele elfki.
Coraz mniejszy dopływ krwi do kończyn, czy jakiejkolwiek części ciała. Coraz mniej powietrza, a bólu coraz więcej. I znikąd pomocy. Co chwila ktoś padał na ziemię, roztrzaskiwały się kamienne postacie. A uścisk był z minuty na minutę coraz mocniejszy. Darkia chciała urządzić Esterze powolną i bolesną śmierć. Obrazy zaczęły się rozmywać. I w końcu ciemność ogarnęła elfkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 19:06, 14 Lis 2009    Temat postu:

" O nie! Nie tym razem! " pomyślał mag. Złożył dłonie, szybko podniósł je do góry i coś, jakby niewidzialne ostrze. przecięło falę ciemności Darkii. Jednak ta od razu zniknęła i zaczęła walkę z Justyną. Czarodziejka jakoś sobie radziła, więc Dorian podbiegł do Ester i energicznie nią potrząsnął. Elfka wróciła. Szybko wstała, złapała łuk i między strzałami rzucała zaklęcia we wrogów. Mag czynił podobnie. Klinga miecza dźwięcznie cięła wrogów, a zaklęcia zbierały żniwo wśród wrogów Narnii. Jadis również nie próżnowała. Teraz razem z córkami "strzelały" potrójnym promieniem. Kogo trafił - zamieniał się w kamień, kogo mocno zranił, pozostawiał w nim jad, lekko muśnięci zostawali otoczeni przez całkowitą ciemność i padali nieprzytomni. Czy w obliczu takiego zagrożenia uda się pomóc Narnii?
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 20:16, 14 Lis 2009    Temat postu:

Fala Narnijczyków odwróciła uwagę Jadis od Justyny, ale teraz Darkia, która właśnie przestała interesować się Ester, wzięła ją na cel. "Już dwie wiedźmy są na mnie wściekłe, dlaczego nie mialaby być i trzecia?" pomyślała Justyna z autoironią. Darkia strzelała w nią zaklęciami, ale czarodziejka znała je doskonale i z łatwością je odbijala. "Oby tylko nie zaczęła używać najdawniejszych zaklęć czarnej magii, takiego typu, jak te, którymi była spowite drzwi do celi... Ich nie znam, nie umiałabym się przed nimi obronić" myślała czarodziejka, jednocześnie wyczarowywując Tarczę i uskakując przed promieniami Darkii. Wokół rozlegały się odgłosy walki, straty były po obu stronach. Czarodziejka chętnie by się rozglądnęła i oceniła, kto jak sobie radzi, ale nie mogła, bo Darkia bezustannie ją atakowała. "Och, mam już jej dość"! pomyślała wreszcie czarodzjejka i postanowiła odpłacić Darkii tą samą monetą, jaką płaciła Jadis. Podejrzewała, że Darkia jest słabsza od Jadis i uda jej się rzucić na nią zaklęcie. I zakrzyknęła:
- "Oj, nie wygrasz, nie tym razem!
Już za chwilę będziesz głazem!
Zimnym, twardym i bez duszy.
I nie będziesz mógł się ruszyć.
Wśród tysiąca innych skał,
będziesz tak przez wieki stał!

Tarcza momentalnie zniknęła, gdy czarodziejka wyciągnęła ręce przed siebie, a z jej dłoni wydarł się śwetlisty płomień, który ugodził zaskoczoną Darkię. Na jej twarzy ukazał się grymas przerażenia i... już tak został na twarzy posągu, w który się zmieniła.
Czarodziejka sama była trochę zaskoczona, widząc działanie zaklęcia. Uchwyciła spojrzenie Jadis, która zauważyła, co zrobiła jej córce:
- A co? - rzekła czarodziejka patrząc na wiedźmę. Było jej wszystko jedno, czy ona zabije ją w szale złości, czy z zimnym gniewem, czy jakoś inaczej. Jak ma szansę się z niej ponaigrawać, to zrobi to:
- Złościmy się, że ktoś nam ukradł sztuczkę? Ale ja nie potrzebuję różdżki...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 11:43, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Nie 15:45, 15 Lis 2009    Temat postu:

Teraz mag zbliżył się do Slythii, złapał jeden z mieczy leżących na podłodze i całkiem trafnie wbił go w końcówkę wężowego ogona. Potem szybko wypowiedział słowa:
- Ty mnie jadem nie strasz, gadzie,
bo już mieczyk jest w twym zadzie!
Zaraz zetnie ci główeczkę,
z reszty ciała robiąc sieczkę!

Miecz sam zajął się zielonym potworem, a ten nie sprawił już problemu. Z czarownic pozostała Jadis, więc Dorian "przesiekł" się przez stwory wiedźmy do Justyny i powiedział:
- Musimy sprowadzić Aslana! Może się udać zaklęciem przywołania.
Czarodziejka zastanowiła się chwilę, a potem niechętnie kiwnęła głową. Zaczęli więc recytację zaklęcia.
-Wielki Stwórco, Wielki Lwie!
Przybądź, bo potrzebujemy Cię!
Udziel rady! Pokaż pazur, błyśnij paszczą!
Bo wrogowie na nasz kraj się łaszczą!
Wiem, nie mam talentu do rymów xD
Zaklęcie najwyraźniej podziałało, bo cały zamek zadrżał w posadach. Walka ustała, Jadis poczęła nerwowo rozglądać się, jej słudzy również. Po chwili tego napięcia, wszelkie stworzenie usłyszało ten wspaniały dźwięczny głos.
To ryczał Aslan!
Król wrócił!
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 15:50, 16 Lis 2009    Temat postu:

Maria osłaniała własnym ciałem nieprzytomną przyjaciółkę. Nie wiedziała, jak inaczej może jej pomóc. Dookoła trwała walka, wszyscy walczyli. Tak, walczyli...
Księżniczka podniosła twarz, aby oszacować na czyją stronę przeważa się szala zwycięstwa, kiedy nagle coś świsnęło jej nad głową. Na szczęście zdołała się uchylić.
Karzeł. Jakiś nędzny karzeł, przekabacony na stronę Białej Wiedźmy, chciał ją zabić. A ona nie miała czym walczyć!
Odruchowo jej ręka spoczęła u pasa, gdzie powinna mieć zawieszony sztylet, jednak jej ręka nie napotkała zimnej klingi.
Dziewczyna z przerażeniem spojrzała na wroga. Była bezbronna i miała pod opieką swoją przyjaciółkę! Co mogła zrobić? Jeśli ucieknie, karzeł zabije Ireth, a jeśli zostanie, zabije ją i Ireth...
Rzuciła ostatnie spojrzenie na wschód, przez częściowo zwaloną ścianę, a potem tylko zamknęła oczy, skuliła się, zasłaniając przyjaciółkę i ze słowami: "Przyjmij mnie, Aslanie, do siebie!", czekała, co nastąpi.
Za chwilę ten paskudny sztylet, kierowany ręką paskudnego właściciela utkwi w jej sercu, a ona opadnie na podłogę bez życia. To samo będzie czekało również Ireth. Chwila śmierci przedłużała się i przedłużała... Aż nagle poczuła ciepły uścisk na nadgarstku.
Otworzyła oczy. To był Nirian, tak, uratował je!
I nagle do sali wpełzł głęboki, ciepły i bogaty odgłos, który sprawił, że w oczach Marii na nowo zabłysła nadzieja.
Ryk Lwa. Ryk Aslana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Pon 18:47, 16 Lis 2009    Temat postu:

Po uwolnieniu z macek Darkii, Amos, choć lekko oszołomiony, rzucił się na obrzydliwe stwory Jadis - karły, orki, minotaury i inne. Doskakiwał, gryzł, odskakiwał i znowu wracał. Wokoło niego walczyli Narnijczycy. Zgiełk bitwy był ogromny, wilk nie słyszał, co krzyczą jego towarzysze. W ścisku nie widział też, co się z nimi dzieje. Aż tu nagle przez cały ten hałas przedarł się wspaniały, głęboki ryk. Walka w jednym momencie zamarła. Wszyscy spoglądali na siebie ze zdziwieniem. I po chwili ryk powtórzył się. Teraz już nie było wątpliwości.
-To Aslan! - wrzasnął Amos. - Aslanie, Aslanie, tu jesteśmy! Teraz zwyciężymy! Dalej, naprzód, za Narnię, za Aslana!
Narnijczycy z nową nadzieją i wielkim zapałem runęli na sługusów Białej Wiedźmy. A ci zaczęli się cofać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Wto 21:15, 17 Lis 2009    Temat postu:

Było cicho i ciemno; Ireth nie słyszała żadnych odgłosów walki. Czuła jednak obecność jakiejś osoby: to Maria, trzymająca ją za rękę i cały czas przemawiająca do niej łagodnym głosem.
- Ireth... Ireth, obudź się...
I nagle przed ciszę przedarł się głośny dźwięk. Ale nie był nieprzyjemny: to był ryk pełen mocy i radości, mówił: "Trzymajcie się!". Więc Ireth nie miała wyjścia - wobec takiego głosu trudno pozostać obojętnym. Otworzyła oczy, mrużąc je przed złotym blaskiem. W drzwiach stał... Stał Aslan! A jego twarz, otoczona gęstą grzywą, była pełne królewskiej chwały. Narnijczycy, walczący przedtem z wrogami z całą zaciętością, nagle przestali; wrogowie również zatrzymali się, z mieczami wzniesionymi w górę. I Aslan nagle zaryczał i rzekł do drużyny oraz Czwórki Władców:
- Wytrwaliście.
Tylko tyle i aż tyle.
A następnie rzekł:
- Królu Piotrze - Piotr pochylił głowę i spojrzał prosto w oczy Wielkiego Lwa. - Byłeś już Pogromcą Wilka. Stań się teraz Pogromcą Zimy.
I Piotr wstał, ujął miecz w dłonie i rozejrzał się wokół. Wszyscy stali jak sparaliżowani. Podszedł do Białej Czarownicy i wyrzekł spokojnie:
- Już nigdy więcej, wiedźmo, nie zaatakujesz Narnii. Nie pomogą ci twoje diabelskie sztuczki ani magia. W imię Aslana!
I gdy to mówił, wyglądał jak wszyscy królowie ze starych opowieści: dumny, dostojny i sprawiedliwy. A potem uniósł miecz i... Tego Ireth już nie widziała, bo zamknęła oczy, a gdy je otworzyła, Jadis i jej poplecznicy zniknęli: została drużyna, Zuzanna, Edmund, Łucja, Piotr z zakrwawionym mieczem i Aslan.
Powrót do góry
Atim
Gość





PostWysłany: Wto 21:35, 17 Lis 2009    Temat postu:

Do sali wszedł Aslan!
Potem zbliżył się do Piotra i coś mu szepnął. Król podszedł do Jadis i... świsnął miecz. Czarownica zginęła. Wszelkie złe stwory przywołane czarami rozsypały się w proch. Aslan dmuchnął jeszcze w tłum, a wszystkie sługusy czarownicy uciekły. Potem lew zbliżył się do Ireth, dotknął jej czoła językiem, a dziewczyna odzyskała całkowicie siły. Następnie cała drużyna zebrała się wokół nich. Aslan powiedział:
- Czarownica już nigdy nie powróci. Jej droga do Narnii została zamknięta. Ale wasza misja się nie skończyła. Przecież trzeba odbić Ker - Paravel... - na początku nie zrozumieli. W końcu - czarownica nie żyła. Narnia była wolna! Jednak czy na długo?

Na Ker - Paravelu nie zastali żadnego wroga, wręcz przeciwnie - zamek został przyozdobiony odświętnie. W wielkiej sali czekała uczta. Aslan oznajmił, że chce koronować nowych władców Narnii...
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Śro 7:25, 18 Lis 2009    Temat postu:

Narnia była wolna. Ker - Paravel był wolny. Cały świat był wolny. Jadis nigdy więcej się nie odrodzi. Nie wiadomo, co prawda, co się stało z jej córkami - zniknęły, ale czy zginęły? A moze gdzieś liżą rany, czekając na chwilę zemsty? Lecz to nie było ważne. Wszyscy uczestnicy ostatniej bitwy, z Aslanem na czele, ruszyli do Ker - Paravel. Wszystkie latające stworzenia: gryfy, Pegazy i ptaki poleciały przodem, aby oznajmić o ich przybyciu, toteż zamek na ich przyjęcie został przepięknie ozdobiony. Na zamku czekała przepyszna uczta. Po jej zakończeniu Aslan rzekł:
- Jutro wielka uroczystość. Odbędzie się koronacja nowego króla i królowej Narnii - powiódł wzrokiem po zebranych, a wszyscy zaczęli patrzeć na siebie nawzajem. Kogo mógł mieć na myśli? I nagle Justynie przyszło coś do głowy. Spojrzała na Niriana. Tak, on będzie teraz królem. Należy mu się to z prawa, urodzenia, zasług i woli Aslana. Ale królowa? Czarodziejka popatrzyła na każdą z kobiet będących w sali i jej wzrok zatrzymał się na Marii. Przecież ona też była księżniczką. Była więc równa Nrianowi, a w czasie ich długiej walki - jak się ona teraz wydawała odległa - wielokrotnie widać było dowody jej oddania dla niego. Byli zawsze razem, nierozłączni, od razu było widać, że coś ich łączyło. Czarodziejka zrozumiała - to była miłość. A patrząc na oboje dzieci królewskiego rodu, doszła do wniosku, że będą do siebie pasować. Z niecierpliwością zaczęła czekać na jutrzejszy dzień...


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 11:52, 15 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 19:01, 18 Lis 2009    Temat postu:

Byli wolni. Aslan ich wyzwolił, zaprowadził do domu i nakarmił, jak dobry ojciec. Uczta, która właśnie się kończyła, była wyśmienita.
Maria już piąty raz musiała opowiadać o wyprawie po święte artefakty, niewoli kalormeńskiej i niewoli u Jadis.
Kiedy Aslan zaprowadził ich do Ker - Paravelu, księżniczka mogła zrobić to, o czym marzyła już od paru tygodni - wziąć gorącą kąpiel, porządnie zjeść i odpocząć. Dwie pierwsze rzeczy udało jej się zrealizować, ostatniej jeszcze nie. Dziewczyna znalazła chwilę wytchnienia między jedną a drugą opowieścią i właśnie siedziała przy stole, w błękitnej, koronkowej sukni i oddawała się zawiłym rozmyślaniom. Powodem kłębów myśli, które gromadziły się w jej głowie, był pewien fakt.
Otóż Aslan wspomniał coś o koronacji. Oczywiste było, iż królem zostanie Nirian, był przecież prawowitym następcą tronu! A królowa? Maria zastanawiała się, czy ona miała zostać królową. Była księżniczką, owszem, zaginioną, ale była. Czy ją miał na myśli Wielki Lew?
Dziewczyna miała niemiłe wrażenie, że tak. Nie była kompletnie przygotowana na rządy, sprawiedliwe i mądre wyroki, strategie... Zawsze była zwykłą dziewczyną, w zwykłej Anglii, w swoim dawnym, zwykłym życiu. Nikt nie liczył się z jej zdaniem, bo była sierotą. Nikt nie zwracał na nią uwagi, bo nie miał na co zwracać uwagi. I tak było przez całe dwadzieścia lat. Aż trafiła do swojej prawdziwej Ojczyzny. Czy uda jej się rządzić takim krajem jak Narnia? Czy spełni oczekiwania Aslana? Owszem, Nirian będzie pełnił główne obowiązki, ale ona, choćby z poczucia własnej dobrej woli, musiała mu pomagać. Nie mogła go tak zostawić ze wszystkim, nie po tym, co razem przeszli.
Maria westchnęła ciężko. Czuła, jak na jej barki spada ciężkie i poważne brzemię, pod którym niedługo upadnie i nie będzie mogła się podnieść.
Ostatkiem sił księżniczka odsunęła od siebie wszystkie nękające ją myśli i postanowiła, że choć przez ten jeden wieczór nie będzie się niczym przejmować. Jednak na myśl o jutrzejszym dniu, ciarki przechodziły jej po plecach - nie było to dla niej łatwe, w końcu nie każda dziewczyna staje się królową i zostają jej powierzane poważne decyzje!
Na nowo głęboko pogrążona w myślach nie zauważyła, jak ktoś do niej podszedł.
- Mario! - doszedł ją znajomy głos.
Księżniczka przeniosła oszołomiony wzrok na postać nachylającą się nad nią. To był Nirian. Tak, znajoma twarz, sylwetka... Tylko był tak jakoś... dziwnie blady...
- Hm? - mruknęła, pragnąc jak najszybciej dowiedzieć się, o co mu chodzi.
- Pozwolisz na chwilę...? - zapytał nieśmiało, wskazując wyjście z sali, prowadzące do ogrodu.
- Tak, oczywiście - rzekła niczego nie spodziewająca się dziewczyna.
Tylko ta bladość na twarzy przyjaciela wydawała się podejrzana...
Kiedy już wyszli z sali, Maria ze zdziwieniem stwierdziła, że na zewnątrz jest już ciemno, ba, była nawet noc, bo na bezchmurnym niebie mocno świecił księżyc w pełni. Było ciepło, od morza wiał przyjemny zapach bryzy. Słowik gdzieś w oddali ciągnął swą melodyjną pieśń...
Maria stwierdziła, że to jej najprzyjemniejszy wieczór w życiu. Doszli do miejsca, gdzie rosło mnóstwo róż, a ich zapach, tak łagodny i delikatny, był wszechobecny. Tam właśnie się zatrzymali. A ściślej mówiąc - Nirian się zatrzymał.
Księżniczka przyjrzała się mu uważnie. Nie wyglądał dobrze. Był blady, ręce mu się trzęsły, może był czymś zdenerwowany...
- Mario... - odezwał się słabo. - Chciałbym cię o coś zapytać.
- Tak? - chciała jak najprędzej dowiedzieć się dziewczyna.
Ku jej ogromnemu zdziwieniu, książę ukląkł.
"On mi się oświadcza!" przeleciało jej przez myśl. "Oświadcza się, jak w pysk strzelił!"
Jakby na potwierdzenie jej myśli Nirian zaczął:
- Kocham cię. Czułem to już, odkąd się poznaliśmy. Kocham cię całym swoim sercem. Mam nadzieję, że ty również czujesz do mnie to, co ja do ciebie - przerwał na chwilę. - Wyjdziesz za mnie? - zapytał.
A wtedy księżniczka już wiedziała. W tamtej chwili odkryła to, co serce podpowiadało jej już dawno (jakie to były odległe czasy!). Ona również go kochała, choć może uświadomiła sobie to dopiero teraz.
- Tak! - odpowiedziała bez większego namysłu, a wtedy świat się zmienił. I księżyc jakby świecił jaśniej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Śro 19:35, 18 Lis 2009    Temat postu:

Nareszcie! Po wielu dniach niewoli i innych... perypetii, wreszcie mogli odpocząć! Wypluskać się w wannie z gorącą wodą, założyć coś porządnego i - przede wszystkim - dobrze zjeść.
"Jutro koronacja..." myślała Ireth. " Koronują Niriana... I zapewne Marię. Pasują do siebie." Obserwowała spod oka przyjaciółkę, po raz kolejny opowiadającą ich historię. "Uff, mnie to ominęło..."cieszyła się. Jej mało ozdobna suknia i krótkie włosy nie wskazywały na to, że ma coś ciekawego do powiedzenia. Mogła więc w spokoju ucztować. Nagle do sali wszedł książę. Podszedł do księżniczki i coś do niej szepnął, a potem razem szybko wyszli z sali. Ireth w mgnieniu oka powzięła decyzję. "Idę za nimi!"
Nirian i Maria zeszli schodami na dół i wyszli na zewnątrz. Ireth starała się iść za nimi jak najciszej; gruby, puszysty dywan rozłożony na posadzce tłumił jej kroki. Dookoła zamku było cicho - grube mury Ker -Paravelu wyciszały odgłosy zabawy. Książę i księżniczka szli przed siebie w blasku księżyca. W pewnym momencie zatrzymali się i - czy Ireth dobrze widziała? - ksiażę uklęknął przed Marią. Ireth szybko podkradła się do nich.
- Mario... Wyjdziesz za mnie?
- Tak!
Ireth zatkała sobie usta dłonią, aby nie roześmiać się głośno. Nirian i Maria! Dziewczyna wiedziała, że oni coś do siebie czują, ale żeby od razu ślub? Cieszyła się szczęściem przyjaciółki. Zdusiła w sobie chęć wyjścia z krzaków, w których się kryła i krzyknięcia: "Gratulacje!" Zamiast tego cicho wycofała się i skierowała się w kierunku morza. Fale były dość duże; raz po raz zbliżały się i zagarniały kawałek plaży. Ireth zrobiła kilka kroków do przodu i pozwoliła, aby woda zamoczyła jej nogi. Mokra sukienka lepiła się do kostek, ale dziewczyna nie zważała na to. Spojrzała przed siebie. Gdzieś tam daleko, gdzie niebo stykało się z morzem, leżała kraina szczęścia; kraina Aslana. Ze wschodu wiał słony wiatr, niosąc zapowiedź czegoś nowego. Fale szumiały spokojnie.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 14 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island