Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 21:17, 25 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Ellenai wreszcie wyszła z pokoju, w którym była z Korionem, modliła się, żeby już nikt więcej jej nie wybrał. Naprawdę miała serdecznie dość! Ileż można!
Komnata, w której odbywała się biesiada, miała wiele balkonów, a drzwi każdego z nich były otwarte, żeby wpadało świeże, nocne powietrze i przesłonięte półprzezroczystymi zasłonami, które falowały, gdy powiał wiatr. Ellenai poczuła potrzebę zaczerpnięcia świeżego powietrza, więc posunęła się w stronę jednego z nich, ale pochwyciła groźne spojrzenie Sefony i zrezygnowała. Spojrzenie to wyraźnie mówiło: ”Nie waż się opuszczać komnaty, chyba, że ze swym panem!” Ta harpia widziała wszystko! Przeklęta stręczycielka! Opiekunka, dobre sobie! Opiekunka chyba tylko z nazwy…
Ellenai stanęła więc obok drzwi balkonowych, żeby doleciało ją choć trochę tego powietrza… Wtedy usłyszała jakiś szmer. Spojrzała na balkon… Stały tam jakieś dwie kobiety… Niewolnice? Nie, nie wyszłyby... Więc kto? Jakieś frywolne kobiety, które postanowiły podejrzeć, jak się bawią mężczyźni? Ależ… Ależ one dają jej znaki! Pokazują, żeby wyszła na korytarz! Ale jak ma to zrobić? Sefona jej nie wypuści!
Ellenai sama nie wiedziała, dlaczego, ale intuicja jej mówiła, że te kobiety, które niewyraźnie widziała spoza kotary, są jej przyjaciółkami i nie mają złych zamiarów. Trzeba jakoś zbajerować Sefonę…
Podeszła do niej i dygnęła:
- Przepraszam, pani Sefono – powiedziała. - Jestem strasznie zmęczona. Czy mogłabym już pójść położyć się spać?
- Ani mi się waż! - padła odpowiedź. - Noc jest jeszcze wczesna, uczta dopiero się rozpoczęła. Na pewno będziesz miała jeszcze klientów.
- Jestem skonana! - jęknęła płaczliwie Ellenai (płaczliwie, aby wzbudzić litość Sefony). - Zadowoliłam już dwóch, nie, trzech! - dodała, nie chcąc, aby ktoś się nie doliczył Doriana. Jego także musiano wziąć za klienta! Ktoś mógł widzieć, jak się z nim chowała za kotarę!
- Odejdziesz wtedy, gdy ci pozwolę - odparła bezlitośnie Sefona. - Czyli nie wcześniej, niż świt pobieli niebo! Do tego czasu masz wypełniać swoje obowiązki, zrozumiałaś?
- Tak, pani – odparła Ellenai, gorączkowo myśląc, co by tu wymyślić nowego, żeby tylko Sefona pozwoliła jej wyjść.
- Ale mam straszne pragnienie - pociągnęła dalej błagalnym głosem.- Czy mogłabym wyjść, żeby czegoś się napić?
- Masz przecież tutaj mnóstwo wina! Na każdym stole! - zdziwiła się Sefona.
- Ach, pani, nie ośmieliłabym się pić wina i to w obecności Tarkaanów! - perorowała Ellenai głosikiem potulnej niewolnicy. - Niewolnice piją tylko wodę… Pozwól mi, pani, udać się na 5 minut do naszego pokoju przygotowań… Tam była woda. Napiję się i zaraz wrócę, obiecuję. Nie będę się uchylać od obowiązków - przekonywała.
- No dobrze – ustąpiła w końcu Sefona. - Idź, ale tylko na 5 minut. Za każdą sekundę spóźnienia dostaniesz batem!
- Tak jest, pani - odparła pokornie Ellenai i czym prędzej wymknęła się na korytarz…


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 19:39, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 14:54, 26 Sty 2010    Temat postu:

- Wyszła! - zakrzyknęła tryumfalnie Lasenne, kiedy Justyna opuściła salę. - Udało się!
- Nie bądź tego taka pewna... - odparła ponuro Maria. - Choć już stąd, musimy ją złapać gdzieś na dole, żebyśmy mogły spokojnie porozmawiać w twojej komnacie. Poza tym, nie chcesz chyba, żeby ktoś nas tutaj przyłapał, co?
Tarkiina pokręciła głową i obie puściły się pędem schodami w dół, powtarzając trasę, jaką doszły na górę. Kiedy tak biegły, bezszelestnie, niezauważalnie, w głowie królowej kotłowało się od myśli. Co będzie dalej? Czy Justyna je poznała? Co teraz dzieje się z Dorianem i Amosem? Z każdą chwilą bała się coraz bardziej... W końcu dziewczyny dotarły na dół i przyczaiły się za rogiem szerokiego korytarza. Za jakiś czas usłyszały kroki.
"To na pewno ona!" - przeszło Marii przez myśl, ale wstrzymała się jeszcze i lekko wychyliła się, aby upewnić się, kto idzie.
Rozpuszczone włosy, przejrzysta suknia... Ale jednak to była ona, to była Czarodziejka!
- Justyna! - wykrzyknęła cicho królowa i podbiegła do przyjaciółki, a zaraz za nią Lasenne. - Jak się cieszę, że cię widzę! Myślałam, że już po wszystkim i nasza wyprawa dobiegła końca...
Maria chciała uściskać Czarodziejkę, ale ta odsunęła się, opuszczając głowę. Na twarzy królowej odmalowało się wielkie zdumienie.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała z wyrzutem w głosie. - Nie poznajesz mnie? Nie poznajesz nas? Popatrz, to przecież twoja przyjaciółka, Lasenne!
- Nie jestem godna, żeby się z wami witać - powiedziała cicho Justyna.
- Ale co ty mówisz?! - obruszyła się królowa, ale umilkła, bo dostrzegła jakieś cienie.
- Szybko, chodźmy stąd! - szepnęła Lasenne i poprowadziła je do swojej komnaty na piętrze.
Dopiero kiedy drzwi się zamknęły przyjaciółki mogły spokojnie porozmawiać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 17:41, 26 Sty 2010    Temat postu:

Kiedy Justyna wyszła na korytarz, rozejrzała się dookoła uważnie, lecz nikogo nie było widać. Zdziwiło ją to, bo myślała, że te dwie kobiety będą na nią tu czekać... Pomyślała jednak, że może czekają na nią u stóp schodów, toteż zeszła na dół. I rzeczywiście! Były tam, obie! Czarodziejka od razu poznała Marię, a ta druga... Czyżby to była Lasenne? Ależ tak, to ona! Zmieniła się, z młodego dziewczęcia zmieniła się w dorosłą kobietę, ale jednak była to ona!
Maria rzuciła się, by ją objąć, Lasenne również. Ellenai niczego tak nie pragnęła, jak móc uściskać przyjaciółki, których przecież tak długo nie widziała, ale... nie mogła. Była zhańbiona, niegodna tego, aby bez szkody dla siebie dotykali jej uczciwi mężczyni i kobiety! Tak się czuła. Toteż z bólem serca, ale odsunęła się, a wyciągnięte ręce Marii opadły bezwładnie.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała z wyrzutem w głosie. - Nie poznajesz mnie? Nie poznajesz nas? Popatrz, to przecież twoja przyjaciółka, Lasenne!
- Nie jestem godna, żeby się z wami witać - odpowiedziała cicho Ellenai.
- Ale co ty mówisz?! - obruszyła się Maria, ale po chwili umilkła.
- Szybko, chodźmy stąd! - szepnęła Lasenne i poprowadziła je do swojej komnaty na piętrze.
Weszły do środka. Lasenne zaprosiła je, żeby usiadły na poduszkach rozrzuconych podłodze.
- Nie mam zbyt wiele czasu - powiedziała czarodziejka. - Sefona zwolniła mnie tylko na 5 minut i zagroziła, że jeśli się spóźnię, wychłoszcze mnie tyle razy, ile sekund się spóźnię...- umilkła, gdy ujrzała przerażone spojrzenia przyjaciółek.
- Dajcie spokój, nic mi nie będzie, nawet jeśli się spóźnię, nie zostanę wychłostana do krwi, bo Sefona nie chce, aby zniszczono mi skórę... Jest dla niej zbyt cenna - dodała z goryczą. - Mario, jakże się cieszę, że cię widzę! Ciebie również, Lasenne, ale Maria... Straciliśmy ze sobą kontakt, to cud, że się zobaczyłyśmy! - mówiła prędko, bo czas ją gonił. - Widziałam się z Dorianem, mówił coś, że chce nas uwolnić... Nie mam pojęcia jak, ale oby udało wam się to jak najprędzej! Jest nam bardzo ciężko... Gorzej, niż w tej poprzedniej niewoli, bo ta teraz... jest tak hańbiąca, tak upokarzająca!
Spuściła głowę. Zdawała sobie sprawę, że przyjaciółki widzą jej rozpuszczone włosy, prawie przezroczystą szatę, którą można zdjąć jednym ruchem... Nie mogły mieć wątpliwości, kim się stała!
- Justyno - rzekła Maria, pochylajac się ku niej. - Wytłumacz nam, co to znaczy, że nie jesteś godna tego, aby się z nami witać? Czemu się odsunęłaś, kiedy chciałam cię uściskać? Czy może niedawno cię wychłostano i bałaś się urazić rany?
Ellenai pokręciła głową. Wciąż trzymała wzrok spuszczony, wbity w ziemię. Musi im to wytłumaczyć, mają prawo wiedzieć, ale... jak przezwyciężyć wstyd? Jak im to opowiedzieć?
- Bardzo pragnęłam was uściskać - zaczęła tłumaczyć. - Niczego tak nie pragnęłam. ale... nie wolno mi. I ty, Mario, i ty, Lasenne, jesteście uczciwymi, szlachetnymi kobietami, których nigdy nie splamił żaden zły uczynek, a ja... - przerwała na chwilę. - Ja stałam się... kobietą upadłą - wyznała w końcu bardzo cicho, ale jednak słyszalnie.
Odetchnęła i ciagnęła dalej:
- Wbrew mojej woli, ale jednak... Oddawałam się mężczyznom, którzy płacili za czas spędzony ze mną. Nie mnie płacili, ale mniejsza z tym... To była straszne, bolesne, ale nie miałam innego wyjścia. Kiedy odmówiłam, okrutnie mnie wychłostano. Potem już bałam się powiedzieć "nie". Byłam posłuszna w wszystkim. Spełniałam każdą zachciankę Tarkaanów... bo z jednym wyjątkiem, byli to wyłącznie Tarkaanowie. Nie chcę opowiadać jakie to były zachcianki, nie jest to przeznaczone dla waszych wrażliwych uszu, możecie jednak być pewne, że wiele było bardzo wyuzdanych... A ja to robiłam. Wbrew własnej woli, ale robiłam... Nie jestem już dziewicą... - tu wybuchła płaczem. - Przez to się pohańbiłam, nigdy nie będę mogła wrócić w szeregi uczciwych kobiet, nigdy nie będę mogła chodzić z podniesionym czołem i nie jestem godna tego, aby dotykał mnie żaden uczciwy człowiek! Jestem niczym... trędowata!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 18:07, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 17:50, 26 Sty 2010    Temat postu:

Maria słuchała tego, co mówiła Justyna i z każdą minutą czuła, jak w jej sercu budzi się przerażenie i wściekłość jednocześnie. Jak oni mogli? Jak w ogóle oni mogą coś takiego robić?
- Justyno - rzekła łamiącym się głosem królowa. - Wiem, co czujesz... To okropne, ile na tym świecie jest nieprawości! Obiecuję, obiecuję ci, że uwolnimy was wszystkie najszybciej, jak będzie się dało! Uwolnimy i uciekniemy stąd jak najdalej.
Czarodziejka siedziała nadal, nie podnosząc głowy. Marii zdawało się, że płakała...
- Justyna! - zawołała, łapiąc ją za ramiona i potrząsając lekko. - Błagam, nie poddawaj się! Ludzie robią różne rzeczy, do tego i tak zostałaś zmuszona... Tylko proszę, nie trać nadziei!
Lasenne również podeszła do Czarodziejki, aby dodać jej otuchy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 18:05, 26 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Ellenai poczuła dłonie Marii na swoich ramionach, znów łagodnym ruchem uwolniła się od jej uścisku. Nie pozwoli, aby jej królowa również się zhańbiła, dotykając jej.
- Błagam, nie dotykaj mnie, bo sama się pohańbisz i będziesz czuła do siebie obrzydzenie, tak jak ja czuję do siebie - szepnęła głosem przerywanym łzami. - Ty również, Lasenne - dodała po chwili.
Przez chwilę trwała cisza. Potem Ellenai odezwała się znowu:
- Nie straciłam nadziei. Cały czas miałam nadzieję, że nas odnajdziecie. To było trudne, ale możliwe. Ale żeby nas uwolnić? Nie mam pojęcia, w jaki sposób moglibyście tego dokonać... Choć niczego nie pragnęłabym tak, jak uwolnienia... Moje życie się zmieniło i nigdy już nie będzie takie jak dawniej, ale przynajmniej będę wolna... Och, mam tyle pytań! Ale nie mam czasu! Jestem w "pracy"... - dodała z niewesołym uśmiechem.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 18:08, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 18:12, 26 Sty 2010    Temat postu:

Maria smutno popatrzyła na Czarodziejkę.
- Nawet tak nie mów - odezwała się po chwili. - Nie pohańbię się, bo jesteś moją przyjaciółką i zawsze nią będziesz! Uwolnimy was, zobaczysz. Dorian na pewno coś wymyśli, Amos pomoże... Będzie dobrze.
Przerwała na chwilę, aby potem kontynuować dalej:
- A wiesz... - rzekła, ale po chwili urwała.
Nie, nie chciała, żeby Justyna wiedziała o tym, że najprawdopodobniej grozi jej, królowej Narnii, niebezpieczeństwo ze strony Tarkiin, które widziały ją w salonie dla kobiet. Nie teraz.
Przerwanie w pół słowa wyszło dosyć niezręcznie, więc już tylko umilkła i odwróciła wzrok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 18:19, 26 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai popatrzyła na nią. Jej słowa ją pocieszyły nieco... choć i one nie mogły zmienić tego, co do siebie czuła... Wstręt. Obrzydzenie. Nienawiść.
Zrozumiała też, że przyjaciółka chciała coś powiedzieć, ale ugryzła się w język.
- No, co? Mów! - pogonila ją. - Szybko, bo ja zaraz muszę wracać na ucztę... Pewnie kolejka się tam już do mnie ustawiła- próbowała zażartować ze swojej ponurej sytuacji.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 18:10, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 18:23, 26 Sty 2010    Temat postu:

- Ech, nieważne, pogadamy, jak już was uwolnimy - Maria uśmiechnęła się szeroko. - Ale skoro ta Sefona, czy jak jej tam, powiedziała, że jeśli się spóźnisz, zostaniesz wychłostana, to może już lepiej idź... Naprawdę, postaramy się jak najszybciej przybyć wam z pomocą!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 18:39, 26 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai wstała. Pięć minut z pewnością już minęło, musiała się śpieszyć.
- Wierzę i ufam wam. Teraz, gdy cię zobaczyłam, i mam nadzieję szybkiego wyzwolenia, łatwiej przyjdzie mi znosić to, co muszę robić... - znów spuściła wzrok. - Nie chcę, ale... chyba same rozumiecie. Do szybkiego zobaczenia! - i wybiegła z komnaty,
Choć biegła ile tchu, gdy wpadła do komnaty biesiadnej, Sefona miała zagniewaną minę. Szybko podeszła do dziewczyny i chwyciła ją mocno za ramię.
- Już dwóch szlachetnych panów o ciebie pytało! Czekają na ciebie, o tam! - wskazała na ścianę, pod którą stało dwóch nieznanych jej Tarkaanów. - Spóźniłaś się pół minuty! - mówiła dalej Sefona. - Jak tylko wrócimy do domu, zostanie ci wymierzone 30 batów! A teraz idź do nich! Pierwszy to ten w niebieskim turbanie!
Obróciła dziewczynę twarzą do mężczyn i lekko popchnęła. Kątem oka czarodziejka zobaczyła Evanlyn i Ireth wychodzących z jakimiś meżczynami. Sonei nigdzie nie było widać.
"O Aslanie!" mówiła sobie Ellenai, idąc w kierunku "klientów". " Którzy to już z kolei? Okaż nam łaskę, Aslanie i pozwól naszym przyjaciołom jak najprędzej nas uwolnić!"


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Czw 18:12, 25 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Wto 18:53, 26 Sty 2010    Temat postu:

W pewnym momencie Ireth podniosła głowę i spojrzała w górę. Zamarła, nie mogła uwierzyć własnym oczom.
- To... To Maria? - wyszeptała do siebie. - Czy to możliwe? Chciała do nich pójść, ale zauważyła Czarodziejkę, wybiegającą z sali. Pewnie ona też je zobaczyła... Została więc na miejscu, nie chcąc zwracać na siebie uwagi Sefony. Po kilku minutach Ellenai wróciła do sali. Ireth chciała do niej natychmiast podejść, ale zauważyła idącego w jej kierunku Tarkaana. Nie miała wyjścia, musiała odłożyć rozmowę.
- Wybieram cię, rzekł Tarkaan, a dziewczyna musiała wrócić do swoich obowiązków.
Powrót do góry
Evanlyn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Wto 19:35, 26 Sty 2010    Temat postu:

Evanlyn siedziała w fotelu z zamkniętymi oczami i odchyloną głową. Po jakimś czasie poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. W jej kierunku szedł Tarkaan. Niechętnie padła mu do stóp, po czym ruszyła za nim do komnaty. "Nie dam się! Już ty mnie popamiętasz" myślała, uśmiechając się zalotnie do Tarkaana.
W końcu doszli do komnaty. Tarkaan usiadł na łożu i zaczął się jej przyglądać.
- Jestem dziewicą - powiedziała jeszcze z nadzieją, ale widząc lubieżny uśmiech na twarzy Tarkaana, wiedziała, że będzie musiała się poddać albo narazić na karę.
Zdjęła suknię i położyła się obok Tarkaana. Ten zaczął ją całować po szyi i twarzy. Po chwili zamknął oczy i zaczął ją gładzić po udach. Evanlyn powstrzymała odruch wymiotny i sięgnęła do wielkiego wisiorka. Otworzyła go i wyjęła ze środka suchy liść. Pokruszyła go na dłoni, odsunęła się od Tarkaana i wepchnęła mu zioło do ust.
- Co... - zaczął, ale już po chwili jego ręce opadły bezwładnie a oddechy stały się równomierne.
-Ups... Chyba dałam mu trochę za dużo... - powiedziała sama do siebie dziewczyna, uśmiechając się złośliwie.
Evanlyn siedziała jeszcze chwilę w pokoju, by Sefona się nie zdziwiła, że szybko wróciła. W końcu ruszyła do wyjścia. Zatrzymała się jeszcze przy drzwiach, potargała włosy i potarła policzki dłońmi, by były czerwone. Gdy to zrobiła, wyszła wreszcie z pokoju. Na korytarzu zerknęła jeszcze w lustro i poprawiła swój wygląd, by nabrać Sefonę.
Przygarbiona, ze smutnym, "wymuszonym" uśmiechem na ustach wkroczyła do sali. Sefona od razu zaczęła ją wypytywać.
-Tak, zadowoliłam, mój pan postanowił teraz trochę odpocząć - skłamała, po czym zostawiła zadowoloną Sefonę i usiadła na fotelu ustawionym w mało widocznym miejscu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Śro 18:19, 27 Sty 2010    Temat postu:

- Nic nie zdołamy zrobić, Maria na pewno sobie poradzi - stwierdził Dorian, zerkając zza zasłony na przyjęcie dla kobiet.
Królowej tam nie było. Elf zastanawiał się chwilę, po czym znów stał się niewidzialny i użyczył niewidzialności faunowi, a po chwili obydwaj, nadal niewidzialni wzbili się w powietrze i skierowali się ku portowi.
- Amosie, zarządzaj statkiem, niedługo wrócę. Pamiętaj - okręt musi być gotowy do odpłynięcia. W kajucie kapitańskiej znajdziesz jeszcze dużo pieniędzy, załatw zaopatrzenie, a może, jeśli ci się uda, paru niewolników. Pamiętaj, żeby nie pokazywać się bez przebrania, jednak tu liczę na twoją kreatywność - powiedział elf.
Potem skierował się na rufę. Stanął na barierce, wykonał parę ruchów rękami, a w wodzie utworzył się niewielki wir. Po chwili Dorian zniknął w falach morza.
~
- Wiem, po co tu przybywasz - powiedziała postać w białym płaszczu.
- Więc na pewno obmyśliłaś sobie już cenę tego, co chcę odzyskać - odparł elf.
- O nie, nie, nie, nie. Tego, co chcesz, nie dam ci. Nie możesz za to zapłacić.
- To co mi oferujesz?
- Mogę dać ci to - powiedziała postać, wyciągając z wewnętrznej kieszeni płaszcza, którym była cała okryta, małą fiolkę. Wewnątrz niej połyskiwała czerwono - złota ciecz.
- Co to mi da? - zapytał elf.
- Całkiem nowe moce. Otrzymasz elektrokinezę, orbing, glamouring i jeszcze parę innych.
- Tak... pozostaje zapłata. Tu i teraz?
- Tak, pamiętaj, zapłacisz madgaka.
- Hm.... Zaczynajmy więc.
~
Amos stał przy sterze, pogwizdując cicho. Obserwował cały statek, przygotowanie do wypłynięcia i załadunek towarów. Nagle obok niego, jakby z drewnianej podłogi statku zaczęły wyłaniać się złote, czerwone i białe, bijące blaskiem kuleczki. Po chwili uformowały one postać człowieka. Tak, człowieka, nie elfa.
- Na Aslana! Co ci się stało? - zawołał zdziwiony faun.
- Znów jestem człowiekiem - odpowiedział mag.
- Ale wyglądasz tak samo...
- Widzisz - powiedział Dorian odgarniając włosy - normalne uszy. W zamian za coś, zyskałem nowe moce, więc uwolnienie dziewczyn nie będzie teraz problemem. Popatrz - mag pstryknął palcami nad sobą, a otoczyło go paręnaście białych światełek, które błyskawicznie sprawiły, że zmienił się znów w Tarkaana.
- Czekaj tutaj. Przed świtem wrócę, przyprowadzę też dziewczyny! - powiedział stanowczo i zniknął w taki sam sposób, w jaki się pojawił.


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Śro 18:25, 27 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 19:34, 29 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai starała się "załatwić " obu klientów jak najszybciej. Teraz, gdy miała nadzieję na uwolnienie, była jej łatwiej i zarazem trudniej. Łatwiej, bo miała teraz o czym myśleć, gdy wypełniała swe obowiązki. Jej świadomość jakby oddzielała się wtedy od jej ciała i ciało żyło swoim życiem, a świadomość swoim. Ciało wykonywało to, do czego było zmuszane a świadomość "zajmowała się swoimi sprawami". To znaczy, myślała o czymś przyjemniejszym. "Dusza" Ellenai "wracała" do ciała dopiero wtedy, gdy było po wszystkim. Czarodziejka już jakiś czas temu odkryła, tak jak wiele dziewcząt zmuszanych do tego rodzaju zajęcia, że tak jest najlepiej...
A trudniej, bo teraz, gdy miała nadzieję na uwolnienie, chciała, żeby to uwolnienie było już, teraz, żeby zdarzyło się jak najszybciej. A zawsze, gdy się czeka na coś przyjemnego, czas wlecze się i wlecze...
Postarała się więc jak naszybciej zadowolić obu Tarkaanów i wróciła do sali. "Oby to byli już ostatni! Błagam!" mówiła do siebie. Była straszliwie zmęczona. Było już poźno, ale od świtu dzieliła ją jeszcze co najmniej godzina, a dopiero o świcie będzie mogła odpocząć. Zastanawiała się, ilu klientów tej nocy musiały przyjąć pozostałe dziewczyny. Mało je widziała... Wiedziała, że Sonea łatwo się nie odda, ale w gruncie rzeczy jest teraz między młotem a kowadłem... Co do Evanlyn, nie miała pewności, czy do tej pory udało jej się zachować dziewictwo, ale miała nadzieję, że tak. W końcu dziewczyna była sprytna, na pewno jakoś sobie umiała poradzić. Ireth... Ireth podzielała jej los. Obu im nie udało się. Ale ona, Ellenai, była starsza, bardziej doświadczona przez życie, choć akurat w kwestiach erotyki wiedziała tyle co i Ireth... Czyli miała tylko wiedzę teoretyczną. Ale zawsze... I co z Kingą?
Gdy weszła do sali, zobaczyła Evanlyn, która też właśnie skądś wróciła. Zapewne była z jakimś klientem. Czarodziejka uśmiechnęła się do niej i pomachała jej. Evanlyn zauważyła i odpowiedziała gestem. Ellenai przecisnęła się między tłumem gości do niej i usiadła obok. Szeptem zreferowała jej wszystko o Dorianie i Marii. Smutna buzia dziewczyny rozjaśniła się w promiennym uśmiechu.
- Wkrótce będziemy wolne! Wolne! - wyszeptała.
Dłużej jednak nie mogły rozmawiać, bo pojawiła się przed nimi Sefona i wzięła się pod boki.
- A co wy tu robicie? Goście się nudzą, a one sobie plotkują! Do roboty! Uśmiechać się do Tarkaanów, pokazywać im swoją atrakcyjność i zadowalać swych panów, już! Bo jeśli nie... - znacząco zawiesiła głos. Dziewczęta skuliły się. Jeśli nie wykonają polecenia, chłosta będzie pewna!
Wstały więc i weszły w tłum gości. Sefonie już nie wystarcza, że muszą służyć Tarkaanom swym ciałem, muszą jeszcze ich czarować... - zżymała się w duchu Ellelnai. Ale co mogła zrobić?
Stała w tłumie od kilku sekund wypatrując jakiegoś względnie mało odrażającego Tarkaana, którego mogłaby "sobą zainteresować" gdy za jej plecami odezwał się głos:
- Panienka pozwoli...
Odwróciła się. Przed nią stał... Zaczerpnęła tchu. A to niespodzianka! Przed nią stał biały człowiek! Ubrany jak Tarkaan, ale wyglądał na Narnijczyka albo Archendlandczyka, bo spod turbanu wystawały mu jasne włosy i miał jasnoszare oczy. Uśmiechał się do niej, ale wcale nie lubieżnie jak inni Tarkaanowie, ale tak delikatnie, po przyjacielsku....
- Jestem Pelwen - dar - Zanzada Tarkaan - rzekł, kłaniając się szarmancko.
Ellenai znów zaczerpnęła tchu. Pelwen! Archenaldzkie imię! Pelwen najwyraźniej odczytał jej myśli:
- Noszę archenlanddzkie imię, ponieważ moja matka była Archenlandką - pośpieszył zaspokoić jej ciekawość. - Przeprowadziła się do Kalormenu, gdy poślubiła mego ojca, Tarkaana i dlatego noszę kalormeńskie nazwisko. Jestem Tarkaanem, ale zawsze bardziej ciągnęło mnie do kraju mojej matki... Zauważyłem, że panienka ma białą skórę i pomyślałem, że może panienka pochodzi z Archenladii...
- Nie - odparła Ellenai, kręcąc głową i z zadowoleniem słuchając jego słów wypowiadanych do niej z szacunkiem. Tak dawno nie słyszała takiego tonu... I mówi do niej "panienko". Tak ładnie to brzmi.
- Nie, nie jestem Archenlandką, ale nie bardzo się pomyliłeś, szlachetny panie. Jestem z Narnii.
Oczy młodzieńca zaokrągliły się z ciekawości.
- A jak znalazłaś się w niewoli? Bo jesteś niewolnicą, prawda?
Ellenai spuściła głowę.
- Tak - odparła cicho. - Jak się znalazłam w niewoli, to długa historia i to nie miejsce na jej opowiadanie. Wystarczy, jeśli będziesz wiedział, panie, że pracuję w Domu Uciech pani Sefony.
Pelwen cicho gwizdnął.
- Najlegantszy i najdroższy Dom Uciech w stolicy! - stwierdził. - No jasne, Tisroka(oby żył wiecznie, tfu!) nie stać na nic tańszego!
Czarodziejka zauwżyła, że nie darzył władcy Kalormenu zbytnim szacunkiem. Pewnie przyczyniała się do tego jego archenladzka krew.
- "Zabawiasz" tu gości? - spytał. Jego ton nie pozostawiał wątpliwości, o jaki rodzaj zabawy mu chodzi, lecz dziewczyna usłyszała w nim nutkę współczucia. Potwierdziła skinieniem głowy.
- A twe imię? - pytał dalej jej rozmówca.
- Ellenai - odrzekła.
"Pół - Tarkaan" uniósł brwi.
- Słyszałem o tobie! - rzekł. - Podobno należysz do najlepszych... Pozwolisz mi się wybrać?
On pyta ją o pozwolenie! Ellenai roześmiałaby się, gdyby nie była tak zmęczona, ale pomyślała, ze akurat z nim chętnie spędzi czas, nawet w ten szczególny sposób.
- Twa wola, panie - odrzekła więc pokornie, jak przystało na uległą niewolnicę.
- Wybieram cię - rzucił Pelwen. Ellenai natchmiast padła na kolana i ucałowała jego stopy. Pelwen usiłował się odsunąć.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał. - Nie musisz...
- Muszę - przerwała mu dziewczyna. - Pani Sefona tego wymaga a na pewno mnie teraz obserwuje... Jeśli bym tego nie zrobiła, czekałaby mnie chłosta - i podniosła się.
- Rozumiem - odparł Pelwen. - Idź za mną - polecił i poprowadził ją do jednego z ustronnych pokoi....


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 14:40, 30 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 19:46, 29 Sty 2010    Temat postu:

Kinga stała na uboczu, przyglądając się wszystkiemu. Myślała o ostatnich wydarzeniach.
- Byłaś nieprzytomna, niewolnico! - powiedział strażnik, kiedy zabierali ją z Domu Uciech, gdzie miała być na wymianie.
Rozejrzała się wokoło. W pomieszczeniu było mnóstwo Tarkaanów.
"Gdzie są Ellenai, Sonea, Evanlyn i Ireth?" pomyślała. "Powinnny tutaj przecież być. Chyba, że... ktoś już je zabrał!Powinny jednak w końcu tu wrócić. Może zostały uwolnione?"
Kiedy oparła się o ścianę, poczuła ból. Przypomniała sobie ostatnią chłostę.
"Nie zagoiły się..." pomyślała lekko rozczarowana. Miała nadzieję, że po jakimś czasie rany się zagoją.
Postanowiła rozejrzeć się po sali. Nie podobało jej się tutaj, ale chciała odnależć towarzyszki niewoli. Któraś musiała tutaj być. Chociaż - jeśli uciekły, to wszystkie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pią 20:00, 29 Sty 2010    Temat postu:

Łup! Jeden ze strażników padł ogłuszony na ziemię, drugi podzielił jego los. Jakaś niewidzialna siła, zaskoczyła ich niespodziewanie.
"No, przynajmniej teraz nikt nie będzie szukał winowajcy." pomyślał Dorian.
Wypowiedział po cichu zaklęcie, a przed strażnikami pojawiły się dwa dzbany, służące do przetrzymywania wina. Mag rozlał go trochę na ziemię, pokropił ubrania strażników i sprawił, że reszta wina zniknęła.
Postąpił tak ze wszystkimi strażnikami - od bramy, aż do wejścia do pałacu.
Schował się za jedną z kotar, a po chwili wyszedł stamtąd młody Tarkaan. Pomaszerował pewnym krokiem do sali dla mężczyzn. Gdy tam wszedł, prawie nie poczuł zapachu perfum. Rozejrzał się po sali. Na jednym z foteli zauważył Evanlyn. Podszedł do niej.
- Wybieram cię - rzucił krótko.
Dziewczyna ucałowała mu stopy, a potem pomaszerowała za nim do pokoju.
Gdy tam już się znaleźli, Dorian usiadł na brzegu łóżka i powiedział:
- Usiądź obok, muszę coś ważnego ci powiedzieć - dziewczyna niechętnie, nieufnie usiadła na przeciwległym krańcu łóżka...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 9 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island