Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cleopatera
Obywatel Narnii
Obywatel Narnii


Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/4
Skąd: z narnii

PostWysłany: Czw 10:34, 04 Lut 2010    Temat postu:

Po bacznej obserwacji latająca i mówiąca wilczyca Ashley, nie wymyśliła innego planu uwolnienia przyjaciół, jak schwytanie jej i niewola. Podeszła blisko, żeby ją zobaczyli. Strażnicy ją spostrzegli i szeptali do siebie.
- Jak myślisz, co to jest pośród drzew?- zapytał pikinierz.
- Może to jest smok lub latające stworzenie - odrzekł drugi strażnik bez wahania. Podszedł i zobaczył skrzydlatego wilka. Wyjął lśniący miecz i skierował się ku bestii, wymachując mieczem i szykując się do ataku.
- Spokojnie, panie - szepnęła Ashley
- Na Tasza, mówiący wilk - szepnąl strażnik.
Schował miecz, lecz po chwili wyjął sznur i powiedział:
- Mam cię! - i chwycił ją.
Zanieśli ją do zamku, do handlarzy niewolników.
- Ile chcesz za tego wilka? - spytał handlarz
- 300 srebników.Ta wilczyca mówi naszym językiem - szepnął podniecony i przejęty strażnik.
- Udowodnij - zażądał handlarz a strażnik wyjął miecz i podsunął je pod gardło wilczycy.
- Mów ,moje cudo - powiedział.
- Na Aslana! - odpowiedziała Ashley i zawyła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Czw 22:05, 04 Lut 2010    Temat postu:

Elfka pstryknęła palcami, a na jednym z rogów stołu pojawiła się kulka wody, która miała rozmiar zaciśniętej pięści; na drugim rogu stołu pojawiła się kulka zbitego piasku, na kolejnym pojawiły się pomarańczowe płomienie, a na ostatnim pojawił się malutki wir powietrza.
- Doskonale, oto mi chodziło. Teraz użyję zaklęcia.
Uji, toka, zjarri, ajri.
Katër elemente, përmbledhur këtu,
Ndihmo të krijojë një hartë.
Uji i detit, tokës në breg
Zjarri dhe ajrit tregojnë atë.

Na stole zaczęły się pojawiać miniaturowe góry, na północnym jego krańcu rozległa się pustynia, mniej więcej pośrodku, z gór wypłynęła rzeka, która wpadła do morza na wschodzie. Po chwili pojawiły się lasy, puszcze, jeziora, a na końcu ludzkie zabudowania.
Mag przełożył łańcuszek przez pierścionek, a ten spadł aż do podstawy kryształu. Teraz Dorian trzymając za jeden z końców łańcuszka, kryształem, zataczał kręgi nad makietą Kalormenu.
W końcu kryształ uderzył w paręnaście mini-budyneczków, które przedstawiały zabudowania jakiegoś miasta.
- Ruszamy tam!
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 15:49, 05 Lut 2010    Temat postu:

Mijały dni, a w życiu Ellenai nic się nie zmieniało, każdy dzień wyglądał tak samo. Każdy dzień spędzała głównie w ogrodzie - miejscu, gdzie czuła się trochę, troszeczkę lepiej, a każdej nocy dostarczała przyjemności swemu panu, a on starał się obdarować ją dzieckiem. Czekał z niecierpliwością na dzień, kiedy jego niewolnica wyzna mu, że wreszcie spodziewa się dziecka. Lecz upłynął jeszcze zbyt krótki czas, by można było się w tym zorientować... Czarodziejka starała się pogodzić z wyznaczoną jej przez pana rolą, ale było to cieżkie. Och, jakie ciezkie! "Aslanie, pomóż mi!" błagała tysiące razy dziennie. "Pomóż mi znosić mój los, jestem zbyt słaba, aby dać sobie z tym radę bez Twej pomocy!"
Któregoś dnia, gdy jak zwykle przebywała w ogrodzie, usłyszała głos. Podniosła głowę i zaczęła nasłuchiwać. Głos wołał jej imię! Wyraźnie słyszała: "Ellenai! Ellenai! Ellenai"!
- Co to? - szepnęła. - Kto mnie woła?
"Ellenai!" słychać było w szumie wiatru. "Bądź dzielna! Nie poddawaj się! Wytrwaj! Idziemy po ciebie!"
W oczach czarodziejki ukazały się łzy szczęścia. To był głos Doriana! A więc przyjaciele jej nie opuścili! Przydą tu za nią! Szukają jej!
Ale... jak to możliwe, że usyłszała głos przyjaciela? On przecież nie jest obdarzony telepatią: rzadko zresztą kiedy elfy mają tę zdolność. Jej magia też jeszcze nie powróciła, więc jak to mozliwe? A może to sobie tylko wyobraziła? Może ten głos to tylko jej imaginacja, wywołana tęsknotą i cierpieniem? Ta myśl tak przeraziła Ellenai, że opadła na stojacą w pobliżu ławkę, ukryła twarz w dłoniach i żałośnie się rozpłakała...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 17:02, 06 Lut 2010    Temat postu:

- Skoro wiemy, gdzie jest El, to spróbuję ją o tym powiadomić. - Oznajmił Dorian i zniknął, pojawiając się na bocianim gnieździe.
***
- Ten piekielny Tehiszbaan! Musi tu być tak gorąco? - Narzekał mag, gdy wędrowali wzdłuż miasta, od strony pustyni.
Już parę dni szukali czarodziejki w obrębie miasta. Pozostało im jeszcze trzy rezydencje na jego obrzeżach i jedna w głębi lasu.
- Spróbuję przeszukać tę rezydencję, wy poczekajcie tutaj - powiedział Dorian do Sonei i Evrala.
Po tych słowach zniknął i pojawił się za murem. Znajdował się w ogrodzie. Wiły się w nim alejki, osadzone przeróżnymi roślinami. Kwiaty, drzewa, krzewy - co jakieś dziesięć metrów, pod wierzbami ustawione były pozłacane ławeczki, obok niektórych stolik, a gdzieniegdzie altanka. Mag powoli, ostrożnie, przemykał wśród różanych krzewów, rosnących pod murem. Dostrzegł jakiś ruch, zaraz za akacjami. Wpatrzył się w tamto miejsce, jednak po chwili na jego twarzy pojawiło się rozczarowanie - to tylko dwóch niewolników, najwyraźniej opiekujących się ogrodem, przycinało i podlewało rośliny. Nagle obydwaj spojrzeli na siebie, zebrali narzędzia i szybko się oddalili. Po chwili w tamto miejsce nadeszła jakaś kobieta - jej ciuchy wskazywały na to, że była Tarkinną, a, że stała do maga tyłem, to jeszcze utwierdziła go w tym przekonaniu. Dorian już postanowił, że wróci do elfów, gdy nagle kobieta odwróciła się i wywołała u maga opadnięcie dolnej szczęki. To była Ellenai! Ale... Ona jako Tarkinna...?
Czarodziejka szła powoli, nie zwracając uwagi na otoczenie. Skierowała się trochę w lewo, w stronę małej fontanny, wokół której rosły brzozy. Mag postanowił, że teraz powiadomi ją, że jest uratowana. Podkradł się do niej (nadal niewidzialny) i szepnął:
- Ellenai. To ja, Dorian. Uratujemy cię! I to zaraz!


Ostatnio zmieniony przez Atim dnia Sob 17:02, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 17:27, 06 Lut 2010    Temat postu:

Ósmy dzień niewoli u Tarkaana. Nie wiadomo który, w ogóle w niewoli. Siedem absorbujących nocy... Ile jeszcze ją czeka?
Ellenai w ponurym nastroju udała się do ukochanego ogrodu. Zastanawiała się, czy nosi pod sercem dziecko. Jeśli tak, to wskazane są jej spacery, starała się ratować wisielczym humorem. Doszła do małej fontanny i usiadła na jej skraju. Pochyliła się nad lustrem wody i spojrzała na swoje odbicie. "Wyglądam jak Tarkiina, tylko mam inne włosy i skórę" pomyśłała. W oczach też miała nowy wyraz... Czarodziejka zastanawiała się, co by on mógł znaczyć... Ciekawe, czy jej przyjaciele by ją rozpoznali. I właśnie wtedy usłyszała głos. Ten sam, który kiedyś już słyszała, gdy przypłynął do niej w szumie wiatru. Głos mówił:
- Ellenai. To ja, Dorian. Uratujemy cię! I to zaraz!
Czarodzieka zerwała się i rozejrzała dookoła. Nikogo nie było widać. Czy to znowu jakieś przesłyszenie? Ale nie, przecież słyszała wyraźnie, nie mogła sobie tego wmówić.
- Dorian? - spytała z lękiem w głosie, wciąż uważnie się rozglądając. - To naprawdę ty? Nie widzę cię!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 17:35, 06 Lut 2010    Temat postu:

A teraz? - Zapytał mag, pojawiając się obok czarodziejki.
Ta wyglądała na trochę wystraszoną, ponieważ ostatnim razem, gdy Dorian stawał się niewidzialny, robił to inaczej. Jednak już po chwili rzuciła mu się na szyję.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 17:44, 06 Lut 2010    Temat postu:

Gdy Dorian pojawił się obok niej, Ellenai aż podskoczyła. Nigdy wcześniej nie pojawiał się w taki sposób. To znaczy owszem, kiedyś, gdy był Rilianem, ale nie ostatnio... Ale to był jednak on! Nie zwróciła nawet uwagi na pewne szczegóły w jego wyglądzie, które się zmieniły, tylko rzuciła mu się w ramiona, szlochając głośno:
- Dorian! Dorian! Och, przyjacielu! Nie zostawiłeś mnie, nie porzuciłeś! A ja już traciłam nadzieję... Co z resztą?- zapytała, podnosząc ku niemu twarz zalaną łzami szczęścia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 18:01, 06 Lut 2010    Temat postu:

Jestem tu z Soneą i Evralem. Reszta została na statku. Na szczęście, znalazłem cię dzisiaj. Po północy, statek ma odbić od brzegu i udać się na pełne morze - oznajmił Dorian. Po chwili dodał - No dobra, zabieram cię stąd.
I zanim czarodziejka zdążyła coś powiedzieć, obydwoje zniknęli i pojawili się za murem. Dorian zamknął oczy, a po chwili pojawiły się przed nimi dwa elfy.
- Co do..? - Sonea nie dokończyła, bo zauważyła, że to mag ją przywołał.
- Ruszamy na statek - powiedział Dorian, a po chwili wszyscy stali już na pokładzie żaglowca.
Powrót do góry
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 18:23, 06 Lut 2010    Temat postu:

Dorian poszedł przeszukać rezydencję. Evral został sam na sam z Soneą. Przyjrzał się jej. Była całkiem ładna. Rozmyślał. Spojrzał w dal. Potem spojrzał na rezydencję. Dorian coś długo nie wracał.

- Chodź, dołączymy do niego- powiedział do Sonei i nie czekając na odpowiedź ruszył za Dorianem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 18:39, 06 Lut 2010    Temat postu:

Czarodziejka ani się nie obejrzała, a już opuścili posiadłość, która przez ostatni tydzień była jej więzieniem. Zaraz potem pojawili się Sonea i Evral. Ellenai nie zdążyłą się nawet z nimi przywitać, bo Dorian zaraz przeniósł ich na pokład statku. Zobaczyła Marię, Kingę i Evanlyn. Rzuciły się ku niej z okrzykiem radości. Wkrótce wszystkie dziewczęta, włącznie z Soneą obejmowały się ramionami, płacząc z radości. Znów były razem! Koniec niewoli!
Gdy Ellenai przywitała się także z Evralem, rozejrzała się dookoła i zapytała trochę niespokojnie:
- A gdzie Ireth? Myślałam, że i ona mnie przywita... Czy może źle się czuje?T
warze obecnych spochmurniały a Dorian ciężko westchnął:
- Nie chciałem ci o tym tak od razu mówiić, ale skoro zapytałaś... Płynęliśmy tu tym statkiem. Gdzieś tak w połowie drogi napadli nas piraci. Udało nam się ich odeprzeć, ale strzała jednego z nich ugodziła Ireth... Może nic by się nie stało, wyjęlibyśmy grot i uleczyli ją, ale strzała była zatruta... Nic nie mogliśmy zrobić, ani ja, ani Sonea... Zmarła na moich rękach w minutę po tym, jak została trafiona.. Trucizna działała szybko - wyznał mag i dyskretnie otarł łzę z oka.
Ellelnai zrobiła się blada jak kreda. Ireth nie żyje? Ta wesoła, pełna życia dziewczyna, zaledwie dwudziestoletnia? Nie!
- To... niemożliwe! - wyszeptała, ale wszyscy pokiwali głowami.
- Zmarła na morzu, oddaliśmy jej ciało morzu - dodał Dorian.
Ellenai zasłoniła twarz rękami:
- To przeze mnie!- wykrzyknęłą łamiącym się głosem. - To moja wina! Płynęliście po mnie i ona... Och, nigdy sobie tego nie wybaczę! Ja przyczyną jej śmierci... Jak ja będę z tym żyć? - wybuchnęła płaczem. Płaczem bez łez. Jej ramiona drżały wstrząsane szlochem, ale z oczu nie wypłynęła ani jedna łza. Były suche niczym piasek pustyni. Jakże straszny był ten "suchy" płacz.
Powoli jednak czarodziejka się uspokoiła.
- Ireth jest teraz w Krainie Aslana - stwierdziła. - Jest przy nim i jest jej dobrze... Już nikt jej nie skrzywdzi, w żaden sposób. A my... my musimy żyć i jakoś poradzić sobie z tym bólem.
Odetchnęła i po chwili ciagnęła pewniejszym, energicznym głosem, który jej przyjaciele tak dobrze znali:
- Straszliwy przerywnik w niewoli minął. A Aurora czeka na nas! Ruszajmy! Na Wyspę Ramandu, prawda?- upewniła się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delimorn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 20:06, 06 Lut 2010    Temat postu:

Kinga nie mogła uwierzyć, że widzi Ellenai. Przez tyle czasu ona, królowa Maria, Evanlyn, Sonea, Evral i Dorian zamartwiali się o przyjaciółkę. Teraz, gdy ją zobaczyła, przekonała się, że to na prawdę ona, wraz z królową i Evanlyn podbiegła się by ją uściskać. Przez dłuższą chwilę witały się szczęśliwe, kiedy słowa Ellenai wywołały smutek na ich twarzach.
- A gdzie Ireth? Myślałam, że i ona mnie przywita... Czy może źle się czuje?
Dorian opowiedział jej o napaści piratów i śmierci dziewczyny. Kinga widziała, że Ellenai robi się coraz bledsza. Rozumiała ją, sama poczuła się fatalnie na wieść o tej tragedii.
- Dlaczego musieli trafić właśnie w Ireth? - zastanawiała się wtedy z żalem.
Teraz czuła ogromne wyrzuty sumienia, że radowały się i śmiały, mimo śmierci współtowarzyszki podróży.
- Życie musi się toczyć dalej...Trzeba odnaleźć Aurorę! - pomyślała, słysząc słowa Ellenai. - Koniec niewoli!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evanlyn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Nie 19:47, 07 Lut 2010    Temat postu:

Evanlyn stała na pokładzie statku i myślała o Ireth. Czuła się winna, że nie spróbowała nawet uleczyć ją ziołami. Wiedziała, że i tak by jej się nie udało, ale to nie powstrzymywało wyrzutów sumienia.
Zemknęła oczy. Morskie powietrze pachniało solą i wolnością. Wiatr rozwiewał jej włosy i chłodził twarz. Koniec świata... Zawsze marzyła, by być tak blisko.
Otworzyła szeroko oczy. Z trudem powstrzymała śmiech. Znowu zgubiła konia!
Nagle zmrużyła oczy wpatrując się w horyzont. Pojawiła się na nim ciemna plamka. Ląd!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatera
Obywatel Narnii
Obywatel Narnii


Dołączył: 09 Wrz 2008
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/4
Skąd: z narnii

PostWysłany: Pon 7:06, 08 Lut 2010    Temat postu:

Prowadzona przez handlarza na targ Ashley czuła upokorzenie.Kiedy wprowadzono ją i przykuto łańcuchami do bali, zaczęła się licytacja, jakby była przedmiotem, a nie żywym czującym stworzeniem.
- Sprzedam to cudo za 600 srebrników jakiemuś bogatemu panu - odrzekł wesoło handlarz.
- Ja kupię tego wilka - rzekł pewien nieznajomy człowiek. Podał handlarzowi srebrniki i pociągnął wilczycę za grube łańcuchy. Wilczyca pomyślała o Dorianie, Marysi i Amosie.Miała nadzieję, że o niej myślą. Gdy nieznajomy doprowadził ją do jakiegoś pałacu, zauważyła władcę tego pałacu. Był to książę Tarkaan, zły człowiek. Gdy zauważył skrzydlatego wilka wstał i zaśmiał się. Podszedł i powiedział do wilczycy:
- Jeśli jesteś mówiącym zwierzęciem tego diabła Aslana, przemów - i zaśmiał się szyderczo.
Wilczyca warknęła i powiedziała:
- Jak ty możesz Aslana przezywać - oburzyła się i zauważyła jego zdziwienie. Po chwili powiedział:
-Zabierzcie tę wilczycę i zabijcie ją tak, jak każdego mówiące stworzenie, bo od dziś Narnia nie istnieje, a każde stworzenie podejrzane o mówienie będzie zabite!
Powiedział to swoim strażnikom i zabrali ją a ona telepatycznie odszukała Doriana i zaczęła szeptać: "Doorian, to ja Ashley, zna mnie Amos i Ellenai, uciekajcie, pewienTaarkan chce zabić i zniszczyć Narnię a mnie zaraz zabije, żegnajcie przyjaciele!
Kiedy przestała szeptać, strażnik wyjął lśniący miecz i zaczął ćwiczyć, by jak naszybciej wykończyć bestię. Ashley nie broniła się. Była dumna z tego, że umrze za przyjaciół.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 7:29, 08 Lut 2010    Temat postu:

Dorian skinął głową na ostatnie słowa Ellenai i i ruszył ku dziobowi. Po chwili statek rozwinął żagle, które zaraz wybrzuszyły się od wiatru i statek ruszuł w rejs. Ellenai stanęła przy relingu, z lubością wdychając ożywczą morską bryzę i czując smak soli na wargach. Znów wróciła na ukochany Ocean Wschodni! Był jej równie drogi jak Ker - Paravel, zwłaszcza teraz, po tych tygodniach spędzonych w suchym jak pieprz Kalormenie! Taki jej się wydawał, choć były tam przecież zielone zakątki, ogrody i fontanny, Kalormen też miał dostęp do morza! A jednak...
Ellenai tak się cieszyła, że znów jest na morzu i jest wolna! Wolna! Ona i i inne dziewczęta. Wszystkie są wolne!
Tylko Ireth... Wspomnienie przyjaciółki przysłoniło na chwilę oczy Ellenai mgiełką łez. "Ale ona też umarła wolna" pomyślała, starając się ratować przed rozpaczą. "Jest teraz w Krainie Aslana i kiedyś się tam z nią spotkamy!"
A oni teraz płyną na Wyspę Ramandu po Nóż Aslana. Po drodze oczywiście będą musieli zawinąć do wielu innych portów, ale wkrótce dotrą na Koniec Świata...To dziwne! Jakąś godzinę temu była na południowym krańcu świata, w Tehiszbaanie, a teraz płynie na Wschodni... Zastanawiała się, co pomyślał Tarkaan, gdy jej nie znalazł i jak wytłumaczył sobie jej zniknięcie. Pewnie pomyślał, że jakoś uciekła... Wszystko jedno zresztą. To już nie jej problem!
Dorian wrócił i stanął obok niej. Z uśmiechem spojrzłał na jej rozjaśnioną twarz.
- Szczęśliwa? - zapytał.
- Mmmm... - westchnęła czarodziejka rozmarzona. I nagle... Obecność Doriana o czymś jej przypomniała. Przecież przeniósł ją, Soneę i Evrala na pokład statku za pomocą teleportacji! Ale jak to możliwe? Wszak elfy nie mają takiej mocy! Przyjrzała się przyjacielowi uważniej i wtedy spostrzegła, że zniknęła gdzieś ta jego eteryczność elfów, teraz był bardziej... bardziej... Jak to określić? Bardziej konkretny? Bardziej przypominał człowieka. Wyciągnęła rękę i odgarnęła jego włosy. Uszy Doriana były zwyczajne, ludzkie. Powoli opuściła rekę.
- Dorian - rzekła cicho. - Jeszcze ci nie podziękowałam, nie opowiedzieliśmy sobie nic nawzajem... Ale to potem. Najpierw wyjaśnij mi, jak to możliwe, że przestałeś być elfem i znów jesteś człowiekiem?A może... kimś innym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 9:54, 08 Lut 2010    Temat postu:

Płynęli. Evral nie zbyt lubił podróże morskie. Ale teraz był smutny. Zginęła przyjaciółka ''dziewczyn'', jak je nazywał, chociaż były to kobiety. Jak ona się nazywała? Ach tak. Ireth. Nie znał jej zbyty dobrze, a mimo to był bardzo przygnębiony. To dziwne. Ale tak było. Żałoba elfów jest na swój sposób piękna. Gdyby Ireth umarła w kraju elfów, odbyłyby się uroczystości. śpiew byłby wszechobecny. Las też złożyłby swój hołd. Pieśni elfów były niebezpieczne dla śmiertelników, ale bardzo piękne. Evral szukał w pamięci jakiejś pieśni żałobnej. Gdy sobie ją przypomniał, począł cicho nucić.

Èră PālănĎİL mas
Kytha revernum pag
Hertha dev ryut
fhov tar Elendil!


Śpiew Evrala unosił się wśród fal. Z początku cichy, teraz jego głos rozbrzmiewał. Po chwili dołączył do niego jakiś głos. Ale Evral w tej chwili oddał się muzyce i nie był w stanie określić czyj to był głos.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Pon 9:54, 08 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Następny
Strona 12 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island