Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
W niewoli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 16, 17, 18  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 18:44, 21 Sie 2009    Temat postu:

Czarodziejka nie była już bardzo świadoma tego, co się dzieje, gdy wreszcie podano jej wywar. Ktoś przytrzymał jej miseczkę przy ustach, aby mogła wszystko wypić. Gdy już to zrobiła, przez chwilę nic się nie działo. Dopiero, gdy magiczne i lecznicze ingrediencje zaczęły się przedostawać do krwioobiegu i działać na układ nerwowy, poczuła lekką poprawę. Po jakichś 5 minutach czuła się znacznie lepiej. Chmury zasłaniające jej umysł rozpłynęły się, zaczęła myśleć jaśniej. Z jej pleców przestała płynąć krew, co przedtem pozbawiało ją siły. Plecy wciąż straszliwie ją bolały, ale teraz ten ból wydawał się jakby nieco przytłumiony, stępiony. Zaczerpnęła głęboko oddechu i podniosła głowę. Dopiero teraz zauważyła, co się dzieje. Oro chłostała Ester, trzymaną przy kolumnie przez jakichś dwóch osiłków, a elfka jęczała z bólu. Po jej twarzy płynęły łzy.
Justyna natychmiast przypomniała się scena, gdy sama była chłostana przez tę złotowowłosą Tarkiinę i wiedziała, że ona lubi bić mocno. Inni też to wiedzieli. Czarodziejka czuła, jak Maria próbuje tłumić w sobie wściekłość, podobnie czynił Rilian. Ireth, wciąż stojąca u jej boku, uczyniła krok w kierunku Estery, ale Justyna szybko chwyciła ją za rękę. Gdy spojrzała na nią szeroko otwartymi ze zdumienia i lęku oczami, stanowczo pokręciła głową. Przesłanie było wyraźne: "To nic nie da! Nie narażaj się! Musimy to wytrzymać!" Justyna nie chciała, by i Ireth została tego wieczoru wychłostana. To jeszcze dziecko... Potem lekko przytuliła 14 - latkę do siebie, jak gdyby była jej starszą siostrą.
A Tarkaanowie i Tarkiiny mieli kolejną uciechę. To już druga niewolnica, która została dziś wychłostana! Ale przyjęcie! Długo będą je wspominać!
Maria została odwołana przez swoich właścicieli. Gdy odchodziła, Justyna lekko uścisnęła jej dłoń w podzięce. Nie musiała nic mówić, księżniczka wiedziała o jej wdzięczności.
- Co się dzieje? - zapytała szeptem. - Czemu Oro zbiła Esterę? Co jej ta biedna dziewczyna zawiniła? I gdzie jest król?
Popatrzyła na osiłków ciągnących krwawiącą elfkę do jakiegoś kąta. Nie czekając na odpowiedź przyjaciół, ruszyła za nią, aby spróbować ją jakoś wspomóc, ale zatrzymały ją słowa Lasenne, która właśnie powróciła:
- Jestem zmęczona. Zbliża się wieczór. Odprowadzisz mnie do mego pokoju, przygotujesz mnie do snu, a potem... - tu głos młodej Tarkiiny stał się nieco łagdniejszy - sama będziesz mogła się położyć. Wiem, że tylko o tym marzysz.
'- Tak, pani - odparła posłusznie Justyna. Odchodząc za swą panią, Justyna rzuciła jeszcze porozumiewawcze spojrzenie Rilianowi." Przyjdę!". Tak, tej nocy nie zazna odpoczynku, choć bardzo by się jej przydał. Ale trudno, odżałuje.
Obiecała sobie, że gdy ułoży Lasenne do snu, wróci tu i spróbuje jakoś pomóc Esti. Ona jej pomogła, musi się jej odwdzięczyć. Żałowała, że wypiła cały wywar; gdyby wiedziała, co się dzieje, zostawiłaby go trochę dla elfki. Ona wywaru nie przygotuje, taką wiedzę mają tylko elfy, ale może sama jej obecność ucieszy Ester. Przecież obecność jej przyjaciółek też podtrzymywała ją na duchu. Posiedzi przy niej do północy, a potem spotka się z Rilianem w stajniach.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 10:23, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 19:06, 21 Sie 2009    Temat postu:

Maria z każdą minutą miała ochotę podejść do Estery i jakoś dać jej odczuć, że jest blisko, że może na nią liczyć, ale karcący wzrok Lii trzymał ją na uwięzi, więc księżniczka mogła tylko patrzyć w stronę przyjaciółki i stać tam, gdzie stała. Czas płynął wolno. Lia co chwila wynajdywała dla Marii jakieś zajęcia. To miała iść po owoce, to nalać jej wina, to wytrzeć stół, czy podłogę, jeszcze innym razem pójść się kogoś o coś zapytać, albo poprosić na rozmowę. Dziewczyna była już trochę zmęczona, zwłaszcza, że dochodziła jedenasta w nocy, a przynajmniej tak się jej wydawało. Kiedy księżniczka wracała od stołu z owocami zauważyła, że przy Ester siedzi Justyna.
"Na kły Aslana, co ona tu robi?!" - pomyślała przerażona. - "Przecież gdy tylko Oro to zauważy, powie to Lasenne, albo co gorsza, wychłosta ją na miejscu!"
- No co się tak guzdrasz? - usłyszała za sobą przenikliwy głos Arahii, więc pospiesznie wróciła do swojej pani.
Lia zmierzyła ją wzrokiem. Maria spuściła oczy. Nie powinna się ociągać, wiedziała o tym dobrze, ale cóż teraz zrobić. Nie cofnie się czasu, gdyby tak się dało, mogłaby zmienić wiele rzeczy...
- Niewolnico - odezwała się Lia - już wystarczająco narozrabiałaś, chłosta cię nie ominie, ale wierz mi, mogę przemienić zwykłe smaganie batem w coś o wiele gorszego! - zagroziła.
- Przepraszam, pani, to się więcej nie powtórzy - powiedziała cicho księżniczka, nadal patrząc w ziemię.
- Mam taką nadzieję - wycedziła Tarkiina i powróciła do oglądania jakichś pokazów.
Maria stanęła za łożem swojej pani. Nie mogła zrobić nic innego, jak tylko czekać i rozmyślać. A miała o czym. Gdzie jest Nirian? Czy nic mu się nie stało? Co tu robi Justyna? Czy z Esterą wszystko w porządku? Co wydarzy się na jutrzejszym polowaniu? I czy ewentualny plan ucieczki się powiedzie? Te pytania krążyły w jej głowie, ale ostatkiem przytomnego umysłu odpędziła wszystkie te rozważania i postarała się skupić na każdym, nawet cichym, westchnieniu jej pani.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pią 19:41, 21 Sie 2009    Temat postu:

Gdy tylko przygotowała Lasenne do snu i ta pozwoliła jej odejść, Justyna wróciła do sali bankietowej. Przyjęcie jeszcze trwało, choć ci goście, którzy mieli jechać jutro na polowanie, tak jak Lasenne, powoli zaczynali się wykruszać. Riliana już nie było, pewnie udał się już do stajni, Ireth też nie dojrzała, za to zobaczyła Marię usługującą swoim dwóm paniom, i biegającą w tę i z powrotem jak fryga. Ester nadal leżała w ciemnym kącie i nikt się nią nie interesował. Czarodziejka podeszła do niej, usiadła obok i ścisnęła ją mocno za rękę. Ester jęknęła, dając znak, że wie o jej obecności i dziękuje za zainteresowanie. Na nic więcej jednak nie było jej stać. Siedząc przy przyjaciółce, Justyna żałowała, że nie wzięła ze sobą jakiejś szmatki i dzbanka wody, aby otrzeć krew. Zauważyła jednak misę wody, podawanej do obmycia rąk, stojącą przy jednym z już pustych łóż. Podeszła tam, zabrała ją, chwyciła jeszcze po drodze jakiś porzucony welon, podeszła z tym do Estery i zaczęła obmywać jej twarz i plecy. Nawet nie pomyślała, że mogłaby to zobaczyć Oro, ale, prawdę mówiąc, akurat w tym momencie ta mała żmija była jej całkowicie obojętna. Obmywając przyjaciółkę, Justyna myślała o krótkiej rozmowie, jaką odbyła dziś z Lasenne, gdy przygotowywała ją do snu. Lasenne zapytała, jak się czuje, a gdy jej odpowiedziała, że całkiem nieźle, młoda Tarkiina westchnęła z ulgą i zaczęła wyjaśniać, dlaczego kazała ją wychłostać: "Musiałam to zrobić, bo sprzeciwiłaś się wolno urodzonej Tarkiinie na oczach innych. Najlżejsza kara, jaką mogłam ci wymierzyć, to właśnie 50 batów. I musiałam to zrobić, bo gdybym nie zareagowała, prawo do wymierzenia ci kary przeszłoby na Oro, a ona jest surowa dla niewolników i mogłaby kazać zasiec cię na śmierć. Mam nadzieję, że rozumiesz?" Justyna zapewniła swą panią, że wszystko rozumie i że nie ma do niej żalu.
Gdy skończyła obmywać Esterę z krwi, wyniosła miednicę do ogrodu, wylała brudną wodę, wypłukała ściereczkę, napełniła miednicę czystą wodą z fontanny i wróciła do komnaty. Znów usiadła przy przyjaciółce i położyła jej na czole szmatkę zmoczoną w zimnej wodzie, by obniżyć nieco gorączkę, jaka zwykle występowała po chłoście.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 10:26, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 20:03, 21 Sie 2009    Temat postu:

Chłosta. To słowo brzmiało wrogo i nieprzyjemnie. Rodzaje chłost są różne. Najgorsza jest ta, przy której smagają cię batem, który ma siedem końcówek, a na każdej z nich jest zamocowana mała kuleczka. Kiedy niewolnik smaga się z całych sił takim batem, czujesz, jakbyś umierał. Jakbyś płonął żywym ogniem, bo końcówki wdzierają się w skórę i wyrywają kawałki mięsa.
Maria dziękowała Aslanowi, że nie była chłostana właśnie w taki sposób, bo na pewno umarłaby z bólu podczas biczowania, albo co gorsza, wykrwawiła by się na śmierć już po wymierzonej karze. Teraz, kiedy sługa jej pani, Lii, mocno trzaskał ją batem, księżniczka miała świadomość, że jutro nie będzie w stanie się ruszyć, a przecież czekało ją usługiwanie swoim paniom podczas polowania. Lia kazała wymierzyć jej wiele batów, ale w tej chwili dziewczyna nie pamiętała, ile dokładnie. W ogóle nic nie pamiętała. Miała ochotę zemdleć, stracić przytomność, uciec w ciemność... Niestety ta chwila długo nie nadchodziła. Maria podejrzewała, że Lia stała tam w tym momencie i przyglądała się wszystkiemu z zadowoleniem. Wyszły już z sali, w której odbywało się przyjęcie, więc okrutna Tarkiina mogła smagać ją batem, ile jej się podobało. Księżniczka nie wiedziała, czy krzyczy, czy nie, to nie miało znaczenia. Ważne w tej chwili było to, że powoli zaczynała tracić świadomość. I w końcu zanurzyła się w lekką, błękitną mgiełkę i nieprzeniknioną ciszę. W tej ciszy coś się działo. Zdawać by się mogło, że Marii coś się śni. Widziała Niriana, z którym spotyka się na polowaniu. I nagle pojawiło się uczucie niepokoju, chęć ucieczki. Obraz zniknął tak szybko, jak się pojawił, a na jego miejsce wsunął się inny. Był to Aslan. Jego spojrzenie było niesamowicie spokojne i głębokie. Maria usłyszała aksamitny głos Lwa: "Już wkrótce". Nie wiedziała, czy chodzi o śmierć, czy co innego. Rozkoszowała się tą chwilą ukojenia i spokoju. A potem wszystko znikło i księżniczka poczuła ból.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Pią 21:59, 21 Sie 2009    Temat postu:

Estera nie wiedziała, co się dzieje. Czuła, że za rękę ją ktoś trzyma. Z początku nie widziała, kim jest ta osoba. Jej dłoń była delikatna. Elfka wyczuwała od tej osoby dobrą aurę. Przez półmrok dojrzała, że była to Justyna. Elfka wykrzywiła twarz w uśmiechu, który był podziękowaniem. Potem poczuła przyjemny chłód na obolałych plecach. Trochę szczypało, ale przynosiło ulgę. Było jej gorąco. Następnie czarodziejka zniknęła gdzieś na kilka chwil. Potem poczuła zimno na czole. Jej przyjaciółka wróciła i zrobiła jej zimny okład. Teraz czuła się znacznie lepiej. A z fioletowej butelki biło ciepło i moc. Esti czuła, że ta rzecz, czymkolwiek jest, dodaje jej energii. Ale najbardziej pomogła jej Justyna.
- Dzię... dziękuję ci, przyjaciółko. Jesteś najprawdziwszym... skarbem - zakaszlała. - Mam nadzieję, że z tobą... wszystko w porządku, i że lek zadziałał? - usmiechnęła się. Chwila ciszy. Estera podparła się rękoma. Rozejrzała się po sali. Było prawie pusto. Tylko niewolnicy sprzątali salę.
- Czy wszyscy już poszli? Ja... ja muszę iść do Traq. Ja jej obiecałam. Pomóż... pomóż mi wstać, proszę - wydusiła z siebie Ester. Podparła się rękoma, próbując wstać. Czarodziejka pomogła jej. Elfka zachwiała się. Gdyby nie pomoc jej przyjaciółki, być może Estera wykrwawiłaby się na śmierć. Samotna, opuszczona, zhańbiona. Ale najważniejsze, że tak się nie stało. Justyna złapała Esti za barki i wyciągnęła na długość ramion. I odpowiedziała jej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 6:02, 22 Sie 2009    Temat postu:

Rilian obserwował chłostę Estery zza łoża właścicieli. Chciał podejść tam i powstrzymać Oro, jednak wiedział, że zaraz złapią go stojący obok niej niewolnicy i będzie to oznaczało trzecią już dziś chłostę. A widząc, jak zręcznie Tarkiina posługuje się batem, wcale nie chciał się jej narażać. Po chłoście odciągnięto elfkę do jednego z katów sali. Po jakimś czasie podeszła do niej Justyna, mag chciał uczynić to samo, ale odezwał się skrzeczący głos Wezyra.
- Niewolniku, idź natychmiast do stajni i sprawdź, czy konie zostały odpowiednio przygotowane.
Rilian skinął głową i ruszył w kierunku drzwi. Szedł sobie spokojnie po korytarzu, potem przez dziedziniec, aż w końcu dotarł do stajni. Wiedział, że nie musi się spieszyć, bo niedługo wybije północ i większość wielmożów pójdzie spać. Tak więc sprawdził, czy konie zostały nakarmione, napojone i wyczyszczone. Wiadomo, że na polowanie Tarkaanowie nie pojadą w lektykach. Gdy obszedł już stajnie, wyszedł na dziedziniec. Zegar wieży zamkowej zaczął wybijać północ. W ogrodzie odpalono sztuczne ognie. Teraz pozostawało mu czekać na pojawienie się czarodziejki...
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 7:57, 22 Sie 2009    Temat postu:

Justyna złapała Esti za barki i odsunęła na długość wyciągniętego ramienia. I odrzekła stanowczo:
- Nigdzie nie pójdziesz. Jesteś ranna. Musisz odpocząć.
A widząc, że Estera chce zaprotestować, dodała uspokajająco:
- Ja cię zastąpię. Dzięki tobie mam na to dość sił. Odprowadzę cię do twojej kwatery i położysz się spać.
A widząc, że Estera kieruje wzrok na Oro, która właśnie wychodziła z sali, dodała:
- Nią się nie przejmuj. Pewnie i tak nie zauważy, że cię nie ma. Chyba nie sądzi, że po takiej chłoście, jaką ci wymierzyła, będziesz jeszcze w stanie jej usługiwać?
Odprowadziła elfkę do jej pokoju i pomogła ułożyć się na łóżku, rzecz jasna, na brzuchu. Potem wyjrzała przez okno i spojrzała na niebo. Układ gwiazd wskazywał, że już bardzo niedaleko do północy. Wróciła do przyjaciółki.
- Mówiłaś o Traq. Gdzie ona jest?
- W... w ogrodzie... - dobiegł ją cichy szept dziewczyny.
- Dobrze, znajdę ją. A ty śpij.
Wyszła z pokoju niewolników i pobiegła do ogrodu. Gdzie może być Traq? Wreszcie ją znalazła.
- Och, Traq! - zawołała i podbiegła do niej. Trag pochyliła się ku niej i obie się objęły. Ręce Traq spoczywające na jej obolałych plecach sprawiały dziewczynie ból, lecz nie zważała na to. Ręce przyjaciela nie zadają bólu. Stały tak dłuższą chwilę, nie mogąc wydusić słowa ze wzruszenia. Zanim Traq zdążyła cokolwiek powiedzieć, przemówiła Justyna:
- Estera została wychłostana, dlatego przyszłam ja. Powiedziała mi o tobie. Och, Traq, tak się cieszę, że cię widzę! Aslan nam błogosławi, bo spotkałam i Riliana, i Esterę, i Ireth, i Marię, i księcia... I teraz ty! Brakuje tylko Amosa...
Zamilkła na chwilę, a potem mówiła dalej:
- Zostałabym z tobą dłużej, ale nie mogę, bo umówiłam się z Rilianem... No, nie patrz tak na mnie - uśmiechnęła się, widząc zdumiony wzrok Traq. - To nie miłosna schadzka. Spotkamy się w stajniach, bo on ma tam pracę; będziemy tam sami, i będziemy mogli wreszcie swobodnie porozmawiać... Dotąd nie mieliśmy czasu ani sposobności... - mówiła szybko, bo czuła, że północ już minęła.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 10:32, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 15:24, 22 Sie 2009    Temat postu:

Maria leżała na zimnej posadzce w swoim ciasnym pokoiku. Nie była w stanie się ruszyć, ani zrobić cokolwiek innego. Pozostawało jej leżenie i czekanie, aż ból w plecach ustąpi choć na chwilę, aby mogła przenieść się na łóżko, ale w końcu stwierdziła, że jest ono tak samo twarde jak podłoga, więc nie ma po co tracić sił na wstawanie, i że lepiej leżeć tak dalej. Było już ciemno, tylko księżyc świecił na niebie, raz po raz zasłaniany kłębiastymi chmurami. Księżniczce przypomniały się dwa obrazy, jakie widziała, podczas, gdy była nieprzytomna. Zaczęła się zastanawiać nad pierwszym. Polowanie zbliżało się wielkimi krokami. Czy rzeczywiście spotka na nim Niriana? A jeśli tak, to co tam będzie robił? Przecież może zostać łatwo pojmany, po co ma się narażać. Nie, Maria nia chciała, aby książę tam był. Bała się, że go złapią, a wtedy Oro znowu zacznie swoje... Narnijczycy już go nie uratują, bo przecież uczestnicy polowania na pewno będą uzbrojeni w kusze, łuki i tym podobne, więc będą mogli łatwo ich zabić.
Za oknem coś stuknęło, zaszemrało.
"Pewnie wiatr"przemknęło dziewczynie przez myśl.
Teraz księżniczce przypomniał się drugi sen. Przypomniał jej się Aslan, jego spojrzenie i słowa. Te dziwne słowa. "Już wkrótce." Ale co? Śmierć? Ucieczka? To nie dawało jej spokoju.
Nagle okno otwarło się z trzaskiem.
"Znów ten wiatr" pomyślała Maria, ale było w tym coś nienaturalnego. Przecież noc była bezwietrzna - konary drzew nie poruszały się, kołysane lekkimi podmuchami.
- Co, do licha? - zapytała sama siebie.
Jakaś postać wsunęła się bezszelestnie do małego pomieszczenia.
Maria bardziej przycisnęła się do podłogi. Kto to mógł być? Pierwsze skojarzenie, jakie jej się nasunęło, to złodziej, ale szybko odsunęła tę myśl. Co złodziej mógł ukraść u niewolnicy? Drugą myślą był zbójca, ale to też nie, bo przecież teren zamku był pilnie strzeżony. Księżniczce nasunęła się kolejna myśl i...
- Nirian? - zapytała cicho, lekko unosząc się na łokciu, zaraz jednak opadła z powrotem na posadzkę.
Postać zgarbiła się. Spojrzała na okno, zamknęła je, po czym zbliżyła się do dziewczyny.
- To ja - księżniczka poznała najdroższy w tej chwili głos na świecie.
- Nirian! - krzyknęła z cicha, a z jej oczu popłynęły łzy.
Książę opadł obok niej i objął ją ramieniem.
- Kto cię wychłostał? - zapytał gniewnie.
Maria potrząsnęła głową na znak, że nie chce o tym rozmawiać.
- Co ty tu robisz? Przecież mogą cię złapać, Nirian, proszę!
Książę przyłożył palec do jej ust.
- Spokojnie. Nie złapią mnie. Wszyscy są tak spici, że nie są w stanie nic zrobić. I jutrzejsze polowanie...
- Właśnie! Co z polowaniem? Co będzie, jeśli...
- Nie mów już nic - szepnął. - Teraz muszę opatrzyć ci rany.
Maria wyraziła cichy protest, ale książę nie zwrócił na niego uwagi.
Po półgodzinie księżniczka miała już opatrunek na plecach i czuła się znacznie lepiej.
- Nirian, jak ja ci się odwdzięczę?
Książę uśmiechnął się lekko.
- Nie musisz. To przecież normalne... Ty pomagasz mnie, ja tobie.
Maria zrozumiała. Pamiętała tamten dzień, kiedy pierwszy raz przybyła do Archenlandii, aby zostać sprzedana!... Pamiętała, jak Nirian został wtedy dotkliwie pobity i jak się nim zaopiekowała. Uśmiechnęła się do niego.
- Dziękuję ci z całego serca - powiedziała z wdzięcznością.
Nirian skinął głową.
- A teraz proszę cię, powiedz mi, jak tu się dostałeś i po co, na Aslana?!
- Musiałem cię odwiedzić - powiedział książę. - Podczas przyjęcia źle wyglądałaś, a teraz, jak widać, potrzebowałaś pomocy, więc dobrze trafiłem. A jak się tu przedostałem? To proste. Zobacz, wystarczy tylko kryć się w plamach cienia, o wiele łatwiej jest, kiedy księżyc zachodzi za jakąś chmurę.
- I przyszedłeś tu tylko po to?! Narażałeś się dla mnie? - zapytała Maria z niedowierzaniem.
- Między innymi - przytaknął i uśmiechnął się, - Jutro polowanie. Będą chcieli uśmiercić tych wszystkich Narnijczyków?
- Prawdopodobnie tak. Muszą "wyplenić to robactwo", jak mówił jakiś Tarkaan.
- Robactwo? - zdziwił się Nirian. - Przecież są dobrze uzbrojeni. Uwolnili mnie od tej żmii, Oro, a potem zaprowadzili do takiej swojej siedziby. Położona jest w gęstym lesie, tak, że gdybym miał tam trafić sam, na pewno bym się zgubił. Razem z centaurami będziemy się naradzać, jak wam pomóc.
- I myślicie, że uda wam się nas uwolnić?
- Nie wiem. To zależy. Musimy wszystko przygotować i omówić. Książę spojrzał na księżyc.
- Muszę już wracać - powiedział, zwracając się do Marii. - Jeszcze kiedyś tu przyjdę i wszystko ci powiem. A teraz do zobaczenia, moja droga. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Po tych słowach pocałował księżniczkę w czoło i zwinnym ruchem zeskoczył z okna. Maria stała jeszcze długo przy parapecie i patrzyła za niezauważalnie sunącym cieniem, który powoli znikał za horyzontem, a jej wargi poruszały się w cichym szepcie:
- Do widzenia, Nirianie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 19:25, 22 Sie 2009    Temat postu:

Po spotkaniu z Traq, Justyna pośpieszyła do stajen. Spieszyła się, choć plecy nadal ją bolały, bo wiedziała, że Rilian na pewno już na nią czeka. I rzeczywiście zastała go, jak szczotkował pięknego, karego rumaka. Robił to mechanicznie, ale łagodnie, spokojnie, aby nie zdenerwować konia. Widać było, że robił to już wiele razy i nauczył się.
- Witaj, Rilianie! - czarodziejka stanęła obok niego. Pogładziła konia po chrapach, a ten cicho zarżał. - Jaki piękny! Do kogo należy? I opowiedz mi wreszcie swoje dzieje!


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 15:29, 26 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 19:56, 22 Sie 2009    Temat postu:

Na pytanie Justyny mag odpowiedział:
- Ten koń należy do niejakiego Korradina. Kazał sprowadzić go tutaj parę dni temu, podobno ma jechać na nim jego córka - na twarzy czarodziejki pojawiło się zaciekawienie.
- Mi nie przytrafiło się nic ciekawego. Po Taszbaanie wróciliśmy do posiadłości i omijając Wielką Pustynię, dotarliśmy tutaj. A co działo się z tobą? - mag odsunął dwa siodła, które zasłaniały kawałek murku i oboje przysiedli na nim. Rilian czekał na odpowiedź czarodziejki...
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 20:05, 22 Sie 2009    Temat postu:

- Korradin mnie kupił, a jego córka jest moją panią! - wykrzyknęła Justyna. - Ale tego konia nie widziałam nigdy przedtem... Pewnie to będzie nowy prezent. Ale mnie chodziło o to, co działo się z tobą przed Taszbaanem. Przecież wtedy nie zdążyliśmy ze sobą porozmawiać. A co do mnie... Korradin dostał zaproszenie od Ahdara, no i przyjechaliśmy tutaj. Spotkałam Esterę, a potem na przyjęciu... sam widziałeś. A właśnie - zapytała - jak Tarkaanowie i Tarkiiny komentowali mój postępek? - uśmiechnęła się niewesoło, bo kiedy chciała usiąść na murku jej plecy i pośladki zaprotestowały tak, że wolała stać.

Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 15:31, 26 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 20:18, 22 Sie 2009    Temat postu:

- Marudzili, że nie jęczysz podczas chłosty - zaśmiał się Rilian. - Moje losy po handlarzach niewolnikami? Kupiła mnie Aria Tarkiina, żona Wezyra, najpierw miałem zajmować się zbrojownią w jej domu, potem dostałem posadę nauczyciela fechtunku jej syna, a w końcu zostałem jego niańką - na twarzy maga pojawił się wymuszony uśmiech. Nie chciał dać po sobie poznać, że dzisiejsze chłosty bardzo go osłabiły.
- Wiesz co, wydaje mi się, że magia powraca... Miałem wizję. Ty, ja i Ester przy pomocy czarów doprowadziliśmy Taszbaan do ruiny... poszerzyliśmy pustynię na południe a nad Krętą Strzałą powstał płaskowyż. Potem - mag ściszył głos - potem spotkaliśmy Aslana! Wprowadził nas do jakiegoś ogrodu, gdzie spotkaliśmy wiele różnych postaci... Udzielili nam rad, jak walczyć z Jadis... - zakończył Rilian i wziął głęboki oddech.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 20:49, 22 Sie 2009    Temat postu:

- Co za dziwne wizje! - zdumiała się Justyna. - Poszerzyliśmy pustynię? Czy to znaczy, że Kalormen przestanie istnieć? I nasza trójka miałaby zniszczyć Taszbaan? - uśmiechnęła sie smętnie. - Obawiam się, że trójka magów do tego nie wystarczy... Mówisz, że magia powraca?
Wyćwiczonym, płynnym ruchem wyciągnęła przed siebie ręce i zawołała:
- Brisingr!
Z jej palców wytrysnęło kilka iskier, ale to wszystko.
- Chyba jeszcze nie całkiem - westchnęła smutno Justyna i opuściła ręce. - Będziesz na jutrzejszym polowaniu? - zapytała maga.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 15:33, 26 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Sob 21:03, 22 Sie 2009    Temat postu:

- Tak, podczas postojów i tropienia pieszo będę pilnować koni. Kazano mi znaleźć jeszcze kogoś do pomocy... - spojrzał pytającym wzrokiem na czarodziejkę.
- Właściwie to sam nie próbowałem zaklęć... Ale nie szkodzi spróbować- wstał, zagiął rękawy, wyciągnął ręce przed siebie i powiedział:
- Alnde supreso - z rąk rzeczywiście zaczął wypływać dym, a mag uniósł się na kilka sekund w górę; już myślał, że wszystko się umiarkowało a tu nagle bęc spadł na ziemię. Stęknął i podtrzymał się murku wstając.
- Chyba rozumiem, jak działa ten napój. Efekt jest taki sam jak po dotknięciu demona zguby- zerknął na czarodziejkę, która pogrążyła się w zamyśleniu...
Powrót do góry
Nat
Gość





PostWysłany: Sob 21:18, 22 Sie 2009    Temat postu:

I było tak, jak Ireth się spodziewała - chłosta. Piętnaście batów - na przestrogę. Uderzenia raz po raz spadały na odkryte plecy, powodując nieznośny ból. "Raz, dwa, trzy..." próbowała liczyć uderzenia, ale szybko straciła rachubę. Zdawało jej się, że nie wytrzyma tego dłużej, że zaraz zemdleje, ale nic takiego nie nastąpiło. Ledwo udało jej się dowlec do łóżka. Leżała na brzuchu, płacząc; z bólu i upokorzenia. Światło księżyca wpadało przez okno, srebrne promienie oświetlały jej skuloną sylwetkę.
"Muszę, muszę jakoś uciec!" myślała. Uświadomiła sobie z przerażeniem, że gdyby ją złapali, czekałaby ją jeszcze gorsza chłosta, lub, broń Aslanie, coś jeszcze straszniejszego.
Po jakimś czasie ból zmniejszył się, więc Ireth wstała, aby obejrzeć swoje plecy. Na szczęście rany nie krwawiły za bardzo; zapewne już jutro będzie mogła się normalnie poruszać. Miała nadzieję, że u innych też nie jest tak źle.
Wytężyła słuch. W pałacu było już cicho, przyjęcie się skończyło i goście udali się na spoczynek. Jej pokój znajdował się niedaleko stajni; słyszała dochodzącą stamtąd rozmowę. "To pewnie Justyna i Rilian" pomyślała sennie. Powoli zasypiała. Jej ostatnią myślą było: "Och, Aslanie, dlaczego właśnie nam musiało się to przytrafić?!"
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 10 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island