Forum Narnia.pl Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Rozdzieleni
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 13:30, 23 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai cofnęła się, gdy zamiast Tarkaana pojawił się przy niej elf. Sama była czarodziejką, więc takie sztuczki wielkiego wrażenia na niej nie robiły, ale teraz znowu zaczynała się odzwyczajać od magii... Bez magii była zwykłą kobietą, której w dodatku przydzielono najbardziej upokarzające zajęcie, jakie można dać kobiecie... A co najgorsze, musiała się temu poddać!
Teraz stał przed nią Dorian. Dobrze znany przyjaciel. Teraz uwierzyła w jego słowa... Jej oczy rozświetliła radość, napełniła ją nadzieja na wyzwolenie. Skoro on tu jest, to na pewno w pobliżu są też Amos i Maria, a jeśli są i oni, to może im pomogą wyrwać się z niewoli? Dawno zgasła nadzieja w sercu dziewczyny zaczęła gorzeć na nowo... W tej chwili nie przyszło jej na myśl, jak trudne może być wydostanie się z niewoli, zapomniała też o rzuconym na nią zaklęciu...
W pierwszej chwili chciała się ukochanemu przyjacielowi rzucić na szyję. Chciała poczuć, jak jego ramiona ją obejmują, usłyszeć pocieszające słowa.... Lecz w chwilę później zdała sobie sprawę, że to niemożliwe. Już nigdy nie będzie mogła tego zrobić. Nigdy. Dlaczego? Bo jest zhańbiona. Na zawsze. Te dni, w których ją zhańbiono, nie wrócą i nic się na da odmienić, nawet magią. Jej ciało było w tak bezpośredniej bliskości innych mężczyzn (mężczyzn, których właściwie w ogóle nie znała i którzy nie znali jej), jak to tylko jest możliwe. Bez znaczenia jest to, że działo się to wbrew jej woli. Jest zhańbiona i nie ma prawa dotykać mężczyzny czy elfa, który nie chce od niej po prostu zmysłowej uciechy, nawet jeśli jest to jej najbliższy przyjaciel.
Gdy to wszystko sobie uświadomiła, usiadła na łóżku i rozszlochała się. Dorian w sekundzie znalazł sie przy niej. Przyklęknął obok i z troską zapytał:
- Czemu płaczesz?
- Sama nie wiem... chyba z radości, że znów cię widzę, a jednocześnie z żalu, że czasu nie da się cofnąć... - odparła, próbując się uśmiechnąć przez łzy.
- Myślałem, że rzucisz mi się w ramiona na powitanie... - dorzucił elf ze śmiechem w głosie.
Ellenai pokręciła głową:
- Nie jestem już tego godna... - odparła cicho.


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:29, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elladan
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 16:16, 23 Sty 2010    Temat postu:

- Evral - usłyszał damski głos. Tak, to była elfka. Bez wątpienia.
- Tak, Soneo? - zapytał.
- Mam propozycję. Zainteresowany?
Hmm... chciała mu coś zaproponować. Zastanawiał się chwilę, czy to nie jakiś podstęp, ale zdecydował się wszystko postawić na jedną kartę.
- Mów - rzekł.
- Nie chciałbyś się może wyrwać z niewoli?
O to chodziło. Chciał. Bardzo chciał. Jednak nie wiedział, jaki mają plan. Bał się, że wszyscy pójdą na śmierć. Chociaż... Jest elfem, poza tym, prawie odzyskał magię. Uśmiechnął się szeroko i rzekł:
- Raz się żyje. Zaszalejemy.
I po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat uśmiechnął się do innej osoby.


Ostatnio zmieniony przez Elladan dnia Sob 16:19, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Sob 16:28, 23 Sty 2010    Temat postu:

Więc... Więc mają szansę uciec! Wiadomość od Sonei ponownie wlała w serce Ireth nadzieję, że... wszystko będzie dobrze? Na przyjęciu znajduje się reszta drużyny i chcą im pomóc! Ponure myśli dziewczyny rozwiały się momentalnie. Zrobi wszystko, byle tylko móc znowu być wolną!
Teraz nie liczyło się dla niej to, co działo się przez ostatnie kilka dni, ani nawet to, co działo się teraz. Tarkaanowie i ich zachcianki zeszły na dalszy plan. Nawet to, co musiała teraz robić, przestało ją obchodzić. Przechadzając się po sali zauważyła Sefonę, najwyraźniej zadowoloną z jej posłuszeństwa. "To się już niedługo skończy!", myślała, poddając się kolejnemu Tarkaanowi. "Wolność!" Na jej twarzy pojawił się nawet - pierwszy od wielu dni - delikatny, szczery uśmiech.
Powrót do góry
Risate
Pasowany na Rycerza
Pasowany na Rycerza


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Narnia - Samotne Wyspy

PostWysłany: Sob 17:30, 23 Sty 2010    Temat postu:

- Raz się żyje. Zaszalejemy - Usłyszała w odpowiedzi Sonea. A potem Evral się uśmiechnął. Piękny, szczery uśmiech od ucha do ucha. Ona też się uśmiechnęła, ale zdała sobie sprawę, że i tak jej nie widać.
- Oj tak, zaszalejemy. Tylko uno momento. Jest jeden haczyk... Nie mamy ustalonego konkretnego planu działania. Ale jak się dowiem więcej, to ci powiem. A teraz muszę iść. Ta stara lampucera w końcu się połapie, że coś jest nie halo - powiedziała Sonea i cmoknęła z dezaprobatą. Kluczyła teraz między tłumem, aż znalazła się za jakąś kolumną przesłoniętą zasłoną. W jednej chwili jej nie było, a zaraz potem już była. Uśmiechnęła się do siebie, już nie mogła się doczekać, kiedy rozwali tamtą budę.
Wyszła teraz z ukrycia, by odnaleźć Amosa lub Doriana i spytać się, co dalej. "No i trzeba będzie jeszcze uwolnić Kingę" przypomniała sobie. Wzrokiem poszukiwała znajomych twarzy. Widziała Evanlyn i Ireth, na ich twarzach malowała się nadzieja. Sonea również się uśmiechnęła. Niestety, zauważył to jakiś Tarkaan. Ruszył teraz ochoczo w jej stronę. "Cudnie...". Elfce zrzedła mina, ale coś wpadło jej do głowy. Jej twarz wykrzywiła się w uroczym uśmiechu. (Katęm oka zauważyła zadowoloną Sefonę.) Oderwała się od kolumny i ruszyła w stronę korytarza. Zerknęła przez ramię sprawdzając, czy możnowładca połknął haczyk. Tak, podążał za nią niczym zaczarowany. Sonea otworzyła drzwi do jednego z pokoi i przymknęła je za sobą, po czym zniknęła. Po chwili drzwi znów się otworzyły i pojawił się w nich Tarkaan.
- Gdzie jesteś, niewolnico ?
Jakież było jego zdziwienie, gdy odpowiedział mu wrogi warkot. Wszedł do środka. Bum. Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Przerażony możnowładca odwócił się, ale nikogo za sobą nie zobaczył. Podszedł do łóżka. Zaczął je powoli obchodzić dookoła. Zasłony baldachimu zaczęły powiewać pod wpływem wiatru, który robił się coraz silniejszy. Wiatru? Przecież tu nie ma okien! Przerażony Tarkaan zaczął powoli podchodzić do drzwi. Znów usłyszał złowrogi charkot. Usłyszał go za sobą.
I nagle zaczął robić się purpurowy. Nie mógł złapać powietrza. Opadł na ziemię nieprzytomny. Wlókł się teraz po ziemi, by dostać się na łóżko. Tak po prawdzie, to oczywiście Sonea przydusiła drania opaską do włosów, a teraz pociągnęła go na łoże, by ktoś, kto mógłby tu wejść, pomyślałby, że śpi. Nie zabiła go, tylko sprawiła, że nie obudzi się do końca przyjęcia. Drzwi otworzyły się i zamknęły. Elfka ruszyła w stronę głosów zabawy. Odszukała wzrokiem Amosa. Podeszła do niego, i spytała czy już cokolwiek wiadomo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Evanlyn
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy
Mieszkaniec Zachodniej Puszczy


Dołączył: 22 Wrz 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Sob 19:12, 23 Sty 2010    Temat postu:

Evanlyn stała przy drzwiach. Tarkaan siedział na łożu i przyglądał się jej.
- Jesteś dziewicą? - zapytał w końcu.
- Tak, panie - Evanlyn wbiła wzrok w podłogę.
Tarkaan westchnął i ruszył w kierunku drzwi.
- Wracamy. Nie lubię dziewic. Wolę te doświadczone - oznajmił tylko.
Evanlyn ruszyła za nim do sali. Schowała się za słupem i słuchała, jak rozmawiał z Sefoną. Spojrzała na swoją opiekunkę. Widząc, że wszystko jest w porządku, opadła z westchnieniem ulgi na fotel stojący obok.
Po jakimś czasie usłyszała, jak ktoś wypowiada jej imię. Zaczęła się nerwowo rozglądać. Po chwili Sonea wyjaśniła jej wszystko. Przymknęła oczy i modliła się, by nie wziął jej teraz jakiś Tarkaan.


Ostatnio zmieniony przez Evanlyn dnia Sob 19:13, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 13:23, 25 Sty 2010    Temat postu:

Nudy, nudy... Wkoło nie działo się nic ciekawego. Na początku Maria szukała jeszcze wzrokiem przyjaciółek, ale po jakiejś godzinie straciła wszelką nadzieję i już tylko bezczynnie siedziała.
"Pewnie wszystkie są na przyjęciu dla mężczyzn" myślała ponuro.
Czas płynął okrutnie wolno, aż w końcu królowa straciła rachubę. Dookoła niej piętrzyły się tłumy dostojnych Tarkiin, a upajający zapach mydlanych pachnideł przyprawiał ją o zawroty głowy. W końcu stwierdziła, że jeżeli będzie tam siedzieć dłużej, to nie wytrzyma i zapewne zemdleje, albo zrobi coś równie głupiego, tak więc wstała z miękkiej leżanki i wyszła na mały balkon. Dopiero tam odetchnęła głęboko, mocno wciągając powietrze w płuca. Po chwili rozejrzała się uważnie. Obok balkonu z sali, w której odbywało się przyjęcie dla kobiet był drugi, zapewne ten od sali, w której przebywali mężczyźni. Królowa wychyliła się nieco, aby cokolwiek dojrzeć. Przejrzyste zasłony nie zakrywały wiele, toteż Maria dojrzała zatłoczony salon i mnóstwo niewolnic, w większości ciemnoskórych. Jednak przez moment mignęła jej przed oczami wątła postać o jasnej karnacji.
"A niech to licho, oni przecież muszą je tam zauważyć!" pomyślała królowa.
Próbowała odszukać kogoś jeszcze, ale potem żadna z osób nie wydała jej się znajoma. W końcu niechętnie wróciła do dusznego salonu i... stanęła jak wryta. Parę metrów od niej, w ciasnych, różowych sukniach i z tym samym okrutnym wyrazem twarzy siedziały Lia i Arahia!
"O, nie! O, nie, nie, nie!" - zaprotestowała w myślach młoda królowa.
Wzrokiem powiodła po pozostałych i zrozumiała, że oprócz jej dawnych pań, w sali znajdują się również Lasenne, pani Justyny z poprzedniej niewoli oraz... Oro!
Przez długi czas Maria nie wiedziała, jak się ma zachować. Przed oczami stanęły jej okropne chłosty...
Stała tak parę minut, które wydały jej się wiecznością, ale w końcu ocknęła się i podeszła do stołu, przy którym siedziała Lasenne i Oro.
- Ach, spójrz, Lan! - usłyszała piskliwy głos Oro. - Mój wygląd zupełnie się zmienił, od kiedy ten czarownik rzucił na mnie urok!
"A jednak twoje serce się odmieniło" pomyślała królowa i uśmiechnęła się lekko.
- Widzę - zaśmiała się Lasenne. - Ach, gdybym mogła choć raz spotkać Justynę...
Maria jak dotąd tylko przysłuchiwała się rozmowie, ale teraz nie wytrzymała. Przecież Czarodziejka była tu, tuż obok!
Królowa dyskretnie skinęła na Tarkiinę.
- Pozwolisz na chwilę, pani? - zapytała, wskazując balkon.
Kiedy już wyszły z zatłoczonego salonu, Maria zniżyła głos do szeptu i powiedziała:
- Wiem, gdzie jest twoja dawna niewolnica i przyjaciółka zarazem.
- Jak to? - Lasenne nie kryła zdumienia. - Jest gdzieś tu, blisko? Nie, to niemożliwe, ona przecież wróciła do Narnii, razem ze swoimi przyjaciółmi! Zresztą... Skąd ty o tym możesz wiedzieć? Kim jesteś?
Maria uśmiechnęła się tajemniczo.
- Powiem ci, kiedy będę mieć pewność, że mnie nie wydasz - rzekła nieufnie.
- Jeśli tylko jesteś przyjaciółką Justyny i chcesz jej dobra, możesz na mnie liczyć - odpowiedziała poważnie Tarkiina.
- Dobrze - Maria odetchnęła lekko. - Pamiętasz, siedem lat temu, na przyjęciu urodzinowym młodego Ahosa z Justyną byli też inni niewolnicy. Wszyscy sprzeciwili się później zabiciu mówiącego zwierzęcia z Narnii...
- Tak, pamiętam - powiedziała smutno Lasenne. - Wszyscy potem zostali okrutnie ukarani, a Justynie i temu magowi wróciły moce, po czym uwolnili innych i odeszli. Co to ma wspólnego z tobą?
- Bo widzisz... - zaczęła królowa niepewnie. - Jestem dawną niewolnicą Tarkiiny Lii.
Lasenne otworzyła usta ze zdziwienia i przez chwilę stała tak, nie mogąc wymówić ani słowa.
- Ale przecież... - zająknęła się. - Ona była księżniczką Narnii i miała jasną skórę!
- Nie mogłabym wkroczyć do Taszbaanu jako królowa Narnii, to tylko przebranie - wyjaśniła Maria. - Ale skąd wiesz, że byłam księżniczką?
- Od Oro - wyjaśniła Tarkiina. - Ale teraz powiedz mi, gdzie jest Justyna i co się w ogóle dzieje?
- Tak, właśnie chciałam ci wszystko opowiedzieć, ale musisz mi obiecać, że nikomu nie piśniesz ani słowa! - odparła królowa.
- Masz moje słowo - powiedziała poważnie Lasenne.
- Dobrze, więc powiem. Otóż, po powrocie do Narnii stoczyliśmy ważną bitwę z Jadis, Białą Czarownicą, ufam, że o niej słyszałaś?
- Tylko z legend i niewiele, nie sądziłam, że istnieje naprawdę, ale mów dalej!
- Tak więc, po zwycięstwie w Narnii zapanował pokój, ja wyszłam za mąż i zostałam koronowana razem z moim mężem. Wszystko było poukładane i uporządkowane. W końcu urodziła nam się córeczka, Aurora, i żyło nam się dobrze przez siedem lat... - tu królowa westchnęła, by po chwili kontynuować dalej. - Aż nagle Aurora została porwana. Justyna i inni moi przyjaciele wyruszyli, aby ją odnaleźć, potem dołączyłam do nich ja, by dowiedzieć się strasznej prawdy o tym, iż moja córka została porwana przez córki Jadis, które z kolei wymazały jej pamięć i już nikogo nie kojarzy. Justyna nawet ją widziała i chciała ją uwolnić, ale te wiedźmy rzuciły na nią zaklęcie Złego Losu i to chyba przez nie trafiła do niewoli. A inne dziewczęta razem z nią... I wiesz, gdzie się podziewają? W jakimś Domu Uciech! A teraz służą pewnie na przyjęciu dla mężczyzn...
Na te słowa Lasenne pobladła i zaczęła drżeć.
- To nie do pomyślenia! - krzyknęła cicho.
- Mogę ci zaufać? - zapytała Maria, patrząc jej w oczy.
Tarkiina skinęła głową.
- Więc pomóż!


Ostatnio zmieniony przez Nienna dnia Wto 17:29, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 16:08, 25 Sty 2010    Temat postu:

- No i tak, chcąc udowodnić ci, że to ja, złamałem działanie eliksiru. Teraz nie mogę tam wyjść. A zapasowej fiolki nie mam. Jeśli chcesz, mogę użyczyć ci mojej mocy niewidzialności i razem się wydostaniemy. Co ty na to? - zakończył.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 16:13, 25 Sty 2010    Temat postu:

Ellenai pokręciła głową:
- Nie - odrzekła. - Sam stań się niewidzialny i uciekaj stąd. Ja nie mogę. Nie zostawię dziewcząt...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 16:19, 25 Sty 2010    Temat postu:

- Jesteś pewna? - zapytał elf.
Dziewczyna z powagą pokiwała głową. Ponagliła go ruchem ręki.
- Idź już! Szybko.
Dorian dotknął jej ręki, a po chwili zniknął. Zasłona poruszyła się lekko. Elf wzrokiem odszukał Amosa. Zaszedł go od tyłu i szepnął:
- Musimy iść, to ja Dor, mam ci coś ważnego do powiedzenia. Idź do ogrodu.
Powrót do góry
Ellenai
Moderator
Moderator


Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4

PostWysłany: Pon 16:21, 25 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Ellenai wróciła z rozmowy z Dorianem, na jej twarzy widniał uśmiech. Nareszcie koniec! Koniec tej niewoli! Jeszcze nie tak zaraz, w końcu nie mają przecież żadnego planu, ale… są! Są z nimi, a to najważniejsze!
Wmieszała się w tłum gości, z nadzieją, że w tłumie nikt jej nie zauważy. Płonna nadzieja… Jej białe szaty i złota przepaska sprawiały, że od razu było ją widać…
Uśmiech wciąż nie schodził z jej twarzy, tak się cieszyła nadzieją na wyzwolenie. A myślała, że już zapomniała, jak się uśmiechać.
I wtedy zza jej pleców rozległ się głos:
- Tu jesteś, gołąbeczko! Ellenai z Domu Uciech pani Sefony, nie mylę się? Wszędzie cię szukałem!
Ellenai gęsia skórka wystąpiła na ramionach. Znała doskonale ten głos!
Odwróciła się powoli. Zobaczyła… Koriona. Handlarza niewolnikami, który złapał ją podczas ich poprzedniej wyprawy. Minęło 8 lat, ale wcale się nie zmienił. Był tylko teraz ubrany jak Tarkaan, a brodę miał pięknie ufryzowaną i błyszczącą od tłuszczu. ”Na Aslana! Skąd on się tu wziął?” myślała w popłochu dziewczyna. „Chyba mnie nie poznał… Na pewno nie pamięta…” W końcu była przecież tylko jednym egzemplarzem z jego towaru Rzeczywiście, nic nie wskazywało na to, żeby Korion ją poznał. Wpatrywał się w nią cielęcym, ale też lubieżnym wzrokiem. Ellenai pomyślała, że chyba powinna coś powiedzieć, on najwyraźniej tego oczekiwał.
- Szukałeś mnie, panie? - zapytała.
- A jakże! - odparł Korion. - Nasłuchałem się pochwał o tobie od moich przyjaciół i chciałem cię poznać. Korion Tarkaan, do usług - złożył jej kurtuazyjny, ale trochę ironiczny ukłon. Pewnie, to ona powinna się przed nim kłaniać, a nie on przed nią!
Korion Tarkaan? W jaki sposób Korion stał się Tarkaanem? Pewnie przysłużył się Kalormeńczykom przywożąc im wielu niewolników i za to dali mu tytuł Tarkaana. Chyba to jedyne wyjaśnienie...
- Chciałbym wiedzieć - dodał Korion - czy to, co mówią o tobie, jest prawdą… Może pójdziemy gdzieś, gdzie jest spokojniej?
O nie! Każdy, tylko nie on! Choćby nawet ten stary tłuścioch, sam Tisrok, ale nie on! Nie on! Czarodziejka była gotowa przyjąć każdego, ale Koriona? "Nie!!! Błagam!!!"
Może uda jej się wymigać…W końcu nie powiedział: wybieram cię…
A Korion jakby usłyszał jej myśli, gdyż nagle położył jej rękę na ramieniu i rzekł:
- Wybieram cię!
„O Aslanie!” - jęknęła w duchu przerażona dziewczyna.- „O Aslanie!” Nic więcej nie przyszło jej do głowy. Myśl, że za chwilę będzie się musiała poddać Korionowi… Przed oczami stanęły jej wspomnienia z pobytu na statku Koriona… Jak ją bił, poniewierał. Jego docinki i złośliwości… A teraz ma być jej panem! Nie!
Ellenai zauważyła grymas zniecierpliwienia na twarzy Sefony. Słyszała jego rozkaz! Kiwnięciem głowy dała dziewczynie znak, żeby była posłuszna. Nie było wyjścia. Klęknęła u jego nóg i ucałowała jego stopy. O mało nie zwymiotowała z obrzydzenia. Dlaczego to musiał być właśnie on?
Korion polecił jej wstać i poszedł w kierunku pokoju, w którym Ellenai już raz dzisiaj była. Weszli do środka, Korion dokładnie zasunął zasłonę.
- Jestem gotów - rzekł i nie było wątpliwości, że rzeczywiście jest. - Bardzo mnie pociągasz… Rozbieraj się i pamiętaj, że lubię, gdy moje kobiety krzyczą…
Ellenai zbladła. Będzie jej zadawał ból? Jest sadystą? „O Aslanie, pomóż mi to znieść!” modliła się.
Potem wszystko potoczył się błyskawicznie. Gdy leżała na łożu i z ciężkim sercem poddawała się Korionowi, pocieszała się w duchu, że już niedługo tej katorgi… Wkrótce to się skończy… Aslan pozwoli…
Gdy już było po wszystkim, a Korion pochwalił ją, powiedziawszy, że plotki mówiły prawdę i wyszedł, Ellenai pozwoliła sobie na łzy. Dlaczego to musiał być właśnie Korion? Dlaczego musiała mu być posłuszna? Zadawał jej ból, choć mniejszy, niż mogłaby się spodziewać, ale jednak bolało i dziewczyna nie mogła powstrzymać krzyku… „Dzięki ci, Aslanie, ze już skończył” szepnęła wśród łez. Przypomniała sobie słowa Doriana i jego troskę, jego rozbawiony głos..
- Już niedługo - szepnęła do siebie z uśmiechem, choć w jej oczach nadal błyszczały łzy. - Już niedługo…


Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Wto 19:20, 23 Mar 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atim
Gość





PostWysłany: Pon 16:33, 25 Sty 2010    Temat postu:

Gdy Amos wszedł do ogrodu, zaraz przed nim pojawił się Dorian.
- Posłuchaj, na razie nie mamy planu, jednak wiemy, gdzie przetrzymywane są dziewczyny - powiedział elf.
- Tak, tak. Spotkałem Soneę, opowiedziała mi wszystko - odpowiedział faun i opowiedział o rozmowie z elfką.
Następnie Dorian uzupełnił jego wypowiedź tym, co usłyszał od Ellenai i wszystko ułożyło im się w spójną całość.
Dzięki temu, że siedzieli na fotelach, w cieniu drzew, a w ogrodzie nie było nikogo, mogli w spokoju obmyślić plan. W końcu doszli do wniosku, że, aby uratować resztki honoru dziewczyn, muszą je wykupić, albo zmusić Sefonę do ich uwolnienia. Jednak to nie było łatwe. Gdy tak rozmawiali, w pewnym momencie Amosa spowiła niebieska mgła i znów stał się faunem.
- O nie! Coś złamało moje zaklęcie! - zdenerwował się Dorian. Po chwili dodał z przerażeniem"
- Maria!
Powrót do góry
Amos
Administrator
Administrator


Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii

PostWysłany: Pon 18:25, 25 Sty 2010    Temat postu:

- Co się dzieje!!?? - zawołał przerażony Amos, chowając się wśród największych cieni ogrodu. - Co my teraz zrobimy? Co z Marią? Czy to ona złamała zaklęcie?? Aaaaa... ona jest teraz na przyjęciu kobiet! Nieeee! Jak ją tam zobaczą w jej normalnej postaci, a będzie tam ktoś, kto ją pamięta z dawnych czasów, to... Prędko, korzystajmy z nocy, lećmy tam i ratujmy ją!

Ostatnio zmieniony przez Amos dnia Pon 18:28, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 19:36, 25 Sty 2010    Temat postu:

Zwerbowanie Lasenne do pomocy przy uwolnieniu dziewcząt było najlepszym pomysłem, jaki przyszedł Marii do głowy, od kiedy postawiła stopę na progu salonu, w którym odbywało się przyjęcie dla kobiet. Bezczynne siedzenie tylko odbierało jej nadzieję, a kiedy zobaczyła Tarkiinę i poznała ją, postanowiła nie czekać na to, co zrobią Dorian i Amos, tylko wziąć sprawy w swoje ręce.
"Gdybym choć na chwilę mogła dostać się do tamtej sali..." - myślała królowa, lekko przygryzając wargę.
Fakt faktem, że kobieta wejść tam nie mogła...
- Ile jeszcze będziemy tu siedzieć? - syknęła Maria do Lasenne, która siedziała obok.
- Tyle, żeby Oro i inni dali nam spokój i swobodę - odszepnęła równie cicho Tarkiina.
Oro jednak dać spokoju nie zamierzała. Co chwila szczebiotała coś to do Lasenne, to do niej, albo opowiadała jakieś niestworzone historie z życia jej rodziny.
- Że też ja mogłam kiedyś taka być! - wtrącała co chwilę i śmiała się w głos.
Po półgodzinie, Maria siedziała jak na szpilkach i tylko powstrzymywała się od uderzenia prosto w twarz wesołej, nie zdającej sobie z niczego sprawy Tarkiiny, która kiedyś była okrutną, rozpieszczoną i zepsutą do cna dziewczyną. W końcu zaświtał jej w głowie niecodzienny pomysł na sposób, jak pozbyć się uciążliwej bariery, która wciąż i wciąż hamowała akcję ratunkową dla jej przyjaciółek - wino.
Z uśmiechem przyklejonym do twarzy podała dziewczynie złotą czarę, potem następną i jeszcze następną, i jeszcze... Aż w końcu złotowłosa zasnęła, opierając głowę o wypolerowany blat wielkiego stołu.
Lasenne popatrzyła na nią z szeroko otwartymi ustami.
- Nigdy bym na coś takiego nie wpadła! - szepnęła do poirytowanej królowej.
- Teraz już wiesz, jak radzić sobie z denerwującymi osobami, które tylko ci przeszkadzają - odparła Maria. - Co teraz?
- Teraz musimy się stąd wydostać... - powiedziała Lasenne. - Pójdziemy do mojej... Ale co się z tobą dzieje?!
Królowa nie bardzo wiedziała, o co chodziło w nagłym, stłumionym okrzyku Tarkiiny, ale po chwili zorientowała się w tragicznej prawdzie i aż krew zastygła jej w żyłach z trwogi. Spojrzała w panice na ręce - jej skóra była jasna, była jej dawną, prawdziwą skórą! Spojrzała na włosy - były jasne, jak przedtem.
"O nie!" - myślała gorączkowo. - "Zaklęcie Doriana przestało działać!!"
Jej długa suknia zmieniła się z powrotem w poprzednią, nie mniej wytworną, ale bardziej odpowiednią na podróż, i w płaszcz, długi, granatowy, ciepły płaszcz. A skórzana torba znowu była tylko skórzaną torbą.
Gdyby Maria była w Anglii, gdzie mieszkała przez dzieciństwo powiedziałaby, że czuła się jak Kopciuszek na wielkim balu o północy, ale że nie była, zdołała tylko wykrztusić do Lasenne zdławione:
- W nogi!!
Po tych słowach błyskawicznie rzuciła się do drzwi i po chwili już nie było jej w zatłoczonej sali, która teraz dosłownie pękała w szwach od okrzyków typu: "Co tu się stało?", "Kto to był?", czy "Ty też to widziałaś?".
Tymczasem zdyszana królowa i biegnąca zaraz za nią Tarkiina dopadły drzwi pierwszej lepszej komnaty i zatrzasnęły je za sobą, oddychając ciężko.
- Co się stało? - zapytała po paru minutach Lasenne.
- Zaklęcie przestało działać! - szepnęła nadal przerażona Maria. - Do tej pory mogłam tu przebywać, podając się za Tarkiinę Nimrodel, bo miałam odpowiedni strój i ciemną karnację, ale teraz koniec! W tej sali było tyle Tarkiin! I Lia!!
- Uspokój się - powiedziała Lasenne, łapiąc królową za rękę i potrząsając nią lekko. - Teraz już i tak za późno, nie czas rozpaczać! Trzeba działać.
Maria zdziwiła się, kiedy Tarkiina złapała ją i zaczęła nią trząść, aby ta się opamiętała - to przecież była taka spokojna kobieta...!
- Dobrze, dobrze już! - odparła. - Ale co my teraz zrobimy? I w ogóle gdzie jesteśmy?
- Sądząc po zapachu w jakimś punkcie, gdzie przechowują perfumy - powiedziała Lasenne.
Otumaniający zapach mydła i przeróżnych pachnideł dopiero teraz uderzył Marię, tak, że aż się zatoczyła i rozkaszlała.
- Fuu! - wykrztusiła po chwili. - Jak wy możecie używać tak mocnych zapachów?!
- Nie rozumiem cię - rzekła Tarkiina. - Przecież to delikatne i wyszukane perfumy...
- Aż głowa boli - odcięła się Maria. - Ale teraz nie czas na pogaduszki w perfumerii, teraz musimy uciekać! I to jak najdalej!
- Nie przesadzaj, wystarczy, jak pójdziemy do mojej komnaty, tam będziemy bezpieczne.
- Nie byłabym tego taka pewna - powiedziała królowa z niepokojem w głosie. - Pobiegłaś razem ze mną, mogą już tam czekać...
Mimo wszystko dziewczyny wyszły z ciemnego i ciasnego pomieszczenia, po czym szybko przebiegły szerokim korytarzem, aż do drzwi pokoju Lasenne. Weszły ostrożnie, rozglądając się uważnie - nic nie wskazywało na to, żeby ktoś na nie czyhał. Po chwili Tarkiina zapaliła światło i obie odetchnęły z ulgą. Były bezpieczne, przynajmniej przez jakiś czas...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nat
Gość





PostWysłany: Pon 20:05, 25 Sty 2010    Temat postu:

Ireth skorzystała z chwili przerwy w obowiązkach, aby odpocząć i uporządkować myśli. Przez kilka minut nikt nic od niej nie chciał, usiadła więc gdzieś na uboczu na sofie, starając się nie rzucać w oczy. Na szczęście Sefona nie dostrzegła jej bezczynności. Dziewczyna rozejrzała się po sali, bo po raz pierwszy od wejścia miała ku temu sposobność. Komnata była urządzona z wielkim przepychem, jakby Tisrok chciał pochwalić się swym bogactwem. Złote ozdoby, ciężkie, purpurowe zasłony... Rozmyślania Ireth przerwał widok Ellenai, podążającej posłusznie za jakimś Tarkaanem. Dziewczyna przyjrzała się im dobrze i prawie krzyknęła. To nie był jakiś zwykły Tarkaan, to był Korion, handlarz niewolnikami! Ten sam, który złapał ich osiem lat temu... Dziewczyna dobrze pamiętała, że to Czarodziejka najbardziej musiała przez niego cierpieć. "Och, biedaczka..." - westchnęła w duchu. Ten widok przypomniał jej poprzednią niewolę, ale w porównaniu z tym, co działo się teraz, wydawało jej się to pięknym snem! Wtedy nie musiała nikomu służyć w ten sposób! Co za absurd, tęsknić za niewolą...? O tym, co działo się później, po pokonaniu Jadis, wolała nawet nie myśleć. Nie chciała wspominać tego szczęścia, jeśli teraz... Euforia wywołana nadzieją na ucieczkę znikała, a powracało poczucie beznadziei. Ireth z ogromnym wysiłkiem powstrzymała łzy.
- Nie mogę tego teraz wspominać! - szepnęła do siebie.


Ostatnio zmieniony przez Nat dnia Pon 20:06, 25 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Nienna
Osobisty Strażnik Króla
Osobisty Strażnik Króla


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 20:51, 25 Sty 2010    Temat postu:

- Nie ma rady! - ciszę, jaka panowała w pokoju przerwał głos Marii. - Trzeba będzie stąd wyjść i udać się na te wielkie balkony od sali dla mężczyzn, stamtąd wypatrzyć Justynę i dać jej znak, by wyszła z sali.
Lasenne podniosła przerażony wzrok.
- Ale to bardzo ryzykowne! - zaprotestowała. - Może się nie udać, a co będzie, jak nas wypatrzą?
- Jak nas wypatrzą, to będą wiedzieć, że tu jestem - odcięła się królowa. - Zresztą i tak już wiedzą. Zamierzasz tu siedzieć przez całą noc?
- Nie... - powiedziała słabo Tarkiina. - Och, no dobrze, skoro już tak musi być...
Maria podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę. Kilka minut stała tak i nasłuchiwała - żadnych odgłosów. Dała znak, żeby Lasenne poszła za nią, po czym opuściła komnatę. Dwa cienie przemykały dyskretnie przez obszerne korytarze domu Tisroka, przez schody, przez górne piętro, aż w końcu dotarły do przysłoniętych drzwi balkonowych.
Tam królowa zaczęła lustrować wzrokiem wszystkie niewolnice, jakie kręciły się w dole. W końcu zobaczyła Ireth. Dziewczyna siedziała na sofie, w kącie sali, ze spuszczoną głową. Maria zamachała do niej, ale ta nic nie zauważyła, bo rozpuszczone włosy opadały jej na twarz.
- Zapłacą za to wszystko - wykrztusiła przez zęby królowa. - Widzisz gdzieś Justynę?
- Nie, nigdzie... Czekaj... - przerwała Lasenne. - Jest! Jest tam!
I rzeczywiście, Czarodziejka weszła właśnie do sali.
- Co za pech, dopiero co przyszła! - powiedziała Tarkiina, ale Maria uciszyła ją i zaczęła machać do Ellenai.
- Justyna, Justyna, odwróć się, o tak, dobrze... - mamrotała pod nosem, jakby chciała przywołać przyjaciółkę szeptem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Narnia.pl Strona Główna -> Narnijskie RPG / Archiwum narnijskiego RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 8 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island