Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pon 15:06, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Justyna popatrzyła za nią. "Maria ciężko zapłaciła za to, że chciała mnie pocieszyć pomyślała. "I jeszcze mówi, że to nic wielkiego... Kochana dziewczyna!"
Widziała, jak Maria podeszła do jakiejś młodej Tarkiiny i dygnęła głęboko, wysłuchała jej polecenia, a potem uchwyciła wodze konia i wyprowadziła go na zewnątrz.
W tej samej chwili dostrzegła Lasenne. Pożegnała się więc szybko z Rilianem i podeszła do swej pani.
- A, jesteś! - rzekła Lasenne. - Wszystko przygotowałaś?- Tak, pani - dygnęła czarodziejka.
- To dobrze - rzekła Lasenne. - Widziałam Oro, będzie tu za parę minut. Wyprowadź mojego i jej konia, bo nie widzę tu jej niewolnicy, tej, jak jej tam: Estrella, Etrera czy jakoś tak...
Justyna posłuchała. Uchwyciła wodze pięknego rumaka, który tak ją zachwycił i jabłkowitą klacz Oro i oba konie wyprowadziła na zewnątrz. Na dziedzińcu znów ujrzała Marię, która pomagała swej pani wsiąść na konia. Pomagała, to znaczy, musiała spleść dłonie w "siodełko", aby Tarkiina mogła wsunąć w to stopę i w ten sposób wsiąść na konia. "Szkoda, że nie każe jej nadstawiać grzbietu" pomyślała z gryzącą ironią i niechęcią Justyna. Lia bez wątpienia była duchową siostrą Oro. Obie wzbudzały w niej podobną niechęć, choć Oro nieco większą. "Na Aslana!" jęknęła w duchu, bo gdy Tarkiina wsiadła wreszcie na konia, kopnęła Marię i szpicrutą smagnęła ją po rękach. Księżniczka jednak nawet nie jęknęła, tylko lekko się skuliła.
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Sob 17:36, 11 Gru 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 15:37, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy Lia uderzyła Marię, ta miała ochotę wykrzyczeć jej w twarz wszystko, co o niej myśli, ale ostatkiem sił powstrzymała się i stanęła w pewnej odległości od konia ze wzrokiem wlepionym w ziemię.
- Następnym razem wywiązuj się ze swoich obowiązków jak należy, niewolnico! - wrzasnęła Tarkiina.
- Tak, pani - powiedziała cicho Maria.
- A teraz idź po swojego kuca - rozkazała Lia. - Jest w stajni, obok pomieszczenia, w którym stał mój rumak."Po kuca?!" zastanowiła się księżniczka, ale posłusznie spełniła polecenie.
W stajni stał biały, zadbany kucyk. Wyglądał na spokojnego i sympatycznego. Księżniczka pogładziła go przyjaźnie po szyi, po czym wyprowadziła na zewnątrz. Dziewczyna nie mogła czegoś zrozumieć.
- Czy twoja siostra też jedzie, pani? - ośmieliła się zapytać Lii.
Tarkiina smagnęła ją znowu.
- Kto ci pozwolił się odezwać? - zapytała, tak jak kiedyś.
- Nikt, pani - powiedziała Maria. - Przepraszam, pani.
Lia tryumfowała. Oczywiście nie powiedziała Marii, czy Arahia też jedzie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pon 15:51, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Justyna zacisnęła pięści, gdy ujrzała, jak Lia bije księżniczkę. A tej o co znowu chodzi? Co tym razem Maria zrobiła? Księżniczka po chwili weszła do stajni i wyprowadziła ślicznego, siwego kucyka. Wyglądało jednak na to, że nie wiedziała, co z nim zrobić - wsiąść na niego czy nie... A gdzie ta druga pani Marii?
- Na co się tak gapisz? - przerwała jej rozmyślania Lasenne. - Pomóż mi wsiąść!
Justyna przytrzymała strzemię i Lasenne lekko wskoczyła na siodło.
- Niewolnicy mają iść pieszo - zwróciła się do Justyny - chyba, że na rozkaz swych właścicieli mają jechać. Ty będziesz iść. Trzymaj się blisko mojego konia i żebym cię nie traciła z oczu!
- Usłyszeć znaczy wykonać, pani - odparła pokornie Justyna i stanęła przy koniu Lasenne, tuż przy jej nodze w strzemieniu i znów spojrzała w stronę Marii... Tymczasem na dziedziniec wpadła zdyszana Oro.
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 12:14, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 16:01, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
W końcu Lia łaskawie pozwoliła Marii wsiąść na konia, więc ta posłusznie spełniła polecenie. Konik wyglądał na łagodnego i taki był.
"Dobra szkapa" pomyślała serdecznie księżniczka i usadowiła się wygodniej w siodle.
Po chwili dziewczyna postanowiła sprawdzić, czy i przy jej siodle znajduje się łuk i kołczan, podejrzewała, że nie, ale... Odsunęła lekko derkę i... serce mocniej jej zabiło. Tam był łuk, starannie zakryty, tak, że nikt nie mógł go dostrzec.
"Rilian"przemknęło jej przez myśl. "Albo zrobił to świadomie, albo myślał, że to kuc dla kogoś innego..."
W myślach Marii pojawiła się szalona nadzieja. Pozostało jej tylko czekać, co nastąpi dalej. Tak naprawdę nie wiedziała, co mogłaby zrobić za pomocą jednego łuku, jak mogłaby go wykorzystać, ale ten kawałek drewna i mocna cięciwa przypomniały jej dawne czasy i dziewczyna od razu poczuła się lepiej.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Pon 16:19, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Justyna zdołała jeszcze zauważyć, że Maria wsiada na kucyka, gdy usłyszała głos Oro, która rozglądała się dookoła:
- Gdzie ta głupia niewolnica? Jak zawsze gdzieś znika... O, niech ja ją dostanę w swoje ręce, srogo pożałuje! No, ale skoro jej nie ma, to... - wzrok Oro padł na Justynę - ... ty! Uklęknij i podstaw mi grzbiet, zebym mogła wsiąść na konia!
Justyna przez chwilę nie wiedziała, co robić. Zdawała sobie sprawę, że za każdą chwilę zwłoki Oro chłoszcze, ale z drugiej strony... do licha, przecież nie jest jej niewolnicą! Spojrzała niepewnie na swoją panią. Lasenne skinęła głową.
- No dalej - powiedziała. - Rób, co mówi. Skoro nie ma tu jej niewolnicy, ty musisz ją zastąpić.
Tłumiąc w sobie odruch buntu i próbując powstrzymać łzy upokorzenia, napływające jej do oczu, czarodziejka podeszła do klaczy Oro, uklękła i oparła dłonie o ziemię. Oro postawiła stopę na jej plecach, które wciąż były poranione i umyślnie mocno nacisnęła tak, że dziewczyna miała ochotę zawyć z bólu. Zagryzła jednak tylko mocno wargi i starała się wytrzymać ból. Wreszcie Oro wskoczyła i dziewczyna mogła wstać. Podniosła się, wolno prostując obolałe plecy. "Och, nie zazdroszczę Ester" - przeszło jej przez myśl.
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 12:18, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Risate
Pasowany na Rycerza

Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Pon 17:06, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Estera spała tylko kilka godzin. Ból pleców nie pozwalał jej na więcej. Gdy się obudziła, słońce dopiero wschodziło. Przypomniała sobie o polowaniu. Wiedziała, że musi pomóc się przygotować Oro. Więc ubrała się i poszła do jej komnaty. Zapukała, ale nikt się nie odezwał. Otworzyła drzwi. Jej pani właśnie się budziła. Elfka skłoniła się nisko.
- Słuchaj, niewolnico. Idź przygotować mojego konia. A potem wrócisz tu i pomożesz mi się przyszykować. Tylko tak na jednej nodze! - powiedziała zaspanym głosem i dała znak, żeby Esti odeszła. Więc ta poszła do stajni. Spotkała tam Justynę. Riliana i Marię widziała tylko przelotnie.
Klacz Oro była już gotowa. Ester miała wielką chęć, by poluźnić jej siodło. Ale ból pleców uświadomił ją, że to nie jest genialny pomysł. Do dziewczyn podeszli księżniczka i mag.
- Miło was widzieć - odrzekła.
Po chwili cała czwórka przeniosła się do ogrodu otoczonego żywopłotem i z widokiem na stajnię. Gdy skończyli rozmawiać, Estera sobie o czymś przypomniała "Niech to szlag! Zapomniałam o Oro. Ta żmija mnie zabije!" i popędziła do zamku. Otworzyła drzwi do komnaty. Jednak pokój był pusty. "Musiałam się z nią minąć!" przeszło jej przez myśl i rzuciła się w stronę wyjścia. Właśnie wychodziła z zamku, gdy nagle osłupiała. Zobaczyła, jak Justyna schyla się przy klaczy Oro. A obok niej stała ta żmija we własnej osobie i podniosła nogę. Estera zrozumiała, co się dzieje. Zerwała się z miejsca i zaczęła krzyczeć.
- Nie! Panienko Oro, proszę zaczekać. Już biegnę. Nie! - jednak chyba nikt jej nie usłyszał. Bo złotowłosa dziewczynka z największą brutalnością stanęła na czarodziejce i wdrapała się na konia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Amos
Administrator

Dołączył: 03 Sty 2006
Posty: 1228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Z kraju dalekiego od Narnii
|
Wysłany: Pon 18:37, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
A w głębi lasu Amos powoli powracał do życia. Rwący potok poniósł go w dół doliny, aż do rozlewiska, które powstało przez parę głazów tarasujących wodzie drogę. Tam ciało prawie nieprzytomnego wilka osiadło w płytkiej, przybrzeżnej wodzie. Amos zdołał jeszcze tylko troszkę podciągnąć się na brzeg i stracił przytomność. Długo, długo leżał bez czucia, nie wiedząc, czy słońce, czy księżyc świeci nad nim. Aż po wielu dniach ocknął się wreszcie, pochłeptał trochę wody i zapadł w sen...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nat
Gość
|
Wysłany: Pon 20:45, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Ireth znów nie miała okazji z nikim się spotkać. Rano zajęła się koniem swojego pana, który potem kazał jej usługiwać sobie przy śniadaniu, dziewczyna nie mogła więc porozmawiać z przyjaciółmi. Widziała ich, jak również zajmowali się końmi.
Gdy uporała się ze wszystkimi pracami, poszła kogoś poszukać. Zauważyła Marię i Justynę, ale znów została zawołana. Dzięki uprzejmości swojego pana będzie mogła towarzyszyć mu na polowaniu. I iść pieszo za bardzo szybkim koniem.
- No nie... - jęknęła cicho. Ucieczka wydawała jej się coraz bardziej kuszącym pomysłem. Może na polowaniu będzie okazja...?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Risate
Pasowany na Rycerza

Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 830
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Narnia - Samotne Wyspy
|
Wysłany: Pon 22:38, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Estera podeszła do Justyny, gdy ta już wstała z ziemi i otrzepywała strój.
- Przepraszam, że musiałaś posłużyć Oro za... wybacz. Krzyczałam, że już biegnę, ale nikt mnie nie usłyszał. Ja przepraszam i dziękuję. Mogę Ci się jakoś odwdzięczyć? - spytała zakłopotana. Było jej wręcz głupio, że jej przyjaciółka musiała się tak upokorzyć. To było dla elfki nie do zniesienia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 10:21, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Justyna zaprzeczyła ruchem pochylonej glowy, Nie odważyła się odezwać, dopóki nie przełknęła łez upokorzenia. Dopiero wtedy podniosła głowę i mężnie, drżącymi wargami uśmiechnęła się do przyjaciółki:
- Nie mam ci nic do wybaczenia. Nie jesteś mi nic winna. I już mi pomogłaś, tym wywarem... To nie twoja wina, nie przejmuj się, Oro po prostu mnie nie lubi... Lepiej nie pokazuj się jej na oczy, jest na ciebie wściekła...
Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdyż przerwała jej Lasenne:
- Jedziemy! Idź za mną!
Lecz w tejże samej chwili coś się zmieniło. Na placu pojawił się wezyr i wydał jakieś rozporządzenie, które sprawiło, że wszystkim niewolnikom dano konie.
Justyna rzuciła elfce przepraszające spojrzenie, wzruszyła ramionami i pośpiesznie wsiadła na konia, którego jej przyprowadzono. Nie było to przyjemne, bo na jej plecach, w miejscu, gdzie stanęła stopa Oro, jedna z ran się otworzyła i znowu zaczęła boleć. Na szczęście był to niewielki ból, jak przy skaleczeniu....
Jadąc za koniem Lasenne, Justyna rozgladała się dookoła. Niedaleko jechała na swoim kucyku Maria. Patrzyła na nią współczującym wzrokiem. Na pewno widziała jej upokorzenie! Nieopodal truchtał też Rilian. Ester, wbrew jej ostrzeżeniu, jechała ze spuszczoną glową obok konia swej pani. Cóż, nie miała innego wyjścia. Gdyby się jeszcze teraz nie pojawiła, kara byłaby stokroć surowsza. A jeszcze dalej czarodziejka zobaczyła Ireth. Jechała przy zadzie konia swego pana, jakiegoś nieznanego Justynie Tarkaana. Czarodziejka zastanawiała się nad słowami wezyra. "Niezwykle szybka zwierzyna"? Czyżby chodziło - Aslanie, miej litość! - o Narnijczyków...? Przecież wśród nich był król!
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 12:22, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 10:38, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wszyscy Tarkaanowie i Tarkiiny byli gotowi do wyjazdu. Przy siodłach mieli krzywe szable i łuki. Obok ich koni stali niewolnicy, których wybrali na sługi w czasie polowania. Na plac wszedł wezyr z rodziną. Rilian pośpiesznie przyprowadził konie. Wezyr wskoczył na swojego, jak zawodowy jeździec, dla Arii dwóch niewolników musiało zrobić z siebie "schodki". Mag podsadził Ahosa na siodło, gdy jakiś Tarkaan krzyknął:
- Ruszajmy, do lasu! - i zagrał na rogu myśliwskim. Jednak odezwał się wezyr:
- Spokojnie, przyjacielu. Widzę, że nie wszystko jest jeszcze gotowe. Dzisiaj będziemy polować na bardzo szybką zwierzynę. Wasi niewolnicy nie zdążą za wami, więc - rozejrzał się dookoła i pokazał palcem na maga - ty rozdasz konie niewolnikom. Tylko mają to być niezdolne do szybkiego biegu szkapy.
Rilian odpowiedział:
- Tak, panie - wszyscy niewolnicy ustawili się w kolejce po konia. O dziwo, na samym końcu pojawili się jego przyjaciele. Jednak przewidując taką ewentualność odstawił na bok cztery konie. Gdy zostali we czwórkę w stajni, mag wskakując na konia jako ostatni, powiedział:
- Skoro tylko znajdziemy się w cieniu lasu, zajrzyjcie pod te kapy przy siodłach. Ale dyskretnie - tymi słowami pożegnał przyjaciół i podjechał do swoich właścicieli.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 11:19, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Cała kawalkada ruszyła do lasu. Z niewolnikami na koniach grupa powiększyła się dwukrotnie. Na początku były wesołe rozmowy, wybuchy śmiechu, granie rogów, szczekanie psów... ale kiedy wszyscy zagłębili się w cień drzew, wszystko jakoś ucichło. Zapuszczali się coraz głębiej w las, a mimo, że dzień był słoneczny, w lesie panowała zielona ciemność. Gdzienieniegdzie tylko migotały plamki światła. Pamiętając o ostatnich słowach Riliana, Justyna rozejrzała się dokoła, czy nikt na nią nie patrzy i lekko uchyliła kapy swego konia. Aż zachłysnęła się i zatamowało jej oddech, gdy ujrzała dwa łuki, zgrabnie przymocowane pod siodłem. "Broń?" pomyślała, gdy już ocknęła się z zaskoczenia. "To na pewno Rilian! Ale po co? Dla nas? Chyba nie chce, żebyśmy zaatakowali całą tę czeredę Tarkaanów, nas jest tylko czwórka, nie mamy żadnych szans! Więc co? Mamy się bronić? Przed kim? A może ta broń ma być dla kogo innego? O co mu chodziło? Och, żebym tak mogła zamienić z nim kilka słów bez świadków..."
Spojrzała w stronę Riliana i zobaczyła, że on też na nią patrzy. Rzuciła mu więc gniewne spojrzenie w rodzaju: "Co to ma być?" Przecież gdyby ktoś z Tarkaanów lub Tarkiin odkrył, co ona ma pod siodłem i zorientował się, że bez pozwolenia... Wczorajsza chłosta byłaby doprawdy pieszczotą! Przecież niewolnikom nie wolno nosić broni! W żadnym wypadku!
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 12:24, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Atim
Gość
|
Wysłany: Wto 11:23, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Orientując się, że Justyna nie rozumie, co się dzieje, Rilian ukradkiem podjechał do niej.
- Spokojnie, nie zwracaj na siebie uwagi a nic się nie stanie - szepnął. - To, jeśli spotkamy Narnijczyków, chyba nie chcesz, żeby myśleli, że musieli nas ratować, a jeśli nie, to po prostu wrócimy z tą bronią do Anwardu - mag odjechał na swoje miejsce za Ahosem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ellenai
Moderator

Dołączył: 04 Gru 2006
Posty: 2986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Wysłany: Wto 11:38, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Nagle w pobliskich zaroślach coś zaszeleściło, psy zaczęły ujadać, myśliwi zwrócili się w tamtą stronę... Rozległo się jakieś dziwne pohukiwanie i wokół nich zaczęły się przemykać jakieś niewyraźne postacie. Justyna była wystraszona, ale przysięgłaby, że widziała postacie faunów i rozpoznawała tętent kopyt centaurów. "Narnijczycy?" pomyślała szybko.
- To oni, ci buntownicy, mamy ich, strzelać! - wrzeszczał wezyr, samemu wypuszczając jedną strzałę za drugą. Wszyscy zaczęli napinać łuki i kusze, nawet Lasenne sięgnęła po swój...
Ostatnio zmieniony przez Ellenai dnia Nie 12:25, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nienna
Osobisty Strażnik Króla

Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 1305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto 14:26, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy Maria usłyszała szelest, tętent kopyt i ocknęła się z głębokiego zamyślenia, przez chwilę nie wiedziała, co się dzieje. I nagle zrozumiała. Polowanie rozpoczęło się. Księżniczka dałaby głowę, że przez chwilę w ciasnym gąszczu mignęła jej postać jakiegoś człowieka. Księcia.
"Nirian! Nie!"pomyślała gorączkowo."I co mam teraz zrobić? Co, jeśli go zabiją?!"
W powietrzu zaroiło się od strzał. Krótkie brzdęki cięciwy i okrzyki Tarkaanów zmieszały się razem z ujadaniem psów. W głowie Marii zrodził się szalony pomysł... Pod siodłem wymacała ręką kształt łuku, jej dawnej broni, w której była mistrzynią... Zamknęła oczy. I czekała...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|